Porannik, chłodna dupka - się jeń i inni;_) || 50.00km
Wtorek, 29 września 2015
· Komcie(5)
Dzień jak codzień, powiedziałby filozof. Człowiek wstaje, je śniadanie. Może też śniadania nie jeść. Generalnie jednak je je. On je je, znaczy to śniadanie je. I jak już zje, to się ubiera, potem następuje proces dojazdowo-transportowy. Taki uon wsiada w środek transportu, i wiezie. Wieeeeezieeeee sieeeeee gdzie go wiozą, lub sam jest wiozącym i wiezionym.
Codzienność? No pod warunkiem, że nia ma się nakaszanione we łbie jak ten-o-ło. Czyli jak ja. Bo kto o zdrowych tranzystorach w mózgu, wstaje, je je - znaczy śniadanie - i wiezie się rowerem gdy za oknem 5 stopni! Litości. Co zrobić, choroba nie wybiera. Cyklo zjebka nie od dziś u mnie i będę ją pielęgnował jako swe dziewko szczęśćia.
Pojechałem sobie dziś rundeczkię przed pracą. Najpeirw z Agnieszką po pokarm luzu - zwany potocznie chlebem. Później, później to już samo poszło. Jechauo samo, skręcauo samo a ja tylko pedauowałem:)
W efekcie procesu, zaszła mi trasa w wysokości 35km - słownie czydziestu pińciu kilometrów.
Jakem do firmy wkroczył, rozbroił skarbiec to myślałem, że padnę na potwarz. Jak mnie dziś szatan nosił, no to sobie nawet nie wyobrażacie! Cisnąłem, jakby mi mieli wykupić wszystkie karpie na promocji w lidlu. Do tego dobry Bicik w uszach... Mhmm miód malina...
Jeszcze tylko powrót do domu - o tym za wiele opowiadać się nie da. Ot wsiadłem. Lewa noga jest, sprawdzam też prawą. Na miejscu. No to jeszcze szybka czek-lista Ręce są, hamulce działają. No i pojechał ja. Dłużej w robocie zostałem, więc powrót mi obstał się po jej jegomościcy nocy. Teraz aby nocke wyrwać to już nie trzeba udawać ultrasa w obciskach. Wystarczy wyjść z pracy po 18ej i pojeździć chwilę. Sama do was przyjdzie...
Dobrej zatem nocki wam zyczę ja!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew
Codzienność? No pod warunkiem, że nia ma się nakaszanione we łbie jak ten-o-ło. Czyli jak ja. Bo kto o zdrowych tranzystorach w mózgu, wstaje, je je - znaczy śniadanie - i wiezie się rowerem gdy za oknem 5 stopni! Litości. Co zrobić, choroba nie wybiera. Cyklo zjebka nie od dziś u mnie i będę ją pielęgnował jako swe dziewko szczęśćia.
Pojechałem sobie dziś rundeczkię przed pracą. Najpeirw z Agnieszką po pokarm luzu - zwany potocznie chlebem. Później, później to już samo poszło. Jechauo samo, skręcauo samo a ja tylko pedauowałem:)
W efekcie procesu, zaszła mi trasa w wysokości 35km - słownie czydziestu pińciu kilometrów.
Jakem do firmy wkroczył, rozbroił skarbiec to myślałem, że padnę na potwarz. Jak mnie dziś szatan nosił, no to sobie nawet nie wyobrażacie! Cisnąłem, jakby mi mieli wykupić wszystkie karpie na promocji w lidlu. Do tego dobry Bicik w uszach... Mhmm miód malina...
Jeszcze tylko powrót do domu - o tym za wiele opowiadać się nie da. Ot wsiadłem. Lewa noga jest, sprawdzam też prawą. Na miejscu. No to jeszcze szybka czek-lista Ręce są, hamulce działają. No i pojechał ja. Dłużej w robocie zostałem, więc powrót mi obstał się po jej jegomościcy nocy. Teraz aby nocke wyrwać to już nie trzeba udawać ultrasa w obciskach. Wystarczy wyjść z pracy po 18ej i pojeździć chwilę. Sama do was przyjdzie...
Dobrej zatem nocki wam zyczę ja!
Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,
Castle Ultra Race ,
Tour De Zalew