Do pracy!, strona 22 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

REKONESANS || 49.03km

Niedziela, 22 lutego 2015 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Wycieczka wiosenna z Agnieszką. Rano musieliśmy ogarnąć dom, bo dawno było mu tego trzeba. Od czasu choroby w sumie nie bardzo było kiedy się za sprzątanie zabrać. Około jedenastej w końcu znalazł się czas na pedałowanie. Udaliśmy się więc na szosową wiosenną trasę po Powiecie Legionowskim. 

Piękne słońce na początku mimo chłodnego poranka. Pojechaliśmy na rekonesans mojej nowej trasy do pracy. Szosówką wyjdzie około 40 minut jazdy. Góralem, w złą pogodę - godzinę. Trasa znana, dość ruchliwa momentami, ale dająca możliwości bardzo rozbudowanych modyfikacji. 
Przed poprzednim sezonem, zaplanowałem sobie kilka tras jakie będę pokonywał i trzymałem się ich całe wakacje.

Teraz znów mam kilka pomysłów.

Opcja numer jeden:
Pełna trasa do pracy łącznie z powrotem do domu. Zaczynać będę od dziesiątej, więc spokojnie powinienem się wyrobić. Sprawdzona w roku ubiegłym, bardzo szybka i płaska pętla!

Opcja numer dwa:
Ten wariant planuje stosować, gdy nie wygrzebię się rano na czas, a jednocześnie, gdy czasu będzie jeszcze nieco do spożytkowania.


Duża trasa "górska"
Ten odcinek prowadzi mnie na obszar "górski". Biorąc pod uwagę zbliżający się maraton, pewnie będę chciał często wykorzystywać okazję aby pokonywać wzniesienia. Mimo, że do prawdziwych gór mi daleko, to choć troszkę przyzwyczaję się do podjazdów. 

Skrócony wariant trasy "górskiej".
Wiosna u progu wita. Dzisiejsze pedałowanie na nowym napędzie pozwoliło mi mniej więcej ustalić jakie przełożenia mi podchodzą. Ostatnio katana pytała mnie co będzie jak zmieni kasetę. Sam wcześniej liczyłem na kompie, które przełożenia są najbardziej zbliżone, do poprzednich i wiecie co? Trudno wyczuć, jest zawsze inaczej troszkę niż sobie człowiek wyliczy. Z czasem noga się przyzwyczają i nie pamięta się jak jeździło się poprzednio. Dopuki nie zmieniacie tarczy przedniej z 42 na 52 nie musicie się obawiać;) Zmiana zębatek na kasecie nie jest aż tak odczuwalna. Co zaś jeszcze w sprawie mojego nowego napędu na pewno przyjemne jest to, że mam szosowa kasetę. Jest ona ciaśniej zestopniowana od poprzedniej MTB (tej zimowo-przełajowej)

Obecnie zbudowałem taki napęd.
48x36x26
26-23-21-19-17-16-15-13

Trzy biegi moje ulubione. 

A u was jak zestopniowany jest napęd, napiszcie na jakich przelożeniach jeździcie - ciekawy jestem jak bardzo miękka faja jestem. Czemu miękka faja? Kolega kiedyś jak do szosy założylem korbe 48 powiedział. Flak z ciebie jak na 48emce jeździsz;)







Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 235 - sobota || 12.00km

Sobota, 21 lutego 2015 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Dziś sobota handlowa dla mnie była. Ostatnia sobota w tej firmie. Było co robić, ludzie czują wiosną i tłumnie przybywają do sklepu szturmując go jak szatańska zaraza. Sprzedałem w sumie chyba z 6 rowerów a jednocześnie, nalatałem się jak dziki. Najwięcej czasu zajęła mi rodzinka szukająca kasku dla młodzieńców 6 i 8 lat. Całe 45 minut wybierali z pośród 4 kasków... No i kiedy wydawało się, że już się zdecydowali:
- a weź jeszcze raz tamten załóż. On ten chyba lepszy, jak pan sądzi. Mi się chyba bardziej ten podoba. A weź jeszcze tamten włóż. 

Dzieciak zmieniał kaski jak rękawiczki. Kupili, zapłacili - wyszli. 
W czasie dnia po sklepie przechadzał się "B", podczas jednej z wolniejszych chwil zagadał tak niby sam do siebie niby do mnie.
- taki dobry sprzedawca odchodzi.  Kurcze szkoda, naprawdę szkoda. Masz już coś na oku w rowerówce? - nie bylo w tym grama ironii. po prostu dziś byłem w swoim żywiole. Ludzie, sprzedaż, klienci, rozmowy, negocjacje, zagadywanie do dzieci, zajmowanie się tłumem, szeregowanie kolejki. Czasem to dość karkołomne, bo 10 osób na raz coś od was chce. Zdarza się  wystawianie kilku paragonów na raz, bo kolejka rośnie. Wszystko głównie ja robiłem, mimo, że było nas kilka osób. Bez kozery powiem, że po prostu robiłem to najsprawniej z naszej trójcy. 

Wróciłem do swoich obowiązków uśmiechając się do siebie. Teraz facet zobaczył co stracił, a jeszcze kilka dni temu kazał mi myć kible. No cóż, - jak nie docenia się ludzi, to ludzie odchodzą.  Naprawdę teraz czuje się podbudowany tym odejściem. W sezonie, nie będzie lekko. Będzie kocioł, a sprzedawcy jednego mniej będzie. Mnie już tam nie będzie.

Nowa praca czeka. Niebawem zaczynam! 


Serwisowo. 

Shannon ma już nowy wiosenny napęd. Chyba taki zostanie już do końca - to jest do wiosny.



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 233 - Lekko || 5.00km

Czwartek, 19 lutego 2015 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Kurczaczek, muszę się wziąć za siebie. Ciągle tylko 5km, i 5km... samo sie nie pojedzie, trzeba zrobić coś z tym ciężkim tyłkiem i ruszyć w trasę. Mam nadzieje, że jak sprawy pracowe wyprostuje, to pogoda będzie łaskawa i uda mi się na szosę wyskoczyć. Będę miał spraw parę do załatwienia w Stolicy, to i kilometrów przybędzie. 

Mam kilka prac na oku, tylko pytanie, czy te pracy maja na oku mnie. 

Dziś w firmie - spokojnie, nadzwyczaj spokojnie. Troszkę zmęczony jestem już tą atmosferą i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że zmiana miejsca dobrze mi zrobi. 

Zamówiliście pogodę? Księgowy wraca na szlaki:D


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 232 - Latając na miotle... || 5.00km

Środa, 18 lutego 2015 · Komcie(9)
Kategoria Do pracy!
Dziś dzień zaczął sie od zwariowanego snu. Miałem jakiś psychodeliczny obraz w głowie, dusiłem jakiegoś wściekłego psa, który ciągle zył i nie chciał umrzeć. Efekt był taki, że obudziłem się taki niewyspany, że drzemałem aż do 9:10. Tego dnia miałem na dziesiątą, więc spokojnie zdążyłem, ale z drzemki wyskoczyłem jak poparzony. 

W pracy, od rana miałem co robić. Najpierw sobie pozamiatałem, później umyłem podłogę i zająłem się codziennymi sprawami. Klientów było kilku w ciągu dnia, natomiast hitem dnia była reakcja szefa na moje wypowiedzenie. 
Stałem wtedy z pewnym panem i pomagałem mu rower wybrać. Podszedł do nas "B" i mówi:
- słyszałem, że nie chcesz już u nas pracować...
- tak zgadza się. - Trochę głupio mi było tak rozmawiać bo klienta miałem, ale pan był zajęty przymierzaniem się do rowerów. 
- no, ale w jakiej ty sytuacji stawiasz firmę człowieku, przezimowaliśmy cię na cieplutkiej posadce, a teraz przed sezonem się na nas wypinasz?
- eee mam taką możliwość i prawo, więc korzystam z niego. Składam wypowiedzenie z zachowaniem okresu wypowiedzenia... - głupio mi strasznie tak dyskutować, bo w sumie rozmowa jest nie w cztery, a  w sześć oczu. 
- taaaa... a ile masz tego okresu wypowiedzenia?
- dwa tygodnie....
- ok.... dobra to dziś zapierd.... wszystkie kible na błysk. - po czym odszedł. 

Pan od rowerów generalnie nie nawiązywał w dalszej rozmowie do dialogu z szefem, ale mi było tak cholernie wstyd, że czułem jak mi się uszy palą. Kurcze, nie było mi wstyd, że się zwalniam, tylko czułem taki jakiś wstyd, za szefa, że tak się zachował. To tak jak wstyd wam za jakiegoś kolegę z klasy co robi przy innych z siebie pajaca. Niby to nie wy pajacujecie, a wam głupio bo "on jest od was". Tu było podobnie.
Długo w ciągu dnia, nie mogłem sobie jakoś tego tekstu wytłumaczyć. W końcu jakoś sobie wmówiłem, że to już nie mój cyrk i nie moje małpy. Szkoda tej rozmowy na koniec, bo naprawdę chciałem się rozstać w atmosferze przyjemnej. Partnerstwa i takiego zrozumienia, a przez resztę dnia, czułem jakbym popełnił zbrodnie przeciw ludzkości. 
Byłem lojalny wobec firmy przez prawie rok, zawsze staram się wypełniać obowiązki w pracy najlepiej jak umiem. Po prostu mam dość. Nie chcę urabiać sobie rąk po łokcie za marne pieniądze z przeczuciem, że ktoś to robi "dla mojego dobra" i "to przecież nasze wspólnie zarobione pieniądze". 

Tego dnia w firmie pojawiła się nowa osoba. Podejrzewam, że to jakaś znajoma, znajomej znajomego. Ogólnie bardzo miła dziewczyna. Jej zadanie w firmie? Pilnować porządku. To znaczy, nie będzie sprzątaczką, będzie pilnowała, aby faceci nie robili bałaganu. Będzie kobiecym okiem spoglądać na sklep, czasem pogoni nas do wycierania kurzów, czasem podpowie że trzeba posprzątać. W sumie to nie wiem jak doprecyzować jej zadania w firmie. Najbardziej frapujące jest to, że dziewczyna nie ma zielonego pojęcia o branży, nie zna podstawowych pojęć, a będzie docelowo pracować na sklepie. "Ma się wdrożyć". Dziś przeszła szybki kurs obsługi kasy fiskalnej, systemu i tego czym się różni jaka dętka od jakiej. Efekt? Pewnie nie wiele zrozumiała, bo była zaskoczona, że dętki różnią się tak bardzo od siebie. 

Dzień minął generalnie w spokoju. Razem z nowa koleżanką sprzątaliśmy do końca dnia na kasie, wywalaliśmy jakieś niepotrzebne rzeczy i miło gawędziliśmy. Próbowałem jej troszkę nakreślić obraz tego co jest co, ale po trzydziestym pytaniu "a co to jest?" ( wskazując na licznik, zacisk do koła, mostek, rogi, koszyki na bidon itd...) zrezygnowałem z nauki:D



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 230 - pretensje za zdrowie. || 5.00km

Poniedziałek, 16 lutego 2015 · Komcie(9)
Kategoria Do pracy!
W pracy po chorobie. Wielkie pretensje, że poszedłem na zwolnienie, bo przecież taka choroba to 5 dni nie leczona, a tydzień leczona. No i ogólnie, nie tak, bo ponoć nie było komu robić. No i "oczywiście ja" przyniosłem zarazę do firmy, a ta chorująca księgowa też na zwolnienie w końcu poszła. Oczywiście przeze mnie...
Z jednej strony nie powinienem iść, a z drugiej źle bo księgowa chora i szef nie w sosie. Dziś wielki "B" był tak burakowaty i niemiły, że czułem się jak szkodnik na jego drodze. Przyszedł do firmy to mu mówię: "dzień dobry", cisza... przeszedł. Pomyślałem, że może nie usłyszał czy coś - trudno, innym tam razem jak go drugi raz widziałem, pomyślałem, że dobrze będzie się jednak przywitać. Podaje mu rękę i mówie "Dzień dobry panie Darku". I wiecie co? Zlał mnie... ani ręki nie podał ani nie odpowiedział. Minął mnie jakby mnie nie widział. Poczułem się strasznie głupio i nieswojo.

W pracy miałem na dziewiątą, więc rozebrałem się przebrałem w ciuchy i zrobiłem to co swoje. Zamiotłem i umyłem podłogę. Włączyłem światła i zająłem się jakimiś codziennymi sprawami.
Dziś "A" miał na jedenastą przyszedł przed dziesiątą. Ten to kocha pracę. Oczywiście od razu z telefonem przy uchu i zajęty jak nie wiem co. I coś tam robię, a on pyta się mnie:
- umyłeś podłogę?
- tak umyłem.
- czemu kłamiesz?
- o co ci biega człowieku - czemu miałbym kłamać.
- bo nie umyłeś...

I weź tu się z takim dogadaj. Poszło kilka wiązanek i kazałem mu mniej więcej się ode mnie "odkokosić" i jak nie wierzy niech sam weźmie mopa i lata. Ja mu selfie z ścierką nie będę robił.
I już mi chłoapk dzień zepsuł. A wydawało mi się , że po zwolnieniu nie jest w stanie mnie zdenerwować. Ha mało tego. "A" wymyślił sobie, że w soboty będziemy teraz do piętnastej pracować.

- teraz twoja pracująca sobota wiesz o tym?
- nom.
- Wiesz, że teraz do piętnastej pracujemy?
- w soboty? A czemu, kto tak ustalił?
- My z "D" stwierdziliśmy po ostatniej sobocie, że tak będzie lepiej, bo duzo ludzi było.
- Ale chyba pójdzie za tym jakaś dodatkowa kasa w pansji? Czy tak po prostu mamy dymać godzinę dłużej?
- No przecież prowizję masz od utargu.
- No ale idąc tym tokiem myślenia powinniśmy w sobotę do 19ej pracować.


Idę na serwis i pytam chłopaków czy wiedzą coś o nowych zarządzeniach sobotnich. Nikt nic nie wie. "A" sobie ustalił z szefem, że w soboty będziemy do piętnastej pracować. No ręce opadają. Sezon zapowiada się tak:
Od poniedziałku do piątku od 10-19 i w soboty od 10-15. W Każdą sobotę!!! No zlitujcie się ludzie, ja w tym sezonie po czterech sobotach w tygodniu nie widziałem na oczy a tu jeszcze do piętnastej mamy robić? Mieli zatrudniać nowe osoby, nie zatrudniają, mieli rewolucje robić, miał być podział obowiązków. Wszystko miało być a co jest? Jest bałagan, ciągle nowe pomysły szefa, cala masa rowerów na sklepie i zasada - róbcie aż wam ręce w dupę wejdą.

Jutro pójdę pogadać z "B", nie uśmiecha mi się za marną 1200 podstawy tyle tyrać...Ile ja tej prowizji zarobię... proszę was.

Faktem jest, że ludzie poczuli ostatnio wiosnę, coraz więcej sprzedajemy, ale podejrzewam, że zima jeszcze ostatniego słowa nie powiedziała i dowali śniegiem a przynajmniej zkiepści się pogoda. 
Kolega z zagranicy (ten co to po polsku słabo) też dziś miał pomysły godne oscara. Wpadł na pomysł, abym okna mył, bo ładne słonce świeci. Patrzę na niego i pytam czy on serio. A on, że tak bo brudne. 
- Jest około zera stopni, a ja dopiero po zwolnieniu wróciłem. Umyje te okna, skoro już trzeba, ale powiedzmy jak będzie z 10-15, a nie zero.
- Ale su brudne, cieba- myć.

W biurze mnie wygonili, bo pomysł otwierania okien i mycia ich też im się nie spodobał. Nie spodobał to stwierdzenie cokolwiek łagodne:
- poje&%#@ cię? Teraz chcesz okna myć w ten mróz?
- to nie mój pomysł...
- weź idź zajmij się inną robotą, a nie wydziwiasz.

No i mnie pogoniono jak zbitego psa. Jakby to był mój pomysł. 

- nu i umył ty? - Pyta zagraniczny, gdy spotyka mnie jakąś godzinę później.
- nie umył, bo za zimno, nie będę wietrzył całego biura.
- Cieba umyć, brudny su te okny....
- To idź sam do biura i pogadaj tam, wytłumacz im potrzebe mycia okien, a potem przyjdź po mnie jak już wszystko ustalisz.
- masz iść okny myć. Cieba umyć ładna pogoda. Słońce, dobre na mycie okien.


I znów do biura idę i mówię im, że się kolega zagraniczny uparł na mycie okien. Spławili mnie, powiedzieli mi żebym się nim nie przejmował. 

No dom wariatów! Jeden cię sprawdza, czy podłoge umyłeś a drugi cię gania do mycia okien. 

Aha no i jeszcze od pani usłyszałem dziś, że "gówniane te kolory tych rowerów są".

Dziękuje dobranoc!



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 228 - Raz lepiej raz gorzej || 9.00km

Czwartek, 5 lutego 2015 · Komcie(8)
Kategoria Do pracy!
Od rana dusi mnie kaszel, i to taki porządny kaszel, aż płuca bolą. Po jednym dniu lepszego samopoczucia dziś znów przyszedł spadek. Kurcze, mam nadzieje, że ten kaszel to tylko takie tam byle co. Nie potrzeba mi znów dnia wyjętego z życia. Nie mogę nabrać powietrza, bo płuca bolą, a jak kaszle to czuje jakbym miał kolczatkę w środku...

W pracy znów sporo roboty, mam nadzieje, że przetrwam cały dzień bez zbędnych nerwów. Generalnie dzionek zapowiada się średnio...

Edit:
Niestaty kolejne godziny pokazują, że nie jest dobrze. Poranny kaszel to był początek, teraz doszło ogólne rozbicie i mega złe samopoczucie. Noszę jakieś regały, odkurzam, rewolucja trwa na całego a ja? Ja staram się wytrwać do `17ej. 

Po powrocie do domu temperatura 38. Aga kupiła mi jakiś gripex i trochę mi przeszło. Syrop na kaszel też nieco złagodził objawy. Oby szybciej do zdrowia. Obecnie jestem na etapie: "ale mnie wszystko boli". Nie chcę iść na zwolnienie, więc muszę przetrwać jeszcze jutro w pracy. 



Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 223 - Murarz tynkarz.... kolarz? || 8.00km

Sobota, 31 stycznia 2015 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Praca w sklepie rowerowym to nie tylko sprzedawanie rowerów, to również dbanie o wygląd sklepu. Ja obecnie przechodzę próbę tynkarza i murarza. Test malarski chyba już zdałem bo dwa pomieszczenia w formie pomalowałem. Teraz zajmuje się łataniem dziur. W kilku miejscach powychodziła nam ostro wilgoć, trzeba więc to usunąć. W rękę gips, w ustach pył i jedziemy z kuciem. Wyrąbałem dziurę do samego betonu, potem łatałem gipsiłem paćkałem... dziurę załatałem. Jak wyschnie, to od poniedziałku mam do zrobienia jeszcze kilka takich dziur w pracy.

Generalnie umazałem się po łokcie w zaprawie, a tu pani kupić chce rower. No i sprzedałem... i tamtemu panu też. Dzisiejsze handlowanie rowerami było expresowe. Cały dzień nic, a potem na wieczór wpadają klienci i biorą rowery po 5 minutach rozmowy. Bez wymyślania, bez wybierania nie wiadomo czego - ot teraz ten i już. 
Moją idolką była pani w bereciku. Weszła do sklepu wybrała sobie sama rower, i pyta, czy ten rower dobry.
- no pewnie, prosty bez przerzutek z koszyczkiem
- nie popsuje się?
- proszę pani nie ma prawa!
- to ja poproszę go. Wie pan bo ja do Izabelina chcę jechać na nim dziś...

Kupiła rower, włączyła dynamo, torebeczka w koszyk i wio do Izabelina. A tu już szarówka się robiła. Dynamo w ruch i znikneła za rogiem. SZOK. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 221;222 - Samotność w błocie || 16.00km

Piątek, 30 stycznia 2015 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Ani to zima, ani nie zima. Co mi po tym śniegu co pada rano skoro potem znika i się robi wodo-błocie. Dobrze przynajmniej, że nie ma za wiele pośniegowego błota na chodnikach. Rankiem jak jadę jeszcze się puszek okruszek utrzymuje. Rano jakoś nie mogę się zebrać aby  więcej kilometrów zrobić, to kawa, to kanapka, to znów chwilę poleżeć, jakieś brzuszki i tak zlatuje poranek. 

Marzy mi się zimowa eskapada, kilkudniowa po śnieżnych drogach, po trudnym terenie, z podjazdami. Kuszą mnie góry zimą. Pojechałbym sobie w Beskidy gdy będzie biało. Jakaś agro i dobry tydzień pedałowania po białych drogach w okolicy. Kuszą też zaśniezone okolice Tatr, ale tam będzie kiła i mogiła, bo ludzi cała masa na narty wyjedzie. A mnie się chcę zimowego rowerowania. 

I tak z dnia na dzień bliżej wiosny, coraz bardziej grzęznę w byle jakiej zimie. 

Czekam aż w końcu na przełomie zimy i wiosny zrobi się sucha pogoda i będę mógł polecieć z wiatrem na jakiś długi dystans. Mam nowa dostawę audiobooków do słuchania i nie mogę się doczekać.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 219 || 22.00km

Wtorek, 27 stycznia 2015 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Rano pojechałem na pocztę po odbiór listu poleconego. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak zimno będzie. Sam mróz niby nie taki straszny, ale już wiaterek dawał po nosie - solidnie! Do Jabłonny uwinąłem się szybko, o dziwo nawet na poczcie kolejki nie było. Później miałem do rozdysponowania całą godzinę czasu. Udałem się więc na trasę.

Pierw do Chotomowa, koło CEKS, a później szkolną do rondek na Dębę i powrót. Kawał solidnego pedałowania wyszło, a końcówka pod wiatr. Udało się być na czas w firmie, niby mam na jedenastą, ale jest nas teraz tylko dwóch więc o 10:30 przyjeżdżam, bo kolega mniej obeznany i trzeba go wspomóc. 

Cały dzień kolejny spędzam na malowaniu biura. Kolejny dzień robię za ekipę remontową i ręce mi odpadają. Wszystko już prawie gotowe, jeszcze tylko wykończeniówka. Dziś udało mi się skończyć malowanie i posprzątać. 

Na koniec , marsz z kartonem rowerowym przez wiadukt. Odwiedziny kolegi z Gdańska i pakowanie roweru - bo skubany leci sobie w ciepłe kraje na 3 miesiące;D





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy 218 || 21.00km

Piątek, 23 stycznia 2015 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
Dodaje dystans też z wczorajszego powrotu do domu.
Przeszłość.

Wczoraj po pracy nie padało, było dość chłodno więc postanowiłem wrócić przez Wieliszew. Na ścieżce sucho lekki wiaterek i szum kół na asfalcie. Przyjemnie do czasu, gdy zaczął padać śnieg z deszczem. Końcówka już na mokro, ale i tak uważam, że było warto.

Teraźniejszość.
Przez noc napaćkało wodo śniegu i poranek przywitał mnie błotem pośniegowym na ulicach. Najs... z prognoz wynika, że od tego tygodnia przyjdzie zima, zrobi się biało i wiecie, będzie ślisko. Zobaczymy czy spadnie troszkę poniżej zera, bo jak ma tak paćkać na mokro to ja mam to gdzieś.

W rowerze moim pojawią się niedługo nowe klamki i manetki. Na kokpicie ląduje zestaw deore klamki i acera manetki. Stare st-ef`y odmówiły posłuszeństwa. Biegi nie wchodzą, zacinają się, czas z tym skończyć. Nowy zestaw będzie lżejszy o jakieś 36gramów. Rower zyskał też na czas jesienio-zimy tylny błotnik. Po dzisiejszej porannej trasie chyba zdecyduje się też na dorobienie przedniego. Waham się bo nie wiem czy nie wrócę do zimówki, a Shannon nie wyląduje na trenażer znów. Mam frajdę bo dobrze się jeździ na niej, ale szkoda mi strasznie tych nowych piast kół i łożysk. A pogoda z każdym dniem coraz bardziej do zupy...;P

Poranek w pracy rozpoczynam od umycia podłogi na salonie. Kolega "A" wymyślił, że każego ranka mam wycierać rowery z kurzu. To też wytarłem. Teraz chwila dla mnie - garstka allegro i o 11 przychodzi zmiana dzienna... Ciekawe czym się "A" dziś zajmie, bidulek nie umie sobie poradzić z brakiem zajęć i wymyśla coraz nowe ciekawsze. Jego kompan/zwierzchnik z Bułgarii też. Wczoraj malowałem na przykład farbą olejną drugi stojak na rowery. Tak waliło , że głowa mnie rozbolała. Jednak wdychanie oparów to nie jest to co powinno się robić dla sportu.

Dziś w planie... hmm, nie wiem może na przykład pomaluje stojak jeszcze raz?:P

Miłego dnia ludzie -:}





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,