Pojeżdżawki, strona 11 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Pojeżdżawki

Dystans całkowity:13050.11 km (w terenie 1010.40 km; 7.74%)
Czas w ruchu:263:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:1062 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:315
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 26m
Więcej statystyk

11 listopada - patriotycznie i słonecznie || 40.01km

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś udaliśmy się na rower w stylu niepodległościowym.
Wahałem się czy jechać na wycieczkę, bo mój głos przypomina raczej dźwięki nastolatka po mutacji, jednak w końcu podjęliśmy decyzję z Agnieszką, że trzeba się z domu ruszyć i pomknęliśmy na rower.

Akurat Rowerowe Legionowo jechało an wycieczkę i ognisko, to postanowiliśmy się z nimi przejechać. W sumie chyba było około 10 osób, a wycieczka bardzo rekreacyjna. Nawet powiedziałbym za baaardzo wolno-rekreacyjna. Momentami było mi chłodno a prędkość gdy tylko zwiększała się do 20 km/h była stopowana przez najwolniejsze ogniwa. Fajnie, że udało się ludziom wyjść na rower, ale chyba to nie moje klimaty. Taka wolna i emerycka jazda zwyczajnie nie dawała mi poczucia, że jadę - musiałem skupiać się tylko na tym aby pilnować czy nie jadę za szybko... Czułem się nieco jak na masie krytycznej, choć widziałem potencjał do jazdy większy. Cóż najważniejsze, że udało się wspólnie przejechać i jak na stan mojego gardła chyba było to odpowiednie tempo. Wiadomo serce chciało więcej.

Od grupy oddzieliliśmy się przy trasie L-wo - Dębę. Tam prędkość wzrosła do sensownej wartości i odwiedziliśmy jeszcze Cmentarz którego przez moje chorowanie nie udało nam się nawiedzić w czasie listopadowych świąt.

Obserwacje bolącego kciuka niestety nie przyniosły lepszych wniosków. Dziś znów bolało, choć nieco mniej, może związane było to z tym, że jechaliśmy wolniej i mniej biegi zmieniałem. Jednak sprawa jest w daleko posuniętych planach. Coraz bliżej jest do zmiany kokpitu w szosówce. Długo drążyłem temat i niebawem szosówka zyska kierownicę prostą, choć wąską. Mam nadzieje, że przyjemność i komfort jazdy wzrosną a i szosa nie straci na zadziorności.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Przez Kampinosu Północne Tereny || 84.24km

Niedziela, 20 października 2013 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
Jak sprawić aby wycieczka była inna od wszystkich? Jak znaleźć się od razu gdzieś gdzie bywa się rzadko? Proste - użyć pociągu! My z Agnieszką zaplanowaliśmy dziś własnie ten środek transportu jako element naszej wycieczki rowerowej. Skorzystaliśmy z tego, że ja mam Kartę miejską i że w kolejach mazowieckich rowery teraz cały rok są za darmo.

Z Legionowa SKM do Warszawy a tam sprawna przesiadka w szynowy pojazd do Sochaczewa, skąd ruszyliśmy na podbój terenów mi znanych dość dobrze a Agnieszce tylko troszkę.

Dojazd zapewnia nam pociąg kolei mazowieckich, komfortowy piętrowy ciągnięty przez lokomotywę hetman. W Sochaczewie jesteśmy wcześnie a na niebie nawet prześwituje słońce. Jedzie się przyjemnie a wiatr w plecy sprawia, że momentami jest nawet za gorąco. Na liczniku termometr wskazuje 18,5 stopnia.

Agnieszka chciała odwiedzić Żelazową Wolę - tą od Szopena. Wpadamy więc na miejsce i rozbijamy się o polską rzeczywistość. Muzeum i park jest, ale wejść można tylko bez rowerów. Rowery można zostawić przed muzeum, parkiem na stojaku o którym z przyzwoitości nie powiem nic. Kiedy od ochroniarza otrzymujemy właśnie informacje, że nie możemy z rowerami wejść, za bramą widać panią w płaszczyku na rowerze.

- a tamta pani czemu jedzie na rowerze? - zapytałem pana w czarnym surducie z napisem ochrona i wkazałem oddalający się obiekt.

- ta pani tu sprząta i jedzie na swoje miejsce pracy...

Nie potrzebowałem więcej informacji. Argumenty były miażdżące! Wzbudzając zagrożenie pośród liści - zdecydowanie nie mogliśmy wejść na teren parku chopinowskiego. Co innego pani sprzątaczka - jej liście się nie imają i piasek na alejkach jest bezpieczny pod jej fachowymi kołami konserwatorki powierzchni płaskich...

Wypasione oszklone wejście do muzeum... nie dla rowerów
Pojechaliśmy dalej zrezygnowani. Byliśmy troszkę niepocieszeni, bo mogliśmy odwiedzić muzeum kolejnictwa w Sochaczewie zamiast jechać do Zardzewiałej Woli Chopina... przypomina mi się sytuacja z ogrodu botanicznego w Powsinie. Tam było totalnie inaczej. Tam od pani co bilety sprzedawała, dostaliśmy nawet zapinkę z kluczykiem (akurat swojej nie zabraliśmy a również obowiązywał zakaz wprowadzania rowerów), które wydawane były ludziom chcącym przypiąć rowery do stojaka wewnątrz ogrodu.

Z Żelazowej Woli przez wioski przemknęliśmy to WIlczych Tulowskich, gdzie znajdowała się urokliwa stacja wąskotorówki.




kolejki na postumencie w Sochaczewie.


Kolejka służyła dawniej do wywozu drewna z Kampinosu. Na zdjęciu widać jak natura obecnie szybko zabiera co swoje na nieuczęszczanym odcinku w Kanpinowskim Parku Narodowym.


Zwrotnice i mijanka nadal działają na tej stacji. latem z Sochaczewa dojeżdża tu kolejka turystyczna. Super pomysł!!!


Biedronka czeka na swój pociąg na wiosnę siedząc na jednej zwrotnic.


Nasze rowery czekają na nas. Zdjęcie w kierunku - nieczynnego odcinka wgłąb Kampinosu.




Ze Stacyjki, po zjedzeniu kilku słodkości, ruszamy na tranzytowy odcinek północnymi obrzeżami Kampinosu. Nie obywa się jednak bez postoi. Pierwszy robimy sobie w miejscowości Secymin Polski.


kościół Matki Bożej opiekunki przyrody.

Dalej wybieramy trasę bliższą Kampinosowi. Wioski urokliwe, droga mniej uczęszczana a i asfalt o wiele lepszy. Jedziemy więc sprawnie sporo ponad 23km/h a wiatr hula i rozwiewa nam włosy. Jechało się mi średnio i im dłużej tak lecieliśmy, tym frajda z jazdy była mniejsza. Zachmurzyło się i jakoś tak przelotowo ciężko na głowie zrobiło. Trzeba było się zatrzymać na kanapkę.




Liści na drzewie próżno już szukać. Tylko jemioła


Prawda, że podobni? Oboje tak samo rowerowo zakręceni.


W lesie już zapanowała jesień na dobre... a niedawno jeszcze czuć było lato w powietrzu. Odchodzące, ale zawsze to lato - a teraz jesień...


Nie dla wszystkich ten rok był życzliwy...;D

Wycieczkę kończymy super tranzytem dość dynamicznym z Nowego Dworu Mazowieckiego do Jabłonny. Szybko i bez "ochów" jednak zdaęłm sobie sprawę, że czuje zmęczenie. Jesień, koniec sezonu, czuje się mniej siły. Ciekawe jak to będzie za rok czy będę miał energię na 200tki i 300tki... teraz praca dojazdy, kiedy znaleźć czas na takie szaleństwa:( ech.

Wycieczka udana, choć pod koniec dość pochmurno się zrobiło.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zimówki - wystąp! || 19.00km

Sobota, 5 października 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś dzień od rana w ruchu - mimo, że sobota to, trzeba było zrobić co należy. Nie mogę w nieskończoność jeździć tylko komunikacją miejską, toteż przyprowadziłem do jaskini naszej zimówki.

Kurs 3 krotny na piaski i troszkę grzebania. Przez cały rok sól zakrzepła i stwardniała. Trzeba było więc pomocować się ze śrubkami itd. Udało się jednak doprowadzić rowerki do ładu. Mój accent niestety zgubił błotnik, który zwyczajnie pękł podczas zdejmowania rowerów z haków. Będę musiał więc w wolnym czasie wymyślić coś co osłoni mnie zimą od deszczu i słoty.

Jazda śnieżnikiem na oponach smart sam 2.1 i buczenie po ścieżkach to jest to;D Dawno nie czułem, że rower to czołg. Jedzie się ciężko, ale czuje się ta potęgę i masę. W porównaniu z szosóweczką to ten rower - zdecydowanie przypomina zimowego morderce pieszych na ośnieżonych DDR-ach.

Agi zimówka jeździ również i również coś tam niedomaga. Jednak do konkretnej zimy jeszcze troszkę jej zostało wiec może jeszcze cieszyć się dojazdami na szosie. Ja niestety zacznę od poniedziałku testować opcje - rower - SKM - rower. Zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce i jak sprawdzi się w przeciągu kolejnych dni. Mam nadzieje, że nie pozostanie mi tylko sen o rowerze :(

:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Ford i Betoniarka - 0:1 || 48.76km

Środa, 25 września 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wyjazd dookoła dzielni. Na szosie pod niejednokrotnie silny wiatr w twarz. Sama wycieczka bardzo zacna. Gdyby nie jej ostatni odcinek.



W Legionowie jadąc od ronda Sobieskiego - Parkowa dostrzegam kolegę. Dołączam do niego i nawiązuje do rozmowy w sprawie odblasków jaką ostatnio prowadziliśmy w internecie. Po przecięciu ulicy Czarnieckiego słychać HUK i gdy się odwracamy widać to co widać...

Szybka sprawna akcja. Ja wzywam pomoc, Grześ opatruje rannych. Pomagam przy zabezpieczeniu pojazdu. Wyjmuje kamizelkę z bagażnika auta i dobrze widoczny przystępuje do pomagania. Wyjmuję kluczyki ze stacyjki i ustawiam trójkąt ostrzegawczy. Spowalniam i kieruje też troszkę autami aby nie zagrażały akcji ratowniczej która prowadzi kolega.
Straż przyjeżdża w kilka minut. Nie wiem czy minęło może 4 minuty od zdarzenia.
Wypadek miał miejsce pomiędzy fordem i betoniarką. Ford jechał za nami główną ulica z pierwszeństwem od ronda z Sobieskiego. Betoniarka jechała z podporządkowanej z prawej strony. My przejechaliśmy a ona wjechała na ulicę chcąc jechać przez skrzyżowanie prosto ulicą Czarnieckiego.

Ranna, lub lekko w szoku mała 5 latka, jej tata wyglądał ok, ale bardziej martwił się o stan córki niż swój toteż pojechał z nią do Szpitala. Dziecko wyraźnie uratowało to, że jechała w foteliku zapięta pasami. Szczęście w nieszczęściu, że betoniarka wyjechała na skrzyżowanie w prost przed forda bo uderzenie w prawy bok byłoby od strony małej dziewczynki. Kolokwialnie, gdyby ford jechał szybciej "zmieściłby" sie przed Betoniarke a nie na odwrót.

Po zostawieniu danych i przekazaniu akcji w ręce służb pojechaliśmy do domu.


Dzień jak co dzień a tragedia dla innych... cóż takie życie.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Kropla codzienności to krok do wieczności... || 15.48km

Wtorek, 24 września 2013 · Komcie(6)
Kategoria Pojeżdżawki
No i dzień spędziłem na rowerowo - a co. Nie nie pojechałem na spotkanie w firmie rowerem (jeszcze nie - se se se), ale używałem roweru później.

Zacznę jednak od zaspokojenia waszej ciekawości sensacji. Zacznę pracę od 1 października. Wynagrodzenia swojego wam nie podam, abyście nie czuli się źle, że moja pensja jest tak wysoka a wasza tak niska. Trzeba dbać o morale czytelników nie?

Zanim jednak zacznę pracę, konsylium patologów musi pochylić się nad mym losem i mnie obejrzeć, cobym im trupa w torbie nie przyniósł do pracy i nie umarł od przewlekłego patrzenia na monitor. Toteż mnie jutro wysłali już na badania. W sumie to sam się wysłałem, bo sam umawiałem te wizyty, ale jak wiadomo dostanie się do lekarza wymaga wstawania tak wcześnie, że klękajcie narody. O 7:15 mam Okulistę... z zamkniętymi od niewyspania oczami to ja jednej linijki tego tekstu tam nie przeczytam...

Dobrze, że do wizyty u Laryngologa mam kilka godzin to sobie poćwiczę czytanie w Empiku. Polecacie jakieś nowe fajne książki? Coś trzeba robić przez ten czas zanim się wizyta zacznie.

Całość uczczenia mojej nowej pracy odbędzie się w Trzepowie k. pułtuska już w ten weekend. Info na prv dla zainteresowanych. Będzie dużo rowerzystów, dużo %% i mało spania. Tak wypoczęty na kacu i po weekendzie będę mógł atakować nowe miejsce pracy. :D

Nie wiem dokładnie co to za praca. Wiem, że przy kompie, wiem, że będe dzwonił i wklepywał dane do exela itd. I wiem, że będę miał identyfikator i robił PIIIIP. Czujecie ten prestiż? PIIIP!!! HA! Z czasem mi praca spowszednieje i będe narzekał na Pragę, dojazdy, a raczej powroty itd. Jednak będę miał okazje zbadać społeczeństwo o wczesnych godzinach porannych, gdy będę do SKM jechał rowerem.

Jaram się jak zakonnica świeczką, ale co ja poradzę, nowe nieznane - na razie bez podstaw do narzekania. No i coś jest w tym kieracie dojazdów do pracy. Taka pokora dojazdów codzienność i pewnego rodzaju smaczek miejskiego rowerzysty. Nie takiego z koszyczkiem! Takiego PIIIP :D

Wieczorem do Agi i do rodziców. Ojciec dostał ode mnie nawigację z bazą fotoradarów w PL. Będzie okazja przetestować jak będzie jechał w Lubelskie jesienią. Oby bezpiecznie się nią bawił.


A wy jak odbieracie swoje dojazdy do pracy? Podzielcie sie - czy zamienilibyście rower na busa albo auto? Czemu? Nie? Nie wiem?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Miejsko wiejsko - swojsko. || 28.62km

Poniedziałek, 23 września 2013 · Komcie(4)
Kategoria Pojeżdżawki
Generalnie z misją z Agnieszką do pracy. Poranne pedałowanie po mieście to zjawisko codziennie niecodzienne. Dzisiejszą atrakcją dnia była pani na składaku wjeżdżająca na skrzyżowanie "na cykora". Tzn "ja jadę, wy się martwcie co ze mną zrobić!" Bez hamowania, bez sygnalizowania skrętu, z pełnymi koszyczkami jakiś pierdół z bazarku.

Dobrze, że facet jadący ulicą miał okleiny na drzwiach i prowadził szkoły jazdy - pewnie przewidywał takie zachowania ludzi na mieście. Ja jadąc autem pewnie spotkałbym ją na masce.

Wracałem przez miasto po ścieżkach rowerowych wzdłuż Jagielońskiej. Prace przy nowej nawierzchni ulicy już trwają a niebawem pewnie zaczną wylewać asfalt na drogach rowerowych po drugiej stronie ulicy. Ciekawe, czy drogi rowerowe będą oblegane. Wydaja się dość sensowne, choć co chwila zmuszają do wjazdu na ulicę. Nie zmienia to faktu, że ilość ścieżek rowerowych w mieście rośnie a to, że są asfaltowe to dodatkowy ich atut!

Dzień zakończony w dobrym nastroju - bo oddzwonili z jednej z firm. Jak dobrze pójdzie jutro podpiszę umowę o pracę. Zacznie się ranne wstawanie i rowerowanie do pracy. Czas pokaże co i jak! Jutro mam finalne spotkanie.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do Trzepowa || 70.01km

Niedziela, 22 września 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Do Trzepowa na rekonesans Żabiego Raju. Do wyprawki poślubnej zostało już niecałe 5 dni. Wyjechaliśmy po 10 i skierowaliśmy się na Dębę. Nie ukrywam, że nie jechało mi się dobrze. W mieście jakoś tak zimno, tłoczno a ja nie mogłem rytmu złapać do jazdy. Nie wiem czy to kwestia wczorajszego wieczornego pedałowania, ale totalnie nie czułem melodii.

Poprawiło mi się za Dębę, gdy w Stanisławowie kupiłem starą kajzerkę i pętko kiełbasy. Od tego miejsca było już tylko lepiej.
Pojechaliśmy sobie wioskami i mimo, czasem nie najlepszego asfaltu, jechało się fajnie. W jednym miejscu próba znalezienia fajnego skrótu skończyła się przełajem przez torfowiska. Asfalt unijny po prostu nagle się skończył i droga zamieniła się w "traktorową przez łąkę". Zrozumieliśmy wtedy pochodzenie nazwy lokalnej miejscowości Zabłocie.

Najpierw łąką, a potem im dalej tym bardziej podmokło. Było błotniście a nogi zapadały się w breję czarną. W głębi pośród drzew znajdujemy mosteczek nad rowem melioracyjnym. Skrót pewnie znany tylko lokalsom, bo z dala wcale nie przypominał ścieżki zdatnej do przejśćia.

Mostek wrasta już nieomal pomiedzy dwa drzewa.

Dalej szutrówką i dopiero po jakimś czasie na główną.

Ktoś kiedyś mówił, że szosy to tylko na asfalt? Hmm to chyba my z Agnieszką mamy przełajówki. Ja tak często jeżdżę szosa przez odcinki lasu, że chyba nawet już nie zwracam uwagi, że to "nie ten rower". Ok w piasku się zakopie, ale po szutrówce z drobna ilością korzeni da się rade jechać i to nie gorzej niż na trekingu z kolami 28 cali.

Do domu wróciliśmy już klasycznie przez Serock i w dół z górki w Zegrzu



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Moja żona - niezastąpiona || 42.63km

Sobota, 21 września 2013 · Komcie(6)
Wiecie co? Może i gadam banały, ale jazda z moją żoną na szosie to czysta frajda.

Wybraliśmy się dziś na pedałowanie we dwójkę. Próba zebrania ludzi okazała sie zbyt późna i summa summarum było nas tylko dwoje. Oczywiście pod arenę zajechaliśmy, aby zobaczyć, czy nikt nie przybył, ale po za Prezydentem Smogorzewskim nie spotkaliśmy nikogo wartego uwagi. Lubie tego kolesia - sympatyczny.


Wycieczka rowerowa odbyła się na przełomie zmroku i zachodzącego słońca. Pięknie pomarańczowo pożegnało nas słoneczko w okolicach Skrzeszewa a potem zaczął zapadać zmrok. Okazało się że baterie w lampce Agnieszki tylne - wysiadły. Zmuszeni byliśmy więc jechać jedno za drugim - ja miałem tylne mrygadełko a Aga przednie.

Jazda na szosie w peletonie jest ciężka, nie mam wyczucia chyba i zaufania jeszcze do tego roweru czy zdążę wyhamować i strasznie spięty jadę. Co nie zmienia faktu, że na wolniejszych odcinkach bez ruchu aut jechaliśmy obok siebie i gadaliśmy.

Fajnie się pedałowało - na Francy w życiu takich prędkości nie osiągałem:D Na gładkim asfalcie, z wysiłkiem ledwo zauważalnym rozmawiając z żoną mknęliśmy 25-27km/h... O ile sama prędkość nigdy mnie nie interesowała, to im jest wyższa tym więcej km w odcinku czasu. A to ma duży wpływ na długich dystansach. Za rok realnie spoglądam na 400 km/24! Musi się udać!!!

Przed nami jednak jesień i zima... a zima to czas mniejszych przebiegów.

Byle do Wiosny:P


[edit]

Dodaje kilometry z porannego jechania z Agnieszką do pracy i jej odbierania z niej. Nie chcę dodawać kolejnego wpisu, bo pojawiłby się po tym, czyli nie chronologicznie. Jeszcze na bs nie ma opcji ręcznego ustawiania chronologii wpisów z tego samego dnia.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wizyta w Nowym Dworze. || 37.29km

Czwartek, 19 września 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wyjazd do Nowego Dworu Mazowieckiego - na szybko, na lekko na, raz-dwa-trzy.
Dziś wróciłem z kolejnej rozmowy - ta mi się podobała, i chciałbym dostać się do pracy tam, więc nie będę opisywał negatywnie rozmowy - bo po raz pierwszy od dawna miała ręce i nogi:D

Po powrocie z Warszawy gdy część moich kieszonkowych pochłonęły już bilety ZTM, pojechałem do NDM. Ot tak, na szosę, na popędzenie sobie i posłuchanie muzyki. Żeby pojechać. Odwiedziłem Kropkę (wtajemniczeni wiedzą) i wróciłem.

Do z wiatrem (57 minut) z z wiatrem 40 minut z dokrętką przez rondo na końcu Jabłonny.

Jednym słowem - szybko jak na szosie milordzie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Rozjazd niedzielny || 31.12km

Niedziela, 15 września 2013 · Komcie(7)
Kategoria Pojeżdżawki
Wyjechaliśmy dziś z Agusią na przejazd "rekreacyjny". Ktoś zapyta: jak na szosie można uprawiać rekreację? No można. Prędkości były bowiem nie wyżyłowane a dużą cześć jazdy stanowiła konwersacja i zajmowanie całego pasa - jedno obok drugiego. Oczywiście wybraliśmy drogi, które pozwalały na takie spokojne pogawędki, ale niestety nie dało się jechać obok siebie w nieskończoność.

Dwie szosy
Poranne wstawanie było ciężkie, ale sama jazda w okolicy godziny 13:00 nie przysparzała już problemów bólowych. Po wczorajszym kartofelkowaniu, pedałowanie było fajnym areobikiem dla lekko usztywnionych nóg.


Pogadaliśmy sobie kręcąc i spędziliśmy miło ten dość ciepły koniec tygodnia.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,