Do pracy!, strona 35 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Do pracy 9 - Trening poranny || 35.00km

Środa, 19 lutego 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Udało się wreszcie wybrać na jakiś poranny - przedpracowy rower. Zabrałem Krossa i pognałem  na pętelką. Ciężko było, bo pochmurno i mgliście a do tego 3 stopnie. Niby to zimno niby ciepło i nie wiedziałem jak się ubrać w rezultacie jechałem w samym softshellu i bluzie pod spodem. Jazda była konkretna prędkośćiowo bo przez 2większość czasu utrzymywałem 25km/h. Jutro niestety nie mogę jechać rano, ale jak czas będzie pozował, będę się starał o takie poranne pętle. Przyjemnie i zwiewnie a do tego szosowo.

To wpis zadedykowany dla Kesa, któy dziwi się jak mogę j4eździć w domu...

Może jak dzień się wydłuży zorganizujemy sobie też takie powroty z pracy do 20 na rowerze 1h powrotu przez Skrzeszew i dookoła  - chłopaki co wy na to? Przemek, Kes? Samemu ciężko się zebrać na trasę a Przemo w tamtym roku ładnie wieczorami traski robił. Jak coś polecam się na takie wieczorne pedałowania. Może uda się i Agnieszkę namówić i zorganizujemy taki cykl wieczornych tras do pogaduch.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 8 || 13.48km

Wtorek, 18 lutego 2014 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Przełamanie pewnego impasu dziś nastąpiło. Przede wszystkim pogoda była taka ładna, że zamiast zimówki zdecydowałem się pojechać na Krosie. Po drugie, pojechałem lekko dookoła. Za późno wyszedłem, toteż to moje dookoła wyszło jak widać na danych z wyjazdu. Nie jest to super osiągnięcie, ale pierwszy krok do porannego dłuższego dojeżdżania. Mam przynajmniej taka nadzieję. 

W pracy sporo roboty, naprawiłem zepsutą dętkę w rowerze ze zintegrowanymi biegami z tyłu i zabudowaną całą komora łańcucha. 45 minut walczyłem z ciasnymi przesmykami pomiędzy kołem, linka od przerzutki i ramą. W końcu udało się i odnotowałem sukces. 
Złożyłem tego dnia również około 5 rowerów i zrobiłem całą masę przydatnych rzeczy w sklepie określanych jako "praca logistyczna".
Efekt dnia dzisiejszego był taki, że pod koniec ledwo chodziłem bo plecy mi doskwierały.

Mam nadzieje, że niebawem przełamie kryzys i naprawdę pojadę dookoła do pracy. 
Obecnie przymiarki do tego, nazwijmy to, procederu - trwają;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 6 - Dziwny dzień || 12.00km

Sobota, 15 lutego 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Do pracy na 10tą. Później do rodziców. W robocie, troszkę ogarnąłem swój rower, bo spod rdzy i nalotu go już widać nie było, a potem zwaliła sie pewna naprawa, której poświęciłem resztę dnia. Korba zapiekła się jak szalona i mimo sił nie odpuszczała. Zamotany dzień i demotywujący, bo miałem nadzieje, że odpuści. 

Po pracy na obiad do rodziców i znów demotywacja, bo moja ukochana psinka się strasznie zmizerniała, staruszka już wychudła i bardzo słabo wygląda - podupadła na zdrowiu ostatnie czasy. Nie wiem ile jej jeszcze czasu zostanie. Źle wygląda. Psina ma już ponad 15  lat na pewno. Szkoda jej bo widać jaka zmęczona życiem jest. Miała dobre życie i mam nadzieje, że końcówkę też jest szczęśliwa. Nakarmiłem psinę dziś i wygłaskałem za wsze czasy. 

Wracaliśmy do domu po 17 a jeszcze widno było. Wiosna idzie;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 4 - Bez deszczu przez wiadukt. || 10.00km

Piątek, 14 lutego 2014 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Dziś dla odmiany moich codziennych rytuałów, nie padało. Nie tyle czułem się zaskoczony, czy oszukany, co raczej - po prostu szczęśliwy. Nadal było pochmurno, nadal mgliście i wilgotno, ale nie-pa-da-ło . 

Przez miasto dziś jechałem, bo Agnieszce trochę jedzenia do pracy zawiozłem. Kilka plasterków wędliny i sera. Potem już klasycznie do pracy wiaduktem. Po śniegu zostało pełno smieci i szkieł, ale co zrobić staram się do pracy dojechać w całości tak, aby nie prowadzić roweru. 

W robocie odwiedził mnie KES. Szuka opon, dla siebie i ciężko jest znaleść pośród tylu modeli, odpowiedni model dla swojego jednośladu.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 3 - Dzikość młodości pośród odwilży || 10.00km

Środa, 12 lutego 2014 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Poranny rytuał, każdy z nas go ma, każdy go tworzy i pieczołowicie pielęgnuje jak jakąś egzotyczną roślinę. Każdy z nas posiada szereg powtarzających się czynności wykonywanych mechanicznie i zapamiętale co dzień. I ja taki rytuał posiadłem. Wstaje, potem poranna kawa z żoną a potem, kiedy ona już wybierze się do pracy, ja biorę się za wpis dojazdu do pracy z dnia poprzedniego. Po powrocie bowiem o 19:30 nie mam jakoś ochoty nic pisać, bo jest kolacja, opowieści co się działo przez cały dzień i relaks tak zwany, "popracowy". 

A więc do rzeczy! DO pracy znów miałem 10 kilometrów, ale liczę, że to się zmieni jak tylko za oknem przestanie być tak deszczowo. Sam chłód mi nie specjalnie przeszkadza, jednak jak mi się leje na łepek, to już inna bajka. Dojazdy do-pracowe niebawem będą rozbudowane i skoro obecnie są one krótkie, to mogę sobie pomarzyć o tym "jak to będzie gdy ciepło nastanie".


Ten plan trasy jest na szosówkę i na piękne ciepło/mroźne słoneczne poranki Kwietnia i Maja oraz pozostałe letnie dni. Jednak dystans do pokonania w 1,5 h na rowerze mtb to już troszkę wyzwanie, toteż dla zimówki mam pomysł na inną trasę do pracy. Oto ona:

Tę pętelkę, mam zamiar pokonywać w miarę możliwości gdy czas i pogoda pozwoli, na rowerze MTB i na Zimówce. Jako, że różnie to bywa, to plan jest jeszcze jeden. Jest to plan wielce awaryjny, ale i jego wam zaprezentuje.



Jako, że mam już mało czasu, na tym zakończę dzisiejszy wpis "do pracowy". Jak mi się coś urodzi w głowie, na pewno was poinformuje;)



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 2 - Prawie nie padało || 10.00km

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Dziś do pracy jechałem, prawie bez udziału deszczu. Jako, że prawie robi wielką różnice, oznacza to, że padało. Nie lubię deszczu, ale bardzo lubie dojazdy do pracy na 10tą. Nie muszę się wczesnym świtem z łóżka zrywać gdy jeszcze ciemno, nie muszę błądzić nocnym porankiem pośród pustych ulic. Wiem, że pozytywnie sie wypowiadałem, o takim wstawaniu, ale to jednak był trudny kawałek chleba dla mnie aby jechać do pracy o tak wczesnej porze. Kolejnym plusem pracy na miejscu, jest na pewno brak udziału ztm i potrzeby kupowania karty miejskiej. Ranne wciskanie się do skm i tłok w pociągu, to zdecydowanie bawiło ale w przeważającej części, raczej denerwowało, co można było w moich wpisach przeczytać. 

Co zaś się tyczy pracy, to dziś robiłem wiele różnych żeczy. Złożyłem dwa rowery i nauczyłem się zakładać opony bezdętkowe. Prawie mi się udaje już ta sztuka samodzielnie. Problemem zawsze jest wentyl, ponieważ gdy zmieniam opony bezdętkowe na inne bezdętkowe to wentyl zawsze zawalony jest i zapchany. Dziś musiałem w jednym kole wymienić go na nowy, bo dwadzieścia minut walczyłem z kołem bezskutecznie. Umiejętności nabywam i sporo śrubkuje, ale też podpatrywałem pracę na sklepie. Trzeba się nauczyć pewnego systemu, jego obsługi i wystawiania paragonów. 

Praca wydaje się być przyjemna i sprawia mi frajdę. Oby pozostało tak jak najdłużej.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 1 || 10.00km

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Do nowej pracy  -  przede mną wielka przyszłość w półświatku rowerowym. Trasa nie jest pewnie i powalająca jeśli chodzi o dystans, ale liczę, że jak będzie już ciepło i wiosennie będę jeździł do pracy dookoła. 


Nowa praca, wiosna za oknem, tylko czemu ja musiałem dziś rano w deszczu jechać a jak pracowałem to przez okna za przeproszeniem napierd... slońce. Wracałem nocą to już nie było słońca. Deszczu całe szczęście też nie było.

Pierwszy dzień i pozytywne odczucia. Nareszcie wszystko wskazuje, że będę robił to co naprawdę kocham. Będę miał do czynienia z rowerami, z ich sprzedażą, serwisem i grupą osób, która podobnie jak ja, przynajmniej "czuje temat". Nikt nie pytać będzie mnie i nie będzie się dziwił: że mi się chce, że jest za zimno, że można autem, czy autobusem. 

Rowerem będę mógł jeździć jakim zechce z tych co mam do wyboru, nie będę musiał obawiać się o to, że nie ma gdzie go przypiąć, że moknie i rdzewieje. Po prostu rower idzie ze mną do pracy jak pełnoprawny ktoś. Jest mile widziany i ma swoje miejsce pośród kolegów. Koledzy czasem karbonowi, czasem za ładne pare tysięcy złotych, ale zawsze to towarzystwo a nie takie samotne stanie na deszczu i mrozie.

Swoją drogą, jak sobie pomyśle, co ja do tej pory robiłem w swoim życiu zawodowym, to się uśmiecham do siebie. Byłem już w tylu zawodach, że trudno zliczyć.
Pracowałem na wózkach odprowadzając je w supermarkecie spod kas, odnosiłem koszyki na miejsce w sklepie, układałem towar na półkach, pracowałem na dziale chemia, ważywa. Sprzedawałem bakalie na wagę. łowiłem karpia gołymi rekami w wannie w sklepie, pracowałem na mięsie i wreszcie robiłem nocne inwentaryzacje. Pracowałem jako geolog na wierceniach, rozkładałem miasteczka namiotowe i organizowałem imprezy typu maratony rowerowe MTB mazowia maraton. Grałem jako DJ, pracowałem w biurach zawodów. Pracowałem w banku, a także na górce Szczęśliwickiej jako serwisant nart i koordynator personalny w szkółce narciarskiej. Rozliczałem i pilnowałem instruktorów narciarstwa. Pracowałem w firmie kurierskiej na dziale sprzedaży telefonicznej. Sprzedawałem usługi kurierskie i pakiety paczkowe a teraz pracuje w salonie rowerowym.

I to wszystko w kilka lat. No chyba nie jest źle... jeśli chodzi o moją wszechstronność pracy:)



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 41 - Poniedziałkowe Nic... || 24.00km

Poniedziałek, 30 grudnia 2013 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Poniedziałek, o poniedziałkach pisali poeci i wieszcze tego świata, powstał nawet film o poniedziałku i generalnie poniedziałek to trudna sprawa... U mnie tym trudniejsza, że to właśnie poniedziałek-przed-sylwestrem. Nie było rady, pojechałem do pracy. 

Rano było nieznośnie ciepło. Niby powinno to pozytywnie nastrajać, jednak jakoś tak nie wiem jak się ubrać. W puchu za ciepło, a jak zawieje to przez te moje kurtałeczki przewiewa. 
Jechało mi się jednak przyjemnie. Ciemno, dość ciepło i spokojnie. Lubie poranną ciszę, kiedy jeszcze nikt dookoła nie wstał i miasto śpi. Lubie te pozamykane zakłady naprawcze aut, te puste pachnące "po-nocnym" węglem ulice, zapach wilgoci i szum kół na mokrej kostce bauma. 

