Zakupy Świąteczne || 41.04km
Sobota, 1 grudnia 2012
· Komcie(0)
Od jakichś kilku tygodni planowaliśmy zakupy świąteczne. Ich planowanie opierało się bardziej na znalezieniu terminu ich wykonania, niż tym co należy kupić i komu. Wreszcie zdecydowaliśmy się ruszyć z domu właśnie na zakupy. Wybraliśmy rowery - no wiecie te końcowo-roczne założenia kilometrowe i terminy strasznie napięte.
Rowerkami pognaliśmy więc wiślanym wałem do mostu północnego i dalej po przekroczeniu ścieżki "mostowej" znów ścieżką aż do Gdańskiego. Rowery zaparkowaliśmy w Arkadii na parkingu rowerowym sektor D 1 koło budki strażników.
Byliśmy o 11 na miejscu i szybko ogarnęliśmy prezenty w Carefourze. Troszkę książek, troszkę zapaszków, troszkę elektroniki. Jedyny chyba taki sklep w Arkadii. Jest dobrze podzielony, wyposażony i ma "wszystko" w jednym. Nawet nie szukaliśmy w drogeriach nic tylko 3/4 prezentów zakupiliśmy właśnie tam.
Im dłużej w sklepie tym więcej ludzi, tym więcej świętych krów i tym wyżej miałem poziom wskaźnika wkurzenia. Ja po prostu nie lubię zakupów mam jakiś limit tolerancji, który maleje im dłużej jestem w takim tłumie.
W sklepie, ludzie potrącają się nawzajem, popychają, wózki sklepowe na środku stawiają, mają wzrok mętny. Tu jakaś matka szarpie się z piszczącym dzieckiem co wpadło w dział zabawek, tu jakaś paniusia stoi na środku i po 4 "przepraszam" nadal patrzy na półkę gdzie wybiera zapamiętale jakiś drobiazg.
- Halo? proszę pani? Czy mam panią przejechać?
- oj przepraszam...
Niebywałe jak bardzo ludzie wyłączają się na otoczenie!
Głowa mnie bolała i było mi niedobrze od całej setki zapachów w sklepach odzieżowych, gdzie miesza się swąd textyliów z "rumiankiem i różą" jaki wydzielają specjalne dmuchawy. Nie ma to jak Marketing zapachowy. Po 4 sklepie można kota dostać.
Opuszczaliśmy sklep 3 h później z ulgą. Ja nieomal śmiałem się z radości - tłum jadący "w górę" do sklepu gęsty aż czarno na schodach a na parkingu, gdzie było pusto jak przyjechaliśmy, stało już jakieś 50 aut więcej.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Rowerkami pognaliśmy więc wiślanym wałem do mostu północnego i dalej po przekroczeniu ścieżki "mostowej" znów ścieżką aż do Gdańskiego. Rowery zaparkowaliśmy w Arkadii na parkingu rowerowym sektor D 1 koło budki strażników.
Byliśmy o 11 na miejscu i szybko ogarnęliśmy prezenty w Carefourze. Troszkę książek, troszkę zapaszków, troszkę elektroniki. Jedyny chyba taki sklep w Arkadii. Jest dobrze podzielony, wyposażony i ma "wszystko" w jednym. Nawet nie szukaliśmy w drogeriach nic tylko 3/4 prezentów zakupiliśmy właśnie tam.
Im dłużej w sklepie tym więcej ludzi, tym więcej świętych krów i tym wyżej miałem poziom wskaźnika wkurzenia. Ja po prostu nie lubię zakupów mam jakiś limit tolerancji, który maleje im dłużej jestem w takim tłumie.
W sklepie, ludzie potrącają się nawzajem, popychają, wózki sklepowe na środku stawiają, mają wzrok mętny. Tu jakaś matka szarpie się z piszczącym dzieckiem co wpadło w dział zabawek, tu jakaś paniusia stoi na środku i po 4 "przepraszam" nadal patrzy na półkę gdzie wybiera zapamiętale jakiś drobiazg.
- Halo? proszę pani? Czy mam panią przejechać?
- oj przepraszam...
Niebywałe jak bardzo ludzie wyłączają się na otoczenie!
Głowa mnie bolała i było mi niedobrze od całej setki zapachów w sklepach odzieżowych, gdzie miesza się swąd textyliów z "rumiankiem i różą" jaki wydzielają specjalne dmuchawy. Nie ma to jak Marketing zapachowy. Po 4 sklepie można kota dostać.
Opuszczaliśmy sklep 3 h później z ulgą. Ja nieomal śmiałem się z radości - tłum jadący "w górę" do sklepu gęsty aż czarno na schodach a na parkingu, gdzie było pusto jak przyjechaliśmy, stało już jakieś 50 aut więcej.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew