Jedanestego dnia Bóg stworzył grad... || 10.47km
Sobota, 31 marca 2012
· Komcie(2)
Kategoria Po Agnieszkę do pracy
Wtedy Bóg usiadł odpoczął i walnął winiacza;) A wszystko co jebnęło z nieba było mokre!
Cały boży dzień siedziałem w domu snując się jak księgowy bez kalkulatora. Jakby mi ktoś zwolnił obroty, ani jeść ani nic mi się nie chciało. Słońce było nawet ładne, jednak kiedy miałem jechać po Agnieszkę do pracy oczywiście pogoda postanowiła się zepsuć. Najpierw jechałem przez las i wtedy jeszcze słoneczko świeciło, kiedy z Agnieszką wracaliśmy już przez miasto zahaczając o zakupowe przybytki rozpusty, zwane potocznie sklepami, z nad osiedla nachodził armagedon.
Wielka sina chmura jak w dniu niepodległości zwiastowała coś wielkiego coś złego, coś mokrego. No i stało się! Jebło, sypło przywaliło!
Najpierw deszcz. Nie bylejaki wszakże deszcz a taki, który posiadał sztuczną inteligencję. Prowadzony łaską Pana wciskał się gdzie akurat mógł. Mimo że zapięty pod szyję, czułem jak mi cieknie woda i nawet jak do butów mi się wlewa.
Po pit-stopie w Ubezpieczeniach na mieście, deszcz zmienił się nieco. Zaczął przypominać śnieg i kiedy już do Jabłonnej dojeżdżaliśmy zamienił się w grad. Czułem jak małe igiełki tną mi policzki z taką zaciętością jak burza piaskowa ociera skórę.
W domu gdy dochodziliśmy do siebie, łaska pańska zdecydowała się w końcu na śnieg! I dupnęło z nieba puszkiem okruszkiem k-wa.
Bo proszę ja was wszyscy wiemy jak brzmi staropolskie przyslowie Księgowego:
W kwietniu kurwa poprzeplata
trochę zimy trochę błota!
I choć jeszcze w huj do Lata
Za oknami deszcz i słota!
Pozdrawiam!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Cały boży dzień siedziałem w domu snując się jak księgowy bez kalkulatora. Jakby mi ktoś zwolnił obroty, ani jeść ani nic mi się nie chciało. Słońce było nawet ładne, jednak kiedy miałem jechać po Agnieszkę do pracy oczywiście pogoda postanowiła się zepsuć. Najpierw jechałem przez las i wtedy jeszcze słoneczko świeciło, kiedy z Agnieszką wracaliśmy już przez miasto zahaczając o zakupowe przybytki rozpusty, zwane potocznie sklepami, z nad osiedla nachodził armagedon.
Wielka sina chmura jak w dniu niepodległości zwiastowała coś wielkiego coś złego, coś mokrego. No i stało się! Jebło, sypło przywaliło!
Najpierw deszcz. Nie bylejaki wszakże deszcz a taki, który posiadał sztuczną inteligencję. Prowadzony łaską Pana wciskał się gdzie akurat mógł. Mimo że zapięty pod szyję, czułem jak mi cieknie woda i nawet jak do butów mi się wlewa.
Po pit-stopie w Ubezpieczeniach na mieście, deszcz zmienił się nieco. Zaczął przypominać śnieg i kiedy już do Jabłonnej dojeżdżaliśmy zamienił się w grad. Czułem jak małe igiełki tną mi policzki z taką zaciętością jak burza piaskowa ociera skórę.
W domu gdy dochodziliśmy do siebie, łaska pańska zdecydowała się w końcu na śnieg! I dupnęło z nieba puszkiem okruszkiem k-wa.
Bo proszę ja was wszyscy wiemy jak brzmi staropolskie przyslowie Księgowego:
W kwietniu kurwa poprzeplata
trochę zimy trochę błota!
I choć jeszcze w huj do Lata
Za oknami deszcz i słota!
Pozdrawiam!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew