Łu pau... || 84.70km
Jest strasznie mało ludzi jest do pracy. Bardzo inteligentnie poprzedni kierownik, ustalił plany urlopowe, że teraz jesteśmy po 4 osoby na tysiąc metrowym sklepie. To sprawia, że:
a) indywidualnie można zarobić
b) indywidualnie można oszaleć
c) ludzie nie wyrabiają i są spinki.
[...]
d) jest upał...
No może w sumie upał to jest i bez tego, ale nie pomaga. Klimatyzowana sala fajnie daje wytchnienie, ale robi się 10 rzeczy na raz i wiadomo, nie ze wszystkim jesteśmy w stanie nadążyć. Miałem więc 4 dniowy maraton 4x 11h pracy, ale to na własne życzenie, bo w sumie mogłem powiedzieć, że chcę zacząć od pierwszego. Za darmo nie pracuje, zbliża się BBT, więc dodatkowa kasa się przyda. No i szybko okazało się że jeszcze szybciej zdobędę doświadczenie.
No to tak. Ostatnie dwa dni z "kwarteum pracowego jedenastogodzinnego", jechałem już autem. Po pierwsze primo, bo się za-e-ba-em w tym upale, po drugie potrzebowałem wytchnienia. Jak wiadomo dobry trening nic nie da jak się organizm nie zregeneruje. No to się regenerowałem w aucie jadąc do pracy we klimie.
Skupmy się na BBT.
Bilety mam już zamówione i będzie to jazda bez trzymanki, bo przyjeżdżam w piątek rano (nocnym) i startuje w piątek na noc :) Czyli będe spał w dzień. Nie mam pokoju wynajętego nigdzie, tylko znajomości i kilka przysług do odberania, i będę koczował w pokoju Rowerowego Lublina "Na waleta". Pewnie uwale się na podłodze i prześpię kilka godzin w pokoju u chłopaków.
Dzięki uprzejmości Memorka mam pokój na mecie w Caryńskiej. Moim zadaniem więc będzie "tylko" dojechać. Mam cichą nadzieje, że przez to, że wyjadę wcześniej uda mi się nie spędzić na imprezie tygodnia i nie przyjadę na samym końcu stawki.
Mocowanie do sakwy na kierownicę już zamówiłem i pierwsze listy zakupowe mam. Gps, wstępie czyta ślady... rower co prawda wymaga poprawek, ale do startu będzie chyba wszystko na tip top.
Dzisiaj wyruszyłem z samego rana jak tylko się dało - czytaj o 10 jak zrobiłem zakupy. - trafiłem na super pogodę;P Nie padało i było 45 stopni w słońcu. Nic tylko jechać. Jechałem i jechałem i popijałem napój z kreatyną (wiecie przecież że koksuje nie? Macie fejsa?) No i jadąc słuchałem sobie o handlarzach organów i największym napadzie na bank. Kolesie zrobili podkop i w skorumpowanej Ameryce południowej nie mogą dojść kto to zrobił. Ech piękne... Upał jednak wrastał i w pewnym momencie w okolicach Nasielska zrobiło mi się niedobrze. Zebrało mi się na wymioty. Stanałem w cieniu i odczekałem chwile pochylony przyglądając się trawie i mrówkom pod nogami. Przeszło. Uff można jechać dalej. Było upalnie, i bardzo gorąco, ale póki jechałem pęd powietrza mnie schładzał. Najgorzej było gdy się zatrzymywałem, tak więc nie robiłem za dużo postojów.
W sumie do domu dotarłem przed burzą... co to za burza, tylko grzmi i lekko pada bez jakiejś mega ulewy - no ale pada;) To będzie chłodniej.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew