Do pracy!, strona 2 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Do pracy rowerm || 33.00km

Czwartek, 6 września 2018 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Do pracy rowerem nie planowałem jechać. W sumie nie sądziłem że uda się młodego ogarnąć na żłobka i jeszcze pojechać do pracy na jednośladzie. Udało się jednak wszystko do kupy zebrać i ruszyłem, choć w lekkim niedoczasie. 

Poranek był dość chłodny - jak to człowiek szybko zapomina po co są bluzy kolarskie - szybko jednak zaczęło robić sie ciepło i w drodze kilka razy rozbierałem się coraz to bardziej odsłaniając do słońca. 

Zapomnieć można już o powrotach za "dnia". Powrót z pracy o 20 to już nocą... nocnik murowany, chłodny mglisty - zwłaszcza przy górkach w Rajszewie z  lasami. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Leczenie kaca moralnego || 32.00km

Środa, 29 sierpnia 2018 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Jak najlepiej leczyć kaca moralnego po nieudanym wyścigu rowerowym? Na rowerze.

Do pracy rowerem. Noga pedałuje noga podaje.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zbiorowisko || 47.00km

Czwartek, 9 sierpnia 2018 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
No to po kolei. W zasadzie kilka spraw się ostatnio pojawiło i trzeba to usystematyzować. Pierwsza zasadnicza z nich to nowa wersja cherry, która zmieniła barwy na czerwony mat. Teraz za koszt puszki szpreju mam Canyona Ultimejt. Heheh. Jednym słowem, prawie robi wielką różnicę, ale fakt jest faktem i kolor zmieniłem. A co tam - Co roku będe zmieniał jak mi się będzie chciało:D

Jest inaczej, a jak inaczje to człowiek się cieszy bo tak jakby miał nowy rower. No i morale rośnie itp;)

Do pracy czasem skoczę rowerem, ale nie zawsze ogarnę się z rana, bo na 8:40 muszę być w firmie aby wszystko ogarnąć po-włączać itp. Generalnie częściej się udaje pojechać niż jak pracowałem w Galeri Północnej. Tam z tym bywało różnie. 
DO BBT jeszcze troszkę, ale rower przygotowuje etapowo. Zastanawiam się nadal nad sakwą Ortlieb na kierownicę jako dodatkowe wyposażenie na trasę. 

Narazie decyzja jeszcze nie zapadła, ale zaletą sakwy jest dostęp, podczas jazdy do całego majdanu jedzeniowo-telefono duperelnego. Mówią mi, że to za dużo, że po co... nie wiem. Myślę, kombinuje. Faktem jest, że areodynamika się zmniejszy, ale może mając ciągły dostęp do przekąsek będę musiał mniej stawać aby coś sięgnąć... 

Pogoda za oknem jest taka jak każdy widzi. Upały nie ułatwiają mi sprawy, ale dojazdy do pracy usprawniły nieco moje ego i czuje się mocniejszy niż w trakcie odpoczynku po MP. W sumie nie wiem czy uda się jakąś 200tkę przed BBT zrobić, bo mam od groma spraw domowych i pracowych do ogarnięcia. Tym niemniej postaram się pojeździć trochę do pracy, aby dupka mi nie odmiękła od siodełka. 

Nadal nie mam równiez pomysłu co powinno być w przepaku na BBT - ktoś podpowie? W sumie nie wiem za bardzo na co się zdecydować;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy || 33.00km

Wtorek, 31 lipca 2018 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Kolejny dzień dojazdów do pracy. Rano znośnie, a potem w zupie... upału ciag dalszy. Nocami źle śpię bo gorąco. W mieszkaniu ciągle gorąco. Dzisiaj w nocy wkaczauskt klime bo nie dało sie oddychać. 

Grafik na sierpień dość ciasny bo koniec miesiąca bbt. Trzeba zapracować na wolne. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wasza skwarność || 35.00km

Piątek, 27 lipca 2018 · Komcie(5)
Kategoria Do pracy!
Dzisiaj do pracy pojechałem rowerem po raz kolejny. Nie odwiozłem Jasia rowerem, bo spał dzisiaj dość długo i byłem w lekkim niedoczasie. Słońce od rana zmasakrowało mnie przeokropnie. Niby było po ósmej, ale dawało popalić. 

W pracy dalszy ciąg wdrażania się w procedury i obowiązujące zwyczaje. Generalnie sprzedaje już. Udało mi się tego dnia sprzedać: dwie kosiarki,  rower za 200zl  - tak źle się czuje z tym bo straszny syf - kamerę wideo,słuchawkę  Bluetooth,  kilka kart pamięci i słuchawki bluetooth

Nie ma znaczenia co sprzedaję. Dobrze się czuje w pracy z klientem. Wydaje mi się że zmiana jest dobra. Na pewno interesują mnie bardziej myszki gamingowe niż buty czy odzież. Pewnie za jakiś czas dostrzegnę niuanse, pewnie nie będzie tak kolorowo bo emocje ze zmianą opadną, ale i tak nowe to nowe. 

Powrót już w zachodzącym słońcu i duchocie. Powroty o 20 mają jednak swoją zaletę. Jeszcze jest czas na pogadanie z żoną i przytulnie syna. Jakoś tak fajniej o tej 20 skończyć, niż o 22. Jeden dzień mniej wolnego w miesiącu, ale ma swoje plusy. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy na czternastą. || 35.00km

Niedziela, 22 lipca 2018 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Twgo dnia wypadło mi pracować od 14. Rano mogłem więc z synem trochę czasu spędzić i poszliśmy do lasu pojeździć modelem zdalnie sterowanym.  Janek był zachwycony trochę pomagał mi i gazu dodawał. Niestety zapomniałem dobrze naładować akumulatory i szybko się bateria wyczerpała. 

Bawiliśmy sie dalej na drodze leśnej budując drogi dla aut Janka i tunele z patyków. 

O 13 zacząłem się do pracy zbierać i zdecydowałem się pojechać rowerem. Było ciepło a powietrze nareszcie nie było wilgotne. 

8h stania na kasie i 15 minut przerwy. Nogi mi weszły w d.... mniej zapału miałem więc jak szykował się do powrotu. Plusem był przyjemny ciepły wieczór. Super się jechało!  


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wtorkowe do pracy || 72.00km

Czwartek, 31 maja 2018 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Odkąd noce ciepłe dojeżdzam do pracy rowerem, gdy tylko mam na 14tą. W tym szaleństwie jest metoda bo przed pracą robię sobie lekką rundę do Nowego Dworu a wracając odwiedzam dom myję się i już "świeży" jadę sobie rowerkiem spokojnie do pracki. 
Sam dojazd w dzień to rzeźnia w upale i słońcu, ale powrtó po zmroku po 22 giej to przyjemne ochłodzenie. 

Pogoda majowa to mega upały - dla mnie mogło by być 10 stopni mniej. Źle się czuje w takie skwary i przygotowań do Maratonu podróżnika powyżej 100km nie poczyniłem za wiele. Do startu w sumie zostało już jakieś 9 dni, więc nie mam w planie tułaczki, aby nie katować organizmu. Skupię się na mniejszych trasach i utrzymaniu "nogi" w jako taki stanie. 

Zazdrośnie patrzę na Marzenkę, która już w USA szykuje się do trans AM race;) Będzie co czytać - oj będzie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy - powrót || 39.00km

Piątek, 18 sierpnia 2017 · Komcie(5)
Kategoria Do pracy!
W grafiku ostatnio zamieszanie. MIeliśmy w piątek wejśc już na galerię północną, ale coś im się wszystko przesuwa i kolejny raz nas przesuwają na Marszałkowską. W sumie mi bez różnicy, bo godzinówka musi sie zgadzać, ale z dojazdem jest trudniej mimo wszystko, bo na 9 rano musiałbym bardzo rano się zrywać, a tego nie chcę.

Do rzeczy - przypadło mi pracować od 9-17 więc do roboty pojechałem SKM z rowerem. Aby sobie jednak nie odmawiać przyjemności dojazdowych - wsiadłem do SKM S9, która jedzie na Warszawę gdańską, skąd mam do Centrum kilka kilometrów. Poczyniłem je rzecz jasna, rowerem. Uwaga moje spostrzeżenie. Skąd tyle tych matołów na Veturilo! Ja wiem, ja rozumiem... [ to znaczy nie rozumiem] , ale wiem, że dzięki nim i tej całej sieci wypożyczania czołgów  [ jak inaczej nazwać te kloce z 3 biegową piastą i bagażnikiem rodem z jeepa cheerokie ] nasze ścieżki rowerowe się budują i inwestorzy budują więcej infrastruktury. Kurka wodna, tylko powinno się edukować ludzi jak z tego korzystać. Na naszych ścieżkach rowerowych wolna amerykanka. Każdemu wydaje się, że wie jak jechać a efekt jest taki, że wiemy tyle co nic.

 Tego dnia rano o mało nie zostałem stratowany przez veturilo-trio co to mknęło po drodze rowerowej. Zapomnieli, że ustąp pierwszeństwa dotyczy także innych rowerzystów jadących drogą i ścieżka rowerową. Droga moja rowerowa, łączyła się z inną rowerową pod kątem ostrym. Z podporządkowanej, jak te 3 świnki, V-trio wpadło na mój tor jazdy. 

Na światłach spytałem ich grzecznie czy wyjeżdżając spojrzeli się na drogę na która wjechali. Tych trzech facetów spojrzało na mnie jak na kosmitę i jakbym mówił po Japońsku zdołało wykrztusić tylko "słucham?". Szkoda było mojego gadania. Za niskie siodełka, sandałki, spodnie sztruksowe... jakieś korpo jechauo do robo... Pojechałem więc na zielonym zostawiając ich w pogardzie z tyłu. 

Lud lud na rowery wsiada, do miasta wjeżdża i masakruje system. Czasem z utęsknieniem patrzę na pierwsze wiosenne miesiące, gdy jeszcze jest poniżej 10 stopni, gdy na drogach są w zasadzie tylko ludzie umiejący jeździć codziennie. Masa nieogarów - tak się to teraz histpersko nazywa - jeszcze kisi w domach. 

No ale starczy tego jadu - w pracy zrobiłem swoje i o 17 wyekspediowałem na autsajd by do domu powracać. Buchnęło w mą twarz takiem żarem, że ażem się zląkł, czy to nie jakaś katastrofa ciepłownicza nastała. Po opuszczeniu klimatyzowanego budynku dostałem szoku termicznego. Spociłem się więc czym prędzej stojąc na światłach i zanim było zielone, dołączyłem do groma ludzi spoconych, tyle że na rowerze. 

Po przebiciu się do Metra Ratusz zjechałem pod Starym Miastem na drogę rowerowa wzdłuż Wisły. Tam bulwarowe laseczki, bulwarowi panowie, bulwarowe ostre koła, dupeczki na Holendrach... Gdzie nie spojrzeć tam pędzi jakiś trzepak. No ja wiem, że nie każdy musi w obciskach i że nie tylko moje JA jest najmojsze.  Tylko jak patrzę na dwie dziunie obok siebie jadące na "fafuniastych" dameczkach z koszyczkami, trzebioczące jak idnorki w okresie godów, które WALĄ MI NA CZOŁOWE - to czuje się zaniepokojony nieco. Owe niewiasty, rzecz jasna niebiańsko zwiewne jak łupież u marynarza, chichocząc i bąkając "oj przepraszam", nieomal wpadają na siebie, na mnie i na słupoalatarnie.

Pan znowu na ostrym kole - pociska niewolno wyprzedzając mnie. Dumny jestem, że wreszcie jakiś użytkownik z głową. Wyprzedza, zjeżdża od razu na prawą stronę ścieżki i... nagle staje i zawraca w lewo z prawej strony drogi rowerowej. Chyba zapomniał numeru od laski z bulwarów, bo pomknął w druga równie żwawo co, gdy chwilę wcześniej mnie wyprzedzał.

Suszy mnie, bo upał, a ja nie mam picia. Jako ten liść, wpadam na Tarchomin gdzie spotykam Roberta. Łykam browarka od niego bo delektuje się nim nad Wisłą. We dwóch jedziemy do Legionowa gawędząc sobie o byciu ojcami (ja 1.1r a on 0.9r). 

W domu jestem o czasie. Zmęczony i spalony slońcem


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Treningowo - sprawunkowo - praca? || 75.00km

Wtorek, 25 lipca 2017 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Wziąłem się za jazdę od rana. Pierwsze kilometry z małoletnim i żoną. Niestety młody wstał wcześnie, a śniadanie zjadłem słabe. Efekt? Zły i nachmurzony jechałem końcówkę, a z głodu mi się nogi trzęsły. Jak ktoś nie wie jaki to wysiłek na wąskich kołach 32c  jechać, z przyczepką, na kasecie szosowej i dwublatowej korbie... niech mi wierzy na słowo - wycieńczające. 

Dojechałem młodego odwiozłem i na pusto już z przyczepką gnałem po mieście - ależ to to idzie. Ludzie pewnie patrzyli na mnie dziwnie, jak jechałem 25 z wiaduktu po chodniku, ale chciałem sprawdzić, jak się zachowuje zestaw przy prędkościach większych bez testera w środku. 

Drugi etap to oddanie kluczy Kamilowi i spisanie dokumentów wypowiedzenia i pozałatwianie dupereli. Generalnie rozstaje się z szefem w miłej atmosferze i w sumie chyba jestem zadowolony że tak jest. Nie ma wrogości - jest partnerstwo. Sklep beze mnie też się kręci, a ja mam perspektywy na coś nowego w tej dziedzinie. No może w pochodnej tej dziedziny.

Po załatwieniu spraw w Nieporęcie pojechałem sobie na wycieczkę w okolice Kuligowa i wróciłem do domu. Paliło słońce jak oszalałe, i nic nie wskazywało na deszcz. Potem wieczorem nieco pokropiło, ale więcej wilgotność wzrosła niż spadła temerpatura.


Udało się domknać etap poszukiwań pracy. Zaczynam od 4ego Sierpnia.  Miejsce pracy? Sieciówka sportowo - odzieżowa - narazie tyle w temacie. 

Aha. I chcę kupić hulajnogę na dojazdy - chodzenie wydaje mi się nudne;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wyrzucili mnie! Historia opuszczonego Autobusu! || 70.00km

Poniedziałek, 10 lipca 2017 · Komcie(2)
Po Sobocie rodzinnej i dniu przerwy w niedzielę udało się zrealizować plan jaki zaplanowałem. Było kilka spraw do ogarnięcia w Warszawie, a pogoda dopisywała. Zdecydowałem się wybrać rowerem jadąc dookoła przez Nowy Dwór Mazowiecki. Słońce od rana pięknie opalało rączki i nóżki, a wiatr popychał do przodu. W uszach zagościł ciąg dalszy, zapomnianego ostatnimi czasy  audiobooka Harlana Cobena. Tego dnia uda mi się dosłuchać do końca książkę! Zakończenie Zaskakujące - choć zabrakło mi czegoś w tej całej intrydze


Od Nowego Dworu, wiatr nie pomaga i do Warszawy przez Czosnów jadę pod mega wiatr. 21-23km/h to max co mogę przepchnąć. Nogi jakoś dają radę, choć pełny zakres przygotowań dopiero przede mną. Niestety fronty burzowe nie ułatwiają sprawy. Trzeba się wstrzelić w okna pogodowe.


Upał jaki tego dnia panował, nie pomaga w przygotowaniach. Gdy staję aby złapać oddech, żar leje się z nieba. Tylko cień daje wytchnienie.


Przez park Młociński jade , mimo, że pełno tam szutrów. Drogi są jednak ubite i udaje się przebić lasami omijając wydmę na dwupasmówce. W tym kierunku aby przejechać ulicą musiałbym wejść na pasach i jechać prawą stroną. Park daje alternatywę i to całkiem przyjemną, biorąc pod uwagę wiatr i upał. 

W Stolicy jest jeszcze goręcej, ale dopóki się jedzie jest znośnie. 
W miejscu załatwiania spraw spędzam czas do 17. Gdy wychodzę pada już i szykuje się na sporą burzę. Przeskakuję przez miasto etapami, zahaczając o metro. Z Młocin jadę przez Most Północny do Modlińskiej i łapię tam 731 jadący do legionowa. Pada już konkretnie  i suchy autobus to dobra alternatywa. 

Jak jesteśmy już w Jabłonnie pani z wózkiem chce wejść do autobusu. Jest miejsca sporo, ale kierowca każe mi opuścić pojazd. Zostaje wyrzucony z busa. Ludzie się dziwią, bo miejsca jest sporo, a i ja i pani byśmy sobie znaleźli miejsce. Niestety nie  ma gadania. Warunek, albo JA albo ONA z wózkiem. 

Wychodzę, do domu mam jeszcze kilka kilometrów i jadę skrótem przez las w Jabłonnie (znów szosą po lesie). Nie mam w sumie żalu do kierowcy, ale przepis jest chyba jakiś dziwny... Mam bilet, jest miejsce... i do tego kropi już mocno. Cóż, szczęście, że burza przyszła dopiero późnym wiecozrem. 



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,