Do pracy!, strona 3 | Księgowy
Wpisy archiwalne w kategorii

Do pracy!

Dystans całkowity:14811.53 km (w terenie 196.14 km; 1.32%)
Czas w ruchu:120:08
Średnia prędkość:21.40 km/h
Liczba aktywności:469
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Z deszczem w Kotka i Myszkę || 65.00km

Piątek, 30 czerwca 2017 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Ostatnio pogoda w naszym kraju jest na skraju załamania... Przypomina to nieco fronty w Islandii, gdzie w ciągu jednego dnia, było gorąco, potem lało, potem było ciepło, potem znów lało i potem było już nie tak ciepło... a potem znów lało. Jeśli dodamy do tego porywisty wiatr, to klękajcie narody. 

Jazda w taką huśtawkę pogodową na rowerze, to jak próba ominięcia dziur na naszych drogach. Prędzej czy później wpadniecie w jakąś, choćby jednym kołem. No i mnie właśnie tak czasem zahaczyło deszczem, choć biorąc pod uwagę ilość opadów, byłem prawie suschy. 

Raz dnia pewnego, wracając z pracy, miałem już nadzieje, że uda mi się oszukać przeznaczenie. Nawet chmura szła już bokiem. Niestety, dostałem rykoszetem. Od Ronda w Zegrzu do Mostu kolejowego w Michałowie Reginowie spadął na mnie taka ulewa, że czułem jak tłuką mnie krople deszczu w plecy. To nie był opad, to była ZLEWA! Za mostem kolejowym cudowne ozdrowienie, i słońce! Do samego Legionowa jechałem już bez opadów, a chmura... poszła bokiem. 

Zdarzały się, rzecz jasna również dni słoneczne. WTedy wilgotność była jak w szklarni z pomidorami, a na ciele osadzała się wilgoć jakby ktoś nieustannie pryskał nas wodą z spryskiwacza do kwiatów. 

Efekt zsunięcia się skarpy wydmy koło Kauflandu w Legionowie Piaski .

Moje zawodowe sprawy nadal postępują. Frustrujące jest to, że jeszcze nie mam jasnej odpowiedzi, czy będzie tak czy tak... Generalnie wszystko wskazuje na to, że jeszcze muszę z kilkoma osobami się spotkać, przejść kilka "sprawdzianów wiedzy" i dopiero wtedy będzie można coś w tym temacie powiedzieć. 

Kolejny dzień załatwiania spraw przypadł na piątek. Rano otworzyłem sklep i z K pracowałem do 15, później udałem się na Autobus. Czekanie na autobus w Nieporęcie zajęło mi 40 minut! Korek i totalny paraliż miasta. Gdyby, nie to, że tego dnia również chodziły fronty deszczo-ulewne, to pojechałbym do Warszawy rowerem. Jednak co chmura, to woda lałą się strumieniami. 

Autobusem docieram do przystanku Ec Żerań, gdzie znów dopada Warszawę ulewa. Przeczekują nawałnicę zanim mogę ruszyć dalej. Zaciąga się deszczem dość mocno, i gdy "w zasadzie już nie pada" ruszam ile sił na drugą stronę Wisły.

Widać okno pogodowe....

Niestety za Mostem Grota znów leje więc chowam się pod estakadą rowerową.



Tak w kratkę docieram do Samego powiśla, gdzie mam spotkanie. Dobrze, że rowerówka to spoko ludzie. Nie ma problemu, że dojeżdżam rowerem, że jestem trochę mokry i z uśmiechem proponują mi schronienie i obeschnięcie. Spotkanie przebiega owocnie. Pogadałem, poczyniłem pewne ustalenia. I generalnie jestem jeden krok do przodu w kwestii zdobywania nowej pracy - mam nadzieje. 

Gdy wychodzę ze spotkania i wracam to przy moście Gdańskim już sucho....Słońce świeci a po deszczu nie ma śladu!


Przejazd przez Most Grota to panorama Wisły i przetaczających się w oddali frontów deszczowych. 


Niestety przy KFC na Modlińskiej już zaczyna się robić deszczowo. I uciekam do restauracji na coś do jedzenia i schronienie przed deszczem!

Do domu jestem po dwudziestej... Dzień udany, choć zabawa z deszczem była dość osobliwa. 





Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Poniedziałek - testy bagażnika || 41.00km

Poniedziałek, 26 czerwca 2017 · Komcie(6)
Kategoria Do pracy!
Tydzień zaczął się zaiste niespokojnie. Chimery mojego małoletniego i niestabilność zawodowa. Czyli wszystko jest nie tak jak być powinno. Jasiek czasem tak cyrkuje, że nerwów nie starcza, a jeszcze nie zaczął chodzić. Co to będzie później? Boże dodaj cierpliwości. 
W sklepie pomór... ludzie chyba zostali deportowani z tego regionu. Totalna odwrotność tego co na codzień powinno się spotykać w serwisie rowerowym w kurorcie nadjeziornym w środku lata. Dzień jednak jakoś przeminął i mimo, że tabunów nie było to zajęcia sobie znajdowałem. Wystawianie aukcji, odbieranie telefonów i... odpowiadanie na dziwne pytania klientów.

Pani przyprowadziła dwa rowery. Serwis obu wyrósł, jak zboże na wiosnę po samą kopułę... wyliczono 700zł! Bagatela! Można by wam tu opowiadać, o zerwanym haku i przerzutce w rockriderze, o pękniętej obręczy, o niekompletnym rowerze bez hamulców.
Generalnie jakby to uśrednić, to wyszłoby po 350 zł za rower... No i klops. Dedukcja jest powalająca....

- Panie za 350zł to ja nowe rowery na gwarancyji kupię....
- No skoro pani tak twierdzi...

I pani zabrała rowery w trybie natychmiastowym czynnym, pozostawiając lukę w mym sercu. Niewypełnioną...

Powrót z pracy wypadł przez dookoła i byle gdzie. Szutrem i lasem. Niestety, często tak jest, że jak sprawy prywatne nie idą to i na rower mniej ciągnie. Jazda bezdrożami pomaga mi poukładać wszystko i przemyśleć, oraz zaplanować pewne sprawy. Tego dnia również testowałem ułożenie oraz nośność bagażnika przedniego. Jak wiecie z twarzoksiążki, stelaż wykonałem z grubego pręta od błotnika rowerowego.




Bagażnik niby w skali mikro, ale rozbudowany później o stelaż dla sakwy:


Efekt jest taki, że mogę bez trudu dwie sakwy na rower założyć.

Rower o dziwo stabilnie się prowadzi, a kierownica nawet obciążona nie jest "wyrywna". Są głosy, że to nie jest mistrzostwo świata designu, ale na pewno bardziej mi się to widzi, niż jazda tylko z sakwami przednimi mocowanymi do low-ridera. 




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Nadrabianie zaległości || 60.00km

Niedziela, 25 czerwca 2017 · Komcie(2)
Kategoria Do pracy!
Hej ludki - przepraszam, że zniknąłem na jakiś czas. Generalnie pogoda i sprawy prywatne nieco mnie przydusiły i jakoś nie było czasu na pisanie. Młody wszedł w okres "wejdę wszędzie, a jak nie będę umiał wyjść zrobię krzyk". Sporo czasu absorbuje i trzeba na niego uważać, bo zanim się człowiek zorientuje, to już coś zbroi. Taki urok, jak się umie już stać przy meblach, trzeba sięgać wyżej. 

