Pojeżdżawki, strona 23 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Pojeżdżawki

Dystans całkowity:13050.11 km (w terenie 1010.40 km; 7.74%)
Czas w ruchu:263:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:1062 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:315
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 26m
Więcej statystyk

wiosna, chodzi po drzewach, wiosna piosenki śpiewa... || 51.77km

Czwartek, 15 grudnia 2011 · Komcie(0)
Normalnie, kończa mi sie juz pory roku do określenia tego co dzieje się za oknem. Do tego, że po śniegu pojeżdżę sobie za rok, chyba już się przyzwyczajam, ale jak cholera nazwać taką pogodę jak dziś?

Wioszima?

Jeświosna?

Zimwiosna?

Było cudnie, cudnie jechalo się w słoneczku, cudnie jechało się BEZ REKAWICZEK, cudnie jechało się czując ciepło na nadgarstkach. Rany koguta, żebym opalał ręce na słońcu w grudniu? Czo-wie-ku!!!!

O ES US!!!

Dodatkowy kurs na brudno/Brudno/Bródno z polisą dla Mostostalu i powrót już nocą...

Jakoś tak nijak jechało się po Modlińskiej gdy lampy świeciły, latem to co innego a teraz to i zimno i byle jak tak...

:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Klaksony i Dziury.... czyli Popuściłem Gumę;) || 29.51km

Piątek, 9 grudnia 2011 · Komcie(0)
Padać przestało, słońce wyjrzało i sobie Księgowe hen w las pognało:)

I tak pognało, że najpierw do Jabłonny a potem wałem do Rajszewa i dalej przez Lasy do Chotomowa, aby finalnie znaleźć się w Legionowie, gdzie obtrąbiony zostałem srogo.

Dobrze, że miałem mp3 to mi nie rozjebało w uszach stereofonii naturalnej. Jakiś buc, w mokrym samochodzie wielce obrażon mą obecnością, musiał zaznaczyć że to uon ma klakson w samochodzie i że to jego bardziej i więcej lubo jest na ulicy.

No bo jakże to tak, jechać jak ten szarak, w strugach deszczu, w ciasnym samochodzie, gdzie uparcie parują szyby, i wycieraczki skrzypią przeraźliwie a centralny zamek to otwiera to zamyka sie na dołach... Toż to niegodziwe tak snuć się i to w dodatku ZA ROWERZYSTĄ???

Ach Wielmożny Panie Bogu, dziękujemy, żeś obok abs na ziemi stworzył klakson w aucie. Owy element bowiem rozładowuje frustrację niedojrzałego kierowcy jadącego na zakupy z ukochaną wybranką. I uon, zapewne z radością mając w głowie kolejne tryliony wydane na ciuchy i kolejne tryliony na wahe do Łorsoł takowy kierowca może umilić sobie czas TRĄBIENIEM.

Na zdrowie panie Kierowco!

I trąbi taki zamiast grzecznie wrzucic kierunek i wyprzedzić. Ileż to mu dodaje punktów boju! Ileż to sprawiło radośći! Jakby grał w łorhamerra !!! Pewnie w kolejnym starciu z Kartą kredytową w H&M miałby +20% do siły! Ha kto wie, może nawet dostanie zniżke na krawat??

Więc drodzy kierowcy - jeśli macie dodatkowe zniżki na ciuchy - napierdalajcie klaksonem ile wlezie;)

Pamiętajcie tylko, później że środkowy palec wysunięty w górę - jest gestem radosnego pozdrowienia:)


Mało tego, że mnie otrąbili, to jeszcze popuściłem szpare z gumy! Na przeciwko Legionowskiego targu coś mi się amortyzacja załączyła... Okazało się że dziura - kłapeć... I tak dmuchałem i jechałem aż do Jabłonny - Szybka zmiana dętki i zębami wyciągania drucika z opony. Wlazł tak że za Chiny nie chciał wyjść...


Na koniec, po zmianie Kurs po Agnieszkę;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

zaduma... || 23.00km

Piątek, 25 listopada 2011 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
W końcu jakiś ruch... można oderwać się od myślenia... kurs na cmentarz na składaczku i rozwiesić dwie klepsydry. Na tym samym cmentarzu byliśmy przed pierwszym i jeszcze mówiłem do Agnieszki " zobacz ludzie 50 parę lat tak jak nasi ojcowie;/" gdybym wiedział, nic bym sie nie odzywał:(


Ostatnie pożegnanie:
aurtor: Marta Jakobsze

Odchodzę od Was moi mili
Nie czekam dłużej ani chwili
Nie czekam na brawa, oklaski
Niedługo przysypią mnie piaski

Chcę, abyście mnie pamiętali
I nadal mnie kochali
Swe szczęście odszukali
Ogrom miłości zaznali

Choć mnie przysypią ziemie
Miłości nie pogrzebię
Miłość zostawię z wami
Abyście się kochali

Choć ja w ciemności ruszam
Zostanie moja dusza
W myślach waszych zostanę
I kochać was nie przestanę

Świat ziemski mój dobiegł końca
Przede mną droga lśniąca
Droga ta powrotu nie ma
Bo jest to droga zapomnienia



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Świętokrzyski Spontan... cz 2 || 80.35km

Sobota, 12 listopada 2011 · Komcie(6)
Dzień drugi zaczynamy już o 6.45. Wymarsz następuje o ósmej z minutami. Janeczka z niechęcią przyjmuje jakiekolwiek prezenty dziękczynne, najchętniej to nic by nie wzięła a pieniędzy już napewno nie. Udaje się nam ją jednak przekonać, że ma wziąć czekoladki bo "więcej nie przyjedziemy ". Żegnamy się i ruszamy na Świętokrzyski Szlak.



Gdyby tylko moje nogi nie chciały aż tak marznąć w butach...
W Bolminie jemy śniadanie.

Sklep zaopatrzony w zasadzie tylko w chleb wódkę piwo i "popitkę", udaje się jednak coś kupić na poranny posiłek. Na grubo zaszronionym stole wieczerzamy więc a po dwudziestu minutach, ruszamy dalej ponieważ zimno przeszywa.

Trasa na Łosień, troszkę błądzimy, pytamy ludzi jednak w końcu udaje się. Dalej kierujemy się na Tumlin. Drogę znam tak pi razy oko więc korzystam z tego co pamiętam i tego co można wyczytać ze słońca. Tak, tak wielka kula ognista bardzo ułatwia orientacje w terenie.


Nogi mi marzną więc zakładam torebki do butów, pomaga lecz nie w 100%. Cienkie halówki to nie obuwie na rower przy -1 na dworze i -5 na zjazdach:)


Na trasie z Tumlina do Suchedniowa, obieramy trasę przez Belno. Bardzo polecam ten odcinek, jednak ostrzegam, ilość interwałowych górek na odcinku około 1km bywa czasem powyżej 5.

Na zmianę Aga się gotuje a ja umieram z zimna;)Musze się dogrzewać i takie ciepłe postoje mamy na tej trasie jeszcze kilka razy.

I tak parujemy i marzniemy aż docieramy do Suchedniowa, gdzie krajowa droga numer 7 okazuje się być pusta. Przez kilka lat zbudowali trasę ekspresową, która przejęła cały ruch na tym odcinku. Od Suchedniowa jedzie się bajkowo. Szerokie pobocze, piękny asfalt i prawie zerowy ruch...

Skarżysko witamy bardzo szybko a 1,5h do pociągu przesiadujemy w barku tuż obok dworca. Sympatyczna i mila atmosfera i przepyszny Kebab z Frytkami to coś co pozwala nam odpocząć po prawie 80km tego dnia.


Galerię przedstawię w ciągu kilkunastu minut;) Pozdrawiam i zapraszam na Sylwestra w Te rejony ( http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=5034.0 )




PS> Serdeczne podziękowania dla ŚLIWKI za pomoc w rozkładzie jazdy PKP.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Haloween || 27.43km

Wtorek, 1 listopada 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wczorajszy nocny rower do znajomych na imprezę haloween. Spotkanie kameralne, przy piwku i przepysznych sałatkach Marysi.

Rowerek nocny i poranny następnego dnia;)

Dystans wpisuje z premedytacja razem. I proszę mi tu nie zarzucać łączenia wpisów. Mam nadzieje, że nikt mnie tu nie zlinczuje za te 14km:P


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Kampinoskie Harce || 93.90km

Niedziela, 30 października 2011 · Komcie(6)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś grupa Mazowicka – zebrała się po raz kolejny.

Grono nasze nie powiększa się nic a nic co troszkę mnie martwi, bo wiem, że jest nas więcej. Udział w wycieczce wzięli znów ci sami zaje-fajni rowerzyści, wzmocnieni składem siostry cimana zwanej potocznie Gosią.

Najpierw ja i Aga w drodze na spotkanie próbowaliśmy przedostać się przez budowany most północny. Niestety mimo zaawansowanych świąt i niedzieli roboty trwały i nici z przesmyknięcia się przez Wisełkę tamtędy. Po nieudanej próbie podskoczyliśmy do następnego mostu Grota, gdzie najpierw spotykamy Gosie a potem po drugiej stronie Kubę.

Kierunek Łomianki. W sklepie nabywamy wstępne kalorie. Pączek i Bajaderka były wczorajsze, ale dało się zjeść. Zaraz po zakupach kierujemy się na Kampinos. Przez lokalne willowe dzielnice, pośród piesków burków i psów szczekających jak najęte, jedziemy do lasu. Omijamy tym razem kwaterę dowodzenia atomowego i jedziemy czarnym szlakiem do wsi Sieraków. Stamtąd o rzut rowerem do„Pociechy”. Nazwa wsi nijak nie ma się do brukowanej drogi z kocich łbów jakie napotykamy na trasie do Palmir.

