No i w końcu, po wielu przeciwnościach, ruszam na PGR. Przygoda zaczyna się powoli a nerwy udaje mi się jakoś trzymać na wodzy. Oczywiście nie mogę jeść z rana więc swoje śniadanie zjadłem dopiero w pociągu. Pociąg jest mi już znany bo to ten sam co jechałem jakia czas temu do Skarżyska. Tamten miał duże opóźnienia a ten tylko 10minut, co dobrze rokuje na dotarcie o czasie do schroniska.
W pociągu jest już trochę zawodników, pierwszych spotykam już godzinę przed startem gdy wysiadam z lokalnego SKM. Jadą poprzednim pociągiem. To niesamowite jak jadąc tak, poznaje się nowych ludzi na trasie. Za to lubię te wyścigi. Jedzie się gdzieś na drugi koniec Polski aby trochę cierpieć wspólnie ??
Nastawienie dość dobre pogoda za oknem ładna. Zapowiada się ładny wyjazd przez piękne góry ?
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.