Wpisy archiwalne Grudzień, 2015, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2015

Dystans całkowity:455.75 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:10
Średnia prędkość:20.77 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:25.32 km i 1h 08m
Więcej statystyk

Dynamiki zasady i rozważania... || 30.00km

Sobota, 12 grudnia 2015 · Komcie(5)
Zimą nie jeździ się na dystans, tylko na czas.
To zdanie znajomego bardzo mi przypadło do gustu. W sumie, dyskusja toczyła się w kontekście, czy efektywniej iść na 1h na szosę czy na MTB. Wyszło, że moja stara zimóweczka lepiej się „opłaca”. W sumie w odniesieniu do pokonywania dystansów nie idzie lekko bo 20-22 to max co wycisnę, ale w nogi idzie lepiej. I ta sama godzinka to więcej wysiłku na rowerze.
Cała ta dywagacja związana jest z moim dzisiejszym dojazdem do pracy. Udało mi się wyrwać na rower, mimo, że dzień rozpocząłem takim humorem, że mógłbym co najmniej za jakiegoś terrorystę robić. Wszystko na nie, wszystko be, wszystko złe! No i targowisko z rana jakie zafundowała mi żona dopełniło gorączki.

Udało mi się tylko wypić kawę porannie i musiałem wyjść z domu, bo jakaś niewidzialna siła chandry buzowała we mnie tak mocno, że lepiej było ładunek zdetonować na dworze. Potwierdziła się tu kolejna prawidłowość rowerowa, że 2 kółka to jednak najlepszy detonator. To tu energia potencjalna nerwów zamienia się w kinetyczną AVS… może tak powinna brzmieć kolejna zasada dynamiki:
Ciało wk-wione, puszczone w ruch będzie zapierd… aż zużyje całą energię frustracji i nerwów.

No i wyszła całkiem przyjemna i konkretna jazda. Nie ma co pomstować, na dystans bo 30km wpadło a i 1,5h pedałowania wyszło. Naprawdę chciałbym aby była energia do zrobienia tras z przed kilku lat. Do robienia tras po 150km jesiennych pluch i zawiei… sporo tego było dawniej. Przyznaje, zmieniłem podejście. Przestałem lubić zimno i pluchę, mniej mam iskry aby w taki dzień wyjść na dwór. Może związane jest to z tym, że najzwyczajniej w świecie codziennie pracuje, a wtedy nie pracowałem i miałem mnóstwo czasu na tworzenie takich tras i chęci energii było więcej. Nie narzekam na swoją pracę, ale na pewno część z sił witalnych zabiera. Zwłaszcza jak za oknem szarówka. Na brak moich wyjazdów w lato nie macie co narzekać, - chyba;)

Dystans całoroczny również chyba wychodzi całkiem w normie, jeszcze poniżej 10 tysięcy nie zszedłem. Co zaś się tyczy mojej rowerowej egzystencji, to stałem się zwolennikiem jazdy jakościowej a nie ilościowej. Ok zaraz zarzuci mi się tu, że robienie 500 km czy 300 km ma w sobie tyle jakości co Chińskie zabawki z plastiku. Chodzi mi bardziej o fakt, jeżdżenia. Sporo rzeczy sobie udowodniłem i chyba nie muszę drugi raz. Wiem jak to jest jechać przy -22stopniach, wiem jak to jest jechać nocą itp. Może po prostu nie wszystko co sobie udowodniłem w 100% mi podpasowało:D

Ktoś kto od ośmiu lat robi tyle kilometrów co ja do tej pory, na pewno musi się liczyć z przepalaniem pewnych podzespołów. To jak z żywym organizmem, Pewne komórki obumierają, wyeksploatowane, zastępują je nowe, inne, funkcjonujące inaczej. Dopóki ilość nowych komórek nie powoduje obumierania tkanki, to nie powinno być powodu do niepokoju.
Moja tkanka jedynie traci na jędrności zimą lekko się obkurcza i zbiera siły aby na wiosnę znów rozprężyć się w pełnym słońcu.

Mam nadzieje, że przyjmiecie mnie, bardziej nowego zdystansowanego od hardkoru na granicy zdrowego rozsądku. Na pewno jeszcze nie raz was zaskoczę, na pewno jeszcze nie raz poddam pod dyskusję swoje możliwości. Mam kilka asów w zanadrzu na rok 2016 i wszystko co się dzieje tej jesieni i zimy będzie miało swój realny wydźwięk w nowym roku. Pojawią się jeszcze bardziej drastyczne zmiany i tego nie da się uniknąć. Mało tego, te zmiany są dobre – lepsze, zdrowsze… a jeśli przyniosą mi tyle samo fanu, co poprzednie moje „ja” to czemu by nie spróbować lekkiego postmodernizmu.

pozdrawiam wszystich zawiedziony czytelników



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening kolejny || 22.13km

Czwartek, 10 grudnia 2015 · Komcie(3)
Kategoria trenażer
Za oknami noc zapadała szybko. byłem jeszcze w pracy, gdy postanowiłem wybrać się w niesamowita podróż. Jak podróżować gdy wyjście na dwór wiąże się z zimnem i wilgocią... zdecydowałem się na rowerowanie na rolce. Dziś przed sobą postawiłem trudne zadanie. Plan zakładał 1godzinę pedałowania. 



Tak to dzisiaj wyglądało... najpierw płasko... potem ciężej... potem jeszcze ciężej... i tak zmiennie;)
Obciążenie IV
6 bieg 24,6%
5 bieg 57,6% czasu jazdy
4 bieg 16,3% czasu jazdy

poprzedni trening
7 bieg 3,3%
6 bieg 21%
5 bieg 41,66%
4 bieg 16,3%
3 bieg 8,3%




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

~Prostownik Wigilijny! || 0.01km

Czwartek, 10 grudnia 2015 · Komcie(2)
Miało być pół godzinki w roleczce, a wyszła przerwa jednodniowa. Po pracy wpadliśmy w imieninowy szał rodziców moich. Akurat tak się złożyło, że oboje to "Wieśki" więc trzeba było na obiadek wpaść i pogadać. Miało być na chwilikę, miało byc na godzinkę a wyszliśmy około 22ej. No i po 22ej nie będę szumił trenażerem ludziom w bloku...

Wczoraj wogle był generalnie dzień załatwiania. Pojechałem autem do Stolycy - WOOW. Nie było tak źle, ale sprytnie ustawiłem się na jednym pasie środkowym i sobie jechałem aaaaaż do samej wawy:) tylko raz zmieniłem na prawy jak wprawo miałem zjechać. Czyli są sposoby:) No i potwierdzam teorię, że da się jecghać jednym pasem przez całą wlotówkę do Warszawy. I wcale nie jechałem 2h. Co prawda, zostawienie sobie miejsca przed poprzedzającym pojazdem to fikcja, zawsze się ktoś wciśnie. WIęc jedynym moim zadaniem było hamowanie jak mi się wciskali. 

W pracy - remanent, wysyłki przedświąteczne, palenie w kominku i "te historie".

- dobry
- panie pożycz pan prostownika - facet z hukiem stawia nam na blacie upaćkany smarem akumulator. 
- nie mamy. Czy mógłby pan to na ziemi postawić, bo pan nam stół brudzi.
- no ale okaż pan trochę życzliwości...
- a czy ja jestem nie życzliwy? Po prostu stawia pan brudny akumulator na blacie a blat jest czysty.
- taki warsztat i prostownika nie ma?
- to rowerowy sklep - nie korzystamy z prostowników
- ale prostownik powinniśćie mieć!
- może pan nam jako prezent gwiazdkowy zakupić:)
- no i czemu pan jest niegrzeczny? - pan się oburza... - po co taki ton?
- jaki ton. - mówie usmiechając się do emerytka - czy ja jestem niemiły.
- no ale auto pan masz stoi, to pana przed firmą?
- tak moje
- i nie masz pan prostownika?
- a pan też masz auto, bo to akumulator od samochodu i też nie masz prostownika...jak widzi pan czasem tak się w życiu zdarza, że nie ma się prostownika.
- no i co ja zrobię?
- może pan iść do warsztatu samochodowego tu jest za dwa kilometry, albo w następnym roku do polisy wykupić assistance.
- dobra idź pan nie chcesz pomóc to nie. Teraz ci młodzi to takie nieużytki, nie pomogą nić.
- przepraszam, czemu pan jest teraz niemiły dla mnie - odpowiadam zaskoczony - jakbym mógł to bym pomógł
- .... wszystko tylko sobie wszystko tylko dla nich, a jak komus pomocy potrzeba to nie. Poczekaj pan dojdziesz do takiego wieku jak ja i też będa pana jak gówno traktować.
- wie pan co, chyba pan się lekko zapomina.
- A tak! Bo mnie masz pan za idiotę! Jak pan srałeś w pieluchy to ja autem jeżdziłem, a teraz wielkie panisko pan jesteś i nawet pomóc nie chcesz!
- Wie pan co, nie będe kontynuował tej romzowy - życzę panu wesołych świąt~. Może po świętach będzie pan milszy dla ludzi.
-
gówniarstwo myślą, że wszystko im wolno... - dziadek pod nosem mruczy do siebie i złorzeczy i wychodzi. 


Pamiętajcie - każdy na święta kupuje PROSTOWNIK!!! Najlepiej po dwa na łebka!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wspinaczka na Giro d`Italia || 23.38km

Wtorek, 8 grudnia 2015 · Komcie(2)
Kategoria trenażer
Dziś godzinka na siodełku. POmyślałem, sobie, że wato, i że będzie to lekkie jechania, bez spinki. Taki plan snułem sobie jeszcze w pracy. Jak już jechałem do domu w sumie nie chciało mi się na rower, a jak już zebrałem się do treningu. Dołożyłem obciążenie 4 (było na 3 wczoraj i przedwczoraj) i zrobiłem godzinę pedałowania. 

Dla niewtajemniczonych. Po Lewej przełożenie, a pod spodem czas jazdy. Zmęczenie nie tak wielkie co końcówkę odliczałem w głowie byle do końca. Nawet musiałem sobie przełączyć filmik z Giro na inny ze skoczną muzą. Ostatni ostrzejszy podjazd i rozjechanie po treningu to była masakra...

Obciążenie IV

7 bieg 3,3%
6 bieg 21%
5 bieg 41,66%
4 bieg 16,3%
3 bieg 8,3%




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Trening drugi nie za długi || 11.93km

Poniedziałek, 7 grudnia 2015 · Komcie(3)
Kategoria trenażer
Poszukując rozwiązania w rodzinie Winklerów, nadal jadę w samotności. Dziś w odróżnieniu od dnia wczorajszego słabiej mi szło, zdecydowałem się, więc sprowadzić jazdę tylko do 30 minut. Intensywność była rosnąca po 5 minut każde obciążenie potem jeden bieg w dół i znów w górę, a na koniec  wypłaszczenie
Niestety nie doszedłem do konsensusu i nadal nie wiem co jest co. Książka ciężka, strasznie taka uwikłana, trochę chyba zbyt ciężka, ale nie wiele mi jej już zostało i dosłucham jej do końca. Niemniej, prpblemy wojennej Polski i Niemiec to nie jest na trening dobra lektura. 

Mam kilka pomysłów na audiobooki jeszcze tej zimy. 

Sprawa z kolatorami załatwiona i choć tyle z głowy zeszło... no może poza włosami, bo zaliczyłem rano fryzjera do któego odwiedzin wstać musiałem przed siódmą... Pfff jutro w miarę pośpię, a potem znó kurs z samego rana autem do Warszawy. Matko kochana co za tydzień...Na samą myśl o tych dwupasmówkach i prowadzeniu auta na wielu pasach i dojechaniu na rondo Starzyńskiego - mam zawroty głowy... teraz jestem jedynym samochodziarzem w najbliższej rodzinie, więc wożenie mam wpisane w zadania:)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

List do mikołaja.... || 0.00km

Niedziela, 6 grudnia 2015 · Komcie(5)
O płodności, i płodach rolnych, oraz o tym, gdzie guma nie może tam rolkę poślę… Czyli zbiór luźnych i małospoistych myśli przedświątecznych w odniesieniu do polityki prospołecznej i psychofizycznego stanu zdrowia osobnika z zaawansowaną cyklozą.

Brzmi nieco jak wstęp do rozprawy doktorskiej z dziedziny filozofii, lub jak tytuł pracy dyplomowej studenta prywatnej szkoły filologii i gospodarki wodnej. A to nic innego, jak nagłówek tego co za chwile zagości w moim blogu. A zagości coś na pewno, bo endorfiny sumiennie produkowane przez godzinę na rolce, w połączeniu z gorzką czekoladą oraz kurczakiem ryżem i ciepłą kąpielą, zaczynają zbierać żniwa.

Mija rok, jak rok temu był grudzień. Nic w sumie odkrywczego, jednak poniekąd naszło mnie na kolejne już analizy, rozplanowania. Zawalony przez natłok codzienności, próbując odgrzebać się spod gruzów swojej kondycji i pomiędzy kolejnymi biegami zmienianymi w fordzie – postanowiłem zebrać w końcu porozwalane myśli i jakoś je spisać. Może to w jakiś sposób pomoże w wypionizowaniu mnie przed nowym sezonem.

Generalnie mało jeżdżę, to już zapewne wiecie - powodów jest tak wiele, ale jak mi powiedziała dziś jedna dziewczyna, wymówka zawsze się znajdzie. Nie mam usprawiedliwienia. Pierdziel jestem leniwy i tyle. Nie chce mi się na dworze, to można chociaż jakoś tłumaczyć, bo wiadomo zimno, ciemno bla bla bla, ale że mi się w domu nie chce? No panie panowie – PANISKA. Że mi się na te zastrugane pół godziny nie chce na rolkę usiąść? Czuje że to grzech niewybaczalny, choć dla innych samo wsiadanie, na ową, to również grzech. Co zrobić. Nie bez powodu Adam mam na imię i widać grzech mam wytatuowany na duszy.

Obiecałem sobie teraz, że zwiększę częstotliwość jazd. Że wrócę znów przynajmniej do tych półgodzinnych treningów jak rok temu. I że przestanę użalać się nad sobą i zmęczeniem. Tylko na litość pana. Niech mi się już zmieni ilość obowiązków . Bycie dorosłym i wynajmowanie mieszkania to jest katorga. Jedni odchodzą inni przychodzą, oglądają, nie mogą się zdecydować, znów inni nam nie pasują, bo brudasy i flejtuchy i palacze. A to znów pan z labradorem do Kawalerki chce wprowadzić się… Ech któż mi taki prezent zgotował! Ech… szkoda gadać, jak nie ma w umowie, to sobie można wymagać. Lokator "iks" mówi hej że ho – odchodzę, i dmucha go że na rok miał wynająć…

No to pomyje wylane, trochę mi lżej – wam na pewno też, bo każdy szanujący się , przeciętnie normalny obywatel, lub obywatelka, ciekaw jest niezmiernie tego co u innych. A jak już pranie brudów publicznie – miooooodzio. No i Gość pewnie już czeka, by mnie gdzieś tam skopiować na pendrive i donieść do urzędu ochrony obywateli nowej lepszej PiSiurskiej RP. Dobrze, że dbamy o nasz kraj… Nigdy nic nie wiadomo, może mi się Dżihad obudzi i zacznę nawoływać do zamachów – gościu Czuwaj!
Idą święta, a więć warto list do mikołaja napisać.

Oto lista moich życzeń na święta 2015

Przerzutka - czarna jak noc, zwinna jak tygrys i lekka jak gepard... hmm czy gepard jest lekki? No to może przynajmniej żeby zwinna była;) lekka być nie musi. Tako ło właśnie kce! Tako - ło! Z Długiem wózkiem, by prowadziła łańcuch mój na nowych szlakach roku 2016 - gdy byłem mały dzieci chciały być strażakami, a ja chciałem to XT... co tam resoraki!:)


Pospołu, deoru hardcoru! - Te dźwignie, pozwolą mi wreszcie mieć na coś wpływ w tym kraju. Sprawią, że mój głos, moja wola zacznie się liczyć. Wyobraźcie sobie ten prestiż! Jadę, dookoła wiosna, żądam biegu numer 5 - mówię, klikam i mam! Ach coby to było za życie - mieć lekko zmieniające się biegi w liczbie aż dziewięciu sztuk! Bagatela dziewięciu! Już słychać jak to brzmi! To prawie jak przekleństwo w galerii sztuki! Dookoła cisza, a tu nagle taki siarczysty "klik!" i "chrup" i ten łańcuch idzie po tych trybach! Jak szatan! 


I począłby ten łańcuch rypać tę nowę kasetę pod te górki mazowieckie, pod te kilometrowe płaskie podjazdy - och jak ona by latała ta kaseta! Jak dzika! JAK DZIKA!
Z dobrobytu 9 biegowego rozpływałbym się w luksusach i gardził jeszcze bardziej ludźmi mającymi wolnobiegi siódemkowe. Och wtedy bym im pokazał, tak pokazałbym im... jadąc tylko bym uszami strzygł i mrugał zawadiacko, a oni w pokorze kajaliby się myśląc :"fajną błyszczącą tę kasetę ma księgowy - hejże ma ją on!". I maratony zacząłbym wygrywać, tłumy wielbicieli by mnie toczyły mówiąc mi same pochwały. Duma żony byłaby wieczysta! Gdybym ją miał - tę kasetę...

Frygałbym mając takie hamulce. Jakże ja bym nimi hamował - od 30 do zera w: "raz dwa trzy!" I by mi nie skrzypiały wysłużone sprężyny, i by kolor był ich czarny, nie zaś popadający w zgniłą zieleń. I jął-bym niemi na zjazdach redukować dynamikę szusu wdół-zboczowego. Gdybym ja je miał...

Święty mikołaju, gdyby nie udało ci się zdobyć którejś z tych rzeczy, to dobra karbonowa rama za 5 tysięcy również gdzieś tam w mych marzeniach jest...także tego...

Święta jak widzicie już tuż tuż - a czy wy macie już swoje listy do mikołaja?

Pisać mnie tu zaraz w komentarza co rowerowego byście od brodatego chcieli - wiadomo bowiem, że poczytalność mojego bloga w te święta jest duża. Mikołaj napewno go czyta, więc może akurat do was trafi wymarzony karbon?








Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

W miejscu - kto zabił Winklerową Babcię! || 25.00km

Niedziela, 6 grudnia 2015 · Komcie(2)
Kategoria trenażer
Dzień piękny, idealny na rower, gdyby nie wiatr, gdyby nie to, że spraw do załatwienia tyle... Od rana w aucie, od rana kursowanie, nakładanie silikonów na brodziki, mycie sprzątanie. Od rana wszystko, tylko nie rower...

No to złapałem byka za rogi i wieczorkiem usiadłem sobie do książki. Jeśli jednak myślicie, że to było na bujanym fotelu i z okularkami na nosie - niczym arystokrata - to mylicie się. Książa mnie otaczała, a ja przez godzinę zmagałem się z rowerem. Plan w sumie treningowy nie istnieje. POczułem potrzeba skatowania się, upocenia i wytrwania godziny. Perspektywa jeżdżenia tylko z filmami kolarskimi, jakoś mnie dziś nie niosła. Wpadłem na pomysł, aby to książka mnie wprowadziła w nastrój. 

No i udało się - godzina pedałowania, co 5 minut zmiana obciążenia i wykręcona średnia 25km/h a morderstwo Winklerowej nadal nie wyjaśnione... Może to jest właśnie sposób, na ten cholerny okres, jesienny? Może to właśnie audiobooki są rozwiązaniem?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zbieranina || 65.00km

Niedziela, 6 grudnia 2015 · Komcie(0)
Zbieranina z kilku mniejszych wyjazdów - ostatnio totalnie nie idzie mi jazda, nie mam na to czasu, chęći, a nawet jak ciepło to zawsze wypada w domu coś co jest innego do zrobienia. Bardzo mało bardzo trudno zmotywować mi się do jakiejkolwiek aktywnośći. Szaro buro za oknem a jak już słońce się pojawi, to zaraz ciemno... 

Może jeszcze wróci mi siła...




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,