Po-maratonie i po-po-maratonie... | Księgowy

Po-maratonie i po-po-maratonie... || 60.00km

Wtorek, 28 kwietnia 2015 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
Pierwszy dzień po maratonie upłynął pod znakiem "czy mnie jeszcze boli d...?". O dziwo nie bolała, jednak mój stan porównać można do dobrze skacowanego młodego imprezowicza. Niby trzeźwy, a taki jakiiś wątły... Ręce na kierownicy, nadal bolą. Choć już zdecydowanie mniej. Rozmasowuje je sobie i wymakam wieczorami w ciepłej wodzie. Uzupełniłem zasoby magnezu i elektrolitów. A w pracy?

Dzień mnie rozpieszczał. Na serwis trzeba było pomyć rowery, więc myłem je, opalając się w słońcu. Jakie piekne słoneczko byłow poniedziałek! Rany - jak mi to pomogło. No lek na długodystansowego kaca! Mogłem kontemplować i rozmyślać co poszło nie tak, a jednocześnie pucowałem jednoślady. 

"K" skwitował mój wyjazd:
- taki tam zmarnowany weekend. Porwałeś się na górki, podjazdów nie jeździsz, totalnie bez głowy.

Tu pojawia się pytanie - czy wyjazd był zmarnowany? Faktycznie, dystans mnie przerósł, faktycznie górki szły mega opornie, no i faktycznie styrałem sie jak osioł. Nie rozpatruje tego jednak w aspektach klęski. "K" ma podejście do jazdy o wiele bardziej "kwalifikowane". Sam kiedyś stwierdził, że nie umie jeździć "ot tak sobie". On musi trenować i mieć cel. Ja z trenowaniem mam niewiele wspólnego, a robienie agrykoli po 10 razy - mnie przerasta. Nie traktuje wyjazdów takie jak tamten w kwestii zawodów. To raczej spotkanie towarzyskie, a jeśli przy okazji uda sie połączyć wyjazd "piwny" z wyjazdem na długi dystans - to czemu nie?

Poniedziałek to był również czas pewnych zmian. 
Przede wszystkim, przesunąłem kasetę na górską. Zabrałem małą zebatkę i dołożyłem jedną większą. Jest wszystko lżej.
Po drugie, zakupiłem oświetlenie do roweru. Dość mam już swojej lampki. Chcę wreszcie coś widzieć w nocy!
No i po trzecie - zamierzam - mimo wszystko - zabrać się za jeżdżenie. Mam czas teraz na dobre przygotowanie się. Jak tylko organizm się "zaadoptuje" po takim treningu Kaszubskim i zregeneruje, dołożę kilka cegiełek do dystansu, aby jednak odpowiednią kondycję mieć.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (4)

Nie ma się czym łamać. Dystans i tak wyszedł ładny, a spotkanie ze znajomymi rzecz bezcenna :)

Bitels 18:14 środa, 29 kwietnia 2015

Takie jazdy zawsze procentują, jesteś i będziesz coraz lepszy

yurek55 10:51 środa, 29 kwietnia 2015

260 km na raz. Faktycznie, ewidentnie zmarnowany weekend! :D

Trollking 09:41 środa, 29 kwietnia 2015

Miałeś pecha z tym wiatrem i dlatego pewnie tak wyszło....:) ale i tak cię podziwiam za tą walkę z samym sobą.

Katana1978 08:05 środa, 29 kwietnia 2015
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa jezda

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]