Pojeżdżawki, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Pojeżdżawki

Dystans całkowity:13050.11 km (w terenie 1010.40 km; 7.74%)
Czas w ruchu:263:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:1062 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:315
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Zale-nadrabiam-głości - CYKLICZNIE!!! || 135.00km

Piątek, 25 sierpnia 2017 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Chciałem wszystkich przeprosić, za swoje ostatnie niedociągnięćia blogowe, ale naprawdę wiele się dzieje i brakuje mi doby na pisanie. Po dwutygodniowym szkoleniu u boku mega pozytywnych ludzi na Marszałkowskiej, przyszedł czas posadzić roślinki na swoim poletku. Przenieśliśmy się do Galerii Północnej. Wreszcie możemy ruszyć do przodu. 

Otwarcie Galerii przewidziano dla VIP-ów chyba na 13 z tego co wiem a potem dla "reszty". Czasu jest mało, bo mieliśmy opóźnienia z wejściem na obiekt i teraz nadrabiamy. Generalnie sklep ma już ściany podłogi i cały "social", ale nadal pełno jest w środku kurzu i pyłu, bo jak to bywa w naszym kraju, najpierw się kładzie płytki, a potem przypomina się ekipie, że kabel od IT miał być pod nimi. I tak tu zrobią, tam rozbiorą i jeszcze to wszystko w powijakach. My jednak nie możemy zwlekać bo kilka tysięcy sztuk towaru jest do zaklipsowania.

* klipsowanie - zabezpieczenia antykradzieżowe specjalnymi plastikowymi "dynksami", które piszczą na bramce jak kradniesz.

Pracujemy w pocie czoła, zwozimy dostawy, a sterta kartonów na placu budowy rośnie. Kiedy już mamy wrażenie, że jakoś nad tym panujemy i towaru ubywa, to jeden telefon niszczy nasze nadzieje. Kurier czeka i jest osiem palet do zwiezienia. I wszystko powraca do poprzedniego stanu. 

Generalnie więc, od 8 do 18 każdego dnia uwijam się z grupą ludzi, aby wszystko domknąć na czas. Co nie zmienia faktu, że sama galeria wygląda jeszcze jak w rozsypce. Ogrom prac jakie tam nadal są do zrobienia przerasta moją percepcję. Ludzi kręci się po glaerii kilka tysięcy. 3/4 to robotnicy, którzy wykańczają sklepy dla firm, ale są i budowlańcy dokańczający sama galerię. Tu przykleją płytkę, tu znów skują inną, bo popękała od naprężeń pracującego obiektu. Inni znów latają i domalowują ściany, a jeszcze inni - inni pomagają tym pierwszym:D


Żeby nie było tak całkiem nierowerowo, to wrzucę wam info i kilka fotek z trasy dokoła zalewu z zeszłego tygodnia z wtorku, gdy to jeszcze udało się wyrwać jeden dzień wolnego.
Wyjazd zapanowywałem oczywiście dłuższy, miała być znośna pogoda, mówili o powrocie lata etc. Wyszło klasycznie, czyli fronty deszczowe przewalały się nad Mazowieckim jeden po drugim. Efekt?

Mój wypad dookoła zalewu Zegrzyńskiego był totalnie pokręcony.

Zacząłem z Legionowa i ruszyłem na Dębę, skąd przez Jachrankę miałem jechać do Serocka i do Wyszkowa. Jakaś niepisana tradycja sprawia, że zalew Kręcę w stronę wskazówek zegara. W Jachrance zaczęło lekko kropić mimo, że słońce nadal świeciło. Zdecydowałem się więc nie jechać dookoła zalewu i pojechać do MC-donalda w Nieporęcie na Kawę. Z Macdonalda nie wyszło nic, bo wpadłem na pomysł, że odwiedzę Kamila w sklepie. Jak dojechałem do Cyklisty w Nieporęcie zaczęło konkretnie padać. 40 minut siedziałem i gadałem, a deszcz padał i padał. Obejrzałem sobie w tym czasie katalog Krossa na 2018 r. Nic porywającego nie zwróciło mojej uwagi. 

Ten front, poszedł bokiem. Zdjęcie robione w okolicach Miejscowości GAJ. Chmura poszła na wschód.

Gdy przestało padać, pojechałem dalej na wycieczkę. Planowałem zrobić sobie pętelkę do Kuligowa i wrócić, ale wiatr w plecy jakoś mnie poniósł i wylądowałem w Wyszkowie. Tam nie było już tak kolorowo. Z mostu nad Narwią, wiedziałem już wielki burzowy front, który szedł pchając mnie wiatrem na Wyszków


Wyszków - widok na Lewo:D


Wyszków - Widok na prawo.

Opady zbliżały się dość szybko, więc przeczekać postanowiłem na stacji. Zamówiłem Czekoladę w płynie i rozsiadłem się jak król. 
Lunęło...
Padało i padało i nie planowało przestać. Wreszcie, gdy wydawało mi się, że już się przejaśnia. Wyszedłem z baru na stacji i pojechałem na Serock.
Niestety deszcz wrócił, a na domiar złego okazało się, że wiatr jest w twarz. W zasadzie nei tyle wiatr, co wiatro-deszcz.
Łoiło mnie po gębie woda, jak siemasz. Z 25 stopni zrobiło się 13 a ja tego dnia miałem dodatkowo przypiętą do kierownicy tylko lekką dobrze wentylowana wiatrówkę.
Efekt? No do samego Legionowa jechałem w deszczu, a temp max, jaką osiągnął na tej trasie termometr - to  15 stopni. 

Zmoczony, zmarznięty, wziąłem kąpiel i zrelaksowałem się. Potem przyszedł czas na prawy rodzinne i tak oto wpis czekał aż do dziś. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Pisiont Pieść || 55.00km

Środa, 12 lipca 2017 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
Poranek na szybko. Dziadki łapią maluszka, a ja i Agnieszka ogarniamy się. Dopakowanie, śniadanie i w trasę. W sumie w kółko to samo, ale jak pogoda pozwoli to dokręcę coś większego. Obecnie tymi "okruszkami" muszę się zadowolić. W zasadzie jest z ich długości spory plus. Ogarniam je dość szybko i zostaje czas na sprawunki domowe oraz wpis, a koniec dnia to już czas dla rodzinki.

Szykowanie urodzin syna trwa. Jeszcze sporo przygotowań, ale powinno być spoko. 

Na trasie spotykam dziś Magdę, która wraca z treningu. Od Wieliszewa gadamy sobie i plotkujemy. 
W Legionowie ogarniam jeszcze kilka spraw i dopiero wracam do domu. 
Jedna ze spraw to: 

Kolejka dla syna na roczek... tata zajarany jak sto-pięćdziesiąt;)




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Burzowo - treningowy czas wolny || 56.25km

Wtorek, 11 lipca 2017 · Komcie(2)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień wolny. Urlop trwa, ale urlop to nie tylko czas na rower, ale i też obowiązki domowe. Dziadki zabierają teraz młodego na cały dzień, ale mi pracy nie zmalało. Zakupy, załatwiania., odbieranie telefonów z światowych agencji, które chcą mnie do pracy :D Generalnie niby cały dzień wolny, ale wszystko tak jakoś w pędzie.

Poranek zaczałem dziś rowerowo, bo zapowiadali około 12 burzę i deszcz. Poleciałem na standardową pętle aby posłuchać nowej książki, ale niestety, jest za cicha:( Szum aut uniemożliwia jej słuchania. Muszę nad tym popracować, może się uda ponieść poziom głośności w plikach i da radę przelecieć książkę do końca. A nie banalna lektura, bo to naszego pana Mroza - Expozycja! Fajny początek, ale dialogi ledwo słyszalne. Za to lektor spoko. 



Na szosie od Janówka już zaczęło się chmurzyć i wahałem się czy nie pojechać przez WIeliszew prosto do domu. Zdecydowałem się na skok przez Jachrankę i to był dobry pomysł. Na skarpie - nie padało, ba nawet słońce wyszło. Zjazd do Zegrza w dół od jednostki,  to klakson jakiegoś nadgorliwca. Któremu przeszkadzało, że jadę szosą po - o zgrozo - szosie!!!

W WIeliszewie spotykam sportowe TICO


Może koleś chce je na drezynę przerobić? Wszak tuz za chodnikiem jest torowisko?:D


Czarne blachy, a sądząc po korozji to jakieś 20 letnie auto:)

Pętlę zamykam w bardzo krótkim czasie. Co jest zaskoczeniem, bo w połowie trasy wiatr zaczał formować fronty i dmuchało dość mocno i to nie w plecy!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wyrzucili mnie! Historia opuszczonego Autobusu! || 70.00km

Poniedziałek, 10 lipca 2017 · Komcie(2)
Po Sobocie rodzinnej i dniu przerwy w niedzielę udało się zrealizować plan jaki zaplanowałem. Było kilka spraw do ogarnięcia w Warszawie, a pogoda dopisywała. Zdecydowałem się wybrać rowerem jadąc dookoła przez Nowy Dwór Mazowiecki. Słońce od rana pięknie opalało rączki i nóżki, a wiatr popychał do przodu. W uszach zagościł ciąg dalszy, zapomnianego ostatnimi czasy  audiobooka Harlana Cobena. Tego dnia uda mi się dosłuchać do końca książkę! Zakończenie Zaskakujące - choć zabrakło mi czegoś w tej całej intrydze


Od Nowego Dworu, wiatr nie pomaga i do Warszawy przez Czosnów jadę pod mega wiatr. 21-23km/h to max co mogę przepchnąć. Nogi jakoś dają radę, choć pełny zakres przygotowań dopiero przede mną. Niestety fronty burzowe nie ułatwiają sprawy. Trzeba się wstrzelić w okna pogodowe.


Upał jaki tego dnia panował, nie pomaga w przygotowaniach. Gdy staję aby złapać oddech, żar leje się z nieba. Tylko cień daje wytchnienie.


Przez park Młociński jade , mimo, że pełno tam szutrów. Drogi są jednak ubite i udaje się przebić lasami omijając wydmę na dwupasmówce. W tym kierunku aby przejechać ulicą musiałbym wejść na pasach i jechać prawą stroną. Park daje alternatywę i to całkiem przyjemną, biorąc pod uwagę wiatr i upał. 

W Stolicy jest jeszcze goręcej, ale dopóki się jedzie jest znośnie. 
W miejscu załatwiania spraw spędzam czas do 17. Gdy wychodzę pada już i szykuje się na sporą burzę. Przeskakuję przez miasto etapami, zahaczając o metro. Z Młocin jadę przez Most Północny do Modlińskiej i łapię tam 731 jadący do legionowa. Pada już konkretnie  i suchy autobus to dobra alternatywa. 

Jak jesteśmy już w Jabłonnie pani z wózkiem chce wejść do autobusu. Jest miejsca sporo, ale kierowca każe mi opuścić pojazd. Zostaje wyrzucony z busa. Ludzie się dziwią, bo miejsca jest sporo, a i ja i pani byśmy sobie znaleźli miejsce. Niestety nie  ma gadania. Warunek, albo JA albo ONA z wózkiem. 

Wychodzę, do domu mam jeszcze kilka kilometrów i jadę skrótem przez las w Jabłonnie (znów szosą po lesie). Nie mam w sumie żalu do kierowcy, ale przepis jest chyba jakiś dziwny... Mam bilet, jest miejsce... i do tego kropi już mocno. Cóż, szczęście, że burza przyszła dopiero późnym wiecozrem. 



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Pisiąt Pieć || 55.00km

Sobota, 8 lipca 2017 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Po spędzeniu czasu z rodzinką i gdy już młody szykował się do zaśnięcia, udałem się na rower solo. Czas zacząć przygotowania do TDP. Obecnie wykorzystuje urlop jaki mi pozostał ze starej pracy. Mam więc full wolnego czasu na rower i rodzinkę. W sumie należy mi sie jak psu zupa. Troszkę się napracowałem w tym sezonie. Czas na odpoczynek zanim zacznę jakąś inną pracę.





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Warszawa - okiem Kolarza Fotografa || 84.00km

Wtorek, 27 czerwca 2017 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
ziś miałem dzień wolny. Potrzebowałem go, aby załatwić sprawy zawodowe. Negocjacje trwają i pewnie najbliższe tygodnie sprawy wyklarują. Trzymajcie zatem kciuki. Co zaś się tyczy aspektów rowerowych to poczyniłem trasę od Legionowa, aż po sam WIlanów. Upał i wiatr, nie ułatwiały mi zadania. Sporo by pisać, jak było, pokażę wam garść zdjęć:

Do Stolicy jadę drogą rowerową na wale wiślanym. Od granicy Miasta Stołecznego, jest tu kostka a czasem nawet asfalty!


Środek tygodnia to i przejezdność duża tego szlaku, w sobotę i weekendy droga zadeptana przez pieszych i rowerzystów maści wszelakiej. 






Industrial i gładki asfalt tuż pod jego ogrodzeniem. Mega podoba mi się klimat tej drogi rowerowej. Mega udany projekt naszych władz stołecznych!


Niestety nie udało mi się uchwycić momentu, gdy flaga powiewała na wietrze.

Znane centrum 


Bulwarowy lans...


Nie wiem w sumie, jak ten rodzaj sztuki określić. Mural? Bramal? Wklejka? Wlepka?




Miasto jest niebezpieczne - pamiętajcie!

Można tu spotkać przede wszystkim schody!

A także ścieżki rowerowe z kostki Bauma...



Okolice Portu Czerniakowskiego to znów piękne asfalty - odkryłem to miejsce teraz, jestem nim zachwycony. 


Most zakochanych w Wilanowie i biedroneczka na szczęście! Dojazd do Wilanowa kosztował mnie wiele sił. Od ulicy Bartyckiej z każdym kilometrem ścieżki rowerowe zamieniały się z asfaltowych w coraz gorsze chodniki maści wszelakiej. tego dnia nie miałem ochoty jechać główną 3 pasmówką, więc tłukłem się szlakami pieszymi. Dodajcie do tego upał i mamy niezłe wzywanie  - ręce nadal mam sztywne jak robię ten wpis. 

Wracam z WIlanowa po załatwieniu ostatniej tego dnia sprawy. Odwiedzam Łazienki królewskie, tylko od strony Agrykoli, bo na teren łazienek zakazują wjazdu rowerem, a upał wystarczająco już mnie wypieścił. Nie staję więc i dalej cisnę do domu. Niestety ku memu zawodowi - wiatr znów przeszkadza...


W drodze do domu bulwary przelatuje boczną "ścieżką rowerową". Dzięki temu nie muszę uważać na spacerowiczów. Noga za nogą wyciskam kilometry, ale zmasakrował mnie żar z nieba tego dnia i muszę przeczekać chwilę i schłodzić się w fontannach.

Opłukuje twarz obmywam ramiona i spieczone nogi... Ten dzień wyjątkowo wysysa siły z kolarza.  Resztę trasy jadę już bez przerwy na zdjęcia. 


Finał rozmów niedługo... cv złożone osobiście. Sprawy pozałątwiałem. Dzień wolny, ale nawet chwili czasu nie było na "leżenie plackiem" i nic-nie-robienie.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Leśny czwartek - Update foto_) || 27.00km

Czwartek, 15 czerwca 2017 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Dzień wolny spędziłem z Rodziną. Głównie nasz czas pochłonęła wizyta na wsi. Jasiek buszował w wózku i poznawał nowe zwierzątka. Zobacyzł kury, słuchał i patrzył jak szczekają pieski. Tyle bodźców, że głowa kręciła mu się wokół szyi. Tu truskawki zbierał, tam pełzał po trawie, witał się z kotem przez siatkę... Poznawał świat.

Dzień był ciepły więc posiedzieliśmy do piętnastej i zjedliśmy obiad. Po powrocie do domu zdecydowałem, że uszczknę nieco dzionka i mimo, że "w sumie dzień już zakończony" to wybiorę się na rower. Ot tak tylko po lasach, porobię kilka fotek. Efekt był taki, że wpadło 27 kilometrów. Pojechałem przez lasy do Kładki Żerańskiej i wróciłem do domu. 















Oczywiście złapałem kapcia na kostce bauma z przyczyn niewiadomych. Plusem był fejm, gdy zmieniałem dętkę. Ludzie patrzyli i patrzyli i dziwowali się!

Galeria Północna in budowa;)





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Niedzielne Inter WIAŁY || 48.00km

Niedziela, 21 maja 2017 · Komcie(1)
Kategoria Pojeżdżawki
Po powrocie z pracy w sobotę, nie wiele kontaktowałem. Tłumy i tornada jakie się przetoczyły przez sklep dosadnie mnie wykończyły. Miałem siłę tylko, na chwilę zabawy z synem na podłodze, a gdy JAn wybrał SEN ja wybrałem się razem z nim w objęcia morfeusza. Efekt? No efekt taki, że padłem na pysk i spałem z młodym. Sobota, więc była mało efektywna rowerowo. 

Niedziela zaplanowana była na rundę z Piotrem. MIało być, rano przed ustawką jeszcze jakieś kręcenie, aby dystans wyszedł mi większy, ale godzina 8:30  była jak dla mnie wystarczająco wczesna i nie wiele brakowało a zaspałbym na jazdę. 

Tego dnia słońce było, ale wiało też znakomicie. Ba wiało hiper znakomicie! Szkoda, że w twarz. Efekt był taki, że jak pojechaliśmy to plan legł w gruzach. Planowane były zmiany co 5 kilometrów i jazda powyżej 30 km/h... No wyszło tak, że po 3 kilometrach przed oczami miałem pieski, kotki i japońskie znaki i nie dało rady jechać na czubie dłużej niż 3 kilometry. Ustaliliśmy więc, aby zmieniać się na czole co 3 kilometry. Wiatr wykorzystał nasze słabości, i wiał z zawiścią jak Kaczyński z mównicy na Miesięcznicy!

Do Nowego Dworu Mazowieckiego średnia wyszła coś pod 25 km/h. Umordowaliśmy się jak stado świń w surdutach! Na sam koniec, gdy już myślałem, że do postoju blisko - Piotr zobaczył wiadukt kolejowy i rzucił:
"Dawaj górską premie, do odcięcia!" i Poszliśmy ramię w ramię! Na szczycie wiaduktu, widziałem już cały alfabet chiński i znalem podstawy mandaryńskiego! Płuca bolały, ale nogi tylko zapiekły! W dół z wiaduktu pojechaliśmy do Żabki i zrobiliśmy popas. 

Po przerwie ruszamy już z wiatrem i prędkości oscylują pod 35-37 km/h W sumie finał w Maku w Legionowie...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Oszukać deszcz - Nocne okrucieństwa || 45.00km

Piątek, 14 kwietnia 2017 · Komcie(11)
Kategoria Pojeżdżawki
W ciągu dnia odsypiałem poprzednią nieprzespaną noc z Jankiem, który ząbkował i gorączkował. Generalnie cały dzień, na pół spałem, na pół się opiekowałem synem. Marudził mocno i przechodziłem ciężkie chwile.
Pogoda była w kratkę. Falami nachodziły fronty z deszczem, gradem, ulewą... Całość przeplatało bezchmurne niebo. Nawet miałem ochotę wyskoczyć na rower, gdy słońce rozgrzewało mieszkanie. Na termometrze od razu wskazywało 15 stopni. Gdy jednak mijała godzina nadchodziła wielka chmura i znów lało jak z cebra. Nie było jak wyjść, więc wegetowałem w domu do wieczora. Gdy zszedłem do piwnicy, postanowiłem umyć rower, bo dawno nie był czyszczony. 

Reklama Clina;)

Wyczyściłem sobie ramę, obręcze, i doczyściłem owijkę, aby była jeszcze czarniejsza;) Przykurzyła się bidulka Cherry.
Gdy zapadał zmrok ruszyłem na trasę. Ubrałem kilka warstw, i planowałem zrobić solidne 100 kilometrów. W uszach zagośćiła Książka Harlana Cobena. Niestety nagrana jest dość cicho i nie wiem co z tym zrobić, bo ledwo słychać jak jadę ulicami. Jest jakiś sposób, aby zwiększyć głośność maksymalną pliku mp3?

W sumie wyszło 45kilometrów w 5 stopniach i dość silnym wietrze. ZMarzłem okrutnie i szybko ewakuowałem się do domu. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Oświetlenie - zrobiłem to sam || 12.00km

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · Komcie(6)
Dzisiejszy dzień - niedziela - to dzień odpoczynku i relaksu z synem. Odpoczywałem i pedałowałem z młodym i żoną po lesie. Jasiek poznawał pociągi i bawił się z tatą. Małoletni dobija już 10 kilo i niebawem osiągnie wiek 9 miesięcy. Pędrak z niego nieziemski! 

Po wycieczce do lasu, zajałem się troszkę swoimi "głupotkami". Tak na to mówi zona. Taka to pasjaq i nie pasja. Dłubanie, szycie przerabianie czegoś i tworzenie czegoś nowego. 

Ostatnio jakoś kilka miesiecy temu przerobiłem lampę Kross Flash z 1w dioda na lampę zasilaną ogniwem 18650. Dziś zrobiłem up-date i połączyłem szeregowo drugą lampę i dodałem drugie ogniwo. Udało się to zrobić tak, że jedna i druga lampa działa niezależnie od siebie i mogę włączać albo jedna albo drugą albo obie na raz. 




Ogniwa odzyskałem ze swojej dawnej baterii laptopa. W sumie z elektroniką nie mam nic do czynienia, ale tu dolutowałem kabelek tu do plusa, tu do minusa i mamy takiego pokraka. 2x1W

Swoją drogą lutowanie jest trudne, dużo trudniejsze od parzenia palców cyną i topnikiem - tę technikę opanowałem do perfekcji:)

Coś więcej o samej kontruckji jednostkowej lampy:

3 tryby świecenia: stały, stały oszczędny, przerywany
- oświetlenie boczne ostrzegawcze (dodatkowe 2 diody)
- wodoodporna konstrukcja
- MOŻLIWOŚĆ WYMIANY BATERII - 3 baterie 1,5v AAA

wymiary 92/31 mm

- światło stałe + oświetlenie ostrzegawcze - lampka świeci do 26 godzin ( u mnie na dwóch ogniwach powinno do 50h dać radę)
- światło stałe w trybie oszczędnym + oświetlenie ostrzegawcze do 45 godzin (2x18650 to jakieś 80h?)
- tryb migania + oświetlenie ostrzegawcze do 30 godzin (pewnie jakoś pod 60h świecenia)

Połączenie jest szeregowe więc jedna lampa drugiej nie zabiera napięcia a obie świecą tak samo mocno. Działają także jak włoże tylko jedno ogniwo do koszyka. Może uda się jakoś wieczorny test wykonać to wam zademonstruje jak to świeci.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,