Do pracy!, strona 11 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Sobotnie rowerowanie || 62.00km

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Składowa dwóch wycieczek. Pierwsza przed, a druga po pracy. 
Miałem zamiar rano jechać dłuższą rundkę. Wstałem po 6 i liczyłem na jakieś 40-50 km o poranku. Wszystko  udało się do momentu wyjścia z domu. Wtedy trafił mnie kolec z lodu. Szpikulec mrozu, atak szronów!
Pierwsze 4 km, dawałem sobie i swojemu organizmowi szansę, na rozgrzanie. Niestety nie szło tak jakbym sobie tego życzył. W okolicy Starostwa Powiatowego w Legionowie, dodaje warstwę izolacyjną w postaci dodatkowej bluzy z sakwy. Nogi i uda ubrane sa nadal w jesienne spodenki i czuje jak szczypie mnie tyłek z mrozu. 

Ciężko wyprostować to wszystko - szybciej jadąc więcej się grzeje na górze, za to nogi przewiewa taki chłód że po 15 km już bolą z mrozu. 

Rezygnuje z długiej trasy i skręcam na Jachrankę (zamiast jechać do Chrcynna). W kierunku do Zegrza jest co prawda bardziej z górki, jednak powietrze wolno się nagrzewa i apogeum osiągam jadąc w dół z dwupasmówki w Zegrzu. Docieram wymrożony do MC donalda i siadam do kawy. Z dobre pół godziny się tam grzeje. W pracy jestem o 9:20. Tym razem, jednak nie popełniam błędu i wchodząc przed czasem zasuwam bramę. W przeciwnym razie klienci widząc otwarte, już by się dobijali. A ja potrzebowałem spokoju i chwili na dojście do siebie. 

Sobota, to jak nakazuje tradycja - walka z tsunami. Pierwsza fala jest około 11:30. Jakby umówieni na Facebook`u wjeżdżają auta po 3-4 na sklep. Ludzi tłum, każdy kupuje patrzy ogląda. Potem fala się cofa i nastaje cisza. Jest chwila aby posprzątać blat stołu z kluczy do dokręcania ludziom kół i przygotowywania rowerów. Jest czas na łyk czegoś kawowego. Ledwie jednak tętno opadnie wpada druga fala. Fala o 14:00 to fala silna, najedzona obiadami w domach. Fala dosadna i miażdżąca... Dopełnia dzieła i wylewa się ze sklepu po około godzinie. 

Po 15 to już czas na sprzątanie. I złożenie 2-3 nowych rowerów. Jest też czas na podsumowanie i podliczenie wszystkiego. 

O 16 wyjeżdżam do domu. Słońce w pełni. Do Ronda w Zegrzu jadę ubrany w soft-shell, ale potem się rozbieram z kilku warstw. Runda do domu też przez Jachrankę i Dębę. Tym razem w innym kierunku. Tym razem pod upierdliwy wiatr. 

Traskę kończę w domu u żony na rosołku...

Dwudaniowa trasa, ale ten dzień nie był moim ulubionym. Nie było mocy w nogach, szło wszystko jakoś tak nijak. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Targowisko i tanio wszystko || 33.00km

Czwartek, 24 marca 2016 · Komcie(7)
Kategoria Do pracy!
Na ten dzień zaplanowany był targ... żona mi zapowiada takie newsy wcześniej abym okrzepł i pogodził się z mylą wizyty w mocherolandii. Zakupy warzywne, zakupy jabłkowe... zakupy wszelakie. Przed świętami na targu ciężko i zachowanie równowagi umysłowej i podziwiam tych co tam handlują. 

Udaje się po targowisku wykrzesać jeszcze kilkanaście minut na ogarnięcie się i pojechanie rowerem do pracy. Dziś ewidentnie nie mam siły. Jakoś tak jadę jak duch. Noga za nogą... nada mroźno o poranku więc nie ma co liczyć na ciepłe pedałowanko. 

W firmie znów dzień pełen zadań, choć nie związanych z serwisami. Dla ludków i świeżaków jeszcze za zimno. Za to dostawa goni dostawę i towar trzeba sprawdzić obcenować wystawić na pułki wymyślić mu miejsce, jeśli takowego nie ma. Generalnie na brak pracy nie narzekam od rana. A za plecami kilka serwisów się czai i mimo prób, nie wiem czy uda się wyrobić przed świętami z oddaniem wszystkich rowerów. 

Czy coś po pracy? Nie wiem jak dojadę coś więcej to dopiszę. Na chwilę obecną zdycham zmęczony i nawet nie miałęm czasu na obiad. (15:30) zaraz siadam do miski, bo ludzie pracę kończa i się czarno w sklepie zrobi. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Wiosna choć zima || 50.00km

Środa, 23 marca 2016 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Wreszcie po kilku dniach przerwy słońce znów wyszło i znów chciało się chcieć. Samo się jakoś wstało... bez marudzenia. Katar w formie zaawansowanej zamienił mój noc  w hydrant. Choć może lepiej pasowałoby "smarkant". Nie miałem zamiaru rezygnować z jazdy z tego jakże zasmarkanego powodu. W końcu najlepiej oczyścić zatoki mroźnym powietrzem. Mam nawet wrażenie, że na dworze to mnie tak nie kręci w nosie niż jak siedzę w ciepłyn pomieszczeniu gdzie mnie świdrują zapachy.

Na rowerek startuje po ósmej z minutami. Słońce jest - to fakt, ale jest też w okolicach zera i lekki wiaterek. Czuje się to zwłąszcza na twarzy. Udaje się jedna przepchnąć te 30 kilometrów przed pracą. Nawet bez specjalnego zmęczenia mi to weszło. Gdyby tyklo z nosa tak nie leciało to byłoby fajnie!

Po pracy powrót już klasyczny. Na nic więcej nie miałem siły. W serwisie tłoczek, w internecie sporo zamóień i całą masa paczek do zapakowania. Kończę pakowanie jednego a tu kolejne. Potem jeszcze jakiś klient przeszkodzi ze dwa trzy razyi  tak jedna wysyłka schodzi mi prawie godzinę od rozpoczęcia pakowania, do skończenia procesu zamawiania kuriera. 

Tak więc po robocie decyduje się tylko na kurs Praca Dom.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Pan z Diaksem - Kradzione rowery... || 30.00km

Sobota, 12 marca 2016 · Komcie(8)
- dzień dobry
- dzień dobry
- szukamy roweru, ale używanego
- nie sprzedajemy używanych
- a gdzie można kupić używane rowery? Gdzie tu jest komis?
- wie pan jako takich komisów ludzie nie prowadzą, bo to śliski temat. Rowery mogą być na giełdzie czasem, bo często trafiają się kradzione. Niestety tak to wygląda.
- a mi to nie przeszkadza...
- wie pan jak złapią na kradzionym zatrzymają rower, a pan ma sprawę w sądzie i sporo kłopotów szkoda ryzykować. Chyba, że z zaufanego źródła
- a jak mi udowodnią, że to ja ukradłem. Udam głupa, przecież mnie za to ścigać nie będą
- wie pan numery ramy są nabite, czasem w raportach policyjnych podają ludzie numer jak im rower ukradną. 
- a co ja diaksa nie mam w domu? Panie - zetre numery i moga mi naskoczyć, nie udowodnią, że kradziony!
- aha... skoro tak pan sprawę stawia i wspiera pan złodziejstwo w kraju, to ja nie mam pytań - jestem oburzony postawą kolesia. Tym bardziej, że mówił wcześniej że to dla syna, a żona stoi obok i ma te same poglądy.
- co pan myśli, policja jest od łapania złodziei a nie my! CO my możemy! A gówniarzow9i nowego kupować za 2 tysiąće nie będę a taki za 500 zł znajdę.
- pewnie niech złodziej ma na nowiutkie nożyce do metalu lub na diaksa. Może i panu kiedyś rower ukradnie...
- e tam panie naiwnyś pan jesteś. Takie czasy... do widzenia

Ciekawe podejście ludzi... jeśli dla 15 latka tatuś tak szuka roweru, to może niech lepiej sam go ukradnie?
Byłem oburzony dzisiejszym dialogiem i ledwo powstrzymałem się od naprawdę ciętych komentarzy. 

Nie chce mi się aż z tej goryczy pisać więcej w tym wpisie - jest to po prostu dno... teraz wiemy kto napędza koniunkturę złdzoejstwa w kraju. Rozwydrzone dzieci i poje^%$## rodzice...;]





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

to tu to tam... || 30.00km

Piątek, 4 marca 2016 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Po dłuższej przerwie wczoraj pojechałem do pracy rowerem. Jakoś nie składało się w tym tygodniu aby w siodełku zasiąść. To szkolenie w fabryce w  Krossie, to znów masa serwisów, a na dodatek zdarzyło się kilka dni marnej pogody. I tak oto przeleciał tydzień. 

Wstając rano czułem, że mi głowę rozwierca sąsiad niewidzialną wiertarką. Za oknami szarówka również nie motywowała do wyjścia na dwór "live". Generalnie jakimś niewiadomym sposobem udało się zebrać i w ostatniej chwili podjąłem decyzję aby jechać rowerem, a nie autem.  

W pracy mamy już marzec i zaczynamy pracę "sezonową" po 9 h. Klientów coraz więcej, coraz więcej serwisów, a do tego wysyłki allegro i tak oto czas zimowego snu się dla mnie kończy. I im cieplej tym więcej pracy w "polu". Wielu z was już planuje weekendowe wyjazdy, majówki, a ja mogę jedynie planować jakieś wieczorne pętelki i niedzielne wycieczki. 

W drodze powrotnej jechało się ciężko, jakbym jakiegoś kołatania serca dostał. Tak mnie jakoś w mostku dusiło, i tak źle mi się oddychało i w sumie do domu jechałem bardzo zachowawczo. Po kąpieli wszystko się ustabilizowało - nie wiem co to było, ale leko się wystraszyłem. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Prace Serwisowe... || 0.00km

Środa, 24 lutego 2016 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Kilka fot z dzisiejszej pracy nad rowerem. Wpadłem na godzinkę przed robotą, aby pośrubkować:










Nie dało się skończyć, bo wiosna w serwisie i miałem masę innych obowiązków. Na finał przyjdzie czas;)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Mokro i pan co głaszcze kota. || 0.03km

Wtorek, 23 lutego 2016 · Komcie(16)
Kategoria Do pracy!
Dziś zwariowany dzień w pracy. Ogólnie wiele się działo, sporo takich tam "serwisów" ale i sporo rozmów przez telefon. Handlujemy też coś tam na allegro, więc czasem ludzie dzwonią dopytują i czasem zastanawiam się ilu z nich ma maturę.

- dzień dobry ja po kredyt dzwonię
- jaki kredyt?
- no na ten rower co macie wystawiony.
- aha z allegro
- ja mam umowę o dzieło, pracuje cały tydzień i wypłaty mam regularnie do 15ego - Nigdy się proszę pana nie spóźniają...
- eee chwileczkę, ale pani chce u nas kredyt na rower brać?
- no tak, bo tam piszą że mozna na ratu "PAJU" to dzwonie o te raty...
< tłumaczę co i jak z tymi ratami, że to nie u nas itd i że trzeba tam w sieci wniosek wypełnić>
- aha czyli bez kredytu to ja tego roweru nie kupię tak?


Inny pan wyrwał mnie z prac sklepowych i wypytywał znów o spodenki. Nie wiem czy ja źle pamiętam, ale w jakiejś bajce był taki czarny harakter co to zawsze miał kota na kolanach i go głaskał i tak wyniośle gadał. Z tym panem przez telefon to nieomal czułem się, jakby on siedział, głaskał kota i paląc cygaro prowadził ze mną dialog. 
Powooooooli cedził słowa, dobierał wyrazy, był taki... aż za grzeczny i czułem się, jakbym z jakimś lordem rozmawiał.
- aha... dobrze, a więc mówi pan, że te spodenki to rozmiar L. Proszę pana wydaje mi się, że powinny być dobre, jednakże...
A ja stoje jedna ręka w smarze, druga dwoma palcami trzyma telefon, aby nie upaćkać Aj Fona....

O litości:) W końcu odpowiedziałem na wszystkie pytania i po 20 minutach rozmowy o spodenkach (spodenkach, kroju, modelu tkaninie, kolorze, i innych podobnych spodenkach jakie pan ma w domu) udało się dojść do porozumienia:
- to ja się jeszczę zastanowię...

Z jednej strony śmieszno a z drugiej spieszno... bo robota czeka a pan wyraźnie miał czas...;D

Po pracy basen. Upolowałem tor gdzie były tylko 3 osoby poza mną. O dziwo nawet sprawnie pływające. Jak udało mi się minąć pana, trzepaczkę (pływał kraulem na plecach młócąc wodę jako ten cep) to dalej szło nieomal płynnie. Potem trzepaczka zmienił styl i już we trójkę ( pan |XYZ|wyszedł wcześniej) pływaliśmy w "Triatlonie"...:D

Niby godzina, ale po 45 minutach już miałem dość. Na spokojnie ostatnie 15 minut zrobiłem sobie machania nogami i rękami przy brzegu, rozluźnienie i wyszedłem.

Ciekawa kartka w szatni:

"Drodzy panowie, prosimy o korzystanie z przebieralni - szatnie sprząta kobieta"

Czytałem niedawno, jak się anonimowi wypowiadali o basenie w Nieporęcie, że gorszy ich pani co to wchodzi i spłukuje wodą podłogę, ściąga ściągaczką wodę i podnosi papierki... bo jak to KOBIETA w MĘSKIEJ!!!!!
Z drugiej strony, dla mnie też żadna przyjemność, jak mi jeden z drugim ( a zdarzają się takie przypadki odosobnione) lata z dupo-fujarą po całej szatni, odkąd wejdzie pod natrysk po opuszczeniu basenu aż po samo odzienie. Nic co ludzkie nie jesy obce, ale no cóż exhibicjonizm po maxie. (w upodobaniu zwłaszcza panów po 70tce)

Kładę się spać, jutro ciężki dzień w pracy a w czwartek pewnie znów basenuje!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nie do końca przekonany || 29.98km

Poniedziałek, 15 lutego 2016 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Poniedziałek zapowiadał się trudnym dniem. Nie mogłem jakoś dobrze się wyspać, i w sumie z za okna od rana witały mnie chmury. POmyślałem sobie, leżąc z kołdrą aż po sam nos, że najlepiej będzie jechać autem. W końcu basen w weekend no i ogólnie na sportowo to jeden dzień bez roweru jeszcze mnie nie zbawi. 

Jak kończyłem jeśc śniadanie z za okna wpadł bezceremonialnie, promyk słońca. Wprost na moją kanapkę. O nie doczekanie - myśle sobie, żebyś ty mi tak po kanapce skakał? No i patrze a tu błękitne niebo w wycinku się wyłania. No i padła decyzja - cokolwiek trudna - że jadę rowerem. 

Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach zrobiła mnie w końa pogoda, bo przez 2/3 dystansu do pracy jechałem w deszczu. W sumie nie był to deszcz jako deszcz, ot takie kropienie kropidłem. Wystarczyło jednak aby drogi były mokre, a jazda wątpliwie przyjemna. 

W pracy wiosna. Mamy już chyba z 4-5 rowerów na serwisie. Nie nudziłem się więc tylko dłubałem przez cały dzień. 

W drodze powrotnej wybrałem trasę stu zakrętów, bo ostatnio jakoś zbyrzdło mi wracanie po płaskim Wieliszewie. To był strzał w dziesiątkę. O ile jazda główną droga przez Nieporęt do Dwóch rądek na Rembelszczyźnie, nie nalezy do przyjemności, to później gdy skręciłem na Łajski było sporo lepiej. Tu zakręcik, tam zakręcik tu góreczka tam góreczka...  Milutko się wracało a na liczniku wciąż ponad 25km/h - nie mam pojęcia skąd tyle energii wykrzesałem. Może to zasługa nowej trasy powrotnej?


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Po pracy || 45.00km

Środa, 10 lutego 2016 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Jako, że wtorek zapowiadali ostatnim dniem, gdzie deszczu nie będzie - postanowiłem się przejechać po pracy. 
Rano jechało mi się nawet przyjemnie, choć po 140tce weekendowej dalej cuzłem, że całe plecy mam z lekka sztywne. Nogi nie pamiętały już problemów, ale reszta organizmu jak najbardziej. 

Wpadłem do pracy lekko zdyszany, bo o ile do Wieliszewa miałem z Wiatrem, to po zawróceniu w Zegrzu niestety już kierunek był tylko jeden - Into Your Face!

W pracy powoli widać wiosnę. Serwisy się zaczynają, a pierwsi klienci przychodzą już przed 10 tą, z pytaniem "czynne już?"
Miałem więc kilka spraw do ogarnięcia zanim nastał czas "po pracy".

Po pracy szybka kawa przed wyjazdem i opuszczam firmę. Już do ronda w Zegrzu docieram jak jeszcze jest szaro. Dzień wyraźnie dłuższy. Jeszcze jakiś czas temu była wtedyd totalna noc, a teraz? HMMM miooooodzio.
Szkoda, że pogoda jeszcze po całości nie weszła w tryb wiosenny i słoneczny. No nic, jak ma być ładnie później to niech sobie teraz pada!

Do domu jechałem dookoła i tak mi się miło kręciło, że aż byłem zdziwiony. CIepły wieczór, bardzo ciepły! Jechałem w samym soft shellu a na policzkach ani śladu chłodu. Ruszyłem na Wieliszew, Skrzeszew i CHotomów. WIększość trasy po ciemku, jednak miałem ze sobą "fenixa". Tu też zaskoczenie. Przez przypadek okdryłem, że ta lampka ma tryp świecenia stroboskopowego. Nie jest to jednak stroboskop ciągły.

To takie dziwne cykle przemienne ze sobą. Uruchamia się je dwoma krótkimi "kliknięciami" gdy lampka jest włączona. Światło najpierw mruga i gaśnie jednostajnie chyba 3-4 razy a potem załącza się stroboskop na kilkanaście mrugnięć, aby potem znów włączył się tryb wolnego mrugania. I tak w kółko. Nie da się z tym jechać, bo to rozprasza, ale do tej pory nie sądziłem, że to jest możliwe w moim modelu lampki. 

Wyjazd zakończony bez pośpiechu, nogi "rozkręcone" po niedzieli, teraz można sobie odpoczywać patrząc na deszcz, aby potem znów coś odpalić!




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

W pogoni za... szczęściem || 32.00km

Piątek, 5 lutego 2016 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Rano, czułem się fatalnie. Za oknem jakoś tak byle jak, a na termometrze w granicach -2 stopni. Buty po po przednim dniu, mokre. W sumie to dobrze, bo te jesienne i tak ostatnio już były lekko za zimne. Dałem więc im wyschnąć w odmętach wycieraczki, a ubrałem się w zimowe. Na górę, jednak postanowiłem nadal odziać zestaw jesienny - przejściowy. 

Plan na dziś? Wizytacja nowej kładki nad torami, którą potajemnie otwarli, jak nie widziałem. 

Trzeba przyznać, że wreszcie ktoś pomyślał i zrobił najazdy na kładkę zamiast idiotycznych wind. Brawa za to! Nareszcie przedostanie się z lewej na prawą stronę Legionowa nie będzie jeżdżeniem opłotkami. Zjazdy są tak "dookoła", że jest nawet szansa, że pieszym nie będzie po drodze by nimi iść i wybiorą schody. 

Z kładki jest dość niefortunny zjazd na ścieżkę przy ul Kolejowe, ale myślę, że to nie ma znaczenia. Najważniejsze, że zbudowali i będzie komunikacja. Liczę, jeszcze na przebudowę przejścia podziemnego na Os Piaski. Ma być tam długi zjazd do podziemia. Niestety, nie zanosi się, aby po stronie miasta mieli wykuć też taki tunel. No ale to zawsze o połowę mniej schodów do targania;D

Droga do pracy tego dnia to była walka o życie - na ścieżce rowerowej przy ul Kolejowej, była taka gołoledź, że wybrałem ulicę. Niestety, na tej do Wieliszewa, również zalegała warsta czarnego zabójcy. Nie na całości, ale na sporym kawałku spotkać można było "lśniące" dywany. Najniebezpieczniej, było na przecięciu ścieżki asfaltowej z kostkowanymi wyjazdami z ulic bocznych. 

Generalnie - wyjazd więcej mnie stresu kosztował niż luźnego "latania", ale faktyem jest, że zwiatrem do się nie namęczyłem. Dopiero powrót do domu pod wiatr, sprawił, że poczułem dystans...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,