Dać z siebie wszystko... | Księgowy

Dać z siebie wszystko... || 43.00km

Sobota, 23 stycznia 2016 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Dzień jak codzień... no prawie. Wstałem o 8:05 z objawami cierpienia młodego Wettera... do 8:50 przekonany byłem iż do pracy udam się autem... nie chciało mi się. Efekt? Coś mi się odblokowało i pojechałem rowerem:




Do pracy szło jak po grudzie. W robocie, napaliłem w piecu - poczytałem forum, ponarzekałem na trudy odwilży jutrzejszej i... sprzedałem smar do łańcucha. Później dopiero się zaczęło.


Nad Zalewem Zegrzyńskim tłumy. Było wszystko prawie jak na obrazie Pietera Bruegla.  Dzieci, ślizgające się na brzuchu na ślizgawce, ludzie na łyżwach z kijkami <ło da fak? Ski-walking?? Były latawce z śmigłem w tyłeczku... no wszystko!







Jechałem sobie tak więc po lodzie wzdłuż linii brzegowej zalewu i podziwiałem harce na zamarzniętej tafli. Wtem tuż koło mnie (nie tak zaraz tuż, ale koło mnie) przemknęło subaru jakieś dobre 120-km/h, leciało niezłym driftem robiąc przy tym sporo hałasu.






Fajnie kręcili na ludzie. Pojeździłbym sobie tak. Pięknie latały te rajdówki!


Dalej lodem dojechałem do Hotelu 500 i asfaltem już do Zegrza i na Wał.


Upuściłem nieco powietrza w przedniej oponie, dla lepszej amortyzacji i z wiatrem puściłem się w pogoń po śniegu. Kurzyłem przy tym śniegiem, prawie jak te rajdówki - prędkość przelotowa około 25km/h. Niezła frajda z takiej dynamicznej jazdy. Kilka raz stawałem na fotki, bo się "napaczeć" nie mogłem. 


 
Dalej zdecydowałem się jechać dołem. Droga była tam nieco równiejsza, mniej kocich łbów od śladów pieszych. Fakt, że miejscami bywało mocno śliskawo. Auta skutecznie wypucowały ślady.




Za  plażą w Wieliszewie jadę znów wałem, ale tuż przed zaporą w Dębę, decyduje się zjechać do lasu, bo wypatruje ładny singielek. Singielek okazuje się Dubelkiem, a dubelek okazuje się zaśnieżona drogą wyoraną przez traktory. 
 

Droga w lesie prowadzi mnie do szlabanu i wygrzebuje się z lasu.


Kawałek jadę ulicami, a potem znów skręcam na pola.




Wiadukt nad nie wiem czym, w okolicy Skrzeszewa. 


Radek, czy ja czegoś nie wiem???


Szlakiem niebieskim jadę do Alei Róż, a dalej do Legionowa. 



Efekt z dzisiejszej po pracowej wycieczki to kawał solidnej i wymagajcej terenowej trasy. Nie folgowałem sobie i między przerwami na fotkę, ostro pedałowałem. Z planów na jutrzejszą trasę powyżej setki wyszły nici, bo zapowiadają odwilż. Stąd decyzja aby dziś pojeździć po śniegu, bo nie wiadomo czy się bidulek nie rozpuści:P


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (6)

Tam można było dom postawić i do odwilży by stał.
Wywiercone przez wędkarzy przeręble pokazywały grubość lodu.

Bardzo przyjemna strona będę zaglądał. Że też chce się ludziom rowerem w taki mróz jeździć.
Pozdrawiam
Marek Nipe.

Gość 23:31 poniedziałek, 25 stycznia 2016

A skąd pewność, że pół metra? i nawet jeśli tak to że jest taki sam na całej powierzchni?

Rozumiem ewentualnie spacer blisko brzegu, gdzie w razie czego można uskoczyć. Ale to moje podejście - jak ktoś lubi ryzykować to jego sprawa.

Trollking 20:55 sobota, 23 stycznia 2016

Jakiej tragedii? Lód ma już z pół metra, czołg może utrzymać, a nie tylko osobówki

yurek55 20:33 sobota, 23 stycznia 2016

Hmmmm... takie zabawy na lodzie są fajne. Do pierwszej tragedii. Nie pochwalam.

Stary zgred ze mnie wychodzi :)

Trollking 19:13 sobota, 23 stycznia 2016

Wiadukt w Skrzeszewie jest nad rurociągiem zakopanym w ziemi. W latach 30. XX wieku biegła w tym miejscu linia kolejowa z Legionowa Piasków do Nasielska.

oelka 18:45 sobota, 23 stycznia 2016

Ja jak wstaję na I zmianę o 4.20 !! mam myśli, że dziś to jadę pandą (zwykle po 4 albo i 3.5 godz snu - zależy jak usnę)....ale jak już wstanę to jest z górki i wsiadam na rower.

Katana1978 17:32 sobota, 23 stycznia 2016
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa chwal

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]