Zastanawia mnie jedno powiedzenie: coś jest proste jak zabranie dziecku lizaka.
Czy ktoś kiedyś naprawdę to próbował? Mój syn ostatnio zrobił płaczliwą scenkę w sklepie. Pani przed nim miała wózek sklepowy z łańcuszkiem. Kupowaliśmy coś a syn z wózka bawił się łańcuszkiem wózka pani. Pani odjechała a syn w ryk:) Generalnie obecnie jest na etapie , że zabranie czegokolwiek, czym obecnie się bawi - czy to niedozwolone, czy też dozwolone - wiąże się z głośnym płaczem.

W sprawach zawodowych cisza, mam nadzieje, że ten tydzień przyniesie jakieś nowiny. 

Rowerem do pracy jeżdżę, choć upały nie są moją mocną stroną. W nocy 19 stopni? Litości!

Dla sprostowania - Z branży rowerowej nie rezygnuję. Także spokojnie - będziecie jeszcze mnie musieli w tej dziedzinie słuchać i czytać na blogu. Po prostu zapowiada się zmiana miejsca pracy - wielce prawdopodobne, że będzie to znów Warszaffka




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Zagmatwanie || 47.00km

Piątek, 23 czerwca 2017 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Dojazd do pracy rano i szutrem. Generalnie i rano, i popołudniu trasą dookoła. Dzień od początku upalny i duszny. 
Dzień przełomowy. W pewnym sensie. Jesień zapowiada się czasem zmian. Pewien okres w mojej karierze zawodowej się znów ma ku końcowi. Niestety, takie czasy, że człowiek nigdy nie ma pewności, czy praca będzie za rok, za dwa czy za trzy. 
Czas zmian, czy na dobre, czy nie, to się okaże. 
Niestety przez to mam mniej czasu i chęci na pisanie. 

Mam nadzieje, że niebawem kilka spraw się wyklaruje i będę mógł znów mieć lekką głowę.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Do pracy terenowo || 27.00km

Środa, 21 czerwca 2017 · Komcie(0)
Kategoria Do pracy!
W terenie do pracy. Słońce nieco mniej doskwierało, za to chęci do jazdy były słabe. W głowie mam dużo spraw, za dużo. Czasem chciałbym oderwać sobie tę część głowy, które odpowiada za zmartwienia. Po prostu aby tylko mieć same pozytywy, bez negatywów.

Dobrze, że rower działa kojąco...


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Szutrem || 42.00km

Wtorek, 20 czerwca 2017 · Komcie(5)
Kategoria Do pracy!, kuweta
Dojazd z rana po trochu z synem. Bo pojechaliśmy najpierw do Lidla po zakupy z żoną i młodym, a potem powrotną drogą zaliczyliśmy las i kilka ścieżek. Gdy już czas był adekwatny, pomknąłem do pracy.

W sklepie lekki młyn powekendowy. Z każdą chwilą nabierał tempa im więćej godzin upływało. Żar lał się z nieba, a ja latałem jak w ukropie. Ot takie Zycie w rowerówce. Gdy wy macie urlopy i wolne ja tyram!

W drodze powrotnej z pracy zaliczam wał. Terenowy powrot wcale nie jest taki lekki, bo wieje. Przyjemnie zjadam latające białko - TONAMI! Muszek, meszek, komarów i innego bzyczącego badziewia jest nad wodą cała masa. 

Spotkam rowerzystów, i zauważam pewną priawidłowość - im więcej słońca, tym chyba bardziej im łańcuchy ze smaru odparowują. Trzeszczą, piszczą, skrzypią. Dżisas, jak można jeździć w takim hałasie. Toż to własnych myśli nie słychać!


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Codzienność Młodego Ojca || 33.00km

Poniedziałek, 12 czerwca 2017 · Komcie(3)
Kategoria Do pracy!
Life of dad.

Ech, bycie ojcem wchodzi w fazę kolejną. Syn mój niebawem będzie miał roczek i nie wiedzieć kiedy ten czas tak zleciał. Dużo się pozmieniało dzięki niemu, czy na korzyść, czy nie. Musicie ocenić sami. Na pewno wprawny czytelnik zauważył, że moje wpisy zwłaszcza w okresie letnim, są nie zawsze o czasie, nie zawsze mają 10000 słów. Niestety, mój dzień skrócił się o 1/3 . Gdy wracam do domu od wejścia atakuje mnie włochata kulka. Jest tak słodki, że - jak to mój mój szef - sra tęczą! On tą tęczą emanuje. Nie da się obok przejść obojętnie. Biorę go więc na ręce i koniec z czasem dla siebie i czasem na bloga. 

Oczy dookoła głowy, bo młody już wstaje przy meblach. Chwilowy brak zainteresowania oznajmia dość głośno. 
Jak w tej piosence: "przytul i baw mnie". Do wieczora staram się wyłuskać czas aby przynajmniej przeczytać forum, ale często nie zawsze mi się to udaje. 

Blogging

A wpis? Wpis najczęściej robię rano przed pracą, gdy jestem już w firmie i łaskawie mnie klienci nie atakują od bramy. Opis z MP 2017 robiłem na 3 raty. 

Życie pędzi do przodu i niebawem wejdzie w kolejny etap rozwoju, bo Agnieszka wraca do pracy i dziadki przejmą młodego. Rytm dnia więc znów się rozpadnie i trzeba będzie na nowo ustalać i poukładać ten poranny galimatias. 

po MP nogi już są ok, choć moc do jazdy jeszcze nie wróciła. Nadal jakoś nie mogę wykrzesać z nich tego "powera", który czułem przed tą dużą trasą. Średnie niby są ok, niby prędkości nie zmalały, ale ...

Dieta...
Diet udaje si utrzymać. Zmniejszyłem ilość tłuszczu, staram się mniej słodzić i w nocy mniej dojadać. Małymi krokami do celu. Co z tego będzie? No liczę, że do TDP zbije z 5 kilo - obecnie waga stoi:_)


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Piątkowe kręcenie || 47.00km

Piątek, 9 czerwca 2017 · Komcie(4)
Kategoria Do pracy!
W piątek znów udało się wybrać do pracy na dwóch kółkach. Młody został ogarnięty dostatecznie wcześnie, abym 8:30 z żoną opuścił mieszkanie. Pojechałem więc na rundę przed pracą.W sumie miało być to tylko lekkie kręcenie, a wyszła jazda "jak zawsze". Nie cisnąłem może w nadświetlnej prędkości, ale starałem się obudzić nogi do pracy. Mięśnie nadal sztywne. Niby już nie czuje jakiegoś zmęczenia, ale nie mogę wykrzesać mocy z nóg. Nie spinam się jakoś bardzo, bo nie jeżdżę dla średnich, ale ciekawie jest obserwować, jak organizm się regeneruje po tak wielkim wysiłku. 

Ranek mimo, że słoneczny, to nadal dość rześki. Temperatura wzrastała bardzo szybko im bardziej zbliżała się godzina zero - pracy. 

Przy bramie zastaję rower przypięty do płotu. Właściciela, lub właścicielki nie widać. No nic pewnie przyjdzie. Jak nie to się rower od płotu odetnie. W sklepie jeszcze nie ma upału. Można w spokoju zjeść płatki z mlekiem i ogarnąć się po przyjeździe. Bramę otwieram zaraz po 10 z minutami. Teraz nawet, gdy jestem wcześnie w firmie "chowam się" bo klienci by mnie atakowali zanim zdążyłbym się przebrać. Kiedyś byłem 9:15 i trez już auta weżdżały. Szanujmy się. Pracuję od 10-19 i kropka;)

W pracy serwisy i pomoc w dętkowym koszmarze. Kolce szpilki, szkiełka i pierdółki. I tu anegdota:
- ma pani dętkę przebitą. Pewnie jakiś kolec
- nie ma takiej możliwości proszę pana! 
- to nie pani wina, może jakiś kolec się wbił z akacji.
- nie możliwe, ja od 3 lat jeżdżę od 3 lat do rpacy rowerem tą drogą i nigdy nie miałam kapcia!

Po pracy ruszam na rundę numer dwa. Wracam przez WIeliszew i Skrzeszew. Pedałowanie w ciepełku i przyjemnej popołudniowej zupce słonecznej. 


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Z górki na pazurki || 61.00km

Czwartek, 25 maja 2017 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Dziś udało się wreszcie na rowerowo. Wstałem o świcie bo syn pobudził mnie o poranku/brzasku! była 3: 30....

Nie nie... spokojnie nie pojechałęm o 4 na rower;) Pojechałem o 8 jak była pobudka numer dwa przed siódmą. Akurat godzinka wystarczyła na ogarnięcie się o poranku i pojechanie w świat. 

Zimno było jednakowoż i "letko" mnie wydmuchało, bo nie zabrałem bluz z windstoperrem tylko jakaś leciuchną do biegania z suwaczkami pod paszkami. Zdecydowanie było  za mało o jedną warstwę. Jak już jechałem było żal wracać, więc:
musiałem jechać szybciej = było mi cieplej = prułem wiatr mocniej = było mi zimniej przez wiatr =  no ja pierd&$#^@

W sumie nie szło mi z rana. Nie mogłem się rozkręcić. Noga jedna była jakaś nierozjechana. Biodro ciągneło. No jakieś sprzężenie - trudne słowo - ścięgowo mięśniowe mi weszło w biodro i nie szło. Próby rozciągania się na siodełku nie pomagały. Nawet dwa szybkie postoje na rozciąganie nie rozwiązały problemu. Jechałem niby dynamicznie, ale jakoś tam coś we wnętrzu nie grało. 

Jaki lek?

Jako, że na zaplanowane  60 km, jechałem za wolno, postanowiłem pojechać na Dębę i pojechać górkę kilka razy. Pomogło. Tętno wskoczyło i noga się ułożyła. Trzy razy jechałem zaporę z siodła, a raz zrobiłem podjazd do połowy na pedałach i resztę znów z siodła. Ekipa kosząca trawę akurat miała popas na trawie na kanapki . Siedzieli w cieniu przy podjeździe. Kibicowali mi, jakbym jakiś finisz robił na Tour De Pologne!
No z ośmiu chłopa darło się jak kibice na rio. Jak czwarty podjazd robiłem krzyczy jeden:

"kurwa zaje^%#sz się pod tę gorę chłopaku!"
"Spoko panowie to ostatni podjazd na dziś!"
"Masz zdrowie!"
"Co poradzić - miłego dnia"
"No trzymaj się i szerokośći"

Odmachałem i zjechałem w dół kierując się już do pracy.


Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,

Przed dłuższą przerwoooo || 38.00km

Poniedziałek, 22 maja 2017 · Komcie(1)
Kategoria Do pracy!
Dojazd do pracy z leniem za pasem. Kolejne dwa dni zapowiadają się nie rowerowe. Najpierw jednego dnia fryzjer i dojazd z rana do teściowej, innego znów razu, wizyta u lekarza i znów dzień zmotoryzowany. Tak czy inaczej początek tygodnia zapowiada się cienko, w dodatku zapowiadają, że ma coś tam sobie padać, jakiś front ma iść przez POLAND...

Z shannon więc do pracy, niestety rano w kole kapeć, a po pracy mimo zmiany dętki niższe ciśnienie. Nie wiem w sumie co jest tego przyczyną. Oponę nieomal pod mikroskopem obejrzałem i nic w niej nie było... a dętka po napompowaniu nie wykazywała przedziurawienia. Prestą ucieka? No nie wiem, napompowałem i pojechałem. 

Będę śledził bieg wydarzeń powietrza.




Pozdrawiam
Księgowy
Organizator:
Legionowska Katorga,