Do pracy!, strona 40 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Na rowerze 133 - w strugach deszczu || 32.00km

Piątek, 24 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Po poprzednim tyogniu upałów ten tydzień zdecydowanie można zaliczyć do deszczowo - zimnych. Początek zgotował nam 10 i 11 stopniowe temperatury zaś końcówka mrzawki i opady.

Dziś rano było chłodno, jak wczoraj około 11 stopni. Jechało się spoko, choć malo ciśnienia w tylnym kole nieco nadwyręża mój zapas energetyczny porannie zjedzonej kanapki zanim dojadę do pracy. Docieram więc, i zmęczony i głodny.

W pracy znów coś innego robię. Z geologią związane jest to hmm w 50%. Bo oprawiam - binduje - prace wydrukowane dla Państwowego instytutu geologicznego i zakładu Geologi Inzynierskiej a nawet Hydrogeologii. Praca bardziej edytorsko introligatorska, bo sprowadza się do:

*wydrukowania w czterech egzemplarzach 100 czasem 120 stronicowego opracowania z wielkimi załącznikami na A3 i tabelami.
* ułożenia wszystkiego do kupy - załączniki drukuje się oddzielnie każdy to inny plik, więc składanie takich "opracowań" czasem trwa nawet godzinę.
* oprawienia/zbinodowania wyżej wymienionych prac.

Dzień więc, dziś cały drukowałem, układałem, składałem przekładałem i oprawiałem. Plecy mnei już boląły od schylania się nad tymi rozłożonymi kupeczkami kartek . Jeśli ktoś uważa, że to prosta i lekka robota, to zapraszam do współpracy.

W sumie oprawiłem 4 opracowania i 3 dokumentacje. Wydrukowałem jakieś 700 stron, z czego pewnie ze 100 było na A3, do tego dowiedziałem się jaka jest wyższość niebieskiej okładki nad czerwoną.

Pięknie dzień mijał. A zwieńczeniem zabawy w dziale oprawek, była praca panów stolarzy w sąsiednim pomieszczeniu dospodarczym. Mieli oni wstawić, czekającą już od wielu miesięcy, kuchenkę 2 "palnikową" elektryczną w blat stołu.

Ile się przy tym na kłócili! Jej. Efekt był taki, że dziurę wycieli a kabel od kuchenki puścili, zamiast pod blatem to po stole, robiąc w tym celu "fachową" dziurę o średnicy około 1,5 cm tuż obok płyty grzewczej. Całość tak zostawili, i nawet nie posprzątali wiórków z cięcia. Zwrócili jednak - fachowo - uwagę iż "trzeba będzie to zamieść.

Oddalili się jeszcze tego samego dnia kilka godzin po pracy, zostawiając przepiękny bajzel a kuchenka w otworze, nie została nawet uszczelniona od wody i można ją gołymi rękami wyjąć z dziury i kołysze się na nierównym blacie. Fachowcy również, wypchnęli "plecy" od szafki które wpadły za zabudowę. teraz kurz, i pajączki mają wolną drogę aby wejść do szafki z produktami spożywczymi

Po pracy, gdy kres moich możliwości dobiegł końca, a Szef laboratorium z radością podpisał zrobione przeze mnie dokumentacje, zacząłem ubierać się do dorgi powrotnej. Akurat gdy skończyłem sie ubierać zaczęło kropić a potem padać. I tak oto, podczas gdy cały dzien nie padąło, przed moim wyjazdem rozpoczęło się deszczowisko.



Jechałem więc do domu w regularnym deszczu. Kurtka spełniła swoje zadanie, spodni przeciwdeszczowych nie miałem, za to buty pięknie mokre. Musze popracować nad projektem ich izolacji od deszczu. Zawijanie folią na dłuższą metę na Islandii przyniesie jakieś odparzenie od wilgoci stop, myślałem raczej nad osłoną od góry, na buta, i zrobieniu takiego daszka, wiązanego na szczycie buta o jego czubek i do kostki. Aby woda opadowa nie wlewała się przez język i sznurówki.

No nic, pomyślę!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 132 - o asfalt deszcz dzwoni niezmienny... || 39.51km

Czwartek, 23 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Radośnie w tej wiośnie deszcz pada a chwast rośnie!

Rano było dość chłodno. Pogoda ustabilizowała się w granicy 11 stopni. Do tego w powietrzu czuło się taką wilgoć. Bez melodii dziś jechałem, i mimo niskiej temperatury w tej kurteczce co ją przyodziałem było im za ciepło. Z drugiej strony jak mocniej za wiało to gęsiej skórki dostawałem.

W pracy przełom. Nowa robótkę dostałem. Najpierw wpisywanie profili w programie geostar, a później oprawianie i kopiowanie dokuemtnacji jakie przywieziono z CAG-u.

W sumie dzień się jakoś przetoczył, choć chmurki za oknem sprawiały, że wydawało się później niż bylo. Jak patrzyłem na zegarek to z zaskoczneniem stwierdziłem po raz kolejny że od 12 do 12:30 minęło tylko 30 minut;/

Z pracy powrót w delikatnej mgiełce deszczowej a pod koniec już w prawdziwym deszczu. Jeździ mi sie bez polotu. Ciągle ten sam odcinek, ciągle te dziurawe chodniki, boczne drogi. Do pracy mam dużo lepszą nawierzchnie dojazdu niż spowrotem. Dlatego powrót zawsze jest taki - mizerny. Jadę wymiętolony i wymęczony totalnie bez sił.

Jeszcze kilka tygodni i będzie więszy wyjazd. Już się nie mogę doczekać.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 131 - Lemingi i Dojrzewanie || 20.52km

Środa, 22 maja 2013 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Ostatnio na forum dowiedziałem się, od Wilka, że jestem niedojrzałym lemingiem. Wybuchła afera polityczna, poleciały gromy z nieba, oczywiście zaplątał sie w to Macierewicz i raporty Millera. Ufff jednym słowem samo zło.


Jakoś sie wywinąłem z tej dyskusji, ale przy okazji dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy o ludziach z forum. No, cóż nie o to biega. Leming też ładnie brzmi:)

Do pracy pojechałem dziś o czasie. Ok może 15 minut później, ale w granicy przyzwoitości. Na drogach przyjemnie chłodno. Było na granicy "chyba mi zimno" i "no może być". Jechało się mi, toteż nad wyraz przyjemnie.
W samej pracy również przełom. Po kropeczkach robiłem coś innego. Wklepywałem profil do Geostara, przeszukiwałem dokumentacje Geologiczno Inżynierskie i Pomagałem w Nastawianiu Badania Aparatu trójosiowego ściskania.

Jest przełom.

Wrócić na rowerze nie zdołałem. Przede wszystkim - od razu uprzedzę - nie chodziło o deszcz. W sumie samo to, że kropi mi nie przeszkadzało. Gdyby nie ta wielka jasna błyskawica w okolicy komina na Żeraniu, to pewnie bym zdecydował się jechać w tych opadach. Jednak piorun jaki rozdarł niebo a potem grzmot - skutecznie mnie zdemotywowały.

Zapłaciłem złodziejskie 7 Zy Ły i upchnałem się do Ikarusa 723. Ciasny był bo wyjątkowo krótki a w środku ja i rower i inni ludzie.


stare ale jare;D
Cóż jeden dzień z mniejszym przebiegiem chyba będzie mi wybaczony co?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 130 - Kapciuszki... || 43.12km

Wtorek, 21 maja 2013 · Komcie(0)
Wyjazd rano z wielkim opóźnieniem. Niestety miałem kapcia. No to pompuje, bo myśle zeszło powietrze tylko, ale niestety, syczy... więc zostało mi tylko jedno - rozbiórka.

Zmiana dętki... i dziura w oponie. Dawne rozcięcie szkłem jest na tyle duże, że dętka sobie miejsce zrobiła i jakieś 3-4mm widać ja przez oponę. Dziura zaś w dętce nie tyle przebita, co wytarta. Zmieniam więc, i jadę z sercem na ramieniu prawie godzinę później.

W pracy znów kropkuje. Cóż począć. Ciekawa sprawa, przynajmniej efekty widzę, dziś chyba z 5 arkuszy zrobiłem punkowo-rockowych. Do tego podyskutowałem na forum i poczytałem sobie dyskusji. Czyli przyjemne z pożytecznym.

Do domu znów wracałem na wyścigi z burzą. W sumie nie było upalnie w ciągu dnia, a jednak jak wyszedłem z Instytutu to niebo sine za plecami miałem. Dojechałem wciągnąłem na raz dwie galaretki z lodówki i popędziłem po Agę.
Później szybki kurs do rowerowych w Legio - poza tłumem ludzi w obu, opony w cenie jaka by mnie zadowalała (do 30zł slick 1,5 cala) nie znalazłem.

Nowy nabytek.

Aga wygrzebała mi coś na necie i okazało się, że do jutra Paczkomaty są za 1zł więc z przesyłką wyszło przyzwoicie. Mam nadzieje, że jeszcze w tym tyg będę miał nową oponkę, bo na tej obawiam się jeździć.

Na koniec dnia wisienka - 2 km wyjazd do dentysty. Agnieszka ma zdrowe ząbki:) Może mnie gryźć!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 129 - Burzowo || 30.88km

Poniedziałek, 20 maja 2013 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Po nudnym weekendzie z chrześniakiem i jego bratem na komunii przyszedł "jakże fascynujący" dzień w pracy. Naprawdę to jest jak flaki z olejem.

Dziś o zgrozo nie robiłem prawie nic. Na początku kropkowałem, potem obejrzałem sobie trasę maratonu w radlinie na google street viev a na końcu coś czytałem coś oglądałem. Kropeczek robiłem stosunkowo mało, ale cóż. Pomiędzy kropeczkami drukowałem i składałem też jakąś dokumentację geologiczno inżynierską i bindowałem ją. To zajęło mi, całe szczęście, troszkę więc godzinka mi przeleciała.

Pod koniec dnia kolega zaczął coś instalować na komputerze, gdzie pracowałem i dano mi "wolne". "Idź zrób sobie herbatę, albo coś sobie kup, bo teraz będzie się tu instalowało". I tak dopiero co po herbacie byłem, więc usiadłem i się przez około 45 minut nudziłem. Nie bardzo było komu ze mną pogadać, bo każdy coś swojego robił, a ja cóż... komp nie tykalny i tyle.

Troszkę wewnętrznie bije ze sobą walkę, bo naprawdę liczyłem, że te praktyki mi coś dadzą. Kurcze, przez dwa tygodnie nie nauczyłem się nic. Przykre, ale prawdziwe. Zespól fajny i tu nie ma wątpliwości, jednak szansy na pracę, chyba małe, bo już słyszałem o kilku praktykantach czekających w kolejce na lipiec. Tym sposobem, mają siłę robocza ciągle zapewnioną.

Policzyłem, że realnego przyjeżdżania tam zostało mi 7 dni. Bo Boże Ciało - wolne a w ten piątek również potrzebuje dnia wolnego, więc radujcie się narody.


Przed maratonem w radlinie chciałbym również zrobić kilka wyjazdów tak pomiędzy 100-120 km. Chcę w ten sposób przyzwyczaić swój organizm choć troszkę do jazdy długodystansowej. Nie wiem na ile uda się wcisnąć te wyjazdy w to co jeszcze mam do załatwienia przed wyprawą, ale może coś w tym temacie się wyklaruje.

Troszkę mi motywacji brakuje do tego wszystkiego. Teraz te praktyki jakby mi przeszkadzają;/ Ech

Po pracy wracałem prawie w deszczu. Wychodząc przed sobą nad Żeraniem miałem wielką siną chmurę. Im dłużej jechałem w jej kierunku, tym chmura przestała być burzowa. Z czasem jakoś tak "rozeszła się po kościach". Na wysokości fortu piątek coś walnęło i jak się obejrzałem za siebie wielka sina chmura z błyskawicami była za mną. Druga burza? Czy ja po prostu przeniknąłem front.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 127 - Wszystko połączone. || 72.00km

Piątek, 17 maja 2013 · Komcie(6)
Najpierw rano do pracy - czytaj na praktyki. Zgadnijcie co robiłem? A właśnie moi mili - kropeczkowałem. Wylioczyłem nawet , że tego dnia postawiłem i nazwałem około 2 tysięcy punktów na 8 arkuszach.

Droga z pracy miała być z wiatrem lekka i przyjemna a była tylko z wiatrem. Ogólnie bylo strasznie gorąco. Temperatura odczuwalna przez wiatr w plecy wzrosła do ponad 35 stopni i jechało sie jakoś tak - mizernie.

Chodniki wydawały się bardziej dziurawe a ddr`ów nie ma a ulica nie dało się jechać. Toteż dowlokłem się do domu zmordowany jak mucha. W sumie pewnie nie ma powiedzenia zmordowany jak mucha, ale mi się takie podoba więc tworze nowo-mowę.

Po chwilowym odpoczynku i napiciu sie czegoś, pomknąłem do AGi do pracy. Odebrałem od niej wędlinę i jeszcze szybciej wróciwszy do domu, aby znów za pół godziny wyruszyć już do niej tego dnia po raz ostatni i razem pojechać na Zaborze.

Zazdroszczę wszystkim zlotu na jaki pojechali, jednak nie ma wyjścia komunia to komunia. Akurat kurcze wtedy, gdy zlot nie jest w górach ja muszę jechać na komunię.... zuo!

No nic czasem i tka się w życiu układa. Za to moi mili zapisałem się na 22 czerwca na maraton w radlinie i wystartuje próbując osiągnąć 450km/24h. Obawiam się, ale jednocześnie jestem dziko podekscytowany tym wydarzeniem.


trzy pętle 150km mam do pokonania.

Jak skończę praktyki zrobię sobie kilka wyjazdów treningowych potem odpocznę kilka dni i zobaczymy - co ma być to będzie!

Trzymajcie się - uciekam dziś przede mną kolejne kilometry tez około 60 pewnie wpadnie.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 126 - Praktyki z bonusem || 39.27km

Czwartek, 16 maja 2013 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Dziś dla odmiany w pracy... znów robiłem to samo. Kropki:)
Hurra! W sumie dobra praca. Cały dzień stawiam punkty w programie, nadaje im nazwy numeryczne i na drugim monitorze mam otwartą przeglądarkę.

Tak moi mili, mam dwa monitory. Oba około 20 calowe, szeroko panoramiczne. Czuje się jak w star-treku, ale super sprawa z nimi. Nie sądziłem , że to może być takie wygodne!



Na jednym cały monitor zajmuje program GIS`owy a drugi jest "wolny, więc włączam sobie przeglądarkę z zakładkami.
No więc tak dziś pracowałem, z jednej strony kropeczki i "sumienna praca" a z drugiej okno na świat.

Powrót rowerem dziś był oryginalny. Goniłem kolesia na jednośladzie przede mną. Ubrany po cywilu, w szorty i jakiś T-shirt, na bagażniku zwinięty w niekształtną masę plecak. Pociskał skubaniec ze 27-30. Ledwo za nim mogłem nadążyć. Dla mnie takie prędkości to zdecydowanie są chwilowe. Najczęściej 22-23 km/h nie przekraczam.

Zmęczyłem się toteż srodze, ale przynajmniej droga do domu minęła mi weselej - no i ma się rozumieć szybciej.

Drugi etap nieomal od razu po Agnieszkę do pracy. Później na zakupy do Kauflandu i Obi i do domu!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 124 - Praktyki i Agusia || 39.27km

Wtorek, 14 maja 2013 · Komcie(5)
Kategoria Do pracy!
Kolejny dzień praktyk. Dziś dla odmiany - nie robienia niczego konstruktywnego - UWAGA - nie robiłem nic konstruktywnego. Ok zdaje sobie sprawę, że praktyki to tak mają wygladać, że albo myje coś albo przez 8h klikam punkty w ARC GIS, ale jednak chciałbym się czegoś w sumie nowego dowiedzieć.

Dla Surfa - tak wyglądają Szelby
No jak myć szelby, jak myć odważniki i jak płukać areometry - w sumie już umiem, choć nie do końca jestem pewien, czy to zasługa mojego doświadczenia 6 lat studiów, doświadczenia na zmywaku, czy zwykłej zręczności. Dumnie po odbyciu swojego czasu tam będę mógł w cv wpisać:
"umiejętność dokładnego czyszczenia sprzętu laboratoryjnego".

Aparat do badania trójosiowego ściskania.

Cóż, nie ma co narzekać, dzisiejsze robienie kropeczek, było i tak o wiele lżejszym i ciekawszym zajęciem, niż czyszczenie odważników. Mogłem poczytać wiadomości w necie i być na bieżąco z newsem dnia - Angelina usunęła piersi:P

Powrót z pasy znów pod wiatr. Po drodze przerwa na pączka koło przystanku Konwaliowa. 3 zł! Zgroza - padałem na dziób, więc musiałem coś zjeść.

Etap drugi był po Agusię - pognałem przez las. Tam od groma rowerzystów. Przede mną pociskała jakaś pani (pociskała dobrze 23km/h) a minęło mnie jeszcze 4 jednośladowców. Pewnie od tego ruchu rowerowego zapadła sie jezdnia przy głównej trasie w Legionowie. Cóż począć, za dużo nas jeździ ulicami! Nikt nie mógł tego przewidzieć!


Dobrej nocy życzę wam. Obyście wypoczeli i jutro z nową siłą pognali na szlaki rowerowej codzienności.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 123 - Praktyki || 32.08km

Poniedziałek, 13 maja 2013 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Wyjazd na praktyki. Jak co rano tym razem, było chłodniej. Jechałem w kurtce, z wiatrem, ale jednak za ciepło było mi. Nie wiedziałem do samego końca czy mam się rozebrać czy zostać w ubraniu. Jechałem więc wolniej aby mocno sie nei zagrzać.

Na Jagiellońskiej - korek jakich mało. Nie wiem czy gdzieś na gdańskim nie było wypadku, bo sznureczek dziś ustawił sie przeogromny. Nawet zdecydowałem się jechać dziurawym chodnikiem, aby nie stać między autami.

W pracy - znów praca fizyczna. Tym razem usuwanie gruntu z próbników metalowych zwanych "szelbami", przy pomocy wyciskarki hydraulicznej. Potem trzeba było wszystko pomyć. Następnie kolejne mycie edometrów, tym razem w rękawiczkach jakimś chemicznym płynem od sprzątaczek. Nie wiem na ile to pomogło, ale w nosie kręciło jak ta lala. Płyn na podobę domestosa tylko, że psiukany.

Powrót wyjątkowo wcześnie, bo juz o 15 w domu byłem. Nie mieli dla mnie nic do roboty to powiedzieli, że moge iść. To poszedłem. Ba a nawet poechałem!

W drodze powrotnej wiało w dziób że hej... 20km/h było, ale okupione sporym wysiłkiem. Po niebie coś kręciły się chmurki, ale całe szczęście nic nie padało. Wkurzające jest to, że jak czyściłem te kolby w laboratorium, to akurat pięknie świeciło słonko, a jak wyszedłem - już byle jak było;/

Wch nie ma sprawiedliwości.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 120 - Paktyki || 33.35km

Piątek, 10 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
No więc mamy piąteczek, piątunio. Nie mam pewnie powodów aby radować się weekendem bo nie miałem i strasznie dużo pracy, ale i tak cieszę się, że jutro nie będe musiał rano wstawać. To wystarczający powód.

Dziś do pracy znów po7:30 wystartowałem, chyba przestawię jeszcze 5 minut wcześnie budzidło, bo mam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej z pobudką. Mięczak jestem i tyle.

Dojazd jak zwykle rozpocząłem, w lekkim chłodzie, aby jeszcze przed ratuszem Białołęka, rozebrać się z wiatrówki. DO pracy przyjechałem już dobrze uprażony. Termometr pokazywał ponad 25 stopni. Skończyłem wczoraj wieczorem słuchać książki Cobena i muszę coś nowego sobie znaleźć. Bardzo mi sie ta audio lektura podobała toteż pewnie poszukam, innej ksiażki czytanej przez tego lektora.

W pracy znów kropkowałem. Tzn profesjonalnie mówiąc - nanosiłem dane cyfrowe na rastrowe skany map. Czym to się je - pisałem chyba już wczoraj.

Wracanie do domu przed weekendem dzis było takie jakieś dziwne. Nie mam ostatnio takiego polotu do pedałowania. Nie moge jakoś tak się w sobie zebrać, niby przebiegi i prędkości nie są strasznie niskie, ale nic nie iskrzy i nie ma jakiegoś mega zwarcia we mnie w środku.

Chciałbym jakieś 200-300km zrobić a jednocześnie w tym upale totalnie nie widzę tego przebiegu. Jazda nocą raczej odpada, bo Aga chce ze mną jechać i ona nie lubi nocą tzn zwyczajnie zasypia i nie może jechać. I tak oto nie wiem, czy coś rzucę na ruszt jeszcze przed wyprawą.

Pożyjemy zobaczymy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,