Na Zaborze, strona 3 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Na Zaborze

Dystans całkowity:4672.42 km (w terenie 255.01 km; 5.46%)
Czas w ruchu:92:00
Średnia prędkość:19.15 km/h
Maksymalna prędkość:45.23 km/h
Liczba aktywności:89
Średnio na aktywność:52.50 km i 3h 17m
Więcej statystyk

Na rowerze 135 - Lata lecą... z deszczem. || 61.23km

Poniedziałek, 27 maja 2013 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Wyjazd weekendowy na północne Mazowsze. Trasa wszystkim, a przynajmniej mi, dobrze znana. W niedzielę słonecznie i z wiatrem z pit-stopem na obiadek u mamci i złożenie życzeń.

Na miejsce docieramy pod wieczór, ale "za dnia". Załapujemy się jeszcze na grilla i pije zdrowe piwko ze szwagrem, pogryzając skrzydełkami z kurczaka i kawałeczkami kiełbasy.

Dzień drugi to powrót i łączenie PKP z rowerem, rano ładnie a im dalej w las tym bardziej deszczowo. I tak oto, kiedy już o 14 zabieramy się opuścić rodzinne Agnieszki strony, zaczyna najpierw kropić a potem regularnie padać. Ja niestety zapomniałem o zabraniu przeciwdeszczowych spodni, jednak Agnieszka je ma i ma okazje przetestować je w deszczowych warunkach. Ocena dobra!


Jest kilka rzeczy które trzeba dopracować w nich, np to że się podciągają troszkę do góry podczas pedałowania (mamy zamiar rozwiązać wszywając gumę, która od spodu podeszwy by trzymała nogawkę nisko), oraz to, że są szerokie i grożą wkręceniem w tryby (to rozwiązuje prosta opaska odblaskowa na łydkę od strony korby.

przejazd od Legionowa przystanku. Droga w kałużach i odczuwalny brak izolacji deszczowej na buty. Kupić się udało w ten weekend za 9 zł płaszcz przeciwdeszczowy, posłuży za materiał do uszycia ochraniaczy od deszczu na buty. Musze tylko złapać troszkę czasu i narysować szablony do wycięcia.

Może ktoś z was już takie coś szył?:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 128 - Nie Po(L)itycznie poprawny? || 43.84km

Sobota, 18 maja 2013 · Komcie(1)
Kategoria Na Zaborze
Jejku nie dość, że dzień dziś upalny jak zupa pomidorowa z kluskami, to jeszcze te okrzyki za oknem. Wróciłem do domu, wziąłem prysznic i co? Nie dadzą ludziom odpocząć w spokoju od upału przy uchylonym oknie. Bo na dole tylko:

"Legia legia - leeegiaaaaa legia "miszcz" "

Chciałbym, uwierzcie mi, chciałbym zrozumieć o co w tym chodzi. Chciałbym nawet iść na mecz, ale takie okrzyki grupy z piwkiem ubranej w dresy z lampasami co to widać z drugiego końca świata, to mi się kojarzą z chuliganami i mam wrażenie, że zaraz się jakaś rozróba zacznie pod blokiem. Poza tym serio nie rozumiem tego psychicznego podniecenia jednym zespołem. Nie neguje jak grają, nie mam pojęcia kim są zawodnicy, ale ta "sekta" Legii to jest jakaś naprawdę pokręcona. Wszędzie te ich grafiti, czasem ładne, a czasem jakiś matoł naskrobie czarnym sprajem "Legia Pany" i co to wnosi do jego życia? Czy w ten sposób może pochwalić się kolegom na osiedlu jak bardzo on wspiera legię?



Koniec meczu Legii gdzieś tam w Warszawie, czy jeszcze nie wiadomo gdzie a na moim osiedlu idzie facet wygląda normalnie i nagle drze gębę na całe gardło. Znów za chwile idą dresiki z piwkiem i znów drą się klaszcza w dłonie i mahają rękami. W autobusie banda z szalikami co przystanek wychyla się z okien i drze się równie podobnie.

Masakra jakaś... O "waszym" zwycięstwie przeczytam w gazecie dowiem się z mediów, ale na litość boską, co by bylo jakbyście przegrali? Co rzucalibyście chodnikami, podpalalibyście na osiedlu samochody, czy ze złości wpierd*** byście komu by popadło?

Czuje się jak w kraju wariatów... Wygrali? I dobrze, chwała im za to, ale krzyczcie sobie na meczu na stadionie, kibicujcie i pijcie wśród swoich fanów a nie róbcie cyrku na mieście, nie podrywajcie ludzi w domach, bo mam wrażenie, że czuje się jak na ustawce kibolskiej.

Ech... ja od jutra zaczne chodzić i krzyczeć "rower pany" będą na mnie patrzyli jak na idiotę... ale wystarczy, że zacznę krzyczeć Legia i już jestem "kibicem"...



Reszta bez zmian, na rowerze załatwiać sprawy u rodzinki na północy. Tego dnia zaczepiliśmy o Nasielsk, ale wizja chmur burzowych sprawiła, że wróciliśmy pociągiem.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 127 - Wszystko połączone. || 72.00km

Piątek, 17 maja 2013 · Komcie(6)
Najpierw rano do pracy - czytaj na praktyki. Zgadnijcie co robiłem? A właśnie moi mili - kropeczkowałem. Wylioczyłem nawet , że tego dnia postawiłem i nazwałem około 2 tysięcy punktów na 8 arkuszach.

Droga z pracy miała być z wiatrem lekka i przyjemna a była tylko z wiatrem. Ogólnie bylo strasznie gorąco. Temperatura odczuwalna przez wiatr w plecy wzrosła do ponad 35 stopni i jechało sie jakoś tak - mizernie.

Chodniki wydawały się bardziej dziurawe a ddr`ów nie ma a ulica nie dało się jechać. Toteż dowlokłem się do domu zmordowany jak mucha. W sumie pewnie nie ma powiedzenia zmordowany jak mucha, ale mi się takie podoba więc tworze nowo-mowę.

Po chwilowym odpoczynku i napiciu sie czegoś, pomknąłem do AGi do pracy. Odebrałem od niej wędlinę i jeszcze szybciej wróciwszy do domu, aby znów za pół godziny wyruszyć już do niej tego dnia po raz ostatni i razem pojechać na Zaborze.

Zazdroszczę wszystkim zlotu na jaki pojechali, jednak nie ma wyjścia komunia to komunia. Akurat kurcze wtedy, gdy zlot nie jest w górach ja muszę jechać na komunię.... zuo!

No nic czasem i tka się w życiu układa. Za to moi mili zapisałem się na 22 czerwca na maraton w radlinie i wystartuje próbując osiągnąć 450km/24h. Obawiam się, ale jednocześnie jestem dziko podekscytowany tym wydarzeniem.


trzy pętle 150km mam do pokonania.

Jak skończę praktyki zrobię sobie kilka wyjazdów treningowych potem odpocznę kilka dni i zobaczymy - co ma być to będzie!

Trzymajcie się - uciekam dziś przede mną kolejne kilometry tez około 60 pewnie wpadnie.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 100 - Latające żaby! || 53.77km

Środa, 17 kwietnia 2013 · Komcie(3)
Wycieczka z dwoma sakwami na północne Mazowsze. Wycieczka i jednocześnie załatwianie spraw. Agnieszka dojechała pociągiem po pracy a ja pedałowałem. Ha pedałowałem w podkoszulku i krótkich portkach.

Kto by pomyślał, że niedawno jeszcze bałwana lepiłem. Zaskakujące jak natura się zmienia. Pączków nie widać jeszcze na liśćiach, ale na drogach coraz więcej rowerzystów i motocyklistów. Wielu z nich zginie tego sezonu - to smutne, ale prawdziwe. Widziałem już jednego potencjalnego nosiciela przeszczepów. Wyprzedzał osobowkę i stawał na tylnym kole... i potem krzycza motocykliści, że to kierowców wina, że w lusterka nie patrzą...

Powrót już PKP zanim jednak pkp przyjechało czekaliśmy sobie pod wiaduktem na Studziankach i nagle: PLACK
Rozglądamy się a tu ropucha popełnia SEPUKU skacząc z mostu wprost na peron. Rusza się, ale tak jakoś niemrawo. Ostro przy-pier-lądowała. Przepchnałem ją patykiem na bok niech dochodzi do siebie!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 80 - Dziwne zbiegi okoliczności || 43.50km

Poniedziałek, 1 kwietnia 2013 · Komcie(4)
Kategoria Na Zaborze
Ten wpis będzie chyba obszerny. Jeszcze się zastanawiam czy napisać więcej, czy mniej. W sumie wiele się działo w tym dniu tak odmiennych rzeczy, że i należałoby się kilka słów komentarza.
Z drugiej strony przecież tyle się mówi o tym internetowym exhibicjoniźmie tyle krytyki itp...

[...] po chwili zastanawiania się - Księgowy pisze dalej

Wstałem dziś chyba o 3 nad ranem, ale po kolei:
Pies, należący do mnie a stacjonujący na stałe u rodziców, przez sobotę i niedzielę mieszkał z nami. To znaczy to my w zasadzie mieszkaliśmy z psem, bo to jej rewir i dla starej suni lepiej było, aby sikała po swoich krzaczkach, niż jakby miała przeżywać stresa w nowym miejscu. Moi rodzice wyjechali bowiem na dwa dni. Tyle tytułem wyjaśnienia "background`u" owego zdarzenia.

Pies - choć w rzeczy samej suka to jest - zbudziła mnie dziś o 4 czyli o 3 na stary czas. Przecież psiego pęcherza, nawet jeśli to o sukę chodzi, nie da się prze-regulować na czas letni. Popiła w święta to i swoje miała do załatwienia! Nie spałem już jednak tak dobrze. Polecam spacer nad ranem w gęstych opadach śniegu i w białym puchu po kostki - będąc ledwo ciepłym. Bossko - sunia zaś miała się świetnie, i tak rozweselonej jej, nie widziałem dawno.

Poranek o poranku...
Po spacerze nie wiele spałem, toteż gdy wstałem o 8 - na czas letni - to czułem się, poniekąd niewyspany. Rodzice wrócili wcześniej to się rpzywitaliśmy, potem szybkie śniadanie i na pociąg. Na peron dotarliśmy szybciej, niż się wydawalo toteż oczekiwanie na pociąg umilałem swoją twórczością rzeźbiarską:


Hej ho - ukulam sobie kuleczkę


Tu przyklepie, tam wyrównam...


Fajny - pociągu nadal nie ma, to kulam dalej...


Jeszcze tylko wykończenie i...


Mamy bałwana!

Pociąg przyjechał, zabrał nas a my zabraliśmy rowery. Zakupiłem bilet sobie a AGnieszce kupiłem powrotny również. W sumie mogłem i sobie powrotny kupić, ale nie przyszło mi do głowy. W planie mieliśmy powrót tego samego dnia!


Tak mniej więcej wyglądała droga - ten taki tam ten, to ja!


No tu już było troszkę trudniej! Taka droga przez około 4km. Śnieg lepił sie do kół a koleiny mimo, że ujeżdżone to strasznie się rozwalały i rower się kopał niemiłosiernie.
Parliśmy jednak hardo (trudne słowo na dyktandach!) do przodu i z humorem (kolejne trudne słowo) przemierzaliśmy (tu zawsze robię błąd) bezdroża...

Na miejscu, po obiedzie i kilku porządnych kawałkach ciasta świątecznego z szwagierką i jej córka (AGnieszki chrześnicą) lepiliśmy wielkiego bałwana!


It was so big...

Zabawy co niemiara, rzucanie się śniegiem i stawianie domków ze śniegu na zaparkowanych samochodach na podwórku - to się nazywają białe święta.

Powrót wybraliśmy na godzinę 17. Na rowery - 4 sakwy i cała masa dodatkowego mięsnego i po-świątecznego jedzenia i do PKP. Przyjeżdża pociąg a tam?

LUDU MÓJ LUDU! KLĘKAJCIE NARODY

Nawet konduktor był nieomal płasko przyklejony do szyby. No wsadzić tam szpilkę to ciężko a co dopiero dwa rowery?
- my mamy powrotny bilet
- Czekajcie na następny do tego nie wejdziecie!

I co? Nie czekaliśmy, leniwie obżarci, psychicznie nie przygotowani a do tego naprawdę załadowani sakwami, pojechaliśmy 37km do domu. Droga nie była już biała, ale nie jechało się "lekko".
Przed Legionowem, zaczęło sypać śniegiem/lodem/deszczem i ostatnie, podniosłe parady przez miasto, pokonywaliśmy już z nosami na kwintę złorzecząc na wiosnę tego roku.

0p


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 71 - Zamarzłem.... || 55.05km

Sobota, 23 marca 2013 · Komcie(4)
Kategoria Na Zaborze
Zapraszam do obejrzenia galerii z dzisiejszej wycieczki. Było słonecznie, było mroźno, było fajnie!


Początek przy torach kolejowych do Janówka.




BIEDRONKA!






Walka z zimą...





Las w Okolicach Goławc nieopodal Pomiechówka.


Lodowisko!!!


Zabawa Fujifilmem i jego możliwości makro;)


Wchodzi kogut do łazienki i co widzi?
Zakręcone Kurki:)



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 64 - Mroźny pociąg z mięsem. || 10.54km

Niedziela, 17 marca 2013 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze


Powrót do domu z sakwami pełnymi szczątków zwierzęcia zwanego potocznie - świnią. Poćwiartowane i pociachane! W sam raz na kotlety, gulasze i inne smakołyki:)

Poprzedniego dnia po 20 się położyłem i wstałem około 10:00. I co? Czułem się niewyspany. Takie niewyspanie a do tego wiatr w twarz i ładny ciężar mięsiwa - sprawił, że pojechaliśmy na pociąg. Nie planowaliśmy nawet tej podróży. Mijając po prostu peron, zajechaliśmy na chwile i okazało się, że za minutę jest KM do Legionowa.

W Ka-Emce spotkaliśmy fana 2 kółek z Pędziwiatr Piaseczno. Grupy kolarskiej okolic Piaseczna.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 63 - Zimnym porankiem || 17.54km

Sobota, 16 marca 2013 · Komcie(0)
Kategoria Na Zaborze
Miało być, całą drogę rowerami, ale po spotkaniu w piątek ze znajomymi i pogadance do późnych godzin nocnych, wyszło jak wyszło. Jedziemy na piaski a potem na L. przystanek. Pogoda była piękna, ale ostatnie dłuższe dystanse i nieprzespana noc, jakoś nie wpłynęły pozytywnie na moje siły witalne.

W pociągu jedziemy za darmo - bo konduktor łazi i sprawdza bilety, wypisuje bilety i radio-stacjuje "odjazd" i jak już wraca - uciekamy wcześniej na PKP Brody Warszawskie. Stamtąd po śliskich lodowo-białych drogach polnych, okraszonych przepięknym słońcem, pedałujemy do Rodzinki.

Wyjazd mizerny, ale zawsze to wyjazd;D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 42 - setka z wiatrem. || 105.48km

Niedziela, 3 marca 2013 · Komcie(3)
Wyjazd z założenia miał być w oparciu o wiatr jaki zapowiadali na wszelakich prognozach pogody. W porównaniu z wczorajszy męczeniem się z podmuchami, dzisiaj liczyliśmy, że pójdzie nam nieco łatwiej pedałowanie.

Trasa z całego weekendu
Rano śniadanie i już o 10 w siodełku. Do Nasielska mieliśmy wiatr boczny i dopiero za miastem na trasie na Pułtusk zrobiło się przyzwoicie. Nie wiało całkiem w plecy, jednak w lewy bok. Sprzyjało nam to do tego stopnia, że do Winnicy jechaliśmy 21-24km/h w sumie bez specjalnego wysiłku.

Wiatr jednak na trasie do samego Pułtuska zawiewał czasem i bocznie. Kilkukrotnie tak mocno, że ja lądowałem na poboczu mimo, że mięłam dwie sakwy.

Za Pułtuskiem zaczęła się jazda z wiatrem. Wtedy pomknęliśmy jak rakiety, na prostek 25 a z górki 28km/h i to w zasadzie bez większego trudu. Nie było już podmuchów silniejszych bocznych więc i rowerem tak nie "majtało" na boki.

W Wyszkowie odwiedzamy Kesa i zatrzymujemy sie u niego na chwilę. Ciepła herbata i ciastka pomagają sie conieco zregenerować. Wspólnie - już we trójkę ruszamy najpierw na szybki kurs po Wyszkowie.

Odwiedzamy żydowski Kirkut na skarpie.





Ciekawe miejsce z bujna historią niestety mało kto nawet z Wyszkowian wie, gdzie dokładnie mieści się owo miejsce. Dojazd jest po polnej drodze a kirkut mieści się na skarpie. Ani tabliczki ani drogi dobrej. Ot tak jest i już. Z kirkutu rozciąga się przepiękny widok na zakole Bugu.

Dokładna lokalizacja owego kirkutu.

Dalej wycieczka 3 osobowa rusza do parku Wazy.

Nie jest tam teraz tak słonecznie i zielono, ale to zdjęcie poglądowe.

Z Parku, atakujemy most kolejowy:




Dla wielu mieszkańców jest to przeprawa nie tylko kolejowa, ale i piesza na drugi brzeg. Jeden z lepszych skrótów przez rzekę. Gdy jednak jesteśmy już/zaledwie w połowie drogi na drugi brzeg, totalnie zapominamy, że to jednak most kolejowy. Nadjeżdża pociąg towarowy dość żwawo i trąbieniem oznajmia, że to jego mostek! Jest lekka nutka adrenaliny, bo z trzema rowerami chowamy się między przęsła (wystarcza miejsca).



Ta konstrukcja jest na swój sposób jednak naprawdę piękna... Obecnie nie buduje się takich mostów... Ma to swój urok - sami przyznajcie!

Po pokonaniu drżenia rąk i opadnięciu adrenaliny, związanej z przejazdem pociągu, jedziemy dalej trasą prowadzoną przez Krzyśka.
Odwiedzamy min. ciekawą "dzielnicę" domków po zachodniej stronie bugu. Tuż obok Rybienka (miejscowość/dzielnica Wyszkowa?)rozciąga się ulica (chyba Aleja Wolności), udekorowana szpalerem kasztanowców i wieloma starymi willami z drewna.






Wrażenie niesamowite, klimat jak w jakimś uzdrowisku. Niektóre domy naprawdę leciwe a jednak zachowane w naprawdę pięknym stylu.
Oczywiście to miejsce już zalewa fala nowych domów XXI wieku, ale klimat nadal pozostał!
Więcej zdjęć tej dzielnicy znajdziecie u Krzyśka na blogu. To jego dzielnica;)

Do Tłuszcza jedziemy dalej ciekawą trasą. Nie znam tych rejonów i te urokliwe asfalty wzdłuż lini kolejowej Wyszków - Tłuszcz, naprawdę przypadają mi do gustu. Szkoda, że dzień się kończył, a temperatura leciała na łeb na szyję. Nagle zrobiło się 2.5 stopnia.
Przez małe wioski, co jakiś czas to zbliżając, to oddalając się od torów, docieramy do Tłuszcza, skąd o 18:07 wsiadamy w Spalinowy Szynobus do Legionowa.

Jestem pewien, że w te rejonu na 100% wrócę. Choćby i owym Szynobusem! - było naprawdę fajnie!

Dzięki Kes za wycieczkę!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Na rowerze 41 - Północne Mazowsze cz 1 || 55.48km

Sobota, 2 marca 2013 · Komcie(2)
Kategoria Na Zaborze
Wyjazd na północne Mazowsze. Trasa w pięknym wiosennym sloneczkiu. W lasach jeszcze zalega snieg a miejscami lód. Dzisiejsza trasa wiodła nieco inaczej niż zwykle na tym odcinku, tym bardziej więc smaczek owej był! Ciepłe słoneczko a na termometrze prawie 8 stopni. gdy wialo spadała odczuwalna, ale i tak frajda z jazdy byla niesamowita.

Małe okoliczne, asfalty za Nowym Modlinem i urokliwe podjazdy w okolicach Drugiego pola Golfowego. Tak moi mili oprócz Rajszewa jest jeszcze jedno pole golfowe w naszym rejonie.

Jutro kolejny etap - tym razem zapowiada się odcinek z wiatrem.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,