Trudne Warunki || 32.00km
Wtorek, 7 lutego 2017
· Komcie(5)
Kategoria Do pracy!
Dziś Janek dawał czadu od samego rana. Pobudkę miał o 5 i od tego czasu marudził, mruczał, "brzęczał". Nie pomogło przewinięcie, nakarmienie. Nie spał i kropka. I za cel powziął sobie wkurzenie mnie do granic wytrzymałości. Przeniosłem się do drugiego pokoju, ale okazało się, że to już po 7 i wiele spania mi nie zostało. Jednym słowem, umordowany i zły wstałem dziś z łóżka.
Kanapkę jadłem na autopilocie, a z domu wybiegłem czym prędzej, bo kanonada jedzenia i marudzenia nie ustawała. Oczywiście, gdy już miałem wyjść młody postanowił usnąć - ot i sprawiedliwość.
Na dworze padał już śnieg. Padał, wiał prószył. Generalnie dziś regularnie padał od rana. Jako, że wiatr też dawał popalić, skierowałem się do lasu, aby schować się do podmuchów i odreagować nieco swoje bolączki poranne. Jazda w śniegu, po białej jak mleko drodze, mielenie pod górke i dodatkowe umęczenie się - pomogła. Udało mi się wyciszyć i odetchnąć od trudnego poranka.
Po leśnej eskapadzie - docieram do firmy i rozpalam w kominku. Cały dzień spędzam, na serwisach i codziennych sprawach sklepowych.
Po pracy czas przyszedł na rowerowanie do domu. Warunki na dworze coraz trudniejsze. Zamieć miała się wspaniale, a śniegu napadało dużo. Jazda do domu ulicami i chodnikami, to było nie małe wyzwanie. Nie tyle chodzi o to, że ślizko, bo jakoś super ślisko nie było, ale trzeba było uważać na to aby mnie nie rozjechali, nasłuchiwać aut, no i rzecz jasna pilnować się aby pod śniegiem nie udupić w jakąś sążnistą koleinę.
Na torach kolejowych na przejeździe w Wieliszewie łapie poślizg, słysząc za sobą sznur aut, mam zimny pot na plecach. Całe szczęście ustałem poślizg i udało się popedałować dalej. Nie zmienia to faktu, że było "gorąco"
Dzień rowerowo aktywny, a warunki należące to jednych z trudniejszych w jakich wracałem w ostatnim czasie.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Kanapkę jadłem na autopilocie, a z domu wybiegłem czym prędzej, bo kanonada jedzenia i marudzenia nie ustawała. Oczywiście, gdy już miałem wyjść młody postanowił usnąć - ot i sprawiedliwość.
Na dworze padał już śnieg. Padał, wiał prószył. Generalnie dziś regularnie padał od rana. Jako, że wiatr też dawał popalić, skierowałem się do lasu, aby schować się do podmuchów i odreagować nieco swoje bolączki poranne. Jazda w śniegu, po białej jak mleko drodze, mielenie pod górke i dodatkowe umęczenie się - pomogła. Udało mi się wyciszyć i odetchnąć od trudnego poranka.
Po leśnej eskapadzie - docieram do firmy i rozpalam w kominku. Cały dzień spędzam, na serwisach i codziennych sprawach sklepowych.
Po pracy czas przyszedł na rowerowanie do domu. Warunki na dworze coraz trudniejsze. Zamieć miała się wspaniale, a śniegu napadało dużo. Jazda do domu ulicami i chodnikami, to było nie małe wyzwanie. Nie tyle chodzi o to, że ślizko, bo jakoś super ślisko nie było, ale trzeba było uważać na to aby mnie nie rozjechali, nasłuchiwać aut, no i rzecz jasna pilnować się aby pod śniegiem nie udupić w jakąś sążnistą koleinę.
Na torach kolejowych na przejeździe w Wieliszewie łapie poślizg, słysząc za sobą sznur aut, mam zimny pot na plecach. Całe szczęście ustałem poślizg i udało się popedałować dalej. Nie zmienia to faktu, że było "gorąco"
Dzień rowerowo aktywny, a warunki należące to jednych z trudniejszych w jakich wracałem w ostatnim czasie.
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew