Po Agnieszkę do pracy, strona 17 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Po Agnieszkę do pracy

Dystans całkowity:6937.77 km (w terenie 434.39 km; 6.26%)
Czas w ruchu:196:17
Średnia prędkość:11.95 km/h
Maksymalna prędkość:35.30 km/h
Liczba aktywności:367
Średnio na aktywność:18.90 km i 1h 55m
Więcej statystyk

O codzienności bycia sobą! - filozoficznie. || 20.94km

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · Komcie(2)
Gdy człowiek jest młody kształtuje go świat. Najpierw głównie świat moralnych wartości jego rodziców, później
otoczenie w szkole i... świat moralnych wartości jego rodziców
a na koniec, otoczenie ale już nie świat moralnych wartości jego rodziców.

To jak z rzeźbą. Jeśli podczas wykuwania postaci jaką jesteś za wczasu nie zdecydujesz jak ma ona wyglądać, to pod koniec względnie ukończonego projektu (około 30-40tki) ciężko jest "dorzeźbić" komuś dłuższy nos, czy dodać uniesioną w geście zwycięstwa rękę!
No nie ma przebacz, o takich detalach pomyśleć trzeba wcześniej.

Przyjmując w swoim życiu kogoś obok siebie stajemy się częścią innej instalacji rzeźb. Nie jesteśmy samotnym dumnym monumentem autonomicznie pracującym na swoje piękno i chwałę. Stajemy obok kogoś o podobnych układach pasującego do naszej "instalacji". I to nie jest samo w sobie złe. Tylko zmienia nasze obycie z otaczającym nas światem. Już nie jesteśmy jako jednoelementowa układanka - podziwiani za NASZE piękno, nasze osiągnięcia i nasze bycie sobą. Sanowimy element większej wystawy. Włączani jesteśmy w cały schemat. I pogodzić się musimy wewnętrznie, że to teraz my jesteśmy częścią "całej" rzeźby a nie rzeźbą.

To nie kwestia udawania kogoś, kim się nie jest. To raczej umiejętność wydobycia w sobie największej liczby cech pokrywających się z cechami drugiej osoby, tak aby wszystkie elementy grały wspólnie a kolorystyka dzieła układała sie w harmonii.

Gdy docieracie do tego miejsca, choć spodziewam się, że nie wielu dotarło, zadajecie sobie pytanie "o co chodzi przecież to rowerowy blog"?
A chodzi właśnie o codzienność i spojrzenie na siebie (ja spojrzałem)w perspektywie lat wstecz. Zobaczenia swoich zmian i rowerowych różnic. Jacy byliśmy gdy pierwszy raz siadaliśmy na rower na serio, jak podchodziliśmy do jazdy samotni, lub inaczej: "pojedynczo". Te zmiany pewnie dotyczą głównie osób związanych z kimś podobnym, rowerującym. Jedno jest raczej pewne, z czasem większość z nas spotyka kogoś z kim staje u boku na lini startu aby zmagania kontynuować wspólnie.

Gdy tak się usiądzie i przeanalizuje, zobaczy się ciekawą zależność. Jak gąbka wchłaniamy wiele cech od osoby która jeździ z nami nawet tego nie zauważając. Na początku chcemy jej imponować, chcemy aby to nasze było lepsze i aby to do NAS się dopasowała. Z czasem gdy relacja się umocni a związek przetrwa, nasze fanaberie rowerowe, buduje się coś innego. To już nie tylko JA dopasowuje kogoś do siebie, ale i sam elastycznie uginam się aby podlegać komuś.

Wspólne zakupy, wyprawy po ręczniczek, czy po jedną solniczkę. Oddawanie pewnych stref swojego życia w inne ręce, pozwalanie na przejęcie sterów w aspektach które nam jest łatwiej opuścić. I wreszcie, chyba najtrudniejsze. Szukanie kompromisów.

Gdy ty z chęcią wybrałbyś się na 200km, czasem musisz wybrać pomiędzy tym a zakupami i potrzebnymi rzeczami dla domu. Sam zapewne byś odpuścił, zrobił to "kiedyś tam", ale gdy pojawia się "potrzeba" nawet nie podparta zbyt silnymi argumentami, mamy do wyboru małe spięcie, ciche zwarcie kilka h milczenia bez słowa wieczorem i mijania się w domu, albo wspólną rowerową mikro wycieczkę z sakwami po warzywa na bazarek i dzielenie pasji w sposób "poprawny politycznie". I zapalony młodzik, gnający wcześniej na oślep przez świat nagle zwalnia i nie wyrywa już za czołówką peletonu a jedzie spokojniej aby przejechać cały dystans.

Kilka/naście lat wcześniej, gdyby rodzice powiedzieli ci że masz pojechać na zakupy, zapewne w bezpardonowy sposób uniknąłbyś tego, wymieniając setki powodów i wykrętów aby nie pojechać, i nie zmienić swojego pomysłu.

Czy my w pewien sposób nie dojrzewamy rowerowo? Nie mówię tu o zmianie fajnego MTB na składaka z koszyczkiem, ale właśnie o motywacji i pobudkach jakie nami kierują gdy podejmujemy decyzje "czy i gdzie" jechać? Z czasem zmieniamy swoje podejście w tak diametralny sposób, że wspomnienie dawnych spontanicznych wybryków sprzed "kilku" lat, wydaje się nieomal dziecinne.

Rower potrafi połączyć dwoje ludzi - to jest pewne. Nie zmieni jednak nas samych jeśli to my nie pozwolimy się mu zmienić.
Ja widzę zmiany, i chyba w sumie te zmiany wychodzą mi na dobre, jak u was? Ktoś zmienił wasze życie w pozytywny sposób?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

W kole niemocy i wszechmocy pogodowej! || 43.88km

Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · Komcie(0)
Dzień słaby, nie jest on jednak słaby w sensie rowerowym lecz samopoczuciowym i emocjonalnym. Znów wraca wrażenie stania w miejscu, jakiegoś takiego przestoju życiowego.

Byłem załatwić dziś sprawę w Warszawie "do końca" i... kierowniczki nie było. Zaje...ście. Jak wół pisałem jej, że w piątek nie mogę to przyjadę w poniedziałek i co? NIC, nawet dokumentów dla mnie nie zostawiła.
Nie byłbym jednak może tym jakoś strasznie dobity, gdyby nie to, że jechałem do pracy i z pracy w deszczu a z pracy nawet w deszczu podwójnym. Jednym słowem lało bardziej niż zakładały prognozy.

Praca MGR stoi... pisze tak mało i tak jakoś nie mogę usiąść i pisać wolno ale cały dzień, ciągle mnie coś odciąga ciągle się obijam... ciągle marnuje w cholerę czasu na byle gówno. Nie umie się zebrać aby już na pilno pisać i dłubać cały czas bez ustanku. Nie mam motywacji do tego.
Mam wrażenie, że ta praca MGR jest bez sensu, raczej nie zwiąże się z wykształceniem swoim, raczej znajdę taką prace jaka będzie, raczej życie potoczy się inaczej...

Straciłem taką motywacje, męczę te studia od tylu lat i gówno mi to daje. Wiem, że nie rzucę tego, że w końcu napiszę tę epopeje badań i cierpień. Jest jednak to ból ostateczny i mordęga jakiej jakoś nie mogę przejść;/

O praco praco MGR napisz się sama...

Słaby nastrój powrócił.

Wieczorem po Agnieszkę do pracy i do rodziców na kolację. Powrót nocą.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

BB tour! 2012 rozpoczęty! || 10.00km

Sobota, 25 sierpnia 2012 · Komcie(1)
Rzadko zdarza mi się zrobić równy dystans, ale pewnie sporo jest w tym, przypadku. Wpis czynię dzień później, ale mam nadzieje, że nie zwali mi się na głowę masa krzyczących, że przekłamuje dystans!

Dziś ważny dzień, a to z tego powodu, że rusza największy Polski wyścig BB-tour. 1008km zawodnicy mają pokonywać non-stop przez 3 dni a w zasadzie niecałe 3dni. W tym roku reprezentacja forum jest oszałamiająca. Z naszej sakwiarskiej społeczności wystartowało aż 9 osób.

W tym roku w szranki wyścigu stanął również mój przyjaciel i kompan największych podróży Radek! Z uwagą śledzę jego poczynania na mapie:

Śledzimy kibicujemy krzyczymy i tupiemy

Wielu zawodników niestety nie ma lokalizatorów gps, ze względów finansowych. Za wynajem takiego klocuszka 700g trzeba by w wyścigu dopłacić prawie albo nawet ponad 100zł.

Nie zmienia to faktu, że z zainteresowaniem obserwuje co się dzieje na trasie. Dla mnie to niepojęte jechać 600km (prawie 635 jest do Żyrardowa) a co dopiero 1008 i kończyć dystans w Bieszczadach, gdzie są już nie małe podjazdy.

W wyścigi startują również kobiety i chyba jeden człowiek na rowerze poziomym... Pogodę jaką mają każdy widzi za oknem, także jedyne czego można im życzyć to harty ducha.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Po Agnieszkę do pracy || 20.00km

Piątek, 17 sierpnia 2012 · Komcie(0)
Po Agnieszkę do pracy a w zasadzie, do pracy z Agnieszką i po nią po południu. Nie dzieliłem, jakoś tego wyjazdu choć czasem tak robie.

Ciekawe spostrzeżenia? Hmm jest 20:27 i jest ciemno;/ Chłopaki na BB tourze będą mieli dłuuugą noc...

Dziś były również zakupy w Biedronce. Kiedy byliśmy za kasami zgasło światło. Tzn lodówki jakoś nadal świeciły ale cały sklep w półmroku. Dziwnie wyglądała okolica ciasnych sklepowych alejek gdy panowała ciemność...

Dystans mały, ale... no właśnie ALE! Ha i na tym zakończę;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Po Agnieszkę do pracy || 10.47km

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · Komcie(0)
Nadrabiam wpis w wczoraj. Tzn data będzie się zgadzać...:D No i się zamotałem.

Z ciekawszych rzeczy dnia dzisiejszego:

Pani Pijaczka, które atakuje ludzi koło Kauflandu w Jabłonnej, wyraźnie miała dość. Stała kiwając sie po środku wyjścia ze sklepu i nie za bardzo wiedziała, czy ma się przewrócić czy nie. Dwa razy bełkotała coś do ludzi z wózkami, ale odmówili jej usług. Ciekawe jakim cudem odstawiła by wózek, skoro ledwo sama stała. Dobrze, że Czesio - Kauflanowy Wózkowy pilnował porządku!


Wtajemniczeni Legionowianie i Jabłonianie wiedzą kim jest Czesio, koło tamtego sklepu!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Na uczelnie i odwiedzić Cimana || 72.00km

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · Komcie(2)
Skromna wycieczka i na zakupki - jakby to napisał roweras. Moja wycieczka nie byla skromna, choć w drugiej części były zakupki :D
Najpierw kierunek a Ochotę na uczlenie kilka spraw załatwić - nie załatwiłem prawie nic bo sezon urlopowy w pełni, toteż zasmucony pojechałem odwiedzić CIMANA i pogadać. Były zdjęcia z Norwegii ustna relacja, ale jako że dawno żeśmy nie ubrudzili się wspólnie smarem, było również mechanikowanie.

Dzięki temu że Ciman miał pompke do amortyzatora, mogłem wreszcie zajrzeć wgłąb epicona i skontrolować jak żyje.

Jak na przebieg poadn 5 tysięcy "kaem" (znów cytat od rowerasa) ma się nieźle. Golenie w dobrym stanie, brudu nie zastałem wewnątrz, jednym słowem, amortyzatorowa sielanka.

Zastrzeżenia miałem co do tłumika, który działał dość "dziwnie". W końcowej fazie nawet nie działała blokada. To muszę zweryfikować na serwisie bardziej profesjonalnym. Jako, że w środku czysto spokojny jestem iż żaden piach drobnoziarnisty, nie rysuje anod. Serwis całkowity uginak przejdzie późną jesienią, przed zimą.
Blokada się naprawiła sama podczas jazdy więc jest ok;D

Powrót do domu od Cimana, to mordęga. Wiało w twarz i to nieźle, do tego czasem padało i było trochę za zimno... Jesień idzie;/ SZOK!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Monsun letni || 10.47km

Sobota, 11 sierpnia 2012 · Komcie(4)
Pewnie wielu z was jadąc na rower patrzy w niebo, no ja dzisiaj chyba zapomniałem o tym drobnym szczególe. Kiedy zbierałem się po Agnieszkę jeszcze w sumie było dookoła w miarę widno i może nie pogodnie, ale nie zanosiło się na deszcz.

Pierwsze 700m jechałem w kierunku, gdzie niebo było "sensowne" to znaczy, w miarę zdecydowane aby NIE padać. Kiedy skręciłem w lewo (tak ma wam to nie wiele mówić) po mojej lewej był las więc nie widziałem nieba...

Pod lasem, gdy zamierzałem w niego wjechać, zobaczyłem jak biegnie facet i dwójka dzieci. Zdziwiony, pomyślałem, że może się ganiają czy coś takiego. Odpowiedź nadeszła z nieba nagle!

Lunęło i to tak rzęsiście, że widoczność spadła do kilkuset metrów. Jechałem przez las i miałem nadzieje, że przestanie, nawet chwilę przystawałem aby przyspieszyć "przechodzenie" chmury, niestety przez cale 5kilometrów lało! Lało rzęsiście intensywnie a nawet mocno!

Oczywiście gdy wracałem z Agnieszką już nie padało!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Po Agnieszkę do pracy || 10.47km

Wtorek, 31 lipca 2012 · Komcie(0)
Do Agusi do pracy, po drodze do zaprzyjaźnionego sklepu zoologicznego nabyć w posiadanie 5 ślimaków typu Helenka. Tajna broń na ślimaki zwykłe zakręcone takie. Mnoży się tego w akwa, od pyty...

Ktoś może chce nabyć garbate rybki model Gupik?:D

Trzeba wymieszać krew bo nam się pokrzyżowały i pokrzywiły:)

Oddam jedną garbatą za jedna prostą;)

A żeby nie bylo, że to rybi-blog to dodam, że ślimaki wiozłem rowerem! ha!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew

Cel osiągnięty || 13.65km

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · Komcie(0)
Załatwiać sprawunki na mieście - wpis zakrawający o tendencyjność. Nie działo się dziś nic co mogłoby pociągnąć tłumy w zachwycie. Chyba, że...
No tak włąsnie spojrzałem w swoje tebalki o obie podpowiadają mi to samo! Przekroczyłem 1000km w Lipcu. Cel został osiągnięty, choć nie bez znaczenia okazały się wydarzenia ostatnich dni.

Zastanawiam się tylko czy chciałbym ten 1000km czy spokój ducha... Cóż odpowiedź chyba sami znacie czytając czasem moje wpisy. Czuje się sporo lepiej, choć nadal mam wrażenie jakby trochę mi się "zaciesz" opóźniał gdy jadę rowerem. Terapia jaką przygotowałem na tę okoliczność zostanie zaaplikowana niebawem!

Zaciesz - stan emocjonalnej radości przepleciony rozwarciem ust i ułożeniem ich w banan.

Odliczam dni i godziny!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:

Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew