Pisiont - rowerowa znieczulica || 50.00km
Syn spał do prawie 8:30 szał! Tak mi się dzień rozwlekł po tej jego później pobudce dziedzica, że dopiero żona mnie zdziwiona zapytała:
"A ty nie idziesz na rower?" No i poszedłem. Bo była już nieomal trzynasta, a syn właśnie w takich porach składał się do spania. Ubrałem się i poszedłem, choć wyjść nie mogłem. Najpierw zapomniałem słuchawek, potem telefonu... nic nie szło po mojej myśli Jakoś nie mogłem się zebrać i już. Jak Sójka za morze!
W końcu się udało i pojechałem sobie swoją ulubioną trasą po okolicy. Odwiedziłem Nieporęt i Nowo budowany szlak rowerowy. Tam oczywiście złapałem kapcia i w słońcu po szyję zmieniałem dętkę. Najstraszniejsze jest to, że zmieniałem dętkę, a mijało mnie pełno rowerzystów i nawet jeden nie spytał, czy mam zapas itp. Chyba byłem tym faktem zaskoczony. W sumie to główna rowerostrada nad Zalew a jechało nią nawet kilku "pro" wyglądających ludzi na tłentinajnerach. I nic.
Miałem zmianę, miałem dętkę i pompkę, ale po prostu bym spytał czy pomóc czy coś. Kiedyś pożyczyłem pompki innym razem spiąłem łańcuch komuś jak urwał przerzutkę. A tu co? Rowerowa znieczulica!
Ech. Może to za mało fejmu w tym wszystkim, dlatego nikt mi nie chciał pomóc, nawet łez obetrzeć, wylanych nad rozlanym potem!
Ogólnie wykręciłem pięćdziesiątkę i po ostatnich jazdach poszło mi nadwyraz sprawnie.
Jeden incydent, to nieomal czołowe zderzenie z rowerzystą jadącym prawym poboczem pod prąd tuż przy plaży nad Zalewem Zegrzyńskim. On po prostu tma musiał być, i już. Nie wiedziałęm jak mam się z nim minąć, czy zjechać do lewej na ulicę pod auta ( uwalniając pobocze dla straceńca) czy zjechać jeszcze bardziej prawo abyśmy się minęli jak "ludzie?!!!" po swoich lewych stronach!
Życie jest pełne delematów...
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Komentarze (7)
Nie chodzi przecież o zawracanie głowy, tylko zwykłą uprzejmość... Której nie pokazał nikt w tłumie. Ok, nie musiał. Ale mógł.
No ale chyba zostaniemy każdy przy swoim zdaniu :)
Trollking 17:38 wtorek, 25 czerwca 2019
Nie, nadal do mnie to nie trafia. Rozumiem sytuację: późna noc, Bieszczady, mgła, trzy stopnie, ktoś gmera koło roweru - zatrzymam się, zapytam, jeśli jadę autem, to zaproponuję podwózkę... Ale w środku Polski, w środku cywilizacji i to na "rowerowej autostradzie nad zalew", zatrzymywać się i zawracać głowę obcym ludziom? Nope.
Gdybym ja potrzebował pomocy - zatrzymałbym pierwszego z brzegu człowieka i przekupił w celu wysępienia dętki.
Hipek 07:53 wtorek, 25 czerwca 2019
Hipek - nie, nie o to tu chodzi. Kwestią nie jest to, że na wielu rowerzystów żaden nawet nie zapytał, co kiedyś było normą, przynajmniej ja to pamiętam. A nie każdy ma chęć zachowywać się jak na autostradzie i machać do nieznajomych :)
Trollking 20:08 poniedziałek, 24 czerwca 2019
Nie rozumiem idei "pytania o to, czy potrzebna jest pomoc". Każdy ma przecież ręce i usta, może pomachać, krzyknąć, zatrzymać kogoś i odkupić od niego dętkę czy zapytać o pompkę. Jest z tym jakiś problem?
Hipek 06:20 poniedziałek, 24 czerwca 2019
Ok, ale zmęczenie z powodu nadmiernej chęci pomocy a zdziwienie, że jej w ogóle nie ma, to inna bajka, i o nią właśnie chodzi :)
Głupie rzucenie podczas jazdy "w czymś pomóc?" i od razu byłaby inna perspektywa!
Trollking 21:17 sobota, 22 czerwca 2019
Ja bym się na to spojrzał z drugiej strony. Jeżeli naprawiam koło w ruchliwym miejscu, to pierwszej osobie z propozycją pomocy na pewno bym podziękował. Ale przy siódmej czy ósmej chyba byłbym już zirytowany, bo propozycje płynące co chwila przeszkadzałyby mi w pracy.
Sam wiele razy pomagałem, gdy spotykałem się z prośbami. Najczęściej była to sprawa napompowania koła, gdy udostępniałem moja pompkę. A ostatnio przydały się klucz imbusowy, aby można było dokręcić luz kierownicy.
oelka 10:01 sobota, 22 czerwca 2019
To już nie te czasy, gdy dumnie brzmiało hasło "Polska na rowery". Teraz brzmi durnie. Albo raczej: przerażająco.
Trollking 20:59 piątek, 21 czerwca 2019
Ksiegowy
Jabłonna
Znacie mnie z bikeloga jako Księgowy, ale tak naprawdę nazywam się Adam. Jestem grzesznikiem i grzeszę "cyklicznie" od 2007 roku. Nigdy nie wygrałem, żadnego maratonu, ani nie zdobylem podium w niczym co mogłoby sie kwalifikować, choćby do medialnego szumu ale mam kilka rzeczy, które uważam za swoje małe "zwycięstwa"
Moje skromne osiągnięcia.
Najwięcej kilometrów po górach: 300km i 4000m przewyższeń w 24h.
Najwięcej km z sakwami: 255km w 24h 2007r. Szwecja
Najwięcej km w 24h: 503km czerwiec 2014
Najwięcej km "na raz": 528km w 25h25minuth 2014 r.
Najniższa temperatura w jakiej jechałem: -22stopnie
Najwięcej km w silnym mrozie: 100km przy -18stopniach
Łączny przebieg od 2007 - 101 tysięcy kilometrów.
Dystans całkowity | 117717.24 km |
Dystans w terenie
| 8905.77 km (7.57%) |
Czas w ruchu
|
120d 14h 59m |
Prędkość średnia: | 17.17 km/h |
Baton statystyk
|
|
Profil | Profil bikera |
Więcej statystyk | Statystyki rowerowe |
Wykres roczny