Pojeżdżawki, strona 6 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Pojeżdżawki

Dystans całkowity:13050.11 km (w terenie 1010.40 km; 7.74%)
Czas w ruchu:263:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:1062 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:315
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Dzień przerwy na nerwy || 15.00km

Wtorek, 3 marca 2015 · Komcie(6)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś dzień załatwiania i dzień nie załatwienia nic. Troszkę zakupów zrobiłem, kupiłem 32bg kartę do go pro i takie tam. 
Generalnie nadal jest problem z montowaniem filmów, bo mi się komp zacina na każdym programie. Nie mam pomysłu już, co jest przyczyną, może mam za słabą kartę graficzną...?

Pierwsze ujęcia Timelapse zrobione, jak będzie ciekawsze niebo zaprezentuje efekty. Na takim zachmurzonym nie widać tego tak dobrze. 

Jutro zapowiada się snieżno-szosowy dojazd do pracy. Oby udało mi się minąć z opadami. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mroźne i Śnieżne przełaje... || 70.00km

Wtorek, 30 grudnia 2014 · Komcie(5)
Kategoria Pojeżdżawki
Wybrałem się na rower i postanowiłem pojechać do lasu. Najpierw runda po mieście, i załatwianie spraw, a potem w słońcu i mrozie do lasu. Skutecznie się pogubiłem i wyszedł dość spory dystans. Przedzierałem sie czasem naprawdę dziwnymi ściezkami. Podążanie za śladami ludzi nie zawsze oznacza łatwą przeprawę na rowerze. 

Wyjazd zaczynam od odwiedzenia naszej Legionowskiej choinki. To w nomenklaturze Kota i tak sie nie liczy bo to twór choinko-podobny, ale przynajmniej jakaś tam jest. Chyba nawet mi sie ona podoba. Nie zapomnę bowiem spotkanej dawniej na jakimś wyjeździe choinki na rynku. Wielka, taka "trzepakowata" łysawa lekko. No ale burmistrz zapłacił to mu wycieli - tu co roku ta sama. Pełna, zielona i święcąca!

Na trasie do Janówka. Dotałem do Janówka. A później zawróciłem i pojechałem znów do lasu. No i się zaczęło:)


Jedna z wybranych przeze mnie dróg. Wydawała się znośna. Nawet jechałem, ale dalej drzewa zyskiwały przewagę nad drogą i miejsca na rower było coraz mniej. 

Jeden z bardziej łagodnych etapów na tym odcinku. Tu nawet idzie dopatrywać się jakiejś ścieżki. 

Bywało i tak lekko. 

Tu przystanąłem na chwilkę, aby nacieszyć oczy pieknym słońcem i urokliwym miejscem. Mimo, że stopy piekły z zimna, nie chciało mi się stąd ruszać. 







W lesie czekała na mnie shannon, podczas gdy ja nawigowałem patrząc na słońce. Zgubiłem się, ale nie specjalnie chciałem od razu znaleźć drogę wyjścia. Błądzenie po lesie w takich okolicznościach przyrody jest całkiem przyjemne!



W lesie spotykam ogrodzenie pod prądem. Oddziela ono jakieś leśne uprawy od zwierzyny. Dookoła cala masa rozrytych śladów po dzikach. Przeciskając się później między płotem a krzakami, prąd i mnie zaatakował. Nie było przyjemnie... choć nie powiem, serce mi podskoczyło do gardła. 






Cały wyjazd udało się zakończyć jeszcze przed zachodem słońca. Nagrałem kilka filmików ale nie wiem czy uda mi się je zmontować bo YT coś wariuje... nie taki format jaki trzeba mam tych plików i troszkę nie chce mi ich brać.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Świąteczne przejazdy - łącznie || 45.00km

Sobota, 27 grudnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wiecie sami jak to jest. Najpierw wszyscy mają sraczkę, a potem to szybko mija... mimo, że nie chodzi tu o problemy z żołądkiem, okres świąteczny niejednokrotnie i te potrafi powodować. Chodzi o to, że przed świętami wszyscy są zabiegani, w przygotowaniach. wszystko dookoła szaleje. Czasem w tym całym zabieganiu tracimy kontakt z rzeczywistością. Ludzie zamiast mili dla siebie chodzą podenerwowani, bo "tu trzeba kupić, tam trzeba zdążyć i te kolejki, i ta pani tak się wlecze, a to wszystko takie drogie".

Od kilku lat jakoś trudno mi wczuć sie w atmosferę świąt. W całym tym załatwianiu, przestałem widzieć uroczy okres. Chyba bardziej wolę okres po nowym roku, gdy nadal jest zima, dzień dłuższy, a mroźno i słonecznie na zewnątrz. 

Ogólnie w święta rowerowaliśmy co nieco. Wiele wyjazdów było cokolwiek trudnych. W Wigilię jechaliśmy pod tak silny wiatr i deszcz, że poczułem się jak na Islandii. Tam takie coś to była prawie norma. Tutaj, zwłaszcza w grudniu to nieco spory ewenement. Mimo, że bywało po 10 stopni wiatr dawał poczucie, że "0" jest blisko. 

Z Wigili w pierwszy dzień świąt wracaliśmy, jak "szatany" niesione wiatrem. Mimo, że wiało i ciemno, to do pociągu dojechaliśmy naprawdę żwawo. W Legionowie pustki na drogach takie, jakby miasto emigrowało w całości. 

Zaskoczeniem okazał się drugi dzień świąt. Mróz przyszedł i śnieg. Wybraliśmy się do rodziców na obiad, odwiedzając oczywiście lasy i śnieżne ścieżynki. W mieście lód i pozamarzane rozbryzgi wody. Na ścieżce rowerowej do Chotomowa jakiś traktor odgarnął śnieg, jednak od słońca pojawiła się woda i szybko zamarzła. Droga rowerowa zamieniła się w lodowisko, i łatwiej czasem było jechać po trawie niż po lodzie. 

Ciężki okres zimowy czas zacząć. O ile jak słońce i mrozek to bajka, to jeśli będzie więcej deszczu jak ostatnimi czasy, gdy padało, to będzie bida;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Są takie dni.... || 42.00km

Piątek, 19 grudnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Czasem w naszym życiu są takie dni. Nie nazwane, nieokreślone, kiedy po prostu wiemy co trzeba zrobić i co dla nas jest lepsze, mimo, że wszystko dookoła mówi nam, żebyśmy zawrócili z tej drogi. Glosy dookoła mówią, że będzie lepiej, polepszy się. Ty jednak ocierając pot z twarzy wiesz, że czas nastał.

Dzień ten poświęciłem na przejażdżkę, bo nie każdą naszą przypadłość, leczy się antybiotykiem, czosnkiem i leżeniem w łóżku. Mało tego, są takie momenty, gdy tylko oderwanie się od problemów daje najlepsze efekty. 
Pogoda nie była piękna, ani idealna, wiało. Mało tego momentami, jakby zakrapiało z nieba. Prędkość niosła mnie morkymi ulicami w świat wolny od kłopotów i świat gdzie liczyła się tylko droga za zakrętem.

To była taka terapia na siodełku zakrapiana deszczem.

Od strony czysto technicznej to pojechałem z Shannon, bo ostatnio prosiła mnie o to. Zmokła trochę ale była chyba zadowolona.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Niedzielna rehabilitacja || 21.64km

Niedziela, 26 października 2014 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
Po wczorajszej wichurze i chłodzie dziś postanowiłem kolejny raz zmierzyć się z światem zewnętrznym i udałem się na przejazd jesienny. Trasa może nie powaliła swoją oryginalnością, jednak starałem się dziś jechać w miarę możliwości, powyżej 20km/h, co z resztą się udało. Zaraz za przejazdem kolejowym na piaskach spotykam chiquehento na latarni i policję. Cóż widać jesień zaskoczyła kierowców. 

Odbijam na Wieliszew zostawiając wesołą gromadkę przy latarni, i turlam się po ścieżce rowerowej, a potem koło kościoła w Wieliszewie zjeżdżam w dół. Cała masa ludzi wyległa z kościelni modlącej, więc muszę slalomować. W końcu zjeżdżam z kostki na piasek tuż nad rozlewiskami dawnej Narwi. Dalej już poruszam się po ubitym szutrze. Radośnie i żwawo pomykam po lekko piaszczystej nawierzchni i przejeżdżam nad sam skraj Zaleww Zegrzyńskiego, gdzie od mojej ostatniej bytności, powstała cała masa domów. Ludzie naprawdę nie mają wyobraźni. Do obwałowań otaczających Zalew zaledwie 300 m, a oni na łąkach zalewowych budują luksusowe domy. Potem będzie płacz i lament, jak coś się wydarzy i podniesie się poziom wody , lub jeszcze co innego przytrafi. Dziwna czasem ta nasza mentalność - tak robić wszystkim na przekór.Rybacy na ryby - tylko autem, lepiej biorą?
Jak oni we dwóch na jednej łodzi stoją???

Wałem jade tylko kawałek, bo potem droga zamienia się w asfaltówkę. Odbijam na Wodociągi Wieliszewskie i ulicą techniczną wracam do Miasta. Przejazd udany, biorąc pod uwagę nadal dość silne podmuchy wiatru i chłód panujący dookoła. jechało mi się sporo lepiej, choć mam wrażenie, że to jeszcze nie jest zasługa szybko wracającej kondycji. Na tej wycieczce skupiałem się na tym, aby obie nogi równo pedałowały i aby dobrze, i nie za mocno, dobierać obciążenie.


W domu w cieple, obniżam tętno i biorę ciepły prysznic. Dzień udany, a kolejna cegiełka prowadząca do zbudowania nowej kondycji po zabiegu została wmurowana. 

Oczywiście jak to bywa często, pod koniec dnia zrobiła się fajna pogoda i wyszło nawet słońce. Cóż, w planie jeszcze jutro rundka przed pracą. Po zmianie czasu będę miał "godzinę" więcej do rozpoczęcia dnia, więc postaram się to wykorzystać na rundkę po okolicy. Ktoś ma chęć potowarzyszyć kulawemu?:D





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nocny rower - Bonus track || 134.98km

Poniedziałek, 25 sierpnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Kolejny z seri nocny rower. Chciałem poczuć się jak członek BBT - noce zimne, wieje już jesienią. Za miastami czuć zapach pól zaoranych i w kośćiach czuć już nadchodzącą kolejną porę roku!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Kibicowanie BBT || 115.00km

Sobota, 23 sierpnia 2014 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
Kolejny z serii nocny rower - tym razem z Agnieszką i ekipą Turistas. Z BS znacie tu KESa. Po przeprowadzce o 19ej ruszyliśmy na trasę do Żyrardowa. Najpierw spotkaliśmy się z grupą Turistas w Pizzeri w Lesznie a po smakowitej kolacji udaliśmy się na wycieczkę do punktu kontrolnego w Żyrardowie. Tam pomagaliśmy obsłudze punktu w prowadzeniu wyścigu, rozmawialiśmy ze śmiałkami wyścigu a nawet udało nam się spotkać kilku znajomych - słynny i bardzo sympatyczny WAXMUND był w dobrym stanie gdy dotarł na pit-stop. Dopieszczony przez nas makaronem i herbatami z cukrem wypoczął i się zregenerował a potem pognał dalej na trasę aby zmierzyć się z trudami trasy. 

Wróciliśmy już oddzielnie - bo czekaliśmy jeszcze na Wilka. Niestety w momencie gdy czekaliśmy, miał awarię koła i musiał wyskoczyć na chwilkę do Warszawy. Gdy dotarliśmy do domu po wypadzie nocnym okazało się, że już wrócił na trasę. 

My sami zdecydowaliśmy się wracać pociągiem, bo zaczęło padać. Wyjazd sympatyczny i bardzo fajne towarzystwo! Mam nadzieje, że z Turistasami powtórzymy taką eskapadę!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wieczorno - nocna wycieczka z żoną || 45.54km

Niedziela, 3 sierpnia 2014 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Uczestnicy
Przez cały dzień grzało to wybraliśmy się na wycieczkę gdy zaszło słońce, mimo, że początkowo jeszcze dość wysoka temperatura się utrzymywało to później zrobił się przyjemny chłodek. Trasa standardowa Chotomów Skrzeszew Jachranka Zegrze Wieliszew. Cisza spokój i chłód - przyjemne powietrze!

W dzień nie ma realnych szans na pedałowanie dla przyjemności - nie gdy za oknem takie upały. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Przed pracą - sprawa nie cierpiąca zwłoki || 46.04km

Piątek, 20 czerwca 2014 · Komcie(4)
Kategoria Pojeżdżawki
Poranek nie był taki, jakiego spodziewają się weekendowicze na mazurach w ten "pobożocielny" dzień. Wielu z nich klnie pod nosem pomstując na pogodę, która kolejny raz ich - z lekka - ekhm... wydymała. Ja nie czuje się winny temu, że miałem dziś dobry dzień. Na czternastą do pracy - ach pomyślał by sobie ktoś i wyciągnał dalej na łóżku zmieniająć tylko bok. Ja w takie dni jak dziś, nie przebywam w łóżku, ja trenuje "dzidę". A tak poważnie, to - zywczajnie wybrałem się na rower, ale o tym zaraz. 
Wstawało mi się cokolwiek trudnawo, co jakiś czas mi się sen z rzeczywistością mieszał, nawet zapytałem Agnieszki, czemu wyrzuciła mój kask do kosza, na co ona zdziwiona postawiła oczy w słup. Przez chwile śniło mi się, że tak do mnie mówi a potem się przebudziłem. Dziwne to było i dość zabawne. Jestem strasznie niepoukładany jak wstaje, i nie chodzi tu wcale o burzę moich "jakże bujnych" włosów. Chodzi raczej o powolne dochodzenie do siebie z marzeń sennych. Tego dnia szlo to nad wyraz opornie. 

W końcu sniadanie i poranna kawa. Za oknami to słońce, to chmurka, więc nie było tak źle. Pogoda w sumie "na oko" nadająca się do jazdy. pojechałem więc do Kuby do Warszawy, po zostawione na maratonie podróżnika fanty. Do stolicy pod wiatr, z wiatrem, z bocznym - no jak tylko sobie zażyczę. Dmuchalo ze wszystkich stron, o ile jeszcze na ul Modlińskiej byłem w stanie oszacować ską będzie mnie przewiewać, to w zabudowie centrum to była już totalna zagadka. Tam to oni mają przeciągi. 

Przeleciałem od Metra Młociny Jana Kasprowicza. Mimo ścieżek po obu strnach prułem ulicami. Aut mało, więć korzystałem z ąłdnego asfaltu. Potem już kreciłem conieco "oplotkami, próbując ominąć przebudowę trasy Prymasa Tysiąclecia. Summa summarum wylądowałem na Broniewskiego i potem wstrzeliłem się na Jana Pawła. Do Żelaznej dojechałem znów bocznymi. To właśnie tam w tej okolicy przeciągi nie z tej ziemi. Pomiedzy tymi wieżowcami dmuchało jak chciało. Swoją droga bardzo kontrastowa okolica. Pośród rozpadającyhc sie kamienic wielkie szklane domy. Niezły widok!

Żelazna 66



Żelazna 65

Żelazna 65 po zawaleniu sie jednej ze ścian.


Grzybowska/Żelazna



Dom handlowy feniks Żelazna 32



Żelazna/Pańska


Jechałem ta ulicą kilka razy i naprawdę jestem pod wrażeniem tych skrajności. Nowe wypiera stare. Nie wiem czy to dobrze, ale z drugiej storny niektóre te kamienice to już takie ruiny, że zagrażają ludziom. Trudno je teraz ratować, trzeba było to robić 10-20 lat temu może jeszcze wcześniej. Cóż... wrażenie na mnie robi ta ulica ilekroć nią jadę!

All photos powered by google.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,