Do pracy!, strona 34 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Do pracy 21 - Środa środowym środkiem tygodnia! || 12.00km

Środa, 5 marca 2014 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Dzień w pełni zapracowany, w sklepie przez dwa dni będziemy mieć pomoc kolegi, którego przyjęli do pracy na Tarchomin. Michał doszkala się u mnie i robi spore postępy. Dzięki temu mam więcej czasu aby pomóc "M" na sklepie. Ruch jest spory, dużo osób pyta o rowery sporo trzeba czasu poświęcić ludziom, dużo się rowerów wystawia i generalnie się przez 9 godzin "nalatam".

Dziś przyszła moja nowa lemondka.


Pierwsze testy jazdy już jutro - niestety tylko na dystansie do pracy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 18 - Zwariowana sobota || 10.00km

Sobota, 1 marca 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Zwariowana sobota. Pracy od groma, ludzie zwalili się po 12:00 i tłumnie oblegali sklep do 14ej. "X" przyszedł 10:30 a wyszedł 13:50. Po prostu wyszedł, ludzie na sklepie, pełno rowerów do zrobienia, bo kupują ludzie, trzeba je przygotować, montowanie fotelików itp, a on sobie po prostu wyszedł. Ja z "M"  wyszliśmy ze sklepu 14:35. 

"M" dzień wcześniej miał operację nogi, ale przyszedł do pracy i pracował mimo bólu i ciągnących szwów. Tak się pracuje! ganiałem go aby odpoczywał i nie chodził za wiele, ale nie dało się. "X" siedział na zapleczu serwisowym i na sklepie widziałem go może ze 2 razy na cały dzień, a podczas gdy ja wpadałem coś napompować, gadał przez telefon, albo siedział w "necie na tablecie". 

Wariactwo:)

Po pracy prosto do domu, na pyszny obiad do Agnieszki. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 17 - wieczorne rozmyślania || 17.00km

Piątek, 28 lutego 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Do pracy pojechałem klasycznie. Nic nadzwyczajnego, bo znówmiałem problem z rannym zorganizowaniem się na tyle, aby pojechać rundkę dookoła. W pracy sporo roboty i lekki galimatias, bo jeden kolega miał zabieg i na sklepie nie było nikogo. Miałem nadzieje, że ja pójdę na sklep a "x"zostanie na serwisie, i poczuje jak to jest samemu, ale "Pan Duże D" zarządził odwrotnie. Ku mojemu zaskoczeniu. Oczywiście "X" totalnie omijał sklep jak mógł. Chował się gdzieś, nie podchodził do klientów a jak wystawiał paragon to wolał mnie bo nie umiał tego zrobić. W efekcie to ja wielokrotnie bylem na sklepie rozmawiałem z klientami, pomagałem i serwis stał. Przez całydzień robiłem jedne rower, bo "X" nie dawał rady na sklepie a "pan duże D" ciągle wymagał aby ktoś podszedł do klientów, w nieby sposób wskazując mnie. Oczywiście w intonacji "dlaczego ja nie podchodzę do klientów". Widocznie zapomniał, że mam serwis do zrobienia. 

Dzień kulawy szarpane tempo pracy i efektywność niska. Niebawem może podzielą nam obowiązki i będę apelował za tym, aby robić rowery składane z pudełek i wspierał sklep w sprzedaży. 

Do domu pojechałem dookoła. Mała pętelka, ale dobra na poukładanie myśli. 



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 16 - Zmiana frontu || 15.00km

Czwartek, 27 lutego 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Kolejny dzień w pracy. Jako, że temat z "X" się rozwija w dzisiejszym wpisie będzie i o tym. Opowiem też troszkę o składaniu rowerów i o serwisie a także na koniec dodam coś na temat wieczornego wracania przez miasto.

Poranek po raz kolejny przetłoczył mnie sennością. Znów śniło mi się jakiś pokręcone dziwactwo, ale to raczej nie jest przyczyna mojego nie wyspania. Niewątpliwie odczuwam 9h pracy dziennie + każdą sobotę od 3 tygodni. Organizm przyzwyczaja się powoli i nie zostaje mi wiele sił na egzystencję wieczorną. Najczęściej wracam do domu szybko sprawdzam neta i już około 20:30 jestem w wyrku.  A rano i tak czuje się niewyspany. Praca jest ciekawa, nie narzekam, stosunki się miedzy pracownicze ułożą jednak organizm odbiera swoje.

Do roboty pojechałem dziś przez las, spędziłem max czasu przy kompie popijając kawę, pisząc wpis z poprzedniego dnia i nabierając sił. Być może gdy poranki beda ciepłe i słonecznie znów powrócę do ty tras po 27km, jednak teraz po prostu po kilku takich dojazdach, zrobieniu kilkunastu rowerów i 9h na nogach nie czuje się za dobrze. Odstawiłem więc na jakiś - cieplejszy/lepszy czas - dojazdy.

W pracy poranek zaczął się niewinnie. Po wczorajszych utarczkach postanowiłem dziś pogadać z "Dużym D" głównym przełożonym wszystkich w firmie. MIała być to rozmowa spokojna wyjaśniająca sprawy uszeregowująca pewne nieścisłości. Zanim jednak udało mi się złapać "Duże D" posprzątałem bałagan po "X" jaki zostawił poukładałem kuwetki z narzędziami, sprzątnąłem walające się klucze i całą mase jakiś szlifierek i temu podobnych rupieci, jakże potrzebnych na każdym kroku regulacji rowerów... Pomyślałem, posprzątam i zobacze jak będzie. 

Rozmowa z "Dużym D" doszła do skutku. Jej przebieg był generalnie dla mnie potwierdzeniem pewnego podejrzenia co do układów w firmie. 
Podczas rozmowy wspomniałem o tym, że od trzech dni po poprzedniej utarczce z "X" przeniosłem swoje stanowisko pracy z dala od obszaru serwisowego "właściwego" i wstępuje tam tylko czasami po jakiś klucz. Opowiedziałem o tym, że swoje narzędzia zbieram do pudełka kartonowego i mam tam dosłownie 6 kluczy + scyzoryk imbusowy.
Niestety opinia "Dużego D" była odmienna od mojej.Dowiedziałem, się, że "X" to jedyna osoba w tej firmie trzymająca porządek i, że zanim przyszedłem było tam czysto i, że powinniśmy obaj pracować nad porządkiem w serwisie i że "X-owi" nie można zarzucić nieporządku bo on w tej firmie zawsze miał wszystko poukładane. Dowiedziałem sie też, gdzie moje miejscie i że powinienem słuchać "X" bo on jest szefem serwisu.
W dalszej części rozmowy opowiedziałęm o swoich wątpliwościach dotyczących ilości robionych roweró. Bez pardonu powiedziałem, że 95% serwisu robię ja, rowery składam ja a X miga się od pracy i ciągle go nie ma.
Na to odpowiedź była już inna. "D" stwierdził, że spotkamy się za kilka dni zrobimy zebranie dotyczące podziału pracy i podzielimy zadania. Poparł moje zdanie, że jedna osoba nie może być serwisantem, składać rowerów i jeszcze pomagać na sklepie na wezwanie kolegi z salonu. Wszystkie te czynności spełniam ja, bo "X" cóż, jemu jakoś zawsze nie po drodze.
Wyszedłem ze spotkania chyląc głowę i obiecując pracę nad współpracą z X. Dowiedziałęm się, że jest bardzo zadowolony z moich umiejętności i pracowitości i że będziemy pracować nad płynnością obowiązków w firmie,

 Wyszedłem z przeświadczeniem gdzie moje miejsce i że (jak zresztą wspomniała Kot - w komentarzu) "X" ma tu swoje miejsce i choćby zrobił dużą pokaźną kupę na środku serwisu i tak, będzie uważany za człowieka, który ma posegregowane rzeczy. Przyszłość jest jednak z goła inna. Bo tło całej sprawy wygląda ciekawie. Poprzedni serwisant "Pan duże P" po wielu miesiącach, czy nawet latach pracy w firmie poróżniwszy sie w kwestiach z "dużym D" został zwolniony na jesieni - około Listopada, lub grudnia. "Pan duże P" był człowiekiem serwisowo zdolnym, obeznanym i pracowitym, rola "X" sprowadziaąl się tylko do bycia "X-em" - czyli robienia czegoś tam nikt nie wie czego. System więc sezonowy w szczycie sprzedarzy i serwisów, działał niezachwiany, ponieważ "Pan duże P" pracował i robił to z pasją. 

Problem będzie jak sami widzicie, narastał bo przed "X" szykuje sie pierwszy duzy sezon, gdzie trzeba będzie serwis robić. Ja sam fizycznie nie ogarnę rowerów składanych na sklep, i tych serwisowanych. Dodatkowo dużo udzielam się na salonie, pomagam w sprzedarzy a najbliższe dni przejdę całkowicie na salon, bo kolega ma zwolnienie mieć - nawet przez Tydzień! "X" zostanie sam na serwisie i zobaczymy jak poradzi sobie z nawałem pracy i obowiązków. Gdzie wtedy zmieści czas na telefony, siedzenie w necie przez smartfona i 5 papierosów na godzinę. 

Dzień jednak nie skończył się  po rozmowie. Pracy było sporo a w dodatku, "Duży D" miał jeszcze jedną rozmowę z kolegą z salonu, który również na dziś zaplanował pewnego rodzaju wylewanie żali. Poruszył wiele kwestii jakie go bolały w tym poruszył i moją. W rozmowie pojawił się wątek, że przez nawał pracy na serwisie nie mam czasu pomagać w składaniu rowerów i wyraził opinię, że przydałbym się mu do pomocy na sklepie, bo dobrze radzę sobie ze sprzedażą a do tego potrzeba osoby która będzie skąłdała rowery i podrasowywała do jazdy te sprzedane. Z opowieści kolegi dotyczacej przebiegu rozmowy dowiedziałem się też, że "Duży D" poważnie ma zająć się organizacja pracy na serwisie i ma podzielić obowiązki pomiedzy "X" i mnie. Idzie więc ku lepszemu.

Efekty rozmów będa widoczne za jakiś czas. Jednak "Duży D" zacząłe przyglądać się "X" pracy i  wreszcie reakcja była. Widocznie czara goryczy się przelała. "X" dostał burę i był wielokrotnie sprawdzany, w odniesieniu do jakiegoś drogiego roweru, jaki robił od 4 dni. Przekładka ramy z Hard-taila na Fulla zaskończyła się klapą z fajerwerkami. Rower do odbioru przekładany był wielokrotnie, a w rezutlacie pracy zniszczono obręcz bardzo drogą. Obręcz wygięta uszkodziła oponę, która wybuchła przez noc. Przy okazji zakładania bardzo ciasnej szosowej opony zniszczono kilka dętek przez TZW przyszczypanie. Generalnie zapowiada się, że sprawa będzie miała większy oddźwięk, bo klient był bardzo niezadowolony i zgłosił sprawę do samego "Duże D".

Praca, każdy z nas prędziej czyy później będzie ją miał, każdy ma w swojej pracy korporacyjne żarty, swoich "x-ów" i swoich "Dużych D". Posadawianie się w firmie i znajdowanie swojego miejsca, to nie tylko praca siłowa, to także strategia, jak na polu bitwy. To odpowiednie przesunięcia wojsk i czasem wycofania się z zajmowanych obszarów. 
Jaką strategię przyjmiemy, to tylko i wyłącznie nasza tajemnica. Ważne aby efekt rozgrywki był na nasza korzyść!

Z pracy wracałem dookoła, aby sobie poukładać w głowie strategie na kolejne dni.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 14 - Dzień jak codzień || 10.00km

Wtorek, 25 lutego 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Do pracy trasą standardową przez miasto. Ostatnio poranne przymrozki i nawał w pracy sprawiają, że nie mam chęci jechać rano przez "dookoła" tylko jadę szybko przez co mogę poświęcić czas na wpis na blogu, czy odebranie awizo z poczty.



Nareszcie przysłali mi pita no i jakieś wypociny z Kolei Mazowieckich na temat zgłaszanej przez nas reklamacji, mam 14 dni aby dosłać im jakieś potwierdzone przez pracownika KM dokumenty, lub oryginały dokumentów potwierdzające "zasadność reklamacji".

W pracy bylem wcześniej, ale robić bylo co, troszkę znów nieporozumień z "X" kilka wymiany zdań i chyba się po raz kolejny przekonał z kim ma do czynienia.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 13 - Zimno ciemno i do domu daleko || 31.04km

Poniedziałek, 24 lutego 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Dziś pomimo mglistego poranka, udałem się na, codzienną do-pracową pętle. Wybór był z założenia dobry, choć wykonanie i stan w jakim byłem jak dotarłem na miejsce, pozostawia wiele do życzenia. Zacznijmy więc od początku.

Rano budzik o 7 zadzwonił więc podniosłem się i zacząłem ogarniać. Kawa śniadanie szybki skok w wirtualna rzeczywistość internetu. Za oknem mgła jak mleko. W niedziel rano było też mgliście, a później się rozpogodziło, więc pomyślałem, że na mgłę nie mam co zwracać uwagi bo się rozejdzie bardzo szybko. 

Na rower wsiadam prawie równo o ósmej godzinie. Szok poranka jest taki, że jest naprawdę zimno. Na ulicach jeszcze szron a przy światłach ślisko. Szosowe opony ślizgają się na ulicy. Jedziemy - co tam! Do Chotomowa było ok, jakoś te 23km/h jechałem. Było chłodno, ale nie mocno zimno. Mimo prawie zerowej temperatury. Za Chotomowem po minięciu Dąbrowy Chotomowskiej, temperatura zaczęła spadać i zrobiło się -1,5. Im dalej za miasto tym więcej mgieł i przeszywającego zimna. Prędkośc spada do 21km/h. Do rondek w Skrzeszwie jadę dość wolno i asykuracyjnie, mgła gęsta osadza mi się na okularach a z kasku kapie woda z mgły. Generalnie jechało się źle, nie wiele widziałem przez okulary, a bez nich oczy szczypały od mrozu. 

Dojechałem jakoś do pracy ale nie było lekko. 

W pracy sporo roboty w sumie już po przebraniu się od 9:45 zacząłem coś tam grzebać przy rowerach. Cały dzień zleciał na ziewaniu, gdy tylko na chwilę usiadłem. Po prostu wychodziło zmęczenie z Niedzieli i dzisiejsza poranna jazda. 

Wreszcie koniec dnia i powrót. Na jednokierunkowej wzdłóż Warszawskiej, jadąc pod prąd spotykam się z policją;P Oczywiście zjechałem im na bok aby mogli mnie minąć i potem w pierwszą w Lewo odbijam, co by im nie dawać powodów do rozmów w chłodny wieczór. Nie gonili mnie, nic nie chcieli, po jechali sobie a ja sobie. 

W domu padłem do wyra po kolacji i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 12 - Czas leci a wokoło dzieci!!! || 10.00km

Sobota, 22 lutego 2014 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Do pracy po raz kolejny. Coś więcej o samej pracy? Cóż, było dziś co robić - jak wiadomo sobota to dzień handlowy i wpakowało się do sklepu sporo ludzi. W sobotę nie zajmujemy się serwisem, tylko sprzedajemy, przygotowujemy rowery do sprzedaży i rozmawiamy z klientami, rozwiewając ich wątpliwości. 

Kilka rozmów przeprowadziłem z przyjezdnymi. Sporo z nich było wielce rad z moich rad;D Jest spora szansa, że wrócą, nawet kobieta z łodzi co to szuka miejskiego roweru i chce wydać 2 tysiące.

W serwisie szał ciał. Obskakiwany przez trójkę wrzeszczących dzieciaków. Szykowałem im rowery, podczas gdy matka siedziała w biurze i załatwiała raty. Byłem niańką potrójną, dowódcą wojska i "panem mechanikiem". 
" a auta pan umie naprawiać?"
" a co pan dokręca?"
" a teraz mój będzie robiony?"
"nie teraz mój"
"wcale, że niee"
"a co to jest to?"
" a prawda, że mój rower jest najlepszy z tych trzech?"
[...]

Pytania padały jak z karabinu, jedno po drugim, jak na przesłuchaniu. Musiałem dzieciaki dosłownie odpędzać, aby im rower na głowe ze statywu nie spadł i żeby rąk w szprychy nie włożyłuy jak regulowałem przerzutki. Kiedy w ukropie robiłem 3 rowery na raz, wycierając poplamione białe błotniki, dokręcając nóżkę, pompując koła, regulując przerzutki, dokręcając brakujący odblask... wróciła ich mama i nie dostała kredytu. I poszli sobie a ja dodałem kolejne 3 rowery "zrobione" do listy;)

Działo się tak w tym tygodniu, że jeszcze wczoraj miałem wrażenie, że to środa. To, że mi praca ucieka dzień po dniu onzacza, że pracuje za dużo, czy oznacza, że mi frajde robota sprawia? Jedno jest pewne 6x9h to sporo cotydzień i to się czuje. Dobrze, że wdrażam plan jazdy dookoła przed pracą. Będa efekty długodystansowe.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 11 - znów nic nie załątwiłęm rano || 32.52km

Piątek, 21 lutego 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Rano o ósmej start z domu, pętla do Chotomowa i dwa razy podjazd pod wiadukt - w założeniu, dla treningu. Potem jazda do miasta. Z ronda w Chotomowie po dziurawej jak ser drodze do Sobieskiego kilka rundek po bocznych ulicach i atak na miasto. Tam orange od 9 czynny miejscu gdzie dawny telepunkt. Oczywiście nie mogą mi zarejestrować numeru, muszę iść do orange, który jest czynny w godzinach jakie mi zdecydowanie nie pasują.

Po niezałatwieniu sprawy na mieście szybka rundka do ronda przed Wieliszewem i powrót główną do Legionowa do pracy. Była 9:35 więć na spokojnie się przebrałem wypiłem herbatę i pracuje.

W niedziele planujemy z AGnieszką dłuższą trasę, zastanawiamy siuę nad dwoma wariantami dokoła Zalewu (bardziej może się skłaniamy) i dookoła Kampinosu - Zbieram chętnych. Kes ogarnij turistas`a może pojadą z nami - no i ty i Przemek też.
Więcej info niebawem, bo temat powstał dziś.

To były plany na niedziele, a na sobotę też coś wykombinujemy. Jakieś prpozycje, na lekką trasę "po 14ej?"





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 10 - Wymiana poglądów || 12.00km

Czwartek, 20 lutego 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Do pracy przez miasto. Musiałem sprawę w przychodni załątwić, oczywiście ledwo się wyrobiłem, bo wszedłem do gabinetu prawie 20 minut po swoim wyznaczonym terminie. Najważniejsze jednak, że lekarka miła i fajnie się gadało. W drodze przez Miasto spotykam, Przemka trąbił na mnie, ale leciałem szybko do roboty więc tylko rękę podniosłem.

Chyba zalegam z jednym wpisem, ale w kieracie pracy od 10-19 troszkę mi czasem dnia brakuje. 
W rpacy sporo roboty, silna wymiana pogądów z współpracownikiem "X" i ustalanie swojego miejsca w szeregu. Nie będzie "X" pluł nam w twarz i nami się wysługiwał. Pod koniec dnia obiekt, nawet spokorniał i poczęstował mnie ciastem i krówką. Czyli wymiana zdań nie wpłyneła na zablokowanie relacji pomiędzy nami. Może jedynie nieco je, uszeregowała. 

Składałem rowery, odkręcałem zapieczone supporty regulowałem przerzutki i pompowałem koła. Dzień wesoły nie był, ale po porannym podniesieniu ciśnienia zleciał całkiem znośnie. 

Powrót w ciemnościach nocy. Chłód i wilgoć oraz dym z kominów. Wielko-miejska noc...;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,