Wpisy archiwalne Wrzesień, 2013, strona 3 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:1278.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:37
Średnia prędkość:22.34 km/h
Liczba aktywności:37
Średnio na aktywność:34.55 km i 2h 56m
Więcej statystyk

Uwaga Konkurs! || 17.50km

Czwartek, 12 września 2013 · Komcie(4)



Konkurs! Lubicie konkursy? ha ja też. Robię konkurs na tekst roku w sprawie szukania pracy.

Dokończ zdanie:

Szukanie pracy jest jak...

Do wygrania rosół i jego całoroczna dolewka na stołówce PCK.

A czemu tak dziwnie zaczyna ten wpis? No bo byłem dziś na spotkaniu o pracę, kolejnym. I wiecie co? To szukanie pracy to ciekawe zjawisko społeczne. Można ciekawe rzeczy poobserwować.

W środę biorę do reki gazetę Miejscowa (zasięg powiat Legionowski), ogłoszenie ma następującą treść:
MDP First Warsaw Golf & Country Club
w Rajszewie poszukuje kelnerki oraz managera sali.
Spotykanie rekrutacyjne w czwartek o godz 13:00

Tel. 999 666 999
mail: jesteś_ciekawy@wpadnij_do_nas.buziaczek.kropka.com

No to jako, że gazeta ze środy (wczoraj) była to biorę w dłoń telefon mały, podręczny zwany również komórkowym i dziwonię pod nr.

> Dzień dobry Klub Golfowy Rajszew w czym mogę pomóc.
> znalazłem ogłoszenie w gazecie powiatowej na temat spotkania rekrutacyjnego.
> przepraszam?
> Mówię, że znalazłem ogłoszenie w gazecie powiatowej na temat spotkania rekrutacyjnego.
> Gazecie powiatowej a jakiego regionu?
> Powiat Legionowski, jestem z Jabłonny
> Aha
> I tam jest napisane, że jutro jest spotkanie rekrutacyjne. Czy mogłaby pani mi udzielić więcej informacji na temat oferowanego stanowiska?
> proszę poczekać chwileczkę, zapytam koleżanki.
** muzyczka, trele morele ze 4 minuty grała, już miałem się rozłączyć, ale nagle KLIK!**
> Dzień dobry, halo?
> dzień dobry - lekko zdziwiony analizuje, czy rozmawiam z tą sama osobą.
> rozmawiałam z panem przed chwilą...
> mhmm - no a co jej mam odpowiedzieć? "Tak ma pani świetna pamięć do wydarzeń?"
> koleżanki nie ma od rekrutacji. Proszę mi powiedzieć, na jakie to stanowisko jest rekrutacja?
> menagera sali, tym stanowiskiem jestem zainteresowany.
> a pan u nas pracuje?
> eeee nie. To ogłoszenie jest z gazety.
> no dobrze. To proszę przyjść o wyznaczonej porze, według tego co jest w ogłoszeniu. Będzie koleżanka, bo dziś jej nie ma i z panem porozmawia. Proszę zabrać CV.
> Dobrze dziękuje.
KLIK.

No to się nie wiele dowiedziałem, poza tym, że nikt nic nie wie. Dziś jako, że czwartek odczekałem swoje rano i w padającym deszczu na szosówce pojechałem do Golfiarni. Zmokłem jak szczur. Buty miałem mokre reszte osłaniała kurtka i spodnie od deszczu.
Wchodze na teren pola golfowego a tam nie ma budynku tylko recepcja w jakimś tandetnym namiocie. Kiedyś był jakiś budynek chyba. To już lepsze warunki mają ciecie do koszenia trawników na golfowisku, bo ich graty są w szopach z cegielek.

Wchodzę do "recepcji". Recepcja na jednej sali z salą poczęstunkową obok jakaś kobita pod tym samym namiotem gotuje w garach totalnie nie odzielona od klientów. Nie ma oddzielnej kuchni. Wszystko trochę, jak na polowej stołówce w wojsku, tylko namioty białe i takie "awangardowe okienka z pleksi mają".

Ponownie ma miejsce podobna rozmowa z dziewczyną tym razem face to face. Ona znów nic nie wie, idzie zapytać kogoś tam.
Ja czekam i obsycham - ten "ktoś tam" to jakaś ważna pani co siedziała na drugim końcu sali przy stolikach dla gości z laptopem. Patrzy znużona na mnie przez ramie dziewczyny i robi minę w stylu: "nie wiem o co chodzi, weź się nim zajmij, weź to cv i niech sobie idzie stąd".
Dach namiotu ugina się od wody lejącej się z nieba, która zbiera się na nim. Wielkie obwisy sie robią wypełnione cieczą, i tylko patrzeć, kiedy te wielkie zbiorniki z wodą wedrą się do środka i rozdzierając materiał namiotu zaleją ten zajebisty kącik.

Po kilku minitach wraca ta sama "niezorientowana dziewczyna".
> Ja wczoraj rozmawiałam z panem przez telefon?
Cholera, mówiłem, że ma pamięć do zdarzeń.
> tak to ja.
> to ja zapraszam do stolika. Ma pan cv? Koleżanki dziś nie ma, ale ja z panem porozmawiam. Ma pan jakieś pytania?
Hmm czy to od pytań powinienem ja zaczynać rozmowę w sprawie oferowanej przez nich pracy?

Ogólnie rozmowa trwała 5 minut, dziewczyna wyraźnie nie zorientowana w temacie poinformowała mnie że szukją managera sali, spytała o doświadczenie i powiedziała, że oczywiście oddzwonią, jak będą zainteresowani. Współpracą. O płacy, o godzinach pracy nie wiele się dowiedziałem. Poza tym, że praca raczej tylko weekendami. Generalnie haos i gadka na zasadzie spławienia stręczyciela.

No i znów wyszedłem na ten deszcz, zmokłem i wróciłem do domu szosówką w deszczu. Jadąc na szosie, w strugach padającego deszczu w 14 stopniach przed oczami stanęła mi Islandia. I odcinki w takich ulewach. Uśmiechnąłem się w duchu i zamiast nad soba rozczulać jeszcze energiczniej atakowałem głębokie kałuże na jezdni i ciąłem, strumienie wody płynące po zboczach wzniesień. A teraz, jak już to pisze to nawet słońce się przebija przez chmury a deszcz sobie poszedł away! I co to za sprawiedliwość?

Mokry Księgowy szukał dziś pracy



Czas na ciepłą Herbatę i dokończenie audiobooka - feel good. Byłem na rozmowie, moje szanse wzrastają;) Dobrze wiem, że rynek pracy tylko czeka, aby mnie porwać w finansowe wyżyny. :D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po okolicy z Kesem || 37.02km

Środa, 11 września 2013 · Komcie(4)
Kategoria Pojeżdżawki
Wycieczka towarzyska z Kesem po okolicy. Okazja była trochę pogadać, troszkę ponarzekać i kilka km złapać zanim zaczęło padać. Nie wiem co ciekawego i rzutkieog mogę na temat tej wycieczki napisać:) Ot pętla ze znajomym, a potem powrót i załatwienie kilku spraw w mieście. Ja na pocztę a Kes do rowerowego.



Jestę szosowcę!:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Agnieszkę na wieczornie rowerze po!! || 9.50km

Wtorek, 10 września 2013 · Komcie(0)
Bycie bloggerem wymaga przyciągania wzroku? Czy zwyczajnie napisany tytul tak samo przyciągnie ludzi do czytania wpisu, jak taki odwrócony szyk? Czy aby być poczytalnym (jakkolwiek to rozumiecie) nalezy składać łóżka z palet?

Woczornie rowerze na Agnieszkę po!

W drodzę do Lasu, gdy już miałem wjeżdżać na skrót do miasta spotykam dziki. Nie jednego, nie dwa, a 10 i to tuż obok ludzkich osiedli. Chodzą sobie środeczkiem, wybieram więc odwrót. I jadę przez "lotosiakową pętlę", tam remont ogrodzenia nadal trwa i zamiast jechać sobie singlem przy płocie, omijając leśne osiedle domków jednorodzinnych muszę ładować z rowerem na plecach po piaszczystej górce do trenowania XC. Szosówka po korzeniach, po piasku.

Wyjeżdżam z lasu a tam urokliwa nastolatka w szortach z kucykiem i na rolkach mnie zaczepia i pyta czy nie widziałem jej koleżanek jedna na rowerze a druga na hulajnodze. Hmm , musiałem byc godny zaufania. Tak - pewnie dlatego mnie spytała, a może bo jestem przystojny? Eeee, nie to jednak kwestia zaufania:P

Końcówka trasy z już żoną i w lekkim zmroku. Mrygawka tylna odmówiła posłuszeństwa jechałem więc trzepiąc światełkiem tylko przednią. Swoją drogą muszę wykombinować jakiś patent, bo owa świetlóweczka mnie oślepia jak mryga. Tak ktoś zajebiście ją skonstruował, że widzę jak mrygam się "ja" i widzą "mnie" jak mrygam kierowcy z przeciwka.

W przypadku tylnej dobrze, że szeroki kąt ma rozbłysku, ale przednią muszę delikatnie okiełznać, bo w sporych ciemnościach mnie oślepia jak mała lampa błyskowa:D Pewnie dokleję taki daszek z jakiejś aluminiowej folii, albo zwykłą karteczkę papierową. Tylnej "nie-mryganie" wzięło się z delikatnego utlenienia kawalka blaski w przełączniku. oczyszczenie owej blaszki z osadu jakiegoś tlenku rozwiązało problem niemożliwości włączenia czerwonej mrygaczki!



Ech człowiek taki jak ja, ze smykałka do majsterkowania, zawsze znajdzie sposób aby coś poprawić, nawet lampkę rowerową mryg-mgyg.

Dobranoc!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Duża pętla Legionowska || 58.12km

Wtorek, 10 września 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Tak od dziś nazywał będę fajną trasę, która sobie wymyśliłem. Duża pętla wygląda tak:


Dziś pokonałem ją na czas i wyszło mi
2:24:27

co daje wg mojego licznika średnią

24,14km/h

Rzucam średnimi, rzucam dystansami, opracowuje trasę pętle treningowe? Czy ja się czasem nie zapomniałem? W sumie to nie. Wiecie co? Doszedłem do wniosku, że trzeba sobie w glowie poukładać. Zamiast smęcić w domu zmusić się do codziennego przejechania trasy jakiejś. To nic że znana, po prostu to jak z porannym bieganiem. Pojechać i już - odfajkować. Chrzanić średnie to mniej ważne, ale chodzi o zasadę - rusz dupą rusz;)


No to tyle w temacie freestajlu:D

Wersją okrojona trasy jest mniejsza pętla Legionowska:


Jestem głodny jak wilk i jeść mi się chcę, a więc jeśli pozwolicie - idę szamać!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Hop siup mądrale - zbudowałem łózko z palet! || 6.64km

Wtorek, 10 września 2013 · Komcie(7)
Kategoria Pojeżdżawki
Kontynuacja kilku tygodniowego przygotowywania. Nie będę opowiadał pokażę wam fotki:D


Na początku było "nic".


Podkładki pod panele zakupione w obi beda służyły za osłonę podłogi o ochronę jej od zniszczenia.


Układam pierwszą warstwę palet.


Zakupione bardzo grube zipy posłużą, do ustabilizowania podstawy, aby nie rozjeżdżała się i nie poruszała podczas budowy.


Kolejna paleta - i zipem ją!


przypomnę, że górna "warstwa" palet, została przygotowana i potraktowana szlifierką obrotową i wygładzona. Wszystkie palety, pomalowaliśmy dodatkowo drewno-chrono-czymś tam, aby nie płakały żywicą mocno no i żeby nie traciły koloru.


To nie koc, to mata z poprzedniego łóżka, które rozebraliśmy. Nie dość, że pogięło się, to okazało się, że korozja je jadła... Poszło na złom do Szwagrów. Mata została, w celach osłony materaca.









Na uwagę zasługuje projekt szafki nocnej zintegrowanej z konstrukcją łóżka. pomysł pojawił się w czasie prac w "terenie" i jak widać sprawdził się super.


No to industrialnie teraz u nas. Kolejny na zmiany czeka stół... jeszcze nie wiemy co z niego zrobić, ale coś sie wymyśli:D

Jak pięknie pachnie teraz drewnem u nas! BOSSKO!

Aroma-terapia.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Lening w hałsie - no prawie;D || 12.35km

Poniedziałek, 9 września 2013 · Komcie(4)
No i jak zapowiedziałem tak mam zamiar dziś robić. Malo tego zasypie was swoimi codziennościami do znudzenia, że zapragniecie jeszcze poczytać o moich rowerowych przygodach.

- A tak na serio?
- Tak na serio to mam dzień "prawie-wolnego od roweru".


Oczywiście jak zapowiedziałem, nie będę pedałował dziś dalej niż po Agnieszkę do pracy, ale to tylko (aż?) 12 km z przerwą na obiad i sosik grzybowy u rodziców. Tak więc dzień – wedle tego co wczoraj zamierzałem, będzie mało rowerowy.
Zastanawiacie się pewnie, co Księgowy gdy nie jeździ robi? To jakaś tajemnica poliszynela? Nie w sumie to nie. Poopowiadam wam więc dziś troszkę o sobie, swojej codzienności i może to sprawi, że stanę się dla was kimś bliższym? Kurcze – napisałem, jakbym szukał partnera seksualnego w Sieci.
Wstawanie poranne nie jest czymś co kocham. Wyjątkiem są zdecydowanie wyjazdy bike to the hell. Tu w jakiś niewyjaśniony sposób potrafię poderwać się wcześnie, choć i wtedy nie obywa się czasem bez 3 krotnego przełączania drzemki. Ustawiam ją zawsze przezornie na krótsze przerwy, aby od jednego dzwonienia do kolejnego nie minęło za wiele czasu i by moja świadomość znów nie odpłynęła w stan fazy REM.
Dziś wstałem z Agnieszką o 9:00, wspólne śniadanie, Kawa (ona) ja herbata. Jakaś tam porcja porannej kultury a w tle antyradio. Jedyna stacja, gdzie leją ostro z polityki i jest jej tak mało, że można tego słuchać. Pojechała do pracy sama, ja w planie mam regenerację i słuchanie audiobooka. Nie obejdzie się również bez jakichś CV wysłanych w kosmos. Generalnie będę siedział w domu i się obijał. Jak na bezrobotnego przystało.
Obecnie słucham jedna z trzech części Milenium. Książka jest bardzo ciężka, duzo opisów rodziny, dużo otoczki sprawy. Jednak z tego co słabo pamiętam film, jest ona intrygująca i dobry lektor jaki ja czyta spawają, że naprawdę fajnie wchodzi. Minusem jest jedynie to, że lektor ma bardzo spokojny i cichy głos i na audiobooka n trasę się nie nadaje, bo zwyczajnie w szumie aut nie słychać do końca o czym teraz jest „mówione”. O tym, że lubię audiobooki i ze ich namiętnie słucham możecie poczytać po lewej stronie bloga, tam lista tego co już przeleciało mi przez uszy i tego co obecnie jest na „Warsztacie”.
Niektórzy ze znajomych rowerowych piszą mi, że nie umieją jechać z książką w uszach. Czy więc jest to technika tylko dla wybranych? Ja audiobooki odkryłem przypadkiem i od tego czasu jestem ich wiernym fanem. Warunkiem są dobrzy lektorzy, których glos będzie was prowadził po wersach a nie przeszkadzał. Do moich ulubionych zaliczyć można przede wszystkim, bezapelacyjną Anne Dereszowską i Jacka Rozenka. Jej interpretacje zdarzeń modulacja głosem, oraz jego spokojne bez emocji czytane wersy kryminałów Cobena. Oboje są niesamowici i to moi faworyci.
Nie bez emocji obchodzę się z książkami czytanymi przez innych lektorów, jednak zdecydowanie głos musi mi podpasować. To jak z fajnym filmem z dubbingiem pl, jak dają tam jakiegoś „krzykliwego” lektora to nie da się oglądać, bo tylko na jego głos zwracasz uwagę zamiast na treść.
Ostatnio znalazłem album Suzan Boyle przesłuchuje jej coverów. Niesamowita osobowość w moim przekonaniu. Zawsze chciałem tak śpiewać, cóż pozostaje mi tylko słuchać tych pięknych wykonań artystki.

Mamy już 15:07 a więc połowa dnia minęła. Czym się zajmowałem? W dalszym ciągu przesłuchuje audiobooka, ponadto upiekłem ciasto jogurtowe z nektarynkami i zjadłem kilka kanapek z serem i szynką. Dzień mija spokojnie, nogi odpoczywają a relaks przebiega pomyślnie. Właśnie jestem na etapie robienia sobie pysznej herbaty Earl Grey znanej i renomowanej firmy, której tu nie podam.
Pogoda za oknem się zmienia. Dzień już nie taki słoneczny jak rano, wyraźnie widać jakieś deszczowe zakusy. I owszem wieczorem ma coś padać toteż powrót z kolacji u rodziców zapowiada się w chłodnym i dżdżystym wieczorze.

