Przełajowy cyklokros!!! || 53.36km
Wybraliśmy się do sklepu rowerami, bo to jeden z niewielu wielko-halowych marketów gdzie wpuszczą nas na legalu. Drogę wybraliśmy przedziwną, i totalnie odmienną niż te którymi zawsze docieramy na miejsce. Najpierw przez las do torów w Choszczówce, potem przez Białołęki kawałek na Bródno i na wysokości trasy Toruńskiej podażaliśmy wzdłuż drogi. Wszystko rozkopane wszystko dziura! Wszytko mnogo dziura i mnogo błoto... do tego wszelkie osoby bywały bez posiadania wiedzy jak owa dziura minąć!

I tak tułalismy sie przez wykopy i doły aż wreszcie przez Ulice "Skarbka z Gór" przebiliśmy się do Wiaduktu koło CH Targówek i dalej już do sklepu prawą storną drogi. Oczywiście decathlon - jak pewnie słusznie chcecie mi zwrócić uwagę - jest po lewej stronie. Cóż, czekało nas więc dźwiganie rowerów na schody i znów wiaduktem na drugą stronę. Przy samym decathlonie Aga wpadła butem w ruchome "błoto-piaski" i umazała swój laczek cudnie;)
Nie wspominam już jak umazane były opony rowerków zanim weszliśmy na zakupy:D
Ochroniarz jednak był spoko. Nie kazał nam tym razem chować sakw do szafek: "Jak nic nie będzie pipczało jak będziecie wychodzić to mi to wystarczy". Okleił rowery i rozpoczęły się zakupy;)
Kurtka narciarska na zimę, na rower dla Agi, dla mnie spodenki z wkładką + rogi(będzie coś a`la lemondka)... a do tego Karimata dla Agnieszki.
Całość zakupów zajęła nam 3h. Nie obeszło się jednak, jak to bywa u nas, bez parówek i hot dogów i lodów z Ikei:)
Więc znów przez wiadukt i na jedzenie. Wreszcie po prawie 5h ruszyliśmy do moich rodziców. Przejazd z wiatrem odbywał się dość sprawnie, choć brak jakiegokolwiek powiewu oportunistycznego w twarz, dawał wrażenie że jedzie się w upale niemiłosiernym.
Wiem, tak źle tak nie dobrze...:]
Obiad + składanie mebli rodzicom i dłuugie gadanie. Wracamy do domu już po ciemku... Jest duszno parno i w sumie przyjemny wieczór...
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew