Wpisy archiwalne Grudzień, 2011, strona 3 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2011

Dystans całkowity:880.32 km (w terenie 61.00 km; 6.93%)
Czas w ruchu:32:59
Średnia prędkość:17.76 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:28.40 km i 3h 17m
Więcej statystyk

na uczelnie || 50.18km

Wtorek, 13 grudnia 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na uczelnie
Wycieczka na uczelnie - czyli numer dwa uczelniany tego tygodnia;) Ech z jednej strony żal że śniegu nie ma a z drugiej zaś, niekłamane zadowolenie, że do tak późnych dni grudniowych można po suchym, względnie, asfalcie zapierdzielać;)

Nie czuje co prawda się tej rześkości co w marcu czy kwietniu, czy już nie przymierzając w maju, jednak przyjemność niejaka jest z jazdy.


Zapominam tylko ciągle, że rower to nie perpetum mobile i troszkę mi KCAL brakuje zawsze gdy wracam. Efekt jest taki, że wpadam do domu i sznureczkiem do lodówki biegne. Dziś na przykład po zimne mleko 3,2% i bułkę;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Cacy - cacy, po Agnieszkę do pracy || 10.47km

Poniedziałek, 12 grudnia 2011 · Komcie(0)
La la la
Umc umc umc;)

Duma mnie tak rozpiera, że jakbym miał przejściówkę to bym pompował opony przez końcówkę presta;)




12 tysięcy tylko nie płacz prosze
12 tysięcy ja wam tu przynoszę;P


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

12 tysięcy - Czyli Jubileuszowy wyjazd na Uczelnie;D || 50.85km

Poniedziałek, 12 grudnia 2011 · Komcie(2)
Kategoria Na uczelnie
Wyjazd na uczelnie nie zapowiadał się różowo. Wczorajszy powrót z Zaborza jakoś nie odsłonił moich zalet i sił. Wręcz przeciwnie, jechałem jak ostatnie nieszczęście. No mówię wam, wydaje mi się że po kuracji antybiotykowej wyżarło mi co najmniej 1/3 i tak już zubożonej jesienno-zimowej kondycji...

Dziś rano więc, widząc za oknem te chmury takie i takie jedno wielkie "łojezusmaria" nie bardzo wiedziałem, co mam począć. Z jednej bowiem strony, chciało mi się bardzo na siodełko, a z drugiej, wciąż miałem w głowie to co było wczoraj.

W kierunku Wiatr-Szawy było pod wiatr, co mnie nie zdziwiło, bo meteo to przewidziało, jednak to że wiatr zmienia się jak w kalejdoskopie to już dla mnie zagadka. Wczoraj na wschód dziś na północ a jutro? Pfff może dla odmiany będzie bez wiatru??? Eeee jakoś w to nie wierze;/

Z uczelni zaś, jechało się znośnie i przyzwoicie za sprawa wiatru.

Suma summarum - było na słabe 3+ i zdecydowanie kondycja do dopracowania!!!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

e? popeja? -O mnie o życiu o słoiku! || 19.02km

Niedziela, 11 grudnia 2011 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Umiejętnie liczę, kasę, doskonale składam metry
kiedy trochę sie uzbiera wpisać mogę kilometry
I Księgowy mnie nazwali, bo wyliczam i sumuje
Każdy ciągle puka w głowę "czy ty czasem nie świrujesz?"
Każdy jeden metr i cale poukładam w rządki, słupki
Ci co z jazdy nie zliczają, to są rowerowe głupki!

Bo to frajda i zabawa kiedy słupek rośnie zdrowo
Czy to zima czy to lato, byle było rowerowo.
Nie pamiętam ja już czasów, kiedy pieszo się chodziło
Trzeba wtedy było łazić wolniej niż by się jeździło
Więc na rower sobie wsiadłem, ładnych lat ze cztery temu
Od tej pory zwiedzam więcej i nie słucham o chodzeniu

Czasem tam, po bułki pójdę, czy do szkoły autobusem,
Ciężko wtedy jest wytrzymać, chodzę gdy naprawdę muszę!
Nie ukrywam moi mili, że pod czaszką nawalone
Jeżdżę ciągle, zamiast chodzić, rower mi udaje żonę;)
Mam ja także tutaj obok, swą Agnieszkę ukochaną
I wraz ze mna na wycieczki jeździ z buzią roześmianą

To dziewczyna jest szalona, lepsza niż nie jeden z was
Kiedy ja wybieram asfalt, ona zapodaje LAS.
Potem mi się też obrywa, że mnie znowu gdzieś wywiało
Jednak sedno tego takie, kilometrów jej jest Malo
I to w trwodze i w rozpaczy pokazuje mi w tabelce
Że jej słupek jest niziutki i że ona to chce więcej!

No to wsiadam roześmiany i pakuje ją do drogi
Czas nabijać kilometry i na ścieżkach wzbudzać trwogi
Nie przepuszczę ja nikomu, kto bezczelnie mnie olewa
Zwłaszcza gdy na ścieżce piesi a tuż obok rosną drzewa
Bo ja wszakże, nie leśniczy trawą jechać nie przywykłem
Jeśli idziesz ścieżką pieszo, zwiewaj albo cię pierdyknę.

Inna sprawa to są laski, z futerkami takie „dziunie”
Takim to ja nie wybaczam, i zrozumieć ich nie umiem
Idzie taka, lezie tupie, napierdala obcasami
Dookoła róż wylewa i szpanuje reebokami
I gdy zacnie wejść próbujesz do pociągu zapchanego
Nie ustąpi ani cala, torba stoi mój kolego!

Torba taka jak ten człowiek musi czuć ważna wielce
Nie przestawi jej poczwara, bo tam rosół ma w butelce
A się nie daj boże jeszcze, od noszenia słoik zbije
I zaleje stringi w cętki no i szalik, ten pod szyje
Pozalewa jej mazidła, wszystko co na twarz nakłada
I tragedia przeogromna rzekłbyś nawet wręcz zagłada

Aby tego więc uniknąć moi drodzy przyjaciele
Wsiadam ja więc na siodełko, gdy nie pada i nie leje
Bo z dziuniami i torbami, walczyć to ja nie zamierzam
Nie ma deszczu, słoty, zimy – na wycieczkę czas uderzać



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Klaksony i Dziury.... czyli Popuściłem Gumę;) || 29.51km

Piątek, 9 grudnia 2011 · Komcie(0)
Padać przestało, słońce wyjrzało i sobie Księgowe hen w las pognało:)

I tak pognało, że najpierw do Jabłonny a potem wałem do Rajszewa i dalej przez Lasy do Chotomowa, aby finalnie znaleźć się w Legionowie, gdzie obtrąbiony zostałem srogo.

Dobrze, że miałem mp3 to mi nie rozjebało w uszach stereofonii naturalnej. Jakiś buc, w mokrym samochodzie wielce obrażon mą obecnością, musiał zaznaczyć że to uon ma klakson w samochodzie i że to jego bardziej i więcej lubo jest na ulicy.

No bo jakże to tak, jechać jak ten szarak, w strugach deszczu, w ciasnym samochodzie, gdzie uparcie parują szyby, i wycieraczki skrzypią przeraźliwie a centralny zamek to otwiera to zamyka sie na dołach... Toż to niegodziwe tak snuć się i to w dodatku ZA ROWERZYSTĄ???

Ach Wielmożny Panie Bogu, dziękujemy, żeś obok abs na ziemi stworzył klakson w aucie. Owy element bowiem rozładowuje frustrację niedojrzałego kierowcy jadącego na zakupy z ukochaną wybranką. I uon, zapewne z radością mając w głowie kolejne tryliony wydane na ciuchy i kolejne tryliony na wahe do Łorsoł takowy kierowca może umilić sobie czas TRĄBIENIEM.

Na zdrowie panie Kierowco!

I trąbi taki zamiast grzecznie wrzucic kierunek i wyprzedzić. Ileż to mu dodaje punktów boju! Ileż to sprawiło radośći! Jakby grał w łorhamerra !!! Pewnie w kolejnym starciu z Kartą kredytową w H&M miałby +20% do siły! Ha kto wie, może nawet dostanie zniżke na krawat??

Więc drodzy kierowcy - jeśli macie dodatkowe zniżki na ciuchy - napierdalajcie klaksonem ile wlezie;)

Pamiętajcie tylko, później że środkowy palec wysunięty w górę - jest gestem radosnego pozdrowienia:)


Mało tego, że mnie otrąbili, to jeszcze popuściłem szpare z gumy! Na przeciwko Legionowskiego targu coś mi się amortyzacja załączyła... Okazało się że dziura - kłapeć... I tak dmuchałem i jechałem aż do Jabłonny - Szybka zmiana dętki i zębami wyciągania drucika z opony. Wlazł tak że za Chiny nie chciał wyjść...


Na koniec, po zmianie Kurs po Agnieszkę;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Kuozakowanie po Mieśćie mym Ledżionowie! || 12.00km

Piątek, 9 grudnia 2011 · Komcie(1)
Moknięcie mam opanowane do perfekcji i profanacji! A nawet rzekłbym że zmokłem dziś całkiem profesjonalnie! Każda kropla na mnie była profesjonalistycznie, perfekcyjnie MOKRA!!!

Od dup do głów w Ha Dwa Oo!!! umoczon zostałem:D


Pozatym chyba mnie wszyscy podziwiają;) Jadę i jak się ludzie na mnie patrzą, że na ich niemych twarzach rusuje się jedno zdanie:

"O żesz kurwa, jaki wyjebany KUOZAK!!!!"


No bo ja Yestem Kuozak:) W mokrym odzieniu - ale kuozak:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

e? popeja? || 10.47km

Czwartek, 8 grudnia 2011 · Komcie(1)
Pedałował do swej lubej o wieczorze dziś Księgowy
Pedałował żwawo, wartko, poprzez wody i przez rowy
I przemierzał kilometry w deszczu słocie nieustannie
Jazda była osobliwa, czuł się jakby jeździł w wannie

Jechał miastem niczym hrabia a już potem jechał polem,
To na ścieżce, to ulicą, prześlizgiwał się z mozołem
Tak do pracy jak ten hrabia jechał Adaś po Agnieszkę,
Mknął nie widząc kropel deszczu, a przejeżdżał jak przez rzeczkę
Wszędzie woda na ulicach, na chodnikach, wszędzie deszcz,
Jedziesz i ci w morde leje, Armagedon kurwa jest!

Na ulicach wszędzie woda, klną już ludzie w samochodach,
A ja klnę podwójnie dzisiaj, bo od deszczu obręcz znika
Gdy hamulce z nienawiścią, trą hamując no i piszczą
Słów wyrazić nie potrafię jak mnie bardzo to w szał wprawia
Gdy hamować już zamierzam to mnie słyszy też Warszawa
I nie mogę, nie potrafię, znaleźć opcji na te krzyki
Gdy zbliżają się przeszkody piszczę jak ta Myszka Miki
Piszczę, jęczę, napierdalam, jak ten puzon czy tamburyn
Ludzie patrzą się w popłochu a to ja hamuje z góry.
A że rower już leciwy, i hamulce nie tak młode
Kiedy piszczą, to bezsprzecznie na swą gumę wzięły wodę.

Żałość wielka mnie zdejmuje, kiedy myślę o Tych dzieciach
Co zamiast na sanki zimą będą z nudów grzebać w śmieciach
Ja przynajmniej mam wymówkę i wymówki swej nie zmienię
Nie ma śniegu, „co za szkoda” dobry czas to na kręcenie
Nie zaprzeczę, że miast wody wolałbym kapeczkę śniegu
Żeby chociaż płatek mały raczył wpaść do wolnobiegu

Nie ma jednak co wydziwiać, nie co lubi to się ma
Trzeba dziarsko iśc na rower, a jak nie, to kupić psa!
Ja mam rower i się ciesze, bo na karmę nie wydaje
Zimą troszkę odpoczywam, ale latem ruszam w kraje
Bo to się nazywa zdrowie, a czasami też cykloza
Kiedy w domu zamiast stołu stoi na dwóch kołach koza;]



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

mając w pogardzie tnące szpony deszczu... || 10.47km

Czwartek, 8 grudnia 2011 · Komcie(2)
Rolnik, rolnik, rolnik, pod rolnikiem ciągnik. Na ciągniku rolnik worek ma.
W tym worku są buraki i choć chce rolnik w krzaki
nie może, bo w mieście buraków skup już trwa...

I tak samo ja jak ten rolnik, co chce w krzaki, ja chce aby skończylo padać! I co? nie mogę bo zima-sryma zaczęła się. Widać to za oknem. Napiedzie-dala deszcz ze sniegiem a do tego zasmażka! Cały k-wa rurociąg z zasmażką. Zasmażka w postaci błota zalega na mnie i na moim rowerowym przybytku!
Nie róbmy draki, od tego są rumaki. Hej, kelner, marchew dla bohatera! Należy mi się kuźwa kilogram marchwi i natka:) A wo tego pieczone kartofelki z palemką!

Słowem panie panowie, paniska, kawalery - mamy "przedzimie". Podobnie jak "prawielato" w lipcu, paniusia pogoda postanowiła się na nas obficie zeszczać!

Na zimę z mrozkiem to chyba do stycznia liczyć nie ma co...

TFU! Idę sobie zmienię oponę!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,