Do pracy!, strona 42 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Na rowerze 8 || 17.51km

Piątek, 1 lutego 2013 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Dziś jak codzień, ramo zmokłem, aby potem cały dzień do końca nie wyschnąć. Nie ważne dojechałem na czas do "pracy" i to się liczy. Strefa niżu zainteresowania stokiem utrzymuje się, jednak warunki były wcale niezłe - bo nie padalo w ciagu dnia a jeśli już to był to przelotny opad - bo tak pogodę Naszło coś.


Generalnie dzień wesoły, trochę graliśmy w integracyjną grę, trochę oglądaliśmy filmiki ze zjazdów szybkich na nartach. Nie sądziłem, że można 251 km/h mknąć w dół zbocza na nartach. Szok. Nowe doświadczenia w tej dziedzinie sportu bardzo mnie przekonują, nie będę raczej robił kursu instruktorskiego na narty, ale to ciekawe doświadczenie poznać ludzi mających mega zajawkę na narty snowboard itp. To podobna społeczność do naszej i równie pozytywnie zakręcona.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 7 || 16.48km

Czwartek, 31 stycznia 2013 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Dzień pod znakiem integracji z kim się da. Pogoda dawno już przekonała ludzi, że idzie wiosna i troszkę mało mieliśmy zainteresowania na stoku.

Co ja jednak będę wydziwiał. Mam siedzieć pilnować, rozliczać przyjmować zgłoszenia, to tak robię a że nie ma nikogo to gadam, oglądam z ludźmi filmiki na you tubie, trochę drzemie i... oczywiście wykonuje wcześniej wymienione ważne rzeczy (pilnowanie rozliczanie itp).

Ludzie są świetnie, atmosfera jeszcze lepsza a do tego jeszcze za tą złożoną pracę administracyjną mam jakiś zarobek.

Cudu nie ma, umowy też, ale za to kasa na wyjazdy wiosenne się pomnaża.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 6 || 16.48km

Środa, 30 stycznia 2013 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Kolejny dzień z cyklu - padał sobie deszczyk.

Nie mam za wiele siły aby opisywać wam dzień rpacy. Sporo osób wystraszył deszcz, ale za to w pracy było wesoło. Śpiewaliśmy sobie, jedliśmy pizze i poznawaliśmy własne życiorysy - no jednym słowem pełna integracja ekipy 2Times.pl

Kłaniam i idę spać.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 5 || 16.48km

Wtorek, 29 stycznia 2013 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Kolejny dzień w pracy. Odwilż pełna parą. Na nartach śmigają od rana w śnieżycy, później deszczu ze śniegiem aby na koniec dnia zakończyć jazdę w deszczu. Mnie także jazda w deszczu, nie ominęła. Rowerowałem dziś do PKP Kasprzaka także w drodze powrotnej.

Kolejnych rzeczy się nauczyłem dziś w pracy - ile to człowiek się nowych rzeczy uczy. Pracuje także już w koszulce firmowej 2times i nareszcie

Wszędzie woda, jak na jeziorze... - na chodnikach -1, i szklanka. Generalnie przełom pomiędzy ZIMNO/CIEPŁO jest najdelikatniej mówiąc - chujowy :P


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 4 || 20.00km

Poniedziałek, 28 stycznia 2013 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Witam swoich fanów! Wiem, że za mną stęskniliście a jeśli nawet tego nie chcecie przyznać ja i tka to wiem;)

Generalnie, nie potrafię uraczyć was rzutką historią z serii tych , jak to jechałem i miałem przygody po drodze. Ja generalnie przez najbliższe kilka dni mało będę jeździł. Ważne jednak, że:
a) zarobię sobie kaskę
b) przelecę szybciej czas do wiosny.

Wszystko inne po staremu. Poznaje nową dzielnicę - Szczęśliwice. Jeśli jej poznawaniem można nazwać jazdę od PKP Kasprzaka do Parku Szczęśliwickiego. Generalnie jednak, poznaje także ludzi tam mieszkających i bratam się z zespołem specjalistów narciarskich. Wyrabiam umiejętności manualne dobierania nart i mam spora frajdę z tego jak sobie dorabiam w te ferie!

Dziś dodatkowo kurs nocą na piaski w pilnej konsultacji do Rodziców - Uff kolejny kłopot rozwiązany, można wyglądać wiosny!

Idzie odwilż więc jest nadzieja!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nocna - Śniegowa - Wyrypa || 25.46km

Czwartek, 24 stycznia 2013 · Komcie(5)
Kategoria Do pracy!
Na 20:15 na spotkanie na Szczęśliwicach.


Powrót po 21:37 przez Prymasa. Ścieżka nie istnieje, więc po minięciu tunelu rowerowego pod torami, wskakuje na jezdnię. Dojeżdżam aż za zajezdnie tramwajową, koło lasku na kole. Na węźle koło Cmentarza, widząc te pędzące samochody i ślimaki zjeżdżam na śnieg, wydawało mi się, że jakoś ominę te wiadukty, gdzie prawy pas jest do skrętu w lewo a do jazdy na wprost w kierunku Bemowa, muszę przeciąć tor jazdy gnających 100km/h aut...

Brnę więc po kolana w śniegu na "chodniku", którego trzeba by szukac pod grubą warstwą śniegu. Wreszcie w granicy frustracji, po minięciu węzła, przeskakuje przez barierkę i wracam na trasę szybkiego ruchu. Nie da się jechać chodnikami, ścieżkami itd. A tam jechać, iść też się nie da!
Jazda natomiast ulicami to średnio-mała przyjemność. Nie ma soli, jak jechałem to sypało porządnie śniegiem, więc było biało/brązowo na ulicy. Nie bardzo widać było jaki pas, gdzie prowadzi, który jest do skrętu itd... Ciężka sprawa. Dobrze, że nocą jest mniej aut, bo w normalnym ruchu ulicznym bym chyba nie jechał ulicą.


Dodatkowo zastanawia mnie ilu z kierowców autobusów ZTM ma wytatuowane róże, za każdego potrąconego rowerzystę, a ilu z nich ma żółte papiery? Jadę przez Bemowo i walczę z autobusiarzami, którym wyraźnie nie pasuje to że im rower się pałęta po 22 pod kołami.

Jadę ulicą, wyprzedza mnie autobus i przed moim nosem w prawo na przystanek. No to ja jadę dalej prosto, znów mnie wyprzedza i przed zmieniającymi światłami staje skosem, bo nie zdarzył "wrócić" na swój pas. Rusza i zjeżdża na przystanek, ledwo do niego dojeżdżam on mi przed nosem wraca z przystanku - byłem już na wysokości przegubu. Co go tam, pojechał i skręcił w lewo...

Ciężka sprawa - totalnie odwykłem od jazdy w dużym ruchu ulicznym.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Księgowy coś kręci.... || 36.00km

Sobota, 24 listopada 2012 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Wpis będzie jednorazowy a dystansy połączone, jako że nie są one powalające pozwalam sobie je połączyć i dodać z datą dzisiejszą.

Dla zainteresowanych pojedynczo robiłem 9 km.

Przez 4 dni pracowałem jako geolog w Starej Miłosnej, Woli Grzybowskiej i Wesołej. Wierciliśmy z kolegą otwory pod kanalizację deszczową. Sam projekt jest w powijakach, ale badania zlecono aby pełniej ów projekt wykonać. No to my, zacni geologowie wyposażeni w Lanosa i Świdry okienkowe, rury pcv i niwelator geodezyjny biegaliśmy, jeździliśmy i wierciliśmy.

Rowerowo wyglądało tak, że rano o 6 wstawałem i na tokaido pedałowałem na SKM i wracałem około 18 tak samo. O zgrozo jeździłem do PKP po Cywilu!!! Jak trzeba można, ale do przyjemności tego nie zaliczam. Dzinsy i rower to nie jest dobre poąłczenie, ani to się rozciąga, ani dopasowuje. Co się poprawie, to mi plecy wyłażą albo obciera tam i tu... brrrr

Efekt zacny bo
Dystans:4 x 9 = 36km
Ilość wierceń: 20x 4m
Łączna długość bieżąca wierceń: 80m
Litologia: piaski, piaski pylaste, gliny piaszczyste twardo i miękko plastyczne, piaski zawodnione i cała masa innych umilających życie geologia "berbeluch".

Inne
Otwory w większości były rurowane, najdłużej 4m wiercenia kręciliśmy 2,5h najkrócej 35 minut.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

W kole niemocy i wszechmocy pogodowej! || 43.88km

Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · Komcie(0)
Dzień słaby, nie jest on jednak słaby w sensie rowerowym lecz samopoczuciowym i emocjonalnym. Znów wraca wrażenie stania w miejscu, jakiegoś takiego przestoju życiowego.

Byłem załatwić dziś sprawę w Warszawie "do końca" i... kierowniczki nie było. Zaje...ście. Jak wół pisałem jej, że w piątek nie mogę to przyjadę w poniedziałek i co? NIC, nawet dokumentów dla mnie nie zostawiła.
Nie byłbym jednak może tym jakoś strasznie dobity, gdyby nie to, że jechałem do pracy i z pracy w deszczu a z pracy nawet w deszczu podwójnym. Jednym słowem lało bardziej niż zakładały prognozy.

Praca MGR stoi... pisze tak mało i tak jakoś nie mogę usiąść i pisać wolno ale cały dzień, ciągle mnie coś odciąga ciągle się obijam... ciągle marnuje w cholerę czasu na byle gówno. Nie umie się zebrać aby już na pilno pisać i dłubać cały czas bez ustanku. Nie mam motywacji do tego.
Mam wrażenie, że ta praca MGR jest bez sensu, raczej nie zwiąże się z wykształceniem swoim, raczej znajdę taką prace jaka będzie, raczej życie potoczy się inaczej...

Straciłem taką motywacje, męczę te studia od tylu lat i gówno mi to daje. Wiem, że nie rzucę tego, że w końcu napiszę tę epopeje badań i cierpień. Jest jednak to ból ostateczny i mordęga jakiej jakoś nie mogę przejść;/

O praco praco MGR napisz się sama...

Słaby nastrój powrócił.

Wieczorem po Agnieszkę do pracy i do rodziców na kolację. Powrót nocą.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy dzień 52! - Niech stanie się światło... || 32.31km

Środa, 18 lipca 2012 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Dzień jak co dzień. Szarość poranka i nudność wieczora, lub raczej wieczoru. Wszystko to przeplecione delikatnym ściegiem rowerowego szyku.
Dojazd o poranku nie wyróżniał się niczym szczególnym, po raz kolejny trafiłem na fale czerwonego i miedzy sygnalizacją próbowałem nadrabiać

O tym, że w tych wpisach nie piszę tylko o rowerze zdążyliście się pewnie już przyzwyczaić. A więc jak to ostatnimi czasy bywa i teraz nie będę odbiegał od standardu i pójdę w duchu konwencji Wiedeńskiej:
opis dojazd/praca/opis powrót.

Z dnia pracy bankiera. Zespół wyżów opłat odszedł w kierunku bieguna, ostre burze frontalne i płatniczo-komorne przesunęły sie na południowy zachód. Nad nas transakcyjny kraj jednak nadciągnęły inne złe fronty. Kolejna osoba w naszym zacnym oddziale postanowiła wyrazić swoje negatywne zdanie na temat, tego jak się nim zarządza. Licha konstrukcja krzywej i tak już wieży chwieje się w posadach. Drży cały półświatek bankowy, bo dotychczas deptane głowy zaczynają gryźć bose stopy, które po nich skaczą.

Swoją droga zaskakujące jest jak to wszystko pięknie wygląda od strony klienta. Piękne oddziały, szklane pomieszczenia, anioły komputery i podpisy na szkle. Wszystko to aby jednoznacznie i ostatecznie uszczęśliwić i połechtać percepcję klienta. Aby klient czuł, że jest kimś więcej niż tylko pieprzonym zarobkiem dla głodnych zysku hien bankowych.
Aby pełnią serca czuł, iż jest nam jak brat a nie tylko kolejną nie-wziętą pożyczką. Gdy słyszę, te epitety:
"witam serdecznie, w czym mogę panu pomóc, jak mogę panu służyć..." to uśmiecham się wewnętrznie, myślę że najtrafniej powitać go wprost tym czego od niego oczekujemy.
"Dzień dobry Panu wszedł pan w strefę, pobierania pożyczek, kart kredytowych i kupowania produktów strukturyzowanych, które to pozwolą nam zarobić a panu w sumie może przy okazji pomogą w życiu. Nie interesuje mnie pana sytuacja rodzinna, niech pan wygodnie usiądzie, zaraz panu coś wcisnę..."

Klient porażony naszą bezpośredniością zapewne, rozpłącze się żewnie i z miejsca weźmie kredyt z ubezpieczeniem i dwa limity odnawialne w rachunku.

Uświadamianie potrzeb, to podstawa sprzedaży, im bardziej uświadomimy klientowi nasze potrzeby, tym większa szansa, że będziemy mieli czyste sumienie...i z czystym sumieniem coś mu sprzedamy!


Powrót.

Zacny i dynamiczny już o 19 byłem koło estakady i mknąłem premia górska na most północny. Mijający mnie na ścieżce (tak na ścieżce) radiowóz, nie wykazał zainteresowania mną, obawiałem się czy nie wykaże owego, gdy wjadę na moast, ale prowadziła policjantka, więc urokiem osobistym tylko kazałem jej "odjechać". posłuchała mnie i posłusznie pojechała przodem w błękitnym pojazdem i zniknęła za horyzontem.
Na moście północnym 47km/h czuje, że to byl mój dzień. :) A tak naprawdę, mam gdzieś średnia jaką uzyskałem, było szybko bo w domu czekało jedzenie, a to wystarczająca motywacja dla wygłodniałej transakcyjno-bankowej bestii.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,