Wpisy archiwalne Wrzesień, 2014, strona 3 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:966.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:17:34
Średnia prędkość:16.91 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:34.52 km i 3h 30m
Więcej statystyk

Do pracy 156 - dubler! || 50.00km

Poniedziałek, 8 września 2014 · Komcie(1)
Do kolekcji udanych wyjazdów Wrześniowych mogę bez problemu zaliczyć również ten dzisiejszy. Wróciła mi lekkośc z jazdy i znów chce mi się jechać wokół komina, nawet jeśli to ciągle ta sama trasa. No bo i jest ona taka sama regionalnie, choć inna liniowo. Wcześniej przed pracą jeździłem drogą na NDM i do Janówka i powrót - teraz odkąd mieszkamy z rodzicami, taka trasa jak poprzednio byłaby skrajnie bez sensu, bo aby wydostać się z miasta musiałbym je najpierw całe przejechać w poprzek. Jeżdżę więć teraz dwoma nieco innymi pętlami. Jedna z nich zakłada sporą premię górską, a nawet w sumie chyba dwie, druga zaś jest całkiem płaska i bardzo szybka lecz niestety kończy się w mieście, przy garbach zwalniających wiadukcie i zakazie jazdy rowerem. Pfff
Nie bez powodu wybieram więc ostatnio tą z górskimi premiami. 

Do Dębego jadę spokojnie, choć wiatr pilnuje aby mi za lekko nie było. Gdy podjazd pod zaporę wodną już mnie dobrze rozgrzewa, wtedy daje sobie upust i cisnę pod wiatr. Jest dość cieżko, bo "nie chce się" z rana, ale udaje się utrzymać predkość i cała pętla wchodzi dobrze ponad 25km/h średnia. 

W pracy niby nic się nie działo, ale i tak działo się o wiele więcej niż ostatnie dwa dni. Tu na przykład dzwoni jakiś telefon - pan chce wiedzieć wszystko "na już". Ceny, rozmiary, kolory grupy osprzętu szosówek. Wszystko weryfikuje z tonem niezadowolenia, że musi czekać aż sprawdzę, bo to że do niego oddzwonie - nie wchodzi w rachubę. "A nie można pan mi tego sprawdzić od razu ? Niech pan spojrzy tam w komputer". Tego dnia poznam go również osobiście - mina pod tytułem "bosssszzzeeee" i założone ręce na piersi wyraqżają jego pogardę do tego, że nie mamy roweru 56cm lub L-ki na osprzęcie 105 lub Tiagrze... 

Innym znów razem jakiś upierdliwy dziadek wybiera oponę przez bite 20 minut, rozważając chyba skład kwantowy gumy, bo dumał i dumał... W końcu stwierdził, że do składaka to mu jednak potrzeba tańszej opony, i że za 60zł to on nie weźmie i co? Poszedł!
Spoko wrócił za dwie godziny i kupił jednak oponę. Po czym jeszce tego samego dnia wrócił pod koniec i wymienił na tą drugą co tak dumał nad nimi. Aż się boje czy nie wróci jutro!

Pojawił się tego dnia również jakiś zapalony restaurator. Przynosi torbę z żelastwem i on mówi - prze pana "restałruje". No i z tego restałrowania wyszło mu tyle, że rower ma 20 lat i gucio kupi u nas w sklepie, bo takich części nie mamy na restałrację. Musiał więc obejśc się smakiem. Zdziwiony wielce, że tego nie dostanie. A przyniósł do mnie dosłownie każdżą śrubkę jaką miał. Wykłada chyba 30 minut różne elementy i ciągle po zapytaniu "a takie coś dostanę" - uzyskiwał odpowiedź... NIE:D
Skąd radość? Bo facet parł do końca i dopiero po opróżnieniu torby ze śrtubek, klinów osłonek, simeringów i jakichś bliżej nie znanych mi części - stwierdził, że chyba już pójdzie. 

Na koniec jeszcze małą historia o panu dublerze... Wpadł pan, dziwny taki trochę. Raczej chyba nie upośledzony, ale wszystko co mnie pytał musiał sobie powtórzyć po swojemu. Parafrazował moje zdania jakby poza nami był jeszcze ten trzeci ktoś, lub jakby on sam do końca nie rozumiał moich odpodwiedzi. 

- ta torba to do roweru się przyczepia?
- tak proszę pana to torba pod siodłowa
- to tobra  pod siodło jest. A jak się ją mocuje?
- tu ma pan takie paski i rzep.
- i tymi paskami i na rzep. A ile ona kosztuje
- kosztuje 30zł
- kosztuje 30zł...

[...]
- a macie państwo jakieś pompki
- tak oczywiście już pokazuje
- pan mi pokazuje już. A ja takiej taniej szukam, żeby na rower zabrać
- proszę taka, taka i taka.
- aha taka taka i taka... tak?
- mhm.
- mhm
- a ta na ten wentyl samochodwy będzie pasować?
- takona jest na dwa systemy można samochodowy i rowerowy i francuski wentyl pompować.
- aha czyli ona jest na dwa systemy można samochodowy  i rowerowy... aha
- dobra pompka to jest?
- uważam, że bardzo dobra. Ma aluminiowy korpus...
- ma aluminiowy korpus...
- i duży tłok
- i tłok duży
- i wygodna jest do przyczepienia do roweru
- i do roweru wygodnie można ją przyczepić...

O ile z perspektywy czasu wydaje się to zabawny dialog to przez 45 minut, facet zdążył mnie już naprawdę irytować. Zadawał chyba 50 pytań. Trzy razy wracał się spod drzwi po zapłaceniu za pompkę i dętki - a do drzwi mamy od kasy bardzo daleko. "to ja jeszcze o coś zapytam" - zwykł mówić gdy dobijał znów do kasy. Wreszcie poszedł a mi ulżyło!

Po pracy jeszcze na zakupy z żoną po kabel do laptopa, niestety w euro rtv agd u nas w Legionowie nie mieli takiego kabla. 






Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Pojechalibymy - uczta kolarska okraszona jajkiem i słoneczkiem! || 45.00km

Niedziela, 7 września 2014 · Komcie(2)
Dzień drugi rowerowej rozpusty:) Dziś pedałowałem nagusieńki - jak pan bóg przykazał. Byłem rozebrany!

Zjawiskowo było - niesamowicie i dziwnie zarazem. Na pusto jeździ się jakoś tak - lekko? Hę? No sam nie wiem. Z żonką po okolicy poopalaliśmy nieco blade twarze i na koniec poganialiśmy świeżaków. 

Szybko - słonecznie i bezpiecznie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Przed niedzielą była sobota || 40.01km

Sobota, 6 września 2014 · Komcie(1)
Nie wiele brakowało a zapomniałbym wpisu zrobić sobotniego. Za dużo masła? Pewnie to jest przyczyną mojego zapominania:D
  Sobotnia wycieczka była połączona z dojazdem do pracy. W ten jakże handlowy dzień utarg był tak mizerny, że szkoda opowiadać. Mam nadzieje, że za te wszystkie pracujące soboty, w końcu oddadzą mi jakiś dzień wolny i bedę mógł sobie jechać z żoną na jakiś dłuższy wyjazd. Negocjacje trwają... zobaczymy. 

Tymczasem w ksiego-landzie, wróciła wena do jazdy. Może to przez słońce, może to przez ogólne samopoczucie. Nie gania mnie tak jak w czerwcu na 100tki, ale przynajmniej znów czuje frajdę z pedałowania nawet po okolicy. 

Po pracy pojechaliśmy z Agnieszka na krótką przejażdżkę. Wyszło zaledwie 40 kilometrów ale bardzo miło spędziłem ten czas. BYło słonecznie a wiatr delikatnie wiał w policzki. Czuć już, że słońce nie grzeje jak jeszcze 2-3 tygodnie wczesniej. Idzie jesień niezaprzeczalnie! Zanim jednak zawita czeka nas okres ciepłej przed jesiennej wygrzewki. 

Cyklo-wygrzewki :D



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 155 - Jesień pełna słońca! || 57.20km

Piątek, 5 września 2014 · Komcie(4)
Udało się po raz kolejny wyrwać na rundkę przed pracą. Powitało mnie słońce, ale niestety także wiatr. Zimny wiatr. Termometr na liczniku wskazywał 14 stopni Celsjusza. Mimo tak niskich wskaźników. Jechało się przyzwoicie. Problem miałem tylko z hustką na głowie, bo nie mogłem z nią dojść do ładu. Na początku jechałem w chuście, potem ją zająłem, ale znów było mi za zimno. Aby zapobiec kolejnym rozterkom, zwyczajnie - dałem sobie czadu. Ciepło wewnętrzne w taki dzień nie przychodzi jednak lekko. Bo im szybciej jedziesz, to początkowo wiatr jeszcze bardziej cię chłodzi i realnie odczuwalna temperatura spada. Dwie krzywe temperatur - ta wewnętrzna i zewnętrzna - przecinają się w końcu w punkcie optimum. Owo optimum następuje jednak dopiero przy sporo wyższej prędkości. Resztę trasy więc, jechałem dynamicznie pilnując aby nie wpaść poniżej komfortowej termicznie szybkości :D

W robocie - nie działo się nic. Nieomal dosłownie. Zacząłem więc rewolucje  ubrań jesiennych wystawiłem ciuszki, wyceniłem. Zmieniłem ekspozycję. I tak przez cały dzień wieszałem koszulki, bluzy, rękawki, czapki i husty. Dobrze bo czas jakoś mijał. Zarobek? Hmm dniówka utargu "powala";) Mamy już po sezonie.

Wieczorem po pracy do domu i na zakupy do Kauflandu a następnie, znów na rower. Wieczór był ciepły więc zdecydowałem się na PoPracnik. Ciepły wieczór noc księżycowa i puste ulice. Miodzio! Zastraszająco szybko spadała temperatura a na łąkach było już nie 16 stopni a 12. Grrr. Puste drogi mp3 w uchu to i ja cisnąłem niemało. Runda wiodła troszkę podmiejskimi wioskami, troszkę lasami. Piękny klimat. W lesie, wyłaczałem lampkę i jechałem w blasku księżycowym. Rany ale to był klimat! Normanie hipnotyzował!

Szybki przejazd i doliczone pare kilometrów;) Tak dla uczczenia 10 tysięcy w tym sezonie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 154 - Słoneczny poranek || 29.00km

Czwartek, 4 września 2014 · Komcie(0)
Wstawało się dość ciężko, bo oglądam trzeci sezon BONES na laptopie. Kiedy jednak zwlokłem się z łóżka dalej było już z górki.
Troszkę już odnajduje się w nowym miejscu, u rodziców. Mniej razy szukam czegoś, rzadziej coś gubię... Paradoks jest taki, że jak już na dobre sobie miejsca "wbije w głowę" i usprawnię codzienność na piaskach - to będzie kolejna przeprowadzka. Niezmiennie na nią czekam, ale jeszcze prawie dwa miesiące do niej

Jak na złość dziś zabrakło mi jednego kilometra do trzydziestki. Rano kurs zimówką do Kauflandu a potem na rundkę z białym! Jechało się przyzoicie, choć w połowie dystansu stwierdziłem, że chyba za mało z siebie daję na takich wycieczkach. Nie lubię trenować w sumie, nie potrafię się zmuszać do wysiłku gdy jadę na dworze. Po prostu sama frajda z jazdy mi wystarcza. Co innego na trenażerze - wtedy lubie czuć, opór pod nogami.
Od Komornicy zaczynam jednak, mimo wszystko, pedałować mocniej. Prędkość z 24-25 skacze do 30. Nie jest jakoś specjalnie ciężko, ale - trzeba wciskać te pedały. W lasach puszczam nawet się ponad 35.

Nowa pętla przed pracą, spowodowana inną lokalizacją zamieszkania chyba fdobrze wpływa na mój zapał. Pogoda także jest ok. W sam raz na poranne rozbudzenie. Delikatny chłodek, a jednak słonecznie. Zanim zacznie się dżdżysta jesień trzeba wykorzystać takie wyżowe późno letnie temperatury.

W pracy byłem przed dziesiątą i na spokojnie wszystko udało się powłączać zanim godzina "Zero" nastała. Dziś zmieniłem owijkę na kierownicy i kupiłem kasetę. Zamierzam zmienić napęd jeszcze przed zimą. Długo wahałem się jakie przełożenia wybrać, ale w końcu zdecydowałem się na "zmiękczenie". Mam obecnie 12-26 w swoim rowerku i z najmniejszych zębatek prawie nie korzystam.

Poprzednio miałem 12-26
12-13-15-17-19-21-23-26

A teraz będzie 13-23
13-14-15-16-17-19-21-23

Owijka też poszła na wymianę. Ta poprzednia była całkiem już "płaska" i poza tym, że owijała metalową rurkę, nie pełniła żadnej funkcji komfortowej. Wybrałem Cokr Gel Plus czarną. Jest mega różnica, aż dziwnie się kierownice trzyma. Taśma jest miękka czuć gąbeczkę, a komfortem na długich dystansach moje nadgarstki nie pogardzą;)

Dzień mija mi powoli. Ludzie zaczynają wybierać ciuchy rowerowe na jesień. Sporą ofertę rogielli mamy no i koszulki oraz termoaktywną bielizną też można u nas dostać! Znalazłem czas więc aby zrobić wpis. Normalnie, tego nie robię w pracy, jednak dziś się zdecydowałem bo wyjątkowo czuje wenę;)

Dziś był u mnie przedziwny i irytujący pan. Niby nie wiele mówił, ale zrobił na mnie "wrażenie" i nawet lekko się zdenerwowałem wewnętrznie. Chciał kupić łańcuch 8 rzędowy. Spytał czy mamy, powiedziałem mu, że tak i podałem modele i ceny, a pan wtedy bez pardonu powiedział, że chce zniżkę. Obniżyłem mu do "okrągłej kwoty". Nie dużo kilka złotych, bo nie bardzo wiem, czemu mam dawać 30-40% upustu na łańcuch - gdyż tyle zażądał. Pan był oburzony...
- kiedyś dawaliście mi większe rabaty.
- a pan z jakiejś grupy kolarskiej?
- nie, ale kupiłem tu rower! No i chyba jest już po sezonie!
- ????
- a ten pan co tu sprzedawał kiedy będzie?
- teraz tylko ja tu jestem:) <YEAH>
- do widzenia!

Co za ludzie. Wpada, chce łańcuch za 60zł i on domaga się zniżki, bo on tu rok temu kupił rower. Ba nie obeszło się bez materiału szkoleniowego. Pan był wykładowcą ekonomi stosowanej.

- ostatnio kupiłęm kask - rzecze do mnie w te słowa - nie powiem gdzie - dodaje tajemniczo unosząc brew! - i tam z kaskiem i rękawiczkami z 350 zeszli mi na 270zł!

Sweet;) To tak jak z bluzkami w H&M najpierw kosztują po 100zł a potem nagle 25zł i jest big - sale!!! Za darmo rozdają? Nie bo w hurcie bluzeczki kosztują 15zł. Nasze społeczeństwo tak nauczyło się tych przecen, że teraz co druga rozmowa w sklepie zaczyna się od pytania
- kiedy będziecie mieli wyprzedaż.

Ech wolny rynek konsumencki, co poradzić.





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 153 - Zrywam z tym! || 26.81km

Środa, 3 września 2014 · Komcie(4)
Do pracy udało mi się dziś pojechać dookoła. Nie było lekko, trochę zamarudziłem rano, ale zaraz po ósmej opuściłem mieszkanko. Było dość przyjemnie, choć ilość zaparkowanych aut przed szkołą - ludzi odwożących swoje dzieci mnie przeraziła. Czy naprawdę 10 latek/latka nie umie przejść 1,5km do przysłowiowej budy? No litości. Rozumiem mama z 8-latkiem, ale kurde - z tych bmw, audi i innych wysiadały nastolatki w słuchawkach z Aj Podem ;P

Za miastem w kierunku Wieliszewa robi sie spokojniej. Po drodze mijam jeszcze dwie szkoły, ale jest już sporo dość dobrze po ósmej i auta są w mniejszej ilości. Część pewnie juz odjechała, a część – zapewne tych najbardziej spóźnionych - jeszcze nawraca. Oczywiście - nie patrzą na ruch dookoła, bo trzeba jeszcze robiąc zawracanie na trzy, pilnować wzrokiem biegnącej córci łamanej na syna…
Ech – chyba to jeszcze nie moja liga. Ja pamiętam, jak koleżankę do szkoły ojciec na składaku woził na bagażniku – to już był obciach. Wszyscy się z niej śmiali. Przestała w końcu – nie wiem w której klasie. Tu widocznie jest jeszcze gala i program – pokaż swój samochód.
Wiatr smaga mnie w twarz i jedzie mi się dość ciężko. Nie zrażam się jednak i dziarsko pedałuje. Zapomniałem z domu mp3 – więc z nudów śpiewam coś tam pod nosem.

Na jednym ze skrzyżowań w Skrzeszewie, po przepuszczeniu auta gdy skręcałem w lewo, zrywam łańcuch. Nieomal wypadam przez kierownicę, bo wstałem na pedały aby ruszyć i trach! Skuwam go i jadę do pracy, ale już sporo wolniej. Upaćkałem się smarem niemiłosiernie i radość z udanej wycieczki porannej troszkę mi opadła.

W pracy nie działo się nic szczególnego. Pod koniec dnia jednak zakotłowało się i był cały sklep ludzi. Nawet kolejka do kasy się zrobiła. Dziwne – mam wrażenie, że wrzesień jest bardziej aktywny dla niektórych zakupowo niż końcówka sierpnia.
Po pracy do domu na pyszny kalafiorek z żeberkami i ziemniaczkami.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 152 - poranek w chłodzie || 31.51km

Wtorek, 2 września 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Agnieszka rano wędrowała szosówka do rodziców na północ. Udało się mi zwlec z łóżka i jej towarzyszyć. Pojechaliśmy we dwoje. Jesień pełną gębą. Wiało mocno ze wschodu a do tego wiatr był dość przeszywający. Poranny rozruch był więc dość szokujący dla jeszcze nie do końca obudzonego organizmu. jednak fajnie, że udało się w końcu wyrwać o poranku i troszkę pojeździć. 

Coraz większe problemy mam z napędem. Podczas jazdy chrobocze, gryzie, mruczy... nie skacze łańcuch, jednak stan rozciągnięcia łańcucha przeraża. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 151 - Witamy w objęciach września || 3.00km

Poniedziałek, 1 września 2014 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Na temat mojej ostatniej aktywności nie powinienem się chyba wypowiadać. Wpadłem w kolejny kryzys witalności. Jesień? Kurcze, czasem sobie myślę, że się chyba wypaliłem rowerowo. W tym roku wyjątkowo ciężko u mnie z tym rowerowaniem. Nie chodzi bynajmniej o dystans. W tym roku zbliżam się do 10 tysięcy. po prostu jakoś ostatnie miesiące czasem coś sie tak zacina, że nie mogę się przemóc. 

Czuje się troszkę zagubiony, bo to nowe uczucie dla mnie. Takie osaczenie codziennością, obowiązkami, masą problemów - wszystko jakoś tak mega negatywnie nastraja. W pracy nie wiele się dzieje - ale to plus - chyba. Mam więcej czasu na przemyślenia. Planowanie tras, tylko jest jeden kłopot... nie mam weny! Czuje się jak dobry artysta, który nie może zacząć pisać kolejnego bestselleru, mimo, że od wielu lat zajmuje sie tym z powodzeniem. Może powinienem zmienić hobby zająć się czymś innym, znaleźć inne zainteresowanie. 

W pracy - odnalazłem spokój, dziś rozmawianie z ludźmi sprawiało mi przyjemność. Było fajnie. Nawet ci upierdliwi sprawiali, że mówiłem. Trajkotałem jak zawsze, pewnie sporo za dużo, pewnie gigantycznie za dużo. Szło to jednak jakoś samo. Po prostu mówiłem lekko z pasją z przyjemnością. Miałem wenę!:) 

Dzień skończył się późno... po zamknięciu marzyłem tylko by wrócić do domu. jednak jak się ma blisko do pracy ciężko jest się zmusić aby jechać dookoła do  domu. Planowałem, że zjem coś i pojadę gdzieś, ale pomysł upadł po tym jak się najadłem... zostaje więc tylko 3km:(


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,