Pomyslicie sobie, jak to ma elektryka i do PKP?tak, biorąc pod uwagę że dżisiaj w ciągłym niedoczasie to przynajmniej kawałek pojechałem sobie rowerem...od rana zakupy załatwienie spraw, a nie chciało mi się brać auta. Do tego wszystkiego końcówka baterii, zatem pozwoliłem sobie ja chilli. Lasach w głębokim błocie... W lasach bagno, a więc ryłem jak dzik. Kto myśli że ja elektryku jest lekko, tej się myli. Ja używam w sumie głównie pierwszego trybu Eco i trial, zmuszam więc nogi do pedałowania i mimo że z prądem, to nie całkiem za darmo jadę.
Tu także ma sporą zaletę system centralnego wspomagania. Tu się nie da oszukać ??nie pedałujesz, nie jedziesz. Ba nawet więcej, nie naciskasz to nie daje prądu. Czujnik w korbie wie, kiedy naprawdę wciskasz pedały, a nie tylko je popychasz. W rowerze z Decathlonu na wspomaganiu tylnego koła, jeśli czujnik wykrywał obroty korby to już załączał wspomaganie, tu musi wykryć również twoje pedałowanie i nacisk. Pod nogami masz manetkę "gazu". To fajne bo jak chcesz sobie jechać wolniej to pedałujesz z mniejszym naciskiem, a rower nie rozpędza cię od razu do 25tylko utrzymuje prędkość z jaką jedziesz. Dopiero jak mocniej w korby dasZ, to rower dodaje energii.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.