Na odcinku brukowanym szybko odbijamy na czerwony szlak. Napotykamy tam znane nam z wielu innych wyjazdów górki wydmowe. Super singielek obok piaskowej drogi, wiedzie nas dynamicznie przez okoliczne pagórki. Jest szybko, dynamicznie i troszkę technicznie. Wąska śćieżka poprzecinana korzeniami wiedzie slalomem między drzewami. Gdybym tylko w zimówce miał jakikolwiek amortyzator.

Ja niestety nie dość, że bez amortyzatora to jeszcze na slickach jechałem po tych korzeniach i piaskach. Pocieszeniem było to, że inni też mieli slicki choć tu raczej im amortyzacji zazdrościłem najbardziej.

Z Kampinoskich szutrów wybywamy we wsi Wiersze. Tam już wiedzie nas gładki unijny asfalcik z pokracznie namalowaną po lewej ścieżka rowerową. Po prawej jej nie było, więc zdecydowaliśmy się jechać szosa normalnie. Kierowcy z naprzeciwka mogliby nas nie tylko nie widzieć na owym „szlaku rowerowym” a także mogli się nas nie spodziewać. Trzeba wam wiedzieć, że owa droga wiejska była wąska i kręta.

W Roztoce kawałek jedziemy główną drogą, ale szybko skręcamy na boczne i mniej uczęszczane, gdzie znów wioskami snujemy się rozmawiając i dywagując na wszelakie tematy. Nowe unijne asfalty rządzą w tych okolicach. Przez Małocice i Augustówek docieramy do Czosnowa, gdzie Kuba zalicza gminę Czosnów. Przez Nowy Dwór Mazowiecki lecimy tylko boczkiem. Tranzytem nieomal przecinamy odcinek do Rajszewa. Jedziemy boczna trasą, omijając w ten sposób znane skądinąd górki na trasie głównej do Jabłonny.

W Jabłonnie żegnamy Kubę, który mknie do Warszawy. My wracamy na pyszne leczo… Szkoda tylko, że po powrocie do domu dopiero zaczniemy je robić;P


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Jesienne nieplanowanie jest najlepsze || 95.00km

Sobota, 29 października 2011 · Komcie(1)
OD rana miał byc Kampinos. Jedno słowo kumpla i wyszło całkiem co innego. Kampinos przełożyliśmy na jutro a dziś zdecydowaliśmy się udać na kilka grobów. Nie lubie grobobrania, ale jeśli wiąże się z nim jakieś fajne kręcenia, to już jestem na TAK. Głodny większego dystansu podjąłem się i pojechaliśmy na trasę.

Zaczynamy do Nowego Dworu, gdzie spotykamy peleton tzw. Babki. Chłopaki nieźle doginają, to nie dla nas i odpuszczamy, zwłaszcza, że z sakwami i na rowerze mtb to ciężko im koła utrzymać.
Jedziemy tranzytem ze średnią grubo ponad 22km/h w Nowym Dworze przeskakujemy na Modlin i przez Miasto Modlin( nie twierdzę) jedziemy na Pomiechówek. Tam odwiedzamy kilka (dwa) groby i mkniemy na Cieksyn znów światełko i na obiadek do rodziców Agi. Jest rosołek z kaczki i jest kurczaczek. Najedzeni mkniemy dalej w kierunku Nasielska. Tu plan zakładał skrócenie przed miastem i udanie się szutrową droga na Chrcynno, jednak pomyliliśmy skręty i lądujemy na jakims zadupiu, gdzie droga we wsi jest jak droga po miedzy na polach…

Na trasie do Dębego znów tranzyt, a za górką w Dębe? Ha niespodzianka nowy asfalcik wylali, na tej dziurawej kosmatej trasie. Ma się jednak wrażenie, że ów asfalt potrzebuje poprawek technicznych bo z pod spodu widać miejscami poprzednika, jednak i tak jest o dwa nieba lepiej niż było przed „remontem”.

Ogólne moje spostrzeżenia to takie, że na Tokaido na Slickach jedzie sie MALINOWO!!! Nie buczą, nie szumią i wogle noga mi dziś podawała. Niedługo pewnie spadnie śnieg i wrócić trzeba będzie do kombinacji białych kapciuszków, jednak póki można cieszę sie ze slików;)

Edit;
Accent stoi w ruinie, koła na na kapciu, tylna obręcz rozwalona czeka na remont na wiosnę... Dostanie nowy amorek powietrzny i śliczną nowa obręcz tylną;) Obecnie musi oddać mnie w ręce Błekitnego groma;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,