Pojeżdżawki, strona 30 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Pojeżdżawki

Dystans całkowity:13050.11 km (w terenie 1010.40 km; 7.74%)
Czas w ruchu:263:55
Średnia prędkość:19.27 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Suma podjazdów:1062 m
Suma kalorii:4329 kcal
Liczba aktywności:315
Średnio na aktywność:41.43 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Przez Zaspy i bezdroża... || 34.97km

Piątek, 18 lutego 2011 · Komcie(11)
Kategoria Pojeżdżawki
Podczas dzisiejszej wycieczki, usilnie zastanawiałem się nad tymi wpisywanymi danymi. Otóż w kategori "KM teren" zawsze zimą mam dylemat, bo przecież to nie jest tak oczywiste. Gdyby ująć wszystkich Bike-statsowiczów to w sezonie zimowym samo wyjście na rower "na dwór" można by traktować jako "KM teren" w odróżnieniu dla tych co jak chomiki kręca na trenażerach i zawyżają statystyki zwykłym wyjadaczom smaru.
Ponadto, jak określić znów wycieczkę w zimie kiedy na drodze o randze mniejszej niż wojewódzka a czasem i jeszcze mniejszej niż ta "niewojewódzka" leży śniegu po kostki jest on rozjeżdzony przez maszyny do ugniatania sniegu zwane potocznie samochodami. Czy jazda przez 20km w takim śniegu jest jazdą po asfalcie sensu stricto? Nie ma przecież kategori "km śnieg" lub "km trenażer".
My prozaiczni tubylcy, co to zima katujemy swoje maszyny, taplając się (i je) w kopnym śniegu/błocie posniegowym, czujemy się dyskryminowani takimi statystycznymi przekłamaniami! Dziś jadząc asfaltem(pokrytym izolacyjna warstwą amortyzująco-chłodzącą, zwaną inaczej śniegiem) walczyłem z kierownicą jak jakiś mega wycinacz na maratonie w upale w głębokim piasku. Białej koło-okleiny było nie wiele ale jej właściwości demotywujące, zdawały sie być naprawdę efektywne. Nieźle chyba wyrobiłem swój refleks w ciągu tej zimy i tylko to sprawiło, że z jedną obładowaną (lewą) sakwą, pełną słoików z ogórkami od rodziców, na oponach, które miały za dużo ATM, nie zaliczyłem gleby na tej lokalnej dróżce...

Suma-sumarum było fajnie, bo wreszcie wiatr ustał(tudzież wieje mniej/wolniej) a jechało się znośnie.

Kiedy dotarłem do domu dumny ze swych osiągnięć poczta polska, wysłała mnie na after-party z awizo. Zdecydowanie nie lubię jak mnie spychacz śnieżny (błotny) traktuje z łychy... No cóż zima na sam koniec musiała zaznaczyć swoje ostatnie słowo, choć myślę że dystansem 34kilometrów, dałem jej do wiwatu!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mroźny HIHOŁ - czyli rzeźnia w szponach mrozu || 33.86km

Środa, 16 lutego 2011 · Komcie(3)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś po powrocie z uczelni, na która pojechałem w jednym zacnym, i zaliczeniowym celu, udałem sie na rower. Prognozy mówią, że słoneczne mroźne dni odchodzą. Nie wiem czego bardziej będzie mi brakować z tych ostatnich kilku dzionków, czy tego słońca czy też tej bezśnieżnej pogody.

Wybrałem sie więc z domku zapatulony jak przyzwoita cebulka, i ruszyłem. Nie wiedziałem gdzie, przed siebie w każdym razie. To tu to tam. Zacząłem z wiatrem do Chotomowa a potem Legionowo. Po mieście pokręciłem się zacnymi rowerowymi i co najważniejsze, asfaltowymi ścieżkami. Kiedy miałem już jechać do Swojej Agusi zadzwonił Radek, że transportuje rower swojej dziewczyny. Transport nie był rzecz jasna na plecach, jechał on na nim. Musiałem więc zobaczyć nowy nabytek i podjechałem do Jabłonny, tam z kolegą gadając i chwaląc jego rower(rower jego kobiety) dojechaliśmy aż do Rajszewa gdzie pożegnałem się i wróciłem już w połowie po ciemku( i pod straszny zimny wiatr) do domu.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

To tu to tam, na dwóch rowerach || 28.93km

Środa, 9 lutego 2011 · Komcie(2)
Kategoria Pojeżdżawki
Zaczęło się rano. Kierunek rowerkiem z Agniesią do niej do pracy a potem do starostwa powiatowego. W wydziale komunikacji zarzucili mnie papierami, moje prawko kończy swoją ważność i za badania i prawko nowe będę musiał ze 200wybulić. WOLNY KRAJ k#wa;/

Potem znów powrót do pracy Agi i zmiana roweru - biorę Krossa na Warsztat, zmiana tylnego błotnika i zmiana opon na Kedny Karmy. Krosidłem znów kurs do niej do pracy. Na koniec wspólny powrót rowerkami swoimi już po zmroku do mieszkanka na pyszne kotleciki


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na zakupy - czyli welodromader Accent Ranger || 11.98km

Poniedziałek, 7 lutego 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wpisuje, bo wyjazd mimo, że tego samego dnia, odbył się przy użyciu nowego kupionego dziś łańcucha. Tak moi mili zdobyłem się na tę ekonomiczną dyspensę i zakupiłem drugiego connexa 808. Nie mam totalnie przekonania do tych łańcuchów, ale co poradzić skoro pierwszy taki był to i drugi chyba wypadało by mieć taki sam. Jak to się sprawdzi? Zobaczymy w praniu.

Piekielnie fajnie się jeździ teraz wieczorami. Wiatr ustaje, lub przynajmniej jest mniej odczuwalny, a drogi jakby obumarłe. 12km to fajne zakończenie dnia po dynamicznej wyprawie na uczelnie. Ostatni odcinek z Kauflandu w Jabłonnie pokonuje z obładowana sakwą trzema napojami, płynem do płukania, trzema makaronami i jakimś psikadłem do czyszczenia powierzchni płaskich.

Dzień więc w pełni!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wiosna dookoła - Kierunek Zalew Zegrzyński || 32.73km

Niedziela, 6 lutego 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Wczoraj wróciliśmy z dziewczyną o 3,30 w nocy z imprezy integracyjnej z bólem nóg i ciężką głową. To że dziś pojedziemy na jakikolwiek rower, nie było pewne aż do godziny 11.30 (orientacyjnej naszej pobudki). Za oknami słońce i błękitne niebo.



Śniadanie i jazda. Jako że zakwasy po tańcach były znaczne, początkowo nie szło za szybko a i nie planowaliśmy jechać szybciej niż pozwoli nam na to otoczenie. Jednak wiosenna aura i 7 stopni zdecydowanie nastrajało do jazdy. I mimo, że wiatr był jednak dość odczuwalny, ruszaliśmy sie dość żwawo.


Zalew Zegrzyński był jeszcze zamarznięty,

choć widać było już, że lód zmienił swoją konsystencję. Przy brzegu zdawał się być nadal gruby a i dalej nie całkiem rozmarzł bo na tafli lodu w oddali, pomykało pełno małych żagielków z łyżwami. My także wjechaliśmy na lód, jednak wyganiałem Agnieszkę aby za daleko nie jechała.


Powrót leniwy pod silny wiaterek ale było zacnie – zdjęć więcej za chwilkę;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wietrznie i Wiosennie || 33.85km

Sobota, 5 lutego 2011 · Komcie(11)
Kategoria Pojeżdżawki
Po wczorajszym tonięciu w wodzie, dziś zanim wstałem z łóżka zastanawiałem się czy na rower się wybiorę. Jakie było moje zaskoczenie kiedy po wyjściu z wyra okazało się że nie ma już śniegu. 4 jajka na twardo i ruszam na rower. Mówili niby, że ma wiać, ale że będzie tak wiało to się nie spodziewałem
No to jazda
Pierwszy odcinek na zimne nogi i pod wiatr. Gdyby nie to że nie padało zawróciłbym do domu. Szkoda mi bylo jednak nie wykorzystac takiej wiosenno-bezdeszczowej pogody;)
Do Pałacu w Jabłonnie bylo cieżko, później złapałem wiatr w plecy i zaczęła sie przejażdżka. Rowerową obwodnicą Legionowa mknąłem ze średnią prędkością 30/33km/h. Starałem sie trzymać wysoka kadencje aby dobrze mi się nogi rozgrzały ale aż kusiło zwiększać biegi.
Skierowałem się asfaltową ścieżką do Wieliszewa, Tu trochę mocniej pojechałem żeby osiągnąć jakiś fajny wynik prędkości. 41,4 po Plaskim jak na te porę roku i takie Kapcie - hmm mi wystarczyło:)
Dynamicznie docieram przez Rondo w Zegrzu do Zalewu Zegrzyńskiego i robię chwilowy postój. Czas 34minuty na 15km - wydał się niezłym wynikiem

Powrót
W tym miejscu zaczęła się jakby inna bajka. Postoju nie przedłużałem i szybko wsiadłem na siodełko. Liczyłem, i chyba dobrze, że rozgrzane mięśnie to będzie to czego będę potrzebował w drodze powrotnej. Początkowo szło całkiem nieźle. Wiatr hulał i miotał mną na wszystkie strony, jednak prędkości utrzymywałem w granicach 18-19km/h Ku mojemu zaskoczeniu nie wiadomo czemu wiało w różnych kierunkach. Kiedy wyjechałem na otwarta przestrzeń koło Wieliszewa to jechałem nachylony chyba 80stopni od podłoża, tak wiało z boku. Musiało to śmiesznie wyglądać. Jechałem 13km/h i byłem przechylony jak wieża Eifla;)

Powrót obfitował w długie monotonne odcinki pod wiatr, mimo wszystko jednak dochodzę do wniosku, i pewnie nie odkrywam tu nic nowego, że dobrze rozgrzany organizm daje +30% do Siły. O poranku pod ten wiatr jechałbym chyba 10km/h


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

deszczowe zakończenie sesji || 20.79km

Piątek, 4 lutego 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
O takich jak ten wyjazdach wielu ludzi śmie mówić, glupie niepotrzebne i bez sensu. Ja dziś zakończylem sesję, i w zasadzie od wyjścia z sali egzaminu myślałem tylko o tym aby się przejechać. Jak rano jechałem na egzamin było nieomal słonecznie. Kiedy wracałem do domu padał śnieg.

O przepraszam sprostowanie - była śnieżyca. Temperatura około 0 stopni i wiatr silny w kierunku raczej na północ a potem północny wschód. Kiedy wsiadałem na rower około 14.30 na dworze było właśnie tak. Pierwszym kierunkiem mojej wycieczki, byla stacja paliw i poprawa ciśnienia w kołach. Kompresor jak zwykle w obsłudze ciężki, a wężyk od zimna tak sztywny że ledwo wcisnąłem go miedzy szprychy.
Po podniesieniu ciśnienia do 3,5ATM ruszam na dynamiczną jazdę. Celu jakotakiego brak, liczy się zmęczenie i taka wewnętrzna potrzeba zajechania się. Średnia 23-22km/h i rundka do Białołęki i z Powrotem. Woda pod kołami chlapała mi na buty, a nogi mokre były juz po 5km ale chciało sie cisnąć mimo to:)


Kiedy wróciłem pod blok, stwierdziłem, że jeszcze mi mało i dokręciłem pętelkę, robiąc przy okazji 2 porządne interwały.



Mokry, ale szczęśliwy wróciłem do domu... jutro też pójdę na rower;P choćby nie wiem co:) nareszcie mam 7 dni wolnego;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po Agnieszkę do Pracy || 12.18km

Czwartek, 3 lutego 2011 · Komcie(0)
Kategoria Pojeżdżawki
Dziś moje zmęczenie sesyjne osiągnęło apogeum. Nauka totalnie nie szła od powrotu z uczelni,( znów miałem jakieś zaliczenie...) Wieczorem mimo padającej mrzawki i gęstej mgły w lesie, postanowiłem przemóc swoje niechcenie i wsiadłem na rower. Na początku było tak nijak, deszcz zapadał mi malusieńkimi kropelkami całe okulary, ale już chwile potem wrzuciłem na 44 ząbki i wstałem na pedały.

Mój marazm minął, gnałem przez oblane deszczem miejskie uliczki, a potem skreciłem na rowerową obwodnice Legionowa (tak sobie to nazywam) i zrobiłem dwa interwały do 25km/h. Na przejeździe kolejowym (po raz nie wiem który był zamknięty) miałem oddechu chwilę.

Powrót tez rowerem pod silny wiatr z deszczem i znów kilka intwerwałów... jazda po ciemnych mokrych ulicach jest taka inna niż latem. jest chłodno morko ale fajnie...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,