Wpisy archiwalne Październik, 2011, strona 3 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:1031.38 km (w terenie 178.00 km; 17.26%)
Czas w ruchu:91:28
Średnia prędkość:10.37 km/h
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:29.47 km i 3h 02m
Więcej statystyk

Krew nasza niechiana || 8.00km

Sobota, 15 października 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Kurs na miasto po zakupy i rozejrzeć się za zmywarką. Po drodze oczywiście kilka incydentów;) Pierwszy w sklepie marki CURWAREFOUR.

Szlak mnie jasny trafi jak jeszcze raz taki burdel tam zastane. Niby express a dwie kasy działają i kolejka jak wuj od końca sklepu. Obsługa wolno idzie. Jednym słowem masakra. Rzucamy herbatę i śmietanę i wychodzimy po 10 minutach stania w miejscu. Nie tylko my robimy to. Sklep opuszcza ostentacyjnie nie jeden z klientów.
Odradzam kupowanie tam, pojechałem bo mieliśmy po drodze zaraz obok sklepu AGD...

Podejście numer dwa to Biedronka, jednak tam nie mili śmietany 36%. Na rynku spotykamy Krwiobus. Aga idzie zmierzyć się z igłą i oddać krew. Niestety nie chcieli jej krwi.

Zakaźna Żółtaczka przechodzona była więc NIET.

Szkoda. Ja nie mogę oddać, Aga nie może to kto będzie ratował tych idiotów na motorach jak sie rozpierdzielą???Choć tych akurat mi najmniej szkoda Imbecyli, bardziej martwią mnie rowerzyści po wypadkach i niewinni ludzie.

Cóż nasza krew im nie pomoże niestety;/


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Dziękujemy za ścieżkę - Parafianie i Wyborcy:) || 25.14km

Piątek, 14 października 2011 · Komcie(1)
Dziś był dzień pod tytułem - jesień jesień niesie się niesie!!!

Szubrowałem dziś po lesie i zaglądałem w jesienne listeczki. Troszkę fociłem troszkę podziwiałem. Wszystkiego było po trochu. W sumie chyba ostatnie dni, kiedy na drzewach jeszcze wiszą te złoto-czerwone ozdoby. Po pierwszych przymrozkach zapewne wszystko wyląduje na ziemi.



Nie chce być złym prorokiem, ale niebawem skończy się piękna złota jesień i zacznie się plucha deszczowa i śliskie liście pod kołami. Widząc więc dzisiejszy przecudnie kolorowy las, delektowałem się nim w dwójnasób.



Do miasta, także dziś zawitałem. W sumie odwiedziłem Agę w pracy i zawitałem w rowerowym sklepie. Chwilka gadki i pomknałem do domu. Po drodze spotykam takie coś:



Oczywiście napis to ironia. Wiata była dawniej a obecnie jej nie ma. Swoją drogą nie ma gdzie jej postawić, bo są ekrany a przy ekranach wiedzie nowa ścieżka rowerowa;) Jak przyjdzie zima i deszczowa jesień ludzie będa mieli ciekawe oczekiwanie na busa. paradoksalnie wiaty przystankowej nie ma ale tuz obok jest kartka:

[center]"WC 200m" [/center]

Chodzi o TOI TOI`a stojącego za ekranami. Może by tak połączyć te dwie potrzeby? i zrobić wiatę z toitoiem?:D


Ostatni kurs zrobiony prawie na raz to po Agę do pracy. odwiedzamy Biedronkę, gdzie panuje dziś Piątkowy kataklizm. Ludu pracującego od groma a kas mało. Do tego pozaczepiane wózki nie dają się odspoić od wózkowego "wężyka". Dużo ludzi dużo szumu duży tłok w alejkach...

Udaje się jednak wydostać i wracamy do domu ścieżką przez centrum miasta, wzdłuż głównej ulicy. Ścieżka z kostki - cóż jest jednak w miarę równa i jako tako poprowadzona. Momentami wiedzie przez parking innym zaś razem, przez stacje benzynową. Czego jednak spodziewać się po ścieżce. Jak to powiedział kiedyś jeden z robotników do kolegi zamiatającego piasek i liśćie:
"stary olej to przecież to tylko ścieżka rowerowa a nie ulica"


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Dmuchawce Latawce WIATR!!! || 53.97km

Czwartek, 13 października 2011 · Komcie(2)
Dziś nogi me skierowały się do Stolicy. Załatwianie spraw zajęło mi nie wiele, jednak dojazd... hmmm tu już było inaczej. O poranku z za okna widać było słońce, temperatura jednak nie była słoneczna. Na termowskazywaczu rtęciowym posadowionym za oknem ledwie 8-9stopni.

Cóż sprawy czekać nie mogły, więc o 9:30 ruszam na szlak. Ubrany w zimowe gacie, i bluzę i kurtkę. Jedzie się przyzwoicie, jednak jest mi o dziwo - Gorąco. Jeszcze na trasie przed Wawą, zastanawiam się , czy nie zawrócić i nie zmienić ubioru na coś cieńszego. Jest jednak za mało czasu na zmiany. Kurtka moja ma cale szczęście wystarczająco dużo wywietrzników. Jadę więc Modlińską i co światła gotuje się. No gdyby był mróz, to bym pewnie jak imbryk puchał i prychał.

Jesień czuło się nie tylko na asfaltowej ulicy wlotowej, w zasadzie tam najmniej się ją czuło. Samochody jak zawsze tak samo nudne jechały w sznureczkach. Prawdziwą jesienność czuć było dopiero na szutrowej rowerowo-pieszej drodze przy Wiśle. Jeszcze niedawno narzekałem tam na piasek a teraz pewnie niebawem cały szuterek na pewnych odcinkach przykryją liście. Już jest ich całkiem sporo a podejrzewam, że do końca przyszłego tygodnia będzie ich więcej bo zapowiadają przymrozki. Jednak nie w samych liściach jesień panie i panowie. Jesień na szuterku to głównie i przede wszystkim - PUSTKI. Ha widać już, że wiośniaki i piszczące łańcuchy poszły w sen zimowy do garaży i garażów i do piwnic.
I tak oto rozpoczyna się okres wymiatających i pogardliwie oprychiwanych rowerzystów zimowo-jesiennych. To na nas będą patrzeć spod oka z ironicznym uśmiechem marznący na przystankach ludzie. To na nas niebawem będą wymyślać spacerujący po szutrowych ścieżkach spacerowicze, bo przecież „sezon rowerowy się skończył a łoni jadą i jadą”, wreszcie to my będziemy brudzić w budynkach użyteczności publicznej swoimi jednośladami. To nasze liniowe ślady na klatce zaczną przeszkadzać sprzątaczkom i konserwatorom powierzchni płaskich. Aż wreszcie to my będziemy wzbudzać uśmiech idąc po korytarzu w „rajstopach” i dziwnie stukających butach. To na nas będzie zwrócone całe „quorum” ludu pracującego na korytarzach zakładów zarobkowych i uczelni.



Ech bycie rowerzystą wymaga nie lada poświęceń. To nieomal jak bycie celebrytą i gwiazdą medialną. Obserwując cały rowerowy jesienny półświatek, można by pokusić się o założenie serwisu plotkarskiego a`la pudelek. Swoją drogą ciekawe jak nazywał by się taki portal – pedałek.pl a może etka-manetka?

Wracałem do domu z Warszawy już pod mega wiatr. Mimo, że początkowo przegrzewałem się w drodze do domu zdecydowanie było mi zimno. Teraz na domiar tego wszystkiego czuje że moje otwory nosowe puściły wodę – cholercia za mało w zimnie śmigałem i teraz trza się hartować.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nowy automat świecenia;) Bayer FULL || 15.00km

Środa, 12 października 2011 · Komcie(0)
Wynalazłem nowa metodę, przełączania światła w lampce. Umocowana lampka do roweru została za pomoca starego mostku rowerowego (wtajemniczeni wiedzą jak) i dziś odkryłem, że "strzelanie" klamkami powoduje zmiane świecenia lampki;)

Robie klik - obiema klameczkami a lampka zmienia swiecenie na mryganie. Co ciekawe, nie ma na to wpływ drganie roweru. Czaaaseeem jak większy dołek to przełączy się, ale ogólnie świecenie lampki reaguje na "kliki" klamek. Nie mam pojęcia jak to działa, ale cholernie fajna sprawa. Nie muszę sięgać do przełącznika i jak jadę przez las - klik i świeci ciągle, wyjadę na ulicę - klik i mruga:D

Fajna sprawa:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

tylko śniegu brak... || 12.00km

Poniedziałek, 10 października 2011 · Komcie(0)
Dziś po raz pierwszy jechałem w zimowych gaciach... do tego bluzka + bluza + kurtka od deszczu i wiecie co? Wcale sobie dupki nie zapociłem, co jest lekko przerażające... Idzie zimność zimność wszechzimna!!! A stąd do zimnośći zimowej już o rzut moherowym beretem...

Jajca panie i panowie - zima idzie:D

Niebawem znikną z ulic dziunie w kapciuszkach i lansery w bluzach nike`a z nie nasmarowanymi łańcuchami:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Badanie Wilgotności Optymalnej - PROKTORRRRRRRR>>> || 60.14km

Czwartek, 6 października 2011 · Komcie(4)
No i wreszcie udało się. Pojechałem. Czołg ważył sporo...
Dwie duże sakwy crosso wypełniało co następuje
3,5l pudełko x4 - po dwa na sakwie.

Zakładając średnią gęstość objętościową piasku jaki wiozłem na 1,7g/cm3 to daje nam po 1,7kg na każdy kilogram. Czyli w rezultacie daje nam 1,7* 14l = 23.8kg piasku

do tego wiozłem:
* 1l coli
* zapinkę - tzw cumę (2kg)
* ubrania
* zeszyt
* długopis
i index;P

I jechałem jeszcze ja: masa tak na oko 67kg

I powiem ja wam, że jechało się dość ciężko. Na modlińskiej woziło trochę tyłem, a nie mało było lawirowania bo to wiadomo, ulica dziurawa.... Na szuterku dobrze już rozgrzany leciałem 20km/h jednak zrezygnowałem z interwałowej jazdy pod mostami i po dotarciu do Gdańskiego jechałem, ulicą i chodnikiem aż do portu praskiego.

W Laboratorium postawiłem rowerek i zabrałem się do pracy. Cholernie lubię takie robótki laboratoryjne.





A oto i sam ON: Ser napierdalacz Proktorrrrrr.



Działa to mniej więcej tak:

Wsadza się piasek do cylindra o znanej objętości. Mamy mase cylinderka. Ciężarek na silniku napier... uderza i zagęszcza ów piasek. Co kolejne cykle dodajemy do piasku określone ilości wody w mililitrach i sprawdzamy kiedy Proktor zaczyna rzygać błotem. No bo najogólniej tak to wygląda;P Jak wody w szkielecie gruntowym jest za dużo, zagęszczanie staje się nieefektywne a woda wypiera piasek z określonej objętości. Maszyna chlapie bryzga, efekt jest taki jak skakanie po namokniętym piasku na plaży. Wynikiem jest to, że w tej samej objętości najpierw mamy coraz więcej masy piasku - element zagęszczania - aż tu nagle masa zaczyna spadać:P - wody staje się za dużo w gruncie.

Moment kiedy krzywa wzrostowa masy zaczyna się zaginać - to miejsce gdzie występuje wilgotność optymalna - taka ilość wody w gruncie, przy której zagęszcza się piasek najlepiej. (ten określony co go badamy)

Wiem, że to blog rowerowy - ale cholernie lubię lab i wam trochę poopowiadałem :D

Badanie dla jednej próbki trwało prawie 1,5h :D

Wyszedłem z uczelni o 16:19

Powrót był już nieomal na pusto, ale zabrałem pudełka aby mieć na kolejne próbki.

I tak oto kolejne ka em ki poleciały:D

Jutro badanie sondą dynamiczną, ale już w terenie;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,