Z wieczoru wróceni i kładziemy się spać. Sos grzybowy – pyszny!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Jestem dojechany! || 38.73km

Niedziela, 8 września 2013 · Komcie(6)
Kategoria Pojeżdżawki
Popołudniowa pojeżdżawka z Agnieszką. Aga testowała nową szosówkę a ja starałem się za nią nadążyć. I wiecie co? Jestem noga! Nie czułem mocy to-tal-nie. Nie wiem skąd to się wzięło. Porządny obiad odpoczynek i nic. Aga szła 30 km/h pod górki a ja za nią ledwo utrzymywałem koła.

Na płaskim poderwaliśmy kilka szybszych zrywów, ale przy kolejnym 39km/h mnie odcięło. Niby to była tylko igraszka, taka zabawa, sprawdzanie ile "rower" poleci. Kiedy skręciliśmy na Janówek, dostałem fali potu, i mimo, że oddech łapałem dobrze to zlało mnie jak szczura. Musieliśmy się zatrzymać. Dalsza jazda była już lepsza, jak oddechu złapałem na postoju, ale do końca wyjazdu czułem, że się meczę.

Nie znam czegoś takiego jak trenowanie. Po prostu jeżdżę, nie dawkuje sobie ile mogę, a ile nie. Dziś czułem wyraźnie co znaczy - przetrenowanie. Jeśli można mówić o przetrenowaniu u kogoś, kto nie trenuje. Wyraźnie poczułem spadek formy, najpierw na 157 km później kilka "dłuższych" wyjazdów do Decathlonu i dziś rano jeden z takich wyjazdów o skąpym śniadaniu.

Czuje się źle. Czuje, że mi prędkość spadła, jak dziś rano do sklepu po Agę jechałem 22km/h jechałem i nie mogłem więcej. Po prostu mi nie szło. Regeneracja na pewno się przyda, ale nie wiem jak? Wy też nie umiecie odpoczywać od roweru? Od wielu lat codziennie pedałuje i nie wiem jak mam zrobić aby jeen dzień nie jeździć wcale, lub jeździć mniej. Najlepiej pewnie by mi zrobiło jakieś 2-3 dni bez welocypedu, ale chyba bym kręćka dostał!

Zanosi się więc, że pedałował będę dalej, ale szczyt moich sezonowych możliwości mam za sobą i chyba wypadł on mniej więcej na Islandię, która po za oczywistą budową kondycji także połknęła ją jak lew jagnię. Po wyprawie czułem wyraźny spadek formy i zmęczenie. Wtedy też mało jeździłem. Efekt ostatniego "wyskoku" na dłuższy dystans pokazał, że nie wzbiję się ne wyżyny Czerwcowego 360-tkowego stanu bez dobrego rozplanowania a znając siebie - nie będę nic planował:P

I tak oto pętla się zamyka. Nie ma powera i raczej cudów do grudnia nie osiągnę jeśli chodzi o tą tematykę.





Agnieszki rower piękny! Żona na szosówce - bezapelacyjnie +50 do uroku. Musze tylko znaleźć jakiś sposób, aby nie zostawać w tyle, jak jej takie ferrari kupiłem:P


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Decathlon o poranku jest jak Kogut w teleranku! || 37.42km

Niedziela, 8 września 2013 · Komcie(2)
Dziś znów do decathlonu z Agnieszką. Drugi etap zakupów jak zauważył Surf - dwu-etapowych. Ja pojechałem do Sklepu sam rowerem a aga ZTM, po to by wrócić na przepięknej szosówce.

dla surfa - zajaweczka;)
Teraz oboje jesteśmy szosowi. Ciekawe co z tego wyjdzie - nawet już mamy pewne plany w związku z owymi zakupami, ale nie będę nic ujawniał. Przed nami kilka tyg przyzwyczajania sie Agusi do roweru i wyprawka poślubna wrześniowa. A potem? Hmm potem sami zobaczycie - no i jak pogoda pozwoli;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Rowerowo do Decathlonu || 39.33km

Sobota, 7 września 2013 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś wybraliśmy się do Decathlonu na zakupy. Generalna wycieczka typowo techniczna, bez jakichś specjalnych podtekstów i drugiego dna. Ot zwykłe przyziemne sprawy.

Wyjazd spokojny i w sumie nie daleko. Odkryliśmy jednak, że droga koło O.Ś Czajka jest juz przejezdna i sporo nam skraca i ułatwia przejazd. Jutro znów do Decathlonu więc, pewnie tamtędy pojedziemy właśnie.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,