Islandia - dzień 3 | Księgowy

Islandia - dzień 3 || 101.67km

Niedziela, 30 czerwca 2013 · Komcie(0)
Kategoria Wyprawa
Dzień 3
Zaskakuje nas to, że od rana nie pada. Jest słonecznie i szybko zbieramy się z noclegu, aby udać się na długo oczekiwany odcinek do Interioru. Wewnętrznie nie mogłem się doczekać spotkania z dzikszą jeszcze częścią wyspy, z dala od aut i turystów. Temperatury sięgają tego dnia do 25 stopni. Zdejmujemy kurtki i nawet przez moment jedziemy w krótkim rękawie. Pojawia się jednak coś nowego. Wiatr!

To pierwsze starcie „twarzą w wiatr” z tym osobnikiem i powiem wam, że gdyby nie słońce naprawdę byłoby ciężko. Podmuchy są chłodniejsze niż powietrze „za” wiatrem. Jedzie się dziwnie bo szarpie rowerem a prędkość nagle spada do 12km/h.

Docieramy do Geysir. Z oddali wiać opary wrzącej wody jaka unosi się nad tym miejscem. Z dreszczem emocji podchodzimy na pole geotermalne i obserwujemy cuda natury. Woda bulgocze z innych „kominków” się tylko para unosi a jakieś 300 m dalej jest Hotel restauracja a ziemia jest „normalna” w sensie nie ma 90 stopni.

Geyzer wybucha co jakiś czas. Robi to super efektownie i totalnie bez ostrzeżenia. Starałem się wypatrzeć moment kiedy woda wystrzeli, ale nie da się tego dobrze wypatrzeć. Po prostu w ułamku sekund woda strzela słupem w gorę na jakieś 20m. Pogoda piękna to i zdjęcia ładne wychodzą.


Fundujemy sobie obiadek z makaroniku za rozdzielnią prądu. Cała masa turystów otaczająca to miejsce strasznie nas przytłacza a uderza w oczy to, że nawet ławek czy stolików aby usiąść nie ma. Jedyne miejsce to oczywiście bar z jedzeniem, gdzie można sobie cos kupić. Zgroza! Obiad gotujemy siedząc na ziemi za obudowanym transformatorem.


Po obiedzie ruszamy na Gulfoss gdzie w sumie nie stajemy na dłużej. Tylko, przelatujemy przez zagłębie turystyczne nr 2 – czyli Wodospad.




Ciągnie nas do interioru a mnie już najbardziej. Wreszcie ku mojemu „zadowoleniu” droga asfaltowa się kończy.



Znów królują pustynno – lawowe pustkowia a auta terenowe mijające nas podnoszą tabunu kurzu. Wiatr w twarz daje popalić. Jedziemy z wysiłkiem 8km/h a kolejne warstwy potu zmieszanego z kurzem oklejają nasze twarze.

Droga Kjalvegur wiedzie po dość płaskim terenie, aby wreszcie wspiąć się w góry. Na początku bez uprzedzeń i z zapałem próbujemy jechać, ale każde kolejne wzniesienie sprawia, że droga staje się coraz bardziej stroma. Ścianki po szutrze sięgające 16% są karkołomne, aby je pokonać w dół z czterema sakwami. Boje się bo koła, mimo, że obute w grube opony, ślizgają się na drobnym żwirku.

Jazda w górę to już inna bajka, no może nie tyle bajka co powiedzmy melodramat.
Kolejne auta kurzą, kierowcy nie zwalniają a ucieszone paniusie obok swoich mężów klaszczą nam i krzyczą z okien. Co za tupet, facet zostawia nas w chmurze pyłu na podjeździe, plujemy kurzem a laska piszczy i klaszcze z okna a nawet robi nam zdjęcia. Żenada ;/

Przez wiele godzin tego dnia targamy się pod górę na przełęcz lekko przekraczająca 623m.n.p.m. Wreszcie jest w dół a za tym „w dół” kończą się siły. Kemping jaki sobie obraliśmy za cel jest naszą gwiazdą północy. Mamy w głowie budującą myśl, że przyjedziemy, położymy się i odpoczniemy. Jednak za górami są tereny faliste i po sporo gorszym szutrze.

Miejscami większe kamienie, czasem doły. Ręce już mdleją a plecy bolą. A jak okiem sięgnąć tylko pustkowie. Gdzie u licha ten kemping… mija pierwszy drugi piąty kilometr i nic. Wreszcie, gdy mamy już około 102km na licznikach docieramy do 3 domków, gdzie znajdujemy nocleg. Jest bardzo zimno. Niebo jest czyste, ale silny wiatr wieje od lodowca i temperatura waha się wokół 5 stopni. Wybieramy mały domek i padamy spać na miękkim materacu… niestety, poza materacem i łóżkiem temperatura w domku to było to co na dworze + współczynnik CHUCH, czyli jak sobie na-chuchasz będziesz miał ciepło!

Padam na łóżko, szybkie zapiski w notatniku wyprawy, potem rytualne oglądanie fotek z całego dnia i sen obiera mi świadomość na kilka godzin regeneracji.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa amysl

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]