Sezonowa jazda || 104.00km
Jak pewnie wiecie przełom marca rozpoczął się ciepłem i temperaturami zgoła innymi od tych lutowych. Przyniosło to efekt omina w sklepie i czasu na opierniczanie się w pracy było i jest, sporo mniej. A ubywa go w tempie hiper-logarytmicznym. Dzięki współpracy mojego syna i jego porannego wstawania, udało się w tym okresie kilka tras przed pracą, choć nie obyło się bez lekkiej zadyszki...
Po grypie żołądkowej wracam na szlaki dość opornie, a w powrocie zdecydowanie nie sprzyja silny wiatr, jaki wiał ostatnimi czasy. Każdy wyjazd to była walka z wiatrem i szarpanie się z dziadem za łby. Niemniej jednak przyjemniej jest jechać w jesiennych/wiosennych portkach niż w grubych zimowych z windstoperem. Dupka się więc wietrzyła, a noga rośnie.
Z pracy kilka razy udało się wrócić przez dookokoła - tj. Zegrze, Jachrankę i Dębę. Skutkowało to zrobieniem kilku górek na trasie, a jak dodamy do tego wiatr i zapadający zmrok, wychodzi całkiem przyjemne pedałowanie. Tym razem jadę na podjazd w Zegrzu nawrotkę robię nad dwupasmówką dopiero na pierwszym "wiadukcie dla rowerzystów". Jest o wiele bezpieczniej, niż lewoskręt przez dwa pasy na światłach.
Jako, że wiosna za pasem, trzeba było podjąć pewne kroki. W tym roku moim sezonowym rowerem będzie więc CHerry, bo projekt bardzo mi podpasował, a jazda na baranku z tarczówkami jest przyjemna i wygodna. No i wiecie - dodaje szyku:) Niestety po zimie, rower był w opłakanym stanie. O ile serwis tylnej piasty zrobiłem już w lutym - kręciła się zegarkowo "tyk tyk tyk" - o tyle przerzutkę i napęd zostawiłem sobie na "deser". Jeden sklep w Warszawie zamykał się po nieudanym rozkręceniu biznesu i na grupie kolarstwo handel można było wyrwać masę części po hurtowych cenach. Kupiłem więc za grosze ósemkowa kasetę Claris`a i tylko czekałem na moment aby ją zmienić.
Rower ubrałem dodatkowo w błotniki. Wszak na ulicach zdarza się jeszcze poranna wilgoć i nie chciałem aby był znów osyfiony.
Tak oto mam sprzęt szosowy na sezon 2017. Dla spostrzegawczych i mniej spostrzegawczych pochwale się, że udaje mi się w prowadzać w życie postanowienie, aby jeździć bez sakwy niebieskiej. Teraz ciągle pedałuje ciągle tylko z sakwą maratonową, tą żółto-czarną co obszywałem zimą. Sprawdza się idealnie z bagażnikiem pod sztyce, któy wrócił do łąsk po roku przerwy.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew