Dzisiaj miałem dzień wolny i w udziale przypadło mi naprawianie spłuczki. Bo bo spłuczka jak nazwa wskazuje ma spłukiwać... a nie spłukiwała. To znaczy spłukiwała, ale jakoś tak za dużo. NO w snsie woda leciała i leciała, jak jakieś cudowne źródło. Poczyniłem więc inspekcję i zajrzałem do wnętrza spłuku. I znalazłem przyczynę - leci woda! No ale zaraz - ona w sumie ma lecieć, tylko ta ma ponąć lecieć i przestać - moja jest nieprzestająca. Zawór zamykający się zesrał... eee tzn, zapsuł.
Udało mi się w internetach wygooglać, że taki podzespół spłukująco odcinający wodę jest do nabycia. Pojechałem więc i nabyłem go. I został on nabyty. Nabyłem również sztućca w rowerowym. Sztućca do roweru. Do cherry. Postanowiłem, że skroro już nie katuje roweru zimą na codzienne dojazdy to nie potrzebuje mieć roweru na codzienne dojazdy. Postanowiłem więc wrócić do korzeni i cherry dostała widelec amortyzowany. Tym samym rower stał się crossowym szutrowcem, z odrobiną komfortu. Rowerem wożę latorośl i na urlopie pewnie też będzie ze mną kulek jeździł w foteliku. Rower musi więc być raczej chodnikowo-ścieżkowo-szutrówkowy.
Zamocowałem więc widelec suntoura z blokadą, aby od czasu do czasu móc rower usztywnić.
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.