Rowerem w ulewie/mżawce || 33.00km
Dziś pojechałem na rowerze. Wmówiłem sobie to od wczoraj, że muszę, że inaczej świat się zapadnie w implozjii. Dzień wcześniej, dozbroiłem Agnieszki zimówkę w swoje siodełko i lampki - zdecydowałem się pojechać jej rowerem, bo ma pełne błotniki i na takie warunki, mimo wszystko styl mniej się liczy. Nie żeby rower z błotnikami, nie miał stylu, no ale... wiecie.
OD przekroczenia progu domu deszcz, a miało padać konkretnie od 10 ej dopiero. Pada, pada, pada, mrzy, potem znów pada. Ledwie 4km ujechałem a już musiałem stawać i zdjąć okulary rowerowe, bo nic nie widziałem. Jazda bez nich przynajmniej pozwalała mi dostrzegać drogę.
MP3 w uchu i jadę. Termometr na liczniku pokazywał 3 stopnie. Wydawało się, że jest chyba z 10 tak mi było gorąco. Z każdym kilometrem. było coraz bardziej, mokro i nie przyjemnie. Mimo tego, że jednego zakichanego kilometra nie przejechałem bez udziału wody nieba i spod kół, to po rpzybyciu na miejsce pracy okazało się, że mokra jest tylko: kurtka (czerwona ta z Islandii) i spodnie zimowe, nawet buty zimowe bez ochraniaczy nie zamokły. Po ostatnim praniu Agnieszka je zaimpregnowała jakimś takim psikaczem... myślałem, że to jakaś bujda na resorach, ale aż się zdziwiłem. No skarpetki suchutkie, a buty mają za sobą już lata świetności. Są powycierane i prane kilkanaście razy. niby od nowości jakąś tam membranę mają, ale kto je tam wie...
Ogólnie>? Ogólnie zadowolony jestem z owego dojazdu.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew