Exodus | Księgowy

Exodus || 147.00km

Niedziela, 12 lipca 2015 · Komcie(0)
Kategoria Wyprawa
Czas opuszczenia krainy nastał. Wstać czas i ruszać dalej. Zanim jednak dobrze pożegnamy się z Podlasiem, atakujemy je na północnym zachodzie i kierujemy się na Suchowolę przy okazji zwiedzając Krynki i Kruszyniany. Tego dnia znów spotkała nas cała masa szutrów i dawno wyczekiwane - ciepłe słoneczko. 


Wiatr tego dnia zdecydowanie nie ułatwiał nam sprawy, więc dobrą decyzją był start o ósmej.


Tam gdzie te drzewa to już prawie Białoruś. Na trasie przy granicy spotyka nas kontrola straży granicznej. Pan na motorze podjeżdża, pyta skąd jesteśmy i gdzie jedziemy. Krótka wymiana zdań i przypomnienie, że to strefa przygraniczna. Rozjeżdżamy się w pokojowej atmosferze.


Jak to już z nami bywa, trasa znów wiedzie po szutrach i piachach. Czasem kombinacja tych dwóch czynników uniemożliwia jazdę. Trzeba było pomaszerować z buta. Cóż za zaskoczenie, kiedy za jedną górką druga taka sama. I tak kilkanaście razy. Czasem kawałek się jechało, ale rowerem miotało jak na rodeo. Wąskie 32jki kopały się w piasku i chcąc nie chcąc "driftowaliśmy" tymi obładowanymi rowerami jak jakiś Prawilny Lokals w swoim BMW. 


Warto było jednak przejechać bocznymi drogami, bo główne nie dawałyby takich widoczków. Co kościółek to ładniejszy...

I tak snuły się dwa osobniki, telepiąc się po kopytnikach... Ciekawie nasze dialogi musiały wyglądać z boku:
- k k k k k u u u u r r d d d ee e e e e j a a k k i i ł ł a d d ny do do do m m ek k k k 
- n n n o o o o 
- o o o  pa pa pacz...
- no 
- bo bo so so so kół...
- n n n i e   to chy chy ba ba n n i e e e e so so kół
- n n nie ?
- n n no no ma my my my sz w ła ła pach
- a a a a acha widze
- no no no to to to mysz mysz my my szłów
- n n n o o o o  chy chy ba ba tak 

Czasem sami się śmialiśmy z tego jak ta nasza konwersacja wygladała. Rowerem telepało jak nie wiem, a zebranie zdania gramatycznie było cokolwiek skomplikowane. 



Droga w końcu zmieniła się na asfaltową. Jak zrobiło się twardziej, pognaliśmy w kierunku północnego zachodu. Plan był aby wcześniej w Dąbrowie Białostockiej poszukać noclegu, niestety wizyta w mieście, poza ulewą, nie przyniosła jakichś specjalnych osiągnięć. Szukanie skończyło się prawie pół godzinnym siedzeniem pod dachem w wiacie zamkniętego sklepu i dzwonieniu do noclegów. Ci nie mogą, bo maja pełno inni znów mogą, ale nie chcą na jedna noc... 

Ruszyliśmy dalej. Szukać szczęścia w Suchowoli. Po długim i nużącym dojeździe do miasta, wreszcie udało się dopaść kwaterę, za przyzwoite pieniądze, choć w piwnicy i tuz przy głównej drodze. Był to jednak luksus w pewnym sensie. Ciepła pościel, prysznic, czajnik do zagotowania wody. Noc zapowiadała się wilgotna jak jechaliśmy a na polach powychodziły mgły. Tym bardziej więc cieszyliśmy się z przedostatniego noclegu pod dachem. 






Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zybko

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]