Człowiek z LASU i SA-RNA || 20.00km
Kolejny singiel w lesie. Chwila oddechu. Nic mnie nie pogania. Nic nie ściga. Jedynie gil do pasa lekko przeszkadza, bo smarkanie pod koła, trzymając jedną ręką kierownicę nie jest najwygodniejszą opcją pokonywania wąskich ścieżek.
W tym roku przeszedłem metamorfozę. Odkryłem las na nowo, odkryłem dzikość odosobnienia od siedzib ludzkich. Pochłania mnie to bez reszty od jesieni zeszłego roku i im dzień dłuższy tym bardziej chcę w tym trwać.
Oddechu mi zabrakło. Kładę rower na boku byle jak, na ziemi bardziej już nie upadnie. Siadam. Mech jest miękki i ciepły. Gdzieniegdzie jeszcze widać śnieg po wczorajszej zadymce śniegowej. Siadam i wyjmuję butelkę coli. Nie ma to jak zdrowa dieta. Kolarz ze mnie jak ta lala. Kola w środku lasu - romantico.
Piję kilka łyków i puszczam obłoki pary. Z oddali widać ruch. Przez moment jestem przekonany, że to jacyś ludzie z psami na spacer wyszli - bo tych już mijałem kilkanaście osób, ale okazuje się, że to coś innego większego. Sarna idzie dumnie, nie widzi mnie. Mija mnie dosłownie 30-40 m po czym znika za wzniesieniem.
SARNA - słownie - SA-RNA! Kumacie? Na jakim Em Te Be maratonie ogarniecie sarnę, jak gna tam tabun nafaszerowanych testosteronem chłopów z zaciśniętymi zębami. Takiego MTB już próbowałem. Ta wersja z Colą i sarnami z lasu - bardziej mi odpowiada. Może nie pobije rekordu, może nie zrobię 100 kilometrów na trasie, ale za to zobaczę, sarnę i wypiję z nią COLĘ przyjaźni!
Czas do domu, czas wracać. Czas znów stać się trybikiem w maszynie!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew