Wpisy archiwalne Luty, 2014, strona 3 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:854.91 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:12:54
Średnia prędkość:21.87 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:29.48 km i 1h 36m
Więcej statystyk

Do pracy 1 || 10.00km

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Do nowej pracy  -  przede mną wielka przyszłość w półświatku rowerowym. Trasa nie jest pewnie i powalająca jeśli chodzi o dystans, ale liczę, że jak będzie już ciepło i wiosennie będę jeździł do pracy dookoła. 


Nowa praca, wiosna za oknem, tylko czemu ja musiałem dziś rano w deszczu jechać a jak pracowałem to przez okna za przeproszeniem napierd... slońce. Wracałem nocą to już nie było słońca. Deszczu całe szczęście też nie było.

Pierwszy dzień i pozytywne odczucia. Nareszcie wszystko wskazuje, że będę robił to co naprawdę kocham. Będę miał do czynienia z rowerami, z ich sprzedażą, serwisem i grupą osób, która podobnie jak ja, przynajmniej "czuje temat". Nikt nie pytać będzie mnie i nie będzie się dziwił: że mi się chce, że jest za zimno, że można autem, czy autobusem. 

Rowerem będę mógł jeździć jakim zechce z tych co mam do wyboru, nie będę musiał obawiać się o to, że nie ma gdzie go przypiąć, że moknie i rdzewieje. Po prostu rower idzie ze mną do pracy jak pełnoprawny ktoś. Jest mile widziany i ma swoje miejsce pośród kolegów. Koledzy czasem karbonowi, czasem za ładne pare tysięcy złotych, ale zawsze to towarzystwo a nie takie samotne stanie na deszczu i mrozie.

Swoją drogą, jak sobie pomyśle, co ja do tej pory robiłem w swoim życiu zawodowym, to się uśmiecham do siebie. Byłem już w tylu zawodach, że trudno zliczyć.
Pracowałem na wózkach odprowadzając je w supermarkecie spod kas, odnosiłem koszyki na miejsce w sklepie, układałem towar na półkach, pracowałem na dziale chemia, ważywa. Sprzedawałem bakalie na wagę. łowiłem karpia gołymi rekami w wannie w sklepie, pracowałem na mięsie i wreszcie robiłem nocne inwentaryzacje. Pracowałem jako geolog na wierceniach, rozkładałem miasteczka namiotowe i organizowałem imprezy typu maratony rowerowe MTB mazowia maraton. Grałem jako DJ, pracowałem w biurach zawodów. Pracowałem w banku, a także na górce Szczęśliwickiej jako serwisant nart i koordynator personalny w szkółce narciarskiej. Rozliczałem i pilnowałem instruktorów narciarstwa. Pracowałem w firmie kurierskiej na dziale sprzedaży telefonicznej. Sprzedawałem usługi kurierskie i pakiety paczkowe a teraz pracuje w salonie rowerowym.

I to wszystko w kilka lat. No chyba nie jest źle... jeśli chodzi o moją wszechstronność pracy:)



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimowa wyprawka - cz 6 || 56.00km

Sobota, 8 lutego 2014 · Komcie(1)
Wstawanie poranne nie jest łatwe, udaje się w końcu zebrać i ruszamy na trasę. Odcinek przez las, jest bardzo śliski. Odwilż jaka panuje od dwóch dni sprawiła, że malownicze białe drogi pokryły się wodą i przymarzają niewidzialną cienka warstewką lodu. Jedzie się na „słowo honoru” bo co chwila koło ucieka, to przednie, to tylne. W końcu wydostajemy się z lodowego szlaku i grzecznie grupką pedałujemy w dal.
Po powrocie z wycieczki a w zasadzie przed samym jej końcem, robimy zakupy i powstaje pomysł zrobienia pierwszego, wspólnego formowego obiadu. Szybki podział ról i Mecenas Olo – zarządza!
„A wy robicie deser”
I tak oto, wspólnymi siłami, gotujemy siekamy, trzemy, smarzymy i kroimy! Powstaje obiad z 3 dań. Zupa pomidorowa + placki ziemniaczane z sosem pieczarkowym a do tego surówka z selera, pomarańczy i marchewki a na deser naleśniki z ananasem, drzemem porzeczkowym lub brzoskwiniowym.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimowa wyprawka - cz 5 || 69.88km

Piątek, 7 lutego 2014 · Komcie(0)
Szybkie wstawanie i ruszamy na południe. Dziś spotkamy wyprawkowiczów. Jechalo się słabo, bo wiatr był w twarz a na niebie pochmurno. Bez słońca a do tego odwilż i na domiar złego zaczęło kropić troszkę. Przeboleliśmy całą trasę – nieomal nie wyjmując aparatu na zdjęcia. W noclegu pojawiamy się jako pierwsi i do 20 czekamy na wyprawkowiczów. Jako druga zjawia się Magda a zaraz za nią Olo, na koniec docierają Pustelnicy. Robimy próbę generalną slajdowiska i pokazujemy (my z Agnieszką) nasze zdjęcia z dotychczasowej wyprawki, no i zdjęcia jakie są na karcie pamięci. WYprawkowicze, mogą więc zapoznać się z budową bloku, kupić czyścik do zmywarki a także mostek lub kierownice szosową. Gadamy, śmiejemy się i nie wiedzieć kiedy robi się północ. Czas spać!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimowa wyprawka - cz 4 || 38.41km

Czwartek, 6 lutego 2014 · Komcie(0)
Wycieczka po okolicy – cel? Odpocząć po wczorajszej prawie setce i zregenerować się. Nie duża pętla również po lasach i białych leśnych drogach z dodakiem pierwiastka KOT.
Spotkany puszak tak się łasił, że… no sami widzicie – musiał jechać z nami. Były też frytki na stacji i oglądanie telewizji w kwaterze. Jednym słowem – laba!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimowa wyprawka - cz 3 || 96.81km

Środa, 5 lutego 2014 · Komcie(0)
Wstajemy wcześnie, szybkie śniadanie i ruszamy na trasę. Zdajemy klucze do mieszkania i ruszamy na podbój Borów Tucholskich. Tym razem, to już nie „tranzyt”, a raczej dobrze dopasowana wycieczka krajoznawcza. Jedziemy bocznymi drogami i odwiedzamy miejsca które nam wpadaja w oko. Na pewno w oko wpada wieża widokowa w Wdzydzach. Wchodzimy na nią, choć jest naprawdę wysoka a wiatr hula na szczycie dość mocno i przeszywa mrozem.
Piękna słoneczna pogoda to super widoczność z wieży i niesamowite widoki na zamarznięte jezioro.
Tego dnia, tak nas pochłonęła krajoznawczość terenów, że przy kolejnych wyborach zagalopowaliśmy się tak, że skończyliśmy na leśnych, białych drogach z wyczerpanymi bateriami w GPS i brakiem jakiegokolwiek pomysłu gdzie jechać. W końcu udało się wydostać i prawie na przełomie dnia i nocy, wjechaliśmy do Swornych gaci.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimowa wyprawka - cz 2 || 70.94km

Wtorek, 4 lutego 2014 · Komcie(1)
Ruszamy rano o 10:00. Za oknem zimno -7 a pod stopami skrzy się lód. Jest jednak przepiękne słońce, co dodaje nam sił. Czym prędzej ruszamy na trase, aby nacieszyć się pogoda. Mroźno i dość chlodno wita nas poranek do słońca i mrozu dochodzi wiatr. Najpierw delikatny a potem nieco silniejszy. Całe szczęście jest boczny, więc poza marznącym lewym uchem, da jakoś jechać.
Ten odcinek trasy naszej jedziemy dość tranzytowo i głównymi drogami. Jest kilka postojów na złapanie oddechu i roztarcie połowy – zamarzniętej – twarzy. Przed Kościerzyną wstępujemy do muzeum kolejnictwa i zwiedzamy parowozownie, a na sam koniec odwiedzamy koleżankę – rowerzystkę emonikę w której mieszkaniu nocujemy. Dziękuejmy za kawałek podłogi i dostarczenie nam miseczekJ




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimowa wyprawka - cz 1 || 46.86km

Poniedziałek, 3 lutego 2014 · Komcie(0)
Kategoria Wyprawa
Zimowa wyprawa po Kaszubach – 3-9 luty 2014

Na pomysł, aby wyjechać gdzieś zimą, wpadliśmy jeszcze jak nie było śniegu. Różne były plany i bardzo różnie się one rozwijały, ponieważ najpierw bezśniegowa zima nas kusiła, a potem zawieje i zasypane drogi – odstraszały. Wreszcie udało się – noclegi zamówione, umówione spotkania z lokalnymi rowerzystami i ruszamy do Malborka!

Długo jechaliśmy pociągiem, z powodu remontów na trasie do Gdańska, jakie toczą się jeszcze na odcinku za Ciechanowem. Kiedy wreszcie po czterech godzinach wysiadamy z kolejki czujemy się rozespani bardziej niż chętni do jazdy. Mroźne powietrze szybko jednak nas orzeźwia i przystępujemy do zwiedzania Malborka. W mieście nie rozdrabniamy się za bardzo, i odwiedzamy tylko zamek i drewnianą kładkę nad Nogatem.
Do Tczewa jedziemy bocznymi drogami, dzięki wskazówkom SMS-owym Daro. Udaje nam się dotrzeć do drugiego miasta jeszcze przed zmrokiem i dochodzi do spotkania na szczycie. Daro i Księgowy i Agnieszka spotykają się w Polowie mostu. Sam most jest po prostu cudowny, zachodzące słońce nad żelaznymi kratownicami daje super klimat i aż nie można się oderwać od tego widoku.
Po przekroczeniu mostu, odwiedzamy Lidla i po zakupach zostajemy odprowadzeni do noclegu. Tam żegnamy się z naszym przewodnikiem, któremu jeszcze raz z tego miejsca dziękujemy za spotkanie i przeprowadzenie przez miasto.
W kwaterze roweru pozostają zamknięte w opuszczonym, remontowanym domu, więc ponowne wyjście i spotkanie „afther party” nie dochodzi do skutku. Bierzemy, więc prysznic i kładziemy się do snu.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na pociąg i... prawie się udało || 15.00km

Sobota, 1 lutego 2014 · Komcie(0)
Wyjazd prawie się udal, gdyby nie to, że pociąg nie zechciał przyjechać. Mam nadzieje, że w poniedziałek pociąg będzie o czasie - bo jak nie to... KIll im!!!!!! I nie mam nic więcej do powiedzenia - poza tym, że zmarzłem jak głupi i będę walczył o zwrot kasy za dwa bilety, bo mi sie kuźwa należy!

I foch - wydeptany w śniegu, czekając na pociąg.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,