Pojeżdżawki, strona 14 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Pojeżdżawki

Dystans całkowity:13050.11 km (w terenie 1010.40 km; 7.74%)
Czas w ruchu:263:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:1062 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:315
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Zmienianie ogumienia i obagaznikowania. || 12.58km

Wtorek, 25 czerwca 2013 · Komcie(4)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś pojechałem na piaski do garażu ojca zmienić ogumienie z szosowego (maratonowego) na terenowe. Założyłem także do roweru już dwa bagażniki przedni i tylny. Teraz kikla dni będe z takim dziwolągiem jeździł.

Generalnie śrubkowanie dziś miało miejsce. Samej jazdy nie wiele.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Långfärdscykling 152 - Po okolicy || 34.85km

Niedziela, 16 czerwca 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień upłynął pod znakiem lenistwa. Rano w mieszkaniu było 28 stopni a słońce ganiało po pokoju jak kot na pigułce... Fajnie widno, fajnie ciepło, nie fajnie bo gorąco. Pokój trzeba było odizolować roletami od słońca.

Pierwszy kurs był na piaski, żeby zmienić Agnieszce koła w rowerze na Kendy Karmy do Islandii. Od dziś więc Aga pomyka już na terenowych kółkach. Ja swoje ogumienie zmienię dopiero po maratonie w Radlinie.

Po przepysznym obiadku i kiedy słońce było sporo niżej, wybraliśmy się na wyieczkę po wale Wiślanym do Rajszewa i spowrotem.

Generalnie dziś dzień można by opisać jednym słowem: Panie masz pan pompkę?

Ratowaliśmy dziś dwoje rowerzystów pompkami z czego jednego kolesia właśnie podczas popołudniowo wieczornej wycieczki. Biedak przyjechał aż z Piaseczna (nie wiem czy na rowerze raczej PKP) i wracając z Legionowa chciał jechać Wiślanym szlakiem po wale. No się spuściło powietrze. Planował jeszcze dziś do Wawy wrócić. Tego samego dnia kilka godzin wcześniej, jak wracaliśmy po zmianie opon z Piask, koło kompresora bystry tatuś zamiast napompować synkowi rower spuścił mu powietrze z opony, bo: "wentyl za mało wystawał". Jak spuścił powietrze, to wentyl zanurkował jeszcze bardziej w obręcz i chwyt od kompresora i tak nie był w stanie go złapać.
Na ratunek przyszliśmy my - Pan i Pani Pompka!

Może nam jakieś peleryny uszyje a za pompowanie będę brał 10 gr? Byłoby na lizaka.

Wieczorny wyjazd po wale wiślanym to spotykanie całej masy rowerzystów. CO chwila trzeba było komuś zjeżdżać z singla na wale. Wreszcie stwierdziłem, że BASTA - teraz wy nam zjeżdżajcie. No ile można do licha ciężkiego uciekać przed nimi na te wyryte przez dziki rympały! Ślad jest po środku to chyba można czasem i mi ustąpić? I do końca wału już nie ustępowałem.

Dzika jestem bestia? Nie, chyba nie. Po prostu, ludzie idą na rower i jadą jak święte krowy. To trochę jak z dobrymi obyczajami na drodze. Chodzi się i jeździ prawą stroną, ustępuje pieszym na chodnikach itd... A że mamy na rowerach, bo ciepło same święte krowy - cóż poradzić?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Auf dem Fahrrad 150 - Nah Waschau gehen || 62.00km

Piątek, 14 czerwca 2013 · Komcie(4)
Jako, że nastało to wczoraj a nie dziś, świadczy to o tym, że po raz kolejny mam obsóweczkę. Nie ma to jednak nic wspólnego z lenistwem. Bowiem zrobiłem 200 i 62km w 2 dni co daje nie mały łączny dystans. Ta 60 tka była już co nieco inna niż owe 200 poprzedniego dnia jednak nie można umniejszać jej jestestwa.

Na Warszawę pognały mnie sprawy ważne i ważniejsze. Odwiedziłem koleżankę na Ochocie. Razem broniliśmy się i miałem do niej ważną sprawę natury osobistej. Jeszcze za wcześnie aby i was wtajemniczać w ten cały mix co potajemnie szykuje!

No więc pojechałem na Ochotę, choć Ochota była słaba, bo nogi nie dawały z siebie wszystkiego. Teraz będzie obserwacji kilka które to ja poczynił jak jechał. Otóż nareszcie dokończyli newralgiczny moment ścieżki rowerowej w okolicy mostu północnego, który omija przepompownie ścieków. Nie trzeba jechać po błocie koło kładki, tylko można ładnie dookoła sobie popedałować.

Druga obserwacja to taka iż remontują PUB pod rurą koło gdańskiego, obijają go jakimś lanserskim aluminio-styropianem. Będzie się to ładnie prezentowało i totalnie z zewnątrz odmieni wizerunek tegoż miejsca.


Rowerzystów w mieście jak truskawek w cieście. Cała masa. I tak jak z truskawkami - jedni sa spoko i zjadliwi a inni jada jak rozlazłe owoce... Mijam kolesia na giancie - szeleści jak jakaś stara tokarka, inny znów piszczy przeraźliwie. Wspominałem wam, że Świeżaków po 2 miesiącach poznamy teraz już nie po markach rowerów a po ich nasmarowaniu. Not o właśnie ich poznałem.

Wracając z Ochoty leciałem przez Pole Mokotowskie gdzie pełno ludzi pełzało, a do tego lansowały sie dziunie z koszyczkami oraz moi "ulubieni" velturyści. O stylu ich jazdy nie będę sie rozwodził bo o tym już pisałem.

Na Brudno wpadam do kolegi wymienić pęknięte okulary. Odbieramy tez jego dziewczynę ze szkoły Angielskiego gdzie uczy. Zostaje nakarmiony przepysznymi tryskawkami z makaronem. MNIAM. Pogadałem chwile i zmyłem się na hatę. Jechałam po raz drugi wspaniałą ścieżką nad PKP toruńska. Nareszcie ktoś pomyślał o rowerzystach na tym odcinku.

Do domu wracam i na końcówce spotykam Kesa, który straszy mnie dzwonkiem.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Laba lub jak kto woli przerwa.... || 2.00km

Niedziela, 9 czerwca 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś dzień odpoczynku, jako fachowy blogger nie pozwolę wam się nudzić. Dziś bowiem rowerowo nie wiele się działo, jednak ja nadal tu byłem i coś robiłem.


Po dwóch dniach intensywniejszej jazdy powyżej 80km dziś zarządziłem przerwę. Agnieszką ochoczo to przyjęła, bo od rana po niebie przechodziły ulewy. Uporządkowałem więc swoje graty rowerowe i umyłem pudełka oraz przejrzałem co jeszcze "się nada" a co z sentymentu tylko trzymam. Kilka decyzji podjąłem i troszkę luźniej się zrobiło w pudełeczku.

Na zakupy do Obi wybraliśmy się mimo wszystko. W planie było zakupienie drugiego pudełeczka na moje bambetle i kilku akcesoriów do kwiatków w tym małej skrzyneczki dla Agusi aby mogła sobie mieć ogródeczek na balkonie.


Oczywiście po wyjściu z OBI luneło. Czekaliśmy nieco, ale nie przestawało padać więć pojechaliśmy do odmu w deszczu. Było wesoło, choć mokro. Ludzie dziwnie na nas patrzyli jak wyjechaliśmy spod dachu sklepu.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 142 - dialog... || 33.86km

Poniedziałek, 3 czerwca 2013 · Komcie(7)
Kategoria Pojeżdżawki
Na rowerze dziś jeździłem głównie załatwieniowo. Ostatnio zauważyłem, że te przebiegi miejskie mimo, że czasem mają po 30km nie mają nic wspólnego z takim 30km dystansem. Tyle przerw przesiadek przejazdów mniejszych, że nie ma co porównywać. Dodjae je jednak jako jeden wpis, bo to bez sensu dzielić wyjazd na:
"do agnieszki"
"do rowerowego"
"znów ro werowego"
"po agnieszkę"

kiedys dzieliłem, ale teraz staram się to ujednolicać jako wyjazdy jednego dnia. Jest mi łatwiej a i w sumie nie okłamuje raczej nikogo i mu głównej nie odbieram:D

W rowerowym byłem bo zmieniałem linki w rowerze i kupowałem linki a potem jeszcze nowe manetki bo stare śruba była tak zapieczona, że nie dało się jej odkręcić.
Zatrudnili jakiegoś kolesia do pomocy. Facet około 55 lat taki do brudnej roboty a zaczął mądrzyć się jak mój rower zobaczył. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

- o widzę, o rower nie dbmy
- czemu?
- Brudny strasznie
- Bo na rowerze się jeździ a nie go czyści na połysk... poza tym ubłocony nie jest przecież
- Widać złe użytkowanie
- Słucham?
- Łańcuch smaru dawno nie widział
- Wnosi pan to z patrzenia na niego? To ja zachęcam paluszkiem po łańcuchu śmignąć a potem paluszkiem po czole, taki test na nasmarowanie zna pan?

[pauza intelektualna na zebranie sił przeciwnika]
- a to z przodu to co to jest?
- linka hamulcowa. Nie skończyłem pracy z nią bo mi części zabrakło i musiałem przyjechać po kolejne.
- nie tak się linkę zawija.
- tłumaczę panu przecież, że linkę zwinąłem bo jeszcze nie zakończyłem pracy
- taka fuszerka to panu potem wyjdzie. Potem my poprawiamy takie samoróbki.

{pauza kontemplacyjna}

- te klamki to mają straszny luz już (nowe klamko-manetki kupowałem)
- no właśnie dlatego je zmieniam. Maja prawo się wyrobić przez siedem lat
- niewłaściwe użytkowanie wychodzi
- a jak można wg pana niewłaściwie użytkować klamki hamulcowe?
- strasznie pochylone w dół są, poza tym pewnie za mocno pan je szarpał.
- pewnie lepiej wpaść pod auto niż używać hamulców - wszystkim pan takie rady daje?

|pauza - menopauza|

- ludzie to teraz nie dbają o rowery
- pan uważa, że ja o swój nie dbam?
- widać gołym okiem,
- na rowerze dużo jeżdżę to i części się zużywają, klamki mają prawie 60 tysięcy przejechane ich czas już minął, ale działają nadal.
- Ja mam rower co ma sto tysięcy przejechane. Rocznie robię 5 tysięcy i tak się sprzęt nie zużywa.
- pięć tysięcy, to ja zrobiłem od stycznia proszę pana a rocznie robię 13 tysięcy.
- baju baju będziesz w raju...

I tak rozmowa się toczyła a mi ciśnienie skakało. A człowiek siedział obok niczym jakiś rezus oparty i z wyższością oceniał mój rower.

Cóż jestem nieprofesjonalny, nie myje roweru, nie smaruje łańcucha i przede wszystkim klamki hamulcowe za mocno naciskam!



Rower zrobiłem jeszcze tego samego dnia, wszystkie linki nowe niektóre pancerze wymienione ale nie wszystkie bo rower nie usysfił ich tak mocno i nie bylo sensu wszystkiego wymieniać. Przetarłem pancerze wewnątrz stara lekko rozgniecioną linką i załozyłem nowe końcówki na pancerze.
Założyłem także nowy (drugi) łańcuch - poprzedni po 2,5 tysiąca trzeba było zmienić. Teraz rower gotowy na dalsze zmagania


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 139 - Hura nie jestem "SŁOIKIEM" || 38.93km

Piątek, 31 maja 2013 · Komcie(0)


Byłem dziś rowerkiem z rana w Urzędzie Gminy Warszawa Białołęka, aby potwierdzić sobie, że nie jestem słoikiem. Jestem Warszawiakiem - tak mam w papierach, tum urodzon! A mieszkon gdzie indziej, alem słoik nie jest. Jestem taki sobie prawie-warszawiak.


Po porannym kursie na Białołękę, tylko wróciłem do domu, zaczęło padać a nawet lać. Potem, padało dobrze przez prawie 3h a kiedy po Agnieszkę popedałowałem do pracy już pięknie słońce grzało.
Z AGusią pokręciliśmy sie po mieście i popędziliśmy sobie domy w Chotomowie pooglądać.

Powrót na spokojnie do domku przez podmiejskie ulice w Legionowie.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 138 - Dywagacje o rowerze miejskim i Kampinoskie pedałowanie. || 67.57km

Czwartek, 30 maja 2013 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Uczestnicy
Wyjazd powstał tego samego dnia co został wykonany. Rano szybkie trzy sms-y do tranquillo i powstała "rowerowa ustawka". Nie była taka huczna, jak nawalanka kiboli z Legii, ale co tam, też była nas grupa - bo aż trzy osoby.

Dojazd do metra młociny, gdzie miało być rozpoczęcie wyjazdu - był dla mnie średni. Jechało mi się źle. Biodro nie czuło rytmu a ja troszkę męczyłem się z jazdą. Na metrze, przerwa. Chwile pogadaliśmy i obejrzałem sobie z bliska Velturrio. Rower miejski, wygląda nad wyraz solidnie, jednak chyba mnie odrzuca... Nie lubię takiego "składaka", ponadto cała masa spotkanych ludzi na tych rowerach utwierdza mnie w przekonaniu, że to "nie jest zabawka dla ludu".

Niestety, trochę to velturrio przed szereg się wepchało. Przede wszystkim, infrastruktura i umiejętności użytkowników dają wiele do życzenia.

Ludzie co to raz na ruski rok jada na rowerze, naprawdę powinni poćwiczyć zanim wjadą na ulicę. Rower dla wszystkich - ok, ale użytkownicy są niejednokrotnie totalnymi antytalentami do jazdy rowerem. To chyba jeszcze gorzej niż Świeżaki wiosną. Bo ci ostatni, przynajmniej regularnie jeżdżą "co roku" i czasem nawet sporo km w sezonie letnim, Velturiowcy zaś, wsiadają na rower z kaprysu, nudy czy niejednokrotnie dla lansu i ich umiejętność jazdy czy choćby podstawowych zasad użytkowania ulic, DDR-ów i temu podobnych miejsc jest przerażająco zerowa.

Jedziesz a przed tobą Pańcia na V-t i wozi ją po całym DDR bo nie może kierunku jazdy utrzymać. I nie sygnalizuje skrętów, obok jedzie drugi Pańciu również na V-t, gadają sobie plotkując i ani ich przejść ani ominąć. A jak zadzwonisz na nich lub powiesz "przepraszam", to pańcia mało co zębów nie zgubi, bo rower jej "odskakuje" w nieokreślonym kierunku, lub ona nagle "zeskakuje" na jedną lub druga stronę roweru.

Po ulicy jedzie V-t, na nim facet jakiś, zero przewidywalności. Mija go auto to odbija na prawo na krawężnik prawie, potem wraca na pół pasa i mało nie trąca go drugie auto, którego "nie przewidział". Jak chce skręcić to prawie się wywraca, bo odwrócenie głowy powoduje jednoczesny "skręt" pojazdu. I tak jadę za takim kimś i sam boje sie wykonać manewr. Kiedyś wyprzedziłem kolesia, bo skręcałem w prawo pasem do skrętu a on mi przed pasami, nagle w prawo odbija przed nosem i na chodnik zjeżdża. Auta miały czerwone, ja miałem zieloną strzałkę a pan stwierdził, że nie jedzie nic i łubudu w prawo! Ni przepraszam ni nic pojechał dalej w stylowych rurkach.


Cała masa takich przypadków przeze mnie spotkana na ulicach Warszawy pokazuje, że pomysł na rower miejski może i dobry, ale w Holandii, Amsterdamie, i wielu innych miastach gdzie zarówno infrastruktura jest ok, jak i świadomość rowerowa o wiele wyższa.

Z Kubą i Agnieszką jedziemy do Kampinosku. Do Truskawia asfaltami a potem terenem przez lasy do Janówka gdzie znów obieramy drogę na asfalt. Rozstajemy się przy głównej trasie Łomianki - Gdańsk. Kuba w prawo my w Lewo.

Do nowego Dworu jedie się fajnie bo z wiatrem, powrót po drugiej stornie Wisły, już nie był taki lekki. Noga mi totalnie siadła i wlekliśmy sie 15km/h gawędząc sobie i robiąc kilka przerw, nazwijmy je, technicznych.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 134 - Prawie suchą oponą || 21.12km

Sobota, 25 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Rano Agnieszka pojechała do pracy ZTM`em ja spałem jeszcze i nie miałem ochoty wyściubiać nosa. Wstałem pewnie około 9 ej i siedziałem w domu a po Age pojechałem o 13ej.

Deszcz wtedy akurat zastanawiał się czy ma już nie padać, czy nie. Przetestowałem spodnie przeciwdeszczowe już nie w deszczu, ale na rowerze przy 10-11 stopniach. Ogólnie dają radę i przy tak niskich temperaturach naprawdę przyjemnie chronią od wilgoci. W lesie leciało z drzew więc "namiastkę deszczu" miałem. Podejrzewam, że zimą na długich trasach będą też jak znalazł.

Przymierzam się, również do ochraniaczy na buty, ale to jeszcze muszę od kes`a pożyczyć, założyć i pomyśleć z czym to się je...

Reszta dnia to odwiedziny u ciotki w Chotomowie i pogadanka przez prawie 3h. Wujek pokazywał nam jak robi miód i dostaliśmy nawet słoiczek wiosennego.
Dzień podkoniec wypogodził się, ale temperatura nie wzrosła.

Jutro znów na trasę, tym razem dzień MAMY!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 121 - Łomianki w pochmurny dzień. || 41.00km

Sobota, 11 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wyjazd do Łomianek miał być w celach załatwieniowych. Pogoda była średnia w połowie dnia zaczęło intensywnie padać. Później pogoda już była średnia. Chmury wisiały jakby za chwile scenariusz maił się powtórzyć.

Wiaterek lekki był, jednak na tyle odczuwalny, że jadąc pod wiatr marzłem, a z wiatrem było mi za ciepło. Temperatura spadła do 16,5.
Plan był powrotu przez Nowy Dwór Mazowiecki, jednak właśnie ze względu na pogodę zrezygnowaliśmy z tej opcji.

Na koniec po powrocie jeszcze do rodziców po Auto. Jutro komunia w rodzinie, więc rowerami nie pojedziemy. Tzn my byśmy pojechali, ale by nas wyklęli chyba w rodzinie. Wszyscy przeżywają dookoła jak kto wygląda i jak się ubierze, a jak bym na rowerze przyjechał i byłoby na to samo... A tak będę po cywilu i to w garniaku! Szok!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Prawie majówka - cz 5 || 118.00km

Niedziela, 5 maja 2013 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Wycieczka, znów zaplanowana totalnie inaczej a pojechaliśmy w innym kierunku. Mieliśmy eksplorować okolice Wyszkowa a krótka narada ze znajomymi przyniosła wyjazd w okolice Pułtuska.

Pojechało nas w sumie pięć osób.















Zdjęcia niebawem - mam nadzieje, że koleżanka wgra.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,