Urok miasta o poranku, zna go ten, kto rowerem przez nie jedzie o świcie. Na tyle puste by uradowało, na tyle pełne aby nie czuć samotności. 

Do SKM wsiadam prawie pustego. Ludzie mają dalej wolne, wielu z pracowników zrobiło sobie wolne do sylwestra. Nie było to trudne biorąc pow uwagę ilość przeplatanych dni wolnych. Wystarczy kilka dni złapać, aby mieć 2 tyg wolnego. Jedzie się przyjemnie. Wraz ze mną w pociągu jest trzech innych rowerzystów w tym jedna kobietka. Cieszy to, że ludzie mimo "zimy" nadal do pracy pedałują. Darmowy przejazd z rowerem daje dużą elastyczność dla rowerowych dojazdowiczów. Nie ma bowiem infrastruktury na tyle ciągłej aby jechać pełną trasę, a w porannym szczycie na wlotówce do Warszawy 20 km to raczej ciężka psychicznie jazda. 

W pracy luźna atmosfera, nie wiele się działo. Przełożona dała nam do roboty "zapchaj dziurę". Obdzwaniania jakiejś bazy bez sensownej, ciąg więc dalszy. Ludzie niejednokrotnie odbierali telefon takim tonem, jakby byli zdziwieni, nie tyle tym, że pytam ich czy mają drukarkę w firmie i komputer, tylko, że dziś ktoś pracuje tak jak oni. Nie obyło się bez kilku dialogów dnia...

Mój ulubiony:

- czy macie państwo u siebie wagę do paczek?
- nie, w mięsnym ważymy...
- proszę?
- no jak paczkę klient nadaje to mamy mięsny obok to idziemy tam zważyć paczkę...
- aha... dziękuje


inny:
- o dobrze, że pan dzowni - podałby mi pan numer do tego pana co ze mną umowe podpisywał?
- ale nie wiem z kim pan umowę ma podpisaną...
- bo wie pan ja się musze skonsultować, dostałem takie naklejki i nie wiem jak je przykleić....

A to kwiatki jakie w rozpędzie i znużeniu wyrzuciłem z siebie ja "przypadkowo" w przeciągu pracy przez kilka miesięcy.
* czy posiadacie państwo komputer podłączony do drukarki... [ posiadają komputer podłączony do prądu.... drukarka też do prądu pewnie podłączona - to było głupie ] 
* czy w pomieszczeniu występuje internet? [ pewnie, że występuje, jako okaz, lub jako gatunek, na spółkę z występowaniem grzyba na ścianie]
* czy macie państwo skaner do kodów paskowych... [ są jeszcze kody kratkowe i kółkowe kody?]
* Jak to jaka waga? Taka do ważenia, taka jak w sklepie mięsnym, tylko do paczek... no eee taka waga...[pokraczna odpowiedź na klienta pytanie, "ale jaką wagę o co panu chodzi". Z mięsnym zasugerowany byłem dialogiem wcześniejszym:D ]
* Nie macie komputera? Eee to znaczy, chodzi o to, że oczywiście nie jest to obowiązkowe, można nie mieć... [to jak usłyszeli ludzie w sali to popłakali się ze śmiechu. Po trzydziestu telefonach i kiedy wszyscy mieli komputery w firmach gdzie dzwoniłem, ta odpowiedź, że komputera nie mają troszkę mnie zablokowała. Czasem jak się maszynowo obdzwania 200-300 kontaktów to tak sie czasem coś człowiek zamota, sam sie uśmiałem...]

Po pracy rowerkiem do pociągu. Znów luźno w masówce kolejowej toteż jechało się nader przyjemnie. A Jabłonnie wpadamy jeszcze na zakupy a potem do domu. 